Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 13 sierpnia 2016

Świat - przedziwny mechanizm

okno na świat


W słynnej książce „Kocia kołyska” amerykański pisarz Kurt Vonnegut pisze o życiu jako przedziwnym mechaniźmie:

„Pijak, który w parku śpi,
królowa brytyjska,
łowca, który tropi lwy
i chiński dentysta
mędrek, przygłup, pracuś, leń,
tyran i poddany,
chcąc czy nie chcąc, tworzą ten
przedziwny mechanizm.

Och, tak, właśnie tak!
W świecie rozsypani
funkcjonują razem jak
przedziwny mechanizm.

I próbuje w swej książce znaleźć odpowiedź na pytanie, kto jest twórcą tego przedziwnego mechanizmu, na jakich zasadach on funkcjonuje, ile w tym wszystkim jest świadomej i celowej woli Boga, a ile dziełem przypadku. W tych poszukiwaniach ma mu między innymi posłużyć odkrycie zagadki związanej z pierwszą bombą atomową i jej konstruktorem, Feliksem Hoenikkerem.

Bohaterowi książki, Jonaszowi, udało się odsłonić wydarzenia z życia rodziny Hoenikkerów w pamiętnym dniu,  6 sierpnia 1945 roku, kiedy to amerykański lotnik zrzucił bombę atomową na japońskie miasto Hiroszimę.

Głowa rodziny, doktor Feliks Hoenikker, miał troje dzieci. Ich matka zmarła sześć lat temu po urodzeniu najmłodszego syna, Newtona. Domem zajmowała się najstarsza córka Angela.  W dniu ataku na Hiroszimę miała 22 lata, a jej starszy brat, Frank, lat 12.  Sześcioletni Newton był karłem. Angela mawiała często, że ma trójkę dzieci -  Newtona, Franka i ojca. Nie było w tym żadnej przesady. Ojciec nie zajmował się domem, był osobą z innej planety. 6 sierpnia spędził cały dzień  w domu i zajmował się  pętlą ze sznurka, z której splótł konstrukcję nazywając ją kocią kołyską. Niestety, nie wzbudził entuzjazmu u Newtona ani tą zabawką, ani też kołysanką, którą mu zaśpiewał, a brzmiała ona tak:

„Lulaj, mój koteczku, na wysokim drzewie,
Drzewem wiatr kołysze, koteczka kolebie.
A jak gałąź pęknie – wtedy będzie pięknie,
zwali się kołyska, koteczek i wszystko”

Przestraszony Newton uciekł wtedy z domu na podwórze, wcześniej zrobił to Frank i tak działo się często, gdy ojciec z sobie tylko wiadomych powodów zamiast udać się do pracy nad doskonaleniem bomby atomowej pozostawał w domowym gabinecie.

Tak więc w momencie, w którym rozstrzygały się losy wojny, co wiązało się z nieprzewidywalnym do końca kataklizmem dużego miasta Hiroszimy, a w trzy dni później - Nagasaki,  jeden z głównych sprawców tego zdarzenia beztrosko bawił się sznurkiem. Zaraz po tym przez kilka tygodni największym punktem jego zainteresowania były żółwie, ich budowa anatomiczna i sposób poruszania się i rozmnażania. Nie przywiązywał wagi do tego, że jego wynalazek  stawia świat na krawędzi istnienia, że choć przechylił szalę w tej wojnie, bo przyniósł zwycięstwo USA z Japonią, to jednak odbyło się to kosztem życia ok. 150 tysięcy ludzi, nie licząc zagłady miast i następstw chorób pourazowych. Czy trzeba szukać jeszcze innych paradoksów w przedziwnym mechaniźmie tego świata?

Książka Kurta Vonneguta „Kocia kołyska” dotyczy spraw ważnych, bo jest to zawoalowany traktat o dobru i złu, o ludzkich wyborach i ich konsekwencjach. Jest to zarazem wyjątkowo celna  satyra polityczna ukazująca znikomość i złudność ludzkich ideałów wobec przedziwnego mechanizmu świata, który pozwala politykom rozstrzygać o jego losach.

Okazuje się, że nic się nie zmieniło mimo tragicznych doświadczeń II wojny światowej. Zarówno w wymiarze makro dotyczącym całego świata, jak i wymiarze mikro, odnoszącym się do każdego człowieka z osobna, do każdego miejsca na ziemi. O losach jednych i drugich decydują politycy, a więc garstka ludzi, która w tym przedziwnym mechaniźmie świata jest w stanie spowodować nawet jego unicestwienie. Wszyscy z niepokojem zwracamy oczy na Wschód i z przerażeniem obserwujemy groźne zachowania Putina w sąsiadującej Ukrainie. Jeszcze parę lat temu wydawało się coś takiego nieprawdopodobne – wszczynać konflikt zbrojny po tak tragicznych doświadczeniach jakie przyniosła ze sobą II wojna światowa i czynić to w imię poszerzenia granic i tak już imperialnego mocarstwa. W dodatku ten niebezpieczny lawirant ma za sobą poparcie wielkiego narodu rosyjskiego.  Jak łatwo może się stać, że gałąź pęknie, „zwali się kołyska, koteczek i wszystko.”

Może i dobrze, że są na tej ziemi ludzie, którzy wierzą, iż ich losy znajdują się w rękach istoty ponadziemskiej i ponadzmysłowej  -  Boga, że nie jest to sprawa złego wyboru polityków, pomyłki lub przypadku. W tym nasza nadzieja, by nie popaść w depresję, by mieć w życiu sensowny, optymistyczny motyw.

Ale warto, mimo wszystko, skorzystać z wolnej chwili i przenieść się do wyimaginowanego przez Kurta Vonneguta idealistycznego świata na utopijnej wyspie San Lorenzo na Morzu Karaibskim, by poobserwować życie w innym systemie niż ten, który dominuje na całym świecie. Powieść amerykańskiego klasyka otwiera taką furtkę, a zarazem daje dużo do myślenia.

Takie książki jak „Kocia kołyska” winny być obowiązkowymi lekturami w szkołach na całym świecie. Może choć w części przyczyniłyby się do przekonania ludzi na świecie, że nie ma nic groźniejszego i pozbawionego sensu niż armie, arsenały zbrojeniowe i wojny, a pacyfizm jest tak samo ważnym jak wiara w Boga.


1 komentarz:

  1. Patrząc na zdjęcie spalonego domu z otwartym oknem zastanawiałem się co dzisiaj napiszesz.Odpowiedz otrzymałem po przeczytaniu kilku linijek Twojego postu.A póżnej te trafne porównania i na końcu puenta.Tak Staszku nie ma nic gorszego od wojen i ludzkich tragedii z nimi związanymi.Oglądałem wczoraj zdjęcia z Allepo w Syrii miasto - gruzy.A przecież jest Olimpiada- starożytni na ten czas mieli zawarty pokój lub rozejm zawieszali wszelkie spory.A tam i nie tylko w Syrii ale również w Iraku,Afganistanie i innych miejscach na ziemi trwają od kilku lat nieprzerwane wojny.Czy świat-rządzący kiedyś to zrozumieją,że wszelkie konflikty można rozwiązać w drodze rokowań? Zadaję to pytanie ale odpowiedż jest tylko jedna - nie nigdy.Pomimo tego,że jak mówi łacińska sentencja:" historia est magistra vitae" niestety pomimo,że jest nauczycielką życia ma bardzo słabych/niedostatecznych/uczniów.A książka "Kocia kołyska" Vonneguta rzeczywiście powinna być lekturą szkolną.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń