czas wyruszać w drogę |
Każdego może zadziwić górnik, który po mozolnej szychcie
dla relaksu i dobrego samopoczucia w domowym zaciszy siada wieczorem przy
stoliku, otwiera kajet i pisze wiersz:
Jest miasteczko pośród
gór,
nad którym ptaki wśród
chmur
szybują leniwie,
doliną rzeka płynie jak
wstęga
co marzeniami daleko
sięga
i szumi życzliwie.
Nad rzeką zwykli ludzie
mieszkają,
co się na tkactwie
dobrze znają
tak jak na życiu,
ludzie życzliwi, ludzie
prości,
co nad Bystrzycą tu
wyrośli
i tutaj żyją.
Tajemnic pełne jak Góry
Sowie
świerkowe lasy szumią,
lecz kto wie
jak je zrozumieć,
niech cię ich piękno
sobą zachwyca,
a tajemnicą będzie
Głuszyca,
tylko ją odwiedź.
To tylko jedna z
perełek lirycznych, w których Marek
Juszczak, sztygar kopalni Szczygłowice w Knurowie, przywołuje piękne,
wzruszające wspomnienia z lat dzieciństwa i młodości, spędzonych u źródeł
Bystrzycy. Tu w Głuszycy jest jego
gniazdo rodzinne, ale tam na Górnym Śląsku, w Knurowie znalazł swój dom i
pracę po upadku kopalń wałbrzyskich, tam się zakorzenił już chyba na stałe,
chociaż do „macierzy” powraca jak bumerang i to nie tylko w wierszach:
Tu zostawiłem swoje
serce
między górami a dolina,
łapałem wiatr jak
czyjeś serce
- może to Twoje były
dziewczyno?
Puszczałem łódki do rwącej
wody,
by z marzeniami płynęły
w dal,
Bystrzyco – rzeko
ciągłej przygody,
czy je zaniosłaś tam
gdziem chciał ?
Nocą gdy księżyc
oświetla rowy,
a w rowach świerszcze
cykają dysząc
na góry spływa cień
Wielkiej Sowy
jak sen nad uśpioną
Głuszycą.
Na stawach raki i
gwiazdy w wodzie,
strumień, wodospad i
słodka cisza,
lubiłem tam przychodzić
co dzień,
czasem płakałem, gdy
nikt nie słyszał.
Szumiące świerki,
dzwony kościoła,
od tego świata nie chcę
więcej.
Znad gór tęsknota do mnie woła:
tu zostawiłeś swoje
serce.
Co roku mamy okazję się
zetknąć się z Markiem na jesiennych spotkaniach z poezją organizowanych przez
Centrum Kultury, często bywa u dzieci i młodzieży w szkołach, a także w domach
swojej rodziny i przyjaciół.
W Głuszycy wydał dwa
tomiki swoich wierszy – „Łowienie czasu” i „Świadomość podświadomości”, potem
jeszcze w Knurowie trzeci tomik „Wytrwałość pamięci”, są to wiersze pięknie się
rymujące, pisane prostym językiem, wzruszające, bo pisane prosto od serca.
Można je znaleźć w naszej miejskiej Bibliotece, w szkołach, a także w wielu
domach na poczesnym miejscu, bo większość z nich to wiersze o naszym mieście.
Na spotkania z poezją
przyjeżdża też poetka, Romana Więczaszek
z Brzegu nad Odrą, wywodzącą się także z Głuszycy, razem z Markiem stanowią
niezastąpiony duet, którego nicią przewodnią jest więź emocjonalna z krajem lat
dziecięcych.
W tym roku będą miały
miejsce kolejne jesienne spotkania z poezją. Planowane są w czwartek 20
października. Zapowiadają się szczególnie interesująco, bo Roma ma wiele do
powiedzenia o swoich sukcesach w Brzegu nad Odrą, a zaś Marek Juszczak przywiezie
ze sobą jeszcze świeże i pełne ekspresji wrażenia z rowerowego rajdu wzdłuż Dunaju.
I właśnie tego
frapującego wydarzenia dotyczy tytuł mojego dzisiejszego postu.
Od paru lat, kiedy
poznaliśmy się z Markiem nie gaśnie dla niego mój szacunek. Cenię sobie jego
wiersze, ale jeszcze bardziej podziwiam hart ducha, odwagę i samozaparcie,
kiedy podejmuje się co roku, coraz to ryzykowniejszych, wakacyjnych wypraw
rowerowych. W ten sposób zwiedził już prawie całą Europę. Był nad Morzem
Czarnym i Śródziemnym, na bałtyckiej wyspie Bornholm. Rok temu poniosło go na
Biegun Północny.
W tym roku odbył wraz ze swoim niezawodnym kolegą z pracy
Dominikiem eskapadę od źródeł do ujścia Dunaju. Podróżują we dwóch i stanowią
godny podziwu tandem, dwóch górników – pasjonatów.
O swoje tegorocznej
wyprawie Marek przysłał mi zwięzły, ale za to najbardziej spektakularny raport.
Oto on:
„Jezioro
Bodeńskie, Legiony Rzymskie, Zawisza Czarny, ''Tadeusz Kościuszko'' ,Umberto
Eko, Andrzej Stasiuk. Spotkania z legendą, historią sławą i dumą...to wszystko
w kolejnej wyprawie rowerowej Marka Juszczaka i Dominika Pędziwilka z Knurowa.
Wyprawa to: 1000
km busem, 4.500 km rowerem, 250km pociągiem.
Wyprawa
to:10 państw: Szwajcaria, Niemcy, Austria, Słowacja, Węgry, Chorwacja, Serbia,
Bułgaria, Rumunia, Mołdawia.
Wyprawa to: 4
stolice : Wiedeń, Bratysława, Budapeszt, Belgrad.
Wyprawa to walka
z komarami, meszkami, wiatrem, to ucieczka przed bezpańskimi psami, to walka z
własnymi słabościami.
Wyprawa to
spotkania z historią i wspaniałymi ludźmi...
Wyprawa to
również mały smak literatury...książki Umberto Eko''Imię Rózy'' i Andrzeja
Stasiuka ''Jadąc do Babadag''.
Wyprawa to
wspaniała przygoda i refleksja ...Jak w Polsce jest pięknie...”
Nie piszę
nic więcej. O niezwykłej wyprawie, jej trudach i pożytkach, o przygodach i
niespodziewanych zdarzeniach będziemy mogli się dowiedzieć od samego bohatera,
Marka Juszczaka. Coś niecoś już pokazują zamieszczone fotki – rowery i ich
wyposażenie to jedno, ale najważniejsi są Ci co na nich „fedrują”.
O
tegorocznych jesiennych spotkaniach z poezją jeszcze napiszę w odpowiednim
czasie.
Kiedyś gdy byłem młody marzyły mi się podobne eskapady.Niestety moim składakiem Wigry firmy Romet nie było sensu wyjeżdżać daleko,a ponadto nie miałem takiego kompana jak p.Juszczak.Tak,że w tamtym odległym czasie wolałem jeżdzić z rodzinką po Europie.Natomiast z Tobą i dzięki Tobie zaliczyłem GrecjęA jutro wybieram się do mojego ukochanego Grabowa.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBronku, po tym co zobaczyłeś i przeczytałeś, to na pewno do Grabowa jedziesz na rowerze. Nie zpomnij o plakietce Piławy Górnej. Pomyślnych wiatrów !
OdpowiedzUsuń