słynny nagrobek przy kościele w Szczawienku |
Dziś chcę opowiedzieć o jednym z
pierwszych wybitnych Polaków, którego los wiąże się nierozerwalnie z
podwałbrzyskim uzdrowiskiem Szczawno-Zdrój.
Znalazł się on w szczawieńskim zdroju
w latach 20-tych XIX wieku, kiedy to odnotowujemy pierwszą falę przybywających tu kuracjuszy z Polski.
Zacznę od wierszowanej inskrypcji z cokołu jego nagrobku:
Jeżeli los w to miejsce
sprowadzi Polaka
Niech czułą łzę uroni
na grobie rodaka
Co cnoty i Ojczyzny
miłość w serce wszczepił
I dla Niej sił starganych
tutaj nie pokrzepił
sprowadzi Polaka
Niech czułą łzę uroni
na grobie rodaka
Co cnoty i Ojczyzny
miłość w serce wszczepił
I dla Niej sił starganych
tutaj nie pokrzepił
Benedykt Józef
Łączyński
Generał Brygady Wojsk
Polskich
Krzyża Wojskowego
Polskiego
Kawaler Legii
Honorowej
Oficer Orderu Obojga
Sycylii, Komandor
Umarł używając wód w
Salzbrunn 7 sierpnia 1820 roku. Żył 43
lata
To wszystko wygrawerowane
pięknymi literami na piedestale z
piaskowca w kształcie piramidy z cokołem z białego marmuru postawionym nad
grobem, gdzie złożone zostały prochy zmarłego w Szczawnie-Zdroju na kamicę
nerkową, przybyłego tu w ciężkim stanie z Wrocławia polskiego kościuszkowca i
legionisty, uczestnika niemal wszystkich wojen napoleońskich.
Monument generała na cmentarzu
przy kościele parafialnym pod wezwaniem Świętej
Anny w Szczawienku, obecnej
dzielnicy Wałbrzycha, jest do dziś
uważany jako najbardziej warty uwagi
nagrobny pomnik napoleoński na terenie Śląska.
Kim był generał Benedykt Józef
Łączyński, dlaczego winniśmy czcić jego pamięć i traktować grób generała z
zabytkowym pomnikiem jako miejsce pamięci narodowej ? Co sprawiło, że jego
mogiła znalazła się na małym cmentarzu przykościelnym należącym wtedy do
Szczawnie-Zdroju.?
Poznajmy najważniejsze fakty z
jego niezwykle bujnej biografii.
Urodził się w 1777 roku w Kiernozi k. Łowicza jako najstarszy syn
Macieja i Ewy z Zaborowskich. W wojsku polskim
służył od 17 lat, poczynając od insurekcji kościuszkowskiej, w której
dosłużył stopnia porucznika. W lipcu 1797 w Mediolanie
nominowany został przez Jana Henryka Dąbrowskiego na porucznika V
batalionu Legionów Polskich. Zasłużył się pod Cortoną i w otwarciu przełęczy
apenińskich.
Był dwukrotnie ranny w kolejnych bitwach legionów polskich u boku Napoleona.
Wrzesień 1799 r. przyniósł mu awans na kapitana . W 1801 r. brał udział w
oblężeniu Peschiery.
W kolejnych latach awansował na
podpułkownika. W 1807 r. odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Legii
Honorowej. W dwa lata później uczestniczył w bitwie pod Raszynem podczas wojny z
Austriakami za co otrzymał Order Virtuti Militari. W lutym 1812 r. z
powodu złego stanu zdrowia złożył dymisję. Wraz z dymisją otrzymał awans na generała brygady.
Nie wyobrażał sobie pozostawania w stanie spoczynku, kiedy rozgrywały się tak ważne wydarzenia – wyprawa Napoleona na Rosję, utworzenie Księstwa Warszawskiego. Mianowany przez księcia Józefa Poniatowskiego w lutym 1813 r. objął dowództwo jazdy w zgrupowaniu gen. Edwarda Żółtowskiego. Upadek Księstwa Warszawskiego sprawił, że przeszedł na służbę francuską. Ranny pod Lützen, został odznaczony Krzyżem Oficerskim Legii Honorowej.
25 marca 1814 r. w starciu pod La Fere Champenoise jest ponownie ranny i dostaje się do niewoli pruskiej. Dopiero interwencja cara Aleksandra I powoduje jego zwolnienie. Bierze więc dymisję ze służby francuskiej, ale nie na długo. Sto dni Napoleona spędza w Paryżu, gdzie jest odpowiedzialnym za powrót polskich żołnierzy do kraju. Wykonując ten rozkaz w 1816 poważnie rozchorował się na płuca i uzyskał dymisję. Leczył się we Wrocławiu. Lekarze zalecili mu jednak wyjazd do sanatorium. Udał się do pobliskiego Bad Satzbrunn
Tu nie udało się już go uratować, zmarł na kamicę nerkową 7 sierpnia 1820.
Jak dziwne są zrządzenia losu.
Jeszcze dobrze nie ostygła ułańska lanca, jeszcze nie umarły do końca nadzieje
na niepodległość a tu nagła śmierć, a w jej konsekwencji pochowanie wielkiego
legionisty na obcej (przynajmniej w tym czasie) ziemi, zamiast w panteonie
zasłużonych dla ojczyzny. Zaiste, niezbadane są wyroki niebios.
Nagrobek wielkiego Polaka,
generała Łączyńskiego w Szczawienku, to nie jest jedyny ślad związku ziemi
wałbrzyskiej z historią polskich legionów. Niespełna dwa kilometry od centrum
uzdrowiska po drodze ze Szczawna-Zdrój do
wsi Struga w gminie Stare Bogaczowice napotykamy kolejny obelisk na
cokole z wygrawerowanym orłem polskim i tablicą pamiątkową następującej treści:
„Na tych polach polscy ułani Legii Włoskiej
Stoczyli 15 maja 1807 roku zwycięską bitwę z Prusakami”
Pomnik ufundowało rzemiosło
wałbrzyskie w 1960 roku. Bitwę na podstawie pamiętników Wojciecha Dobieckiego
opisał Stefan Żeromski w trzecim tomie „Popiołów” w rozdziale zatytułowanym
„Szlak cesarski”.
Skąd się wzięli Polscy Legioniści
tu właśnie na Dolnym Śląsku i dlaczego
walczyli z wojskami pruskimi? Co spowodowało, że na cześć tej bitwy wystawiony
został po wojnie
przez władze wałbrzyskie
pamiątkowy pomnik ?
Odpowiedź na te pytania znajdą
Państwo w kolejnym felietonie.
WITAM STASZKU! Ledwo wypakowałem się po przyjeżdzie z Cieszyna a natychmiast otwieram internet z Twoim blogiem.Bardzo ciekawą historię opisałeś.Muszę się przyznać,że do tej pory b.mało wiedziałem o gen.Łączyńskim a dodatkowo o tym,żeprzebywał w Szczawnie Zdroju w 1820 r.Fajnie,że piszesz o takich osobistościach bo niedługo zmienią historię i prawdziwych Polakach rzadko będzie kto słyszał i wiedział.Podobno IPN ma poprawiać historię.Ale o tym póżniej.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń