na pierwszym planie - dom Jerzego Marszała |
„Wyzwól mnie Apollinie
od literackich dziwactw, nich zginie
we mnie ta mania na zawsze,
Bo kiedy siostra twa Diana
świeci, ja się od rana
w różnych dziwactwach babrzę.
A tymczasem o paradoksie,
choć staram z roku na rok się
choć pielę chwasty w mym ogrodzie,
Choć nie szczędzę sił ni pracy,
to jednak jak mówi Horacy
nie zawsze to, com chciał, wychodzi.
Jam dziecię twe. Pomóż dziecięciu
a ja każdej z twych muz dziewięciu
jeszcze dziś wyrzeżbię kapelusz.
Więc ulecz mnie Apollinie
ty możesz, ty jedynie,
przecież budzę się i zasypiam z twym imieniem.
Ty który oświecasz i uśmiercasz
tchnij mi, Srebrnołuki, do serca
treść prostą jak twe struny i promienie.
To o takim artyście – rzeźbiarzu
jak łomnicki dłubacz w drewnie, filigranowy Jerzy Marszał, pisał Konstanty
Ildefons Gałczyński w wierszu „Hymn do Apollina”. Lata uciekają jak bystry
strumyk pędzący z gór, które oddzielają kilka najwyżej położonych gospodarstw
wsi polskiej Łomnica od zagranicznych, czeskich sąsiadów. A nad tym nurtem
krynicznym pod rozłożystym kasztanem przy dobrej pogodzie można dostrzec
klęczącego mężczyznę, pochylonego nad
kawałkiem lipowego drewna z dłutem w ręku. I w ten oto sposób odbywa się cud
tworzenia, dzieje się to co uczeni zwykli nazywać – kulturą ludową.
Jerzy Marszał -
głuszycki rzeźbiarz, amator. Od urodzenia związany z rodzinnym domem we wsi Łomnica – Ustronie.
Długoletni pracownik Zakładów Przemysłu Włókienniczego „Piast” w Głuszycy.
Rzeźbił w drewnie od dzieciństwa, ale na dobre rozwinął swój talent w latach
dziewięćdziesiątych po przejściu na emeryturę. Dom, w którym mieszka zwraca
uwagę zabytkową architekturą i drewnianymi płaskorzeźbami umieszczonymi na
frontonie budynku. Jeszcze większe zainteresowanie budzi „warsztat pracy” w
ogrodzie „pod chmurką”, a dokładniej, pod rozłożystym kasztanem, nad rwącym
górskim potokiem, wśród bujnej przyrody, zwisających skał, wznoszących się
wysoko lasów, tworzących naturalną scenerię dla pracowni artysty - rzeźbiarza.
Jeśli dodamy do tego tu i ówdzie rozsiane jakby od niechcenia drewniane figurki
i wydłubane w pniach, zatroskane twarze posążków, a wreszcie drewnianą altankę,
pełną różnego rodzaju rzeźb i ozdób, to można szczerze powiedzieć, że jest to
miejsce godne podziwu. To niezwykła, wyjątkowa choć słabo wypromowana atrakcja
turystyczna gminy Głuszyca.
By zaś pomóc w tej promocji głuszyckie Centrum Kultury
przygotowało wystawę prac rzeźbiarskich Jerzego Marszała, której uroczyste
otwarcie miało miejsce w czwartkowy wieczór 19 maja br. Informowały o tym
kolorowe plakaty i anonsy internetowe, choć jak się okazało nie wpłynęły one na
duże zainteresowanie mieszkańców Głuszycy. A szkoda, bo było i jest co oglądać.
Jest, bo wystawa ma być otwarta w godzinach pracy CK co najmniej przez miesiąc
czasu, warto więc skorzystać z tej okazji.
Ale Jerzy Marszał mógł się pocieszyć tym, że tego
wieczoru w CK było rojno i gwarno. W naszym mieście gościli mieszkańcy czeskiej Rokitnicy,
gminy zaprzyjaźnionej z Głuszycą od roku, a był ich pełny autobus na czele ze
starostą, aby zaś uprzyjemnić im pobyt na scenie sali widowiskowej CK mogliśmy posłuchać
piosenek w wykonaniu naszego chóru, działającego z coraz to większym rozmachem
przy głuszyckim Centrum Kultury.
Jerzy Marszał jest klasycznym przykładem kultury
ludowej, która we wczesnych początkach dziejów narodu była jedyną kulturą, a
przez wieki utrzymywała się jako dział kultury tworzonej przez prostych ludzi
nie dla mecenasów, czy na anonimowy rynek, ale dla zaspokojenia własnych
potrzeb. Stroje, meble, ozdoby, wycinanki, pieśni, różne elementy tej kultury
funkcjonowały w życiu twórców, którzy sami byli jej konsumentami. W XX wieku
kultura masowa wypycha kulturę ludową z życia rodzin chłopskich, dlatego mówi
się często o ginącej kulturze ludowej. Okazuje się, że nie do końca, wciąż
jeszcze możemy się pocieszać, że piękno tej kultury przetrwało i powraca do
naszych domów, tak jak to ma miejsce w łomnickiej chacie Jerzego Marszała.
Pisałem o tym już wcześniej w lirycznym wierszu, który
warto jak sądzę na koniec przytoczyć:
Jerzy Marszał - łomnicki Wit Stwosz
(Za Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim)
Gdy go matka rodziła
zimowego wieczora,
nie wiedziała, ze synek
będzie w drzewie się porał…
Synku, weź dłuto w dłonie,
uczyń sławnym Ustronie !
Usiadł Jerzy na przyzbie,
przyjrzał się ojcowiźnie,
góry wokół do nieba,
z tego nie będzie chleba,
jął dłubać w drzewie nożem
i odkrył „iskrę bożą”.
Matko, rylec mi podasz,
ja teraz rzeźbię obraz …
Rzeźbi w lipie wytrwale,
stał się sztuki wasalem,
piękne świątki, figurki,
pnie zamienia w laurki,
ozdobił ogród cały,
w domu ściany, powały,
altankę pod kasztanem.
Teraz Jerzy jest panem.
Znawcy sztuki go znają,
co roku odwiedzają,
gdzieś za morzem już słynie,
tylko nie w swojej gminie…
Tutaj czas wolno płynie,
ale w jedno lud wierzy
dzięki takim jak Jerzy
Polska nie zaginie !
www.youtube.com/watch?v=HAKVOCtCEh0
OdpowiedzUsuń:)