Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 17 maja 2016

Jeszcze raz o Głuszycy



wśród gór i lasów


Dziś będzie nieco inaczej o Głuszycy, małym miasteczku utopionym w górach na rubieżach Dolnego Śląska. Ktoś pomyśli, co można jeszcze nowego o Głuszycy napisać. Przecież to, co się tylko dało umieściłem w książkach i lokalnych gazetach, jest na stronach internetowych mojego blogu, a także od paru lat w moich porannych sobotnio-niedzielnych felietonach wałbrzyskiego radia „złote przeboje”. Otóż to. Staram się słowami pisanymi prozą i wierszem sławić moje miasto jak tylko mogę najlepiej i gdzie się tylko da. Wiem, że jest to syzyfowa praca. Wielu moich Czytelników przyjmuje te zachwyty z rezerwą, zwłaszcza gdy zna  miasto z autopsji, gdy żyje w nim na co dzień, a nie ma czasu i chęci na spacery po okolicznych górach. Po prostu nie da się za pomocą słów wypromować miasta nawet gdy się ma do tego pełne przekonanie i dozę talentu.

Zrozumiałem to dopiero od niedawna, gdy odkryłem walory portalu społecznościowego – facebooku. A spowodowali to podobni do mnie, jak sądzę, fanatycy miasteczka nad Bystrzycą, tylko że oni to robią o niebo sugestywniej i skuteczniej, publikując swoje często nietuzinkowe, artystyczne fotogramy.

Od pewnego czasu co rusz mam niezwykłą przyjemność się zachwycać znakomitymi fotkami z Głuszycy i najbliższych okolic Wiesława Jaranowskiego, Andrzeja Kiedy, Pawła Fesyka. Dziesiątki razy wzbogacała nasze miasto  ciekawymi fotkami wywodząca się stąd Henryka Śnieżka Michalak Kolber. W moim blogu korzystam często z dobrych fotografii Roberta Janusza, Violetty Torbackiej, Ani Błaszczyk , bądź też mojej córki Marzeny.

Wiem, że mógłby nas zasypać fotografiami Głuszycy przedwojennej i współczesnej Grzegorz Czepil, a na pewno jeszcze wielu innych Głuszyczan, którzy robią to od dawna, ale swe dzieła przechowują w internetowych googlach, albo na kasetach w domu.

Mamy teraz sporo fotografików – amatorów, a ponieważ technika poszła w górę możliwości fotografowania są nieograniczone. Na stronach internetowych You Tube można  oglądać kilka amatorskich filmów o Głuszycy, niektóre z nich robione kamerą „z lotu ptaka”. Pozwalają one zorientować się jak wiele jeszcze nie wiemy o naszym gnieździe rodzinnym, o jego ukształtowaniu terenu i nadzwyczajnych urokach krajobrazów i przyrody.

Jakie więc jest to moje miasto Głuszyca? Pisałem kiedyś, że Głuszycą najlepiej się zachwycić oglądając ją z góry, a fotografia lub kamera odsłaniają jeszcze dodatkowo takie refleksy, których nie łatwo dostrzec gołym okiem. Dlatego dobrze jest ją oglądać na video.

Żyję od paru lat nieukrywaną cichą nadzieją, że uda się wreszcie opracować i wydać duży album o Głuszycy. Zrobiliśmy kiedyś taką próbę. To było dziesięć lat temu. Albumik „Głuszyca dawniej i dziś” jest jedynym jak dotąd wizualnym potwierdzeniem niezwykłości uroków krajobrazowych Głuszycy. Jest w nim wiele unikalnych pocztówek i fotografii z czasów przedwojennych z bogatej kolekcji Grzegorza Czepila, jest też czym oczy nacieszyć oglądając kolorowe fotografie współczesnej Głuszycy i jej otoczenia. Jest to książeczka niewielkiego formatu odbiegająca od renomowanych wydawnictw tego typu, ale była ona  robiona i wydana własnym sumptem przez trzech autorów – Leopolda Krysińskiego, Grzegorza Czepila i moim. Nie udało nam się pozyskać wsparcia finansowego ówczesnych władz samorządowych, co pozwoliłoby na wydanie albumu z prawdziwego zdarzenia.

 Pomocną dłoń wyciągnął wtedy do nas Jerzy Rudnicki i dzięki temu mogliśmy u niego w „Łowisku Pstrąga” w Łomnicy zorganizować udaną imprezę promocyjną oraz zawiesić duży baner reklamowy. Wisiał on tam przez parę lat. Album szybko zniknął z półek księgarskich, dziś jest to już „biały kruk”, praktycznie nie do zdobycia.

Swego czasu pisałem o tym w swoim blogu, w „Głosie Głuszycy”, a nawet w książce „Głuszyckie kontemplacje”, że mamy już od dawna projekt albumu, p.t. „Głuszyca – moja Itaka”, w którym najlepsze fotogramy przeplatane są strofami wierszy o Głuszycy trójki naszych autorów – Romany Więczaszek, Natana Tenenbauma, Marka Juszczaka. Można by go wzbogacić o nowe fotografie i nowe wiersze. Dziś jest wiele takich miast w Polsce, które mogą się poszczycić tego rodzaju produktem promocyjnym. 

Wiem, że wydanie porządnego albumu sporo kosztuje, znam sytuację finansową naszego miasta, ale myślę o tym, że są sposoby i możliwości pozyskania odpowiednich środków z programów unijnych lub zainteresowanych promocją Głuszycy sponsorów. Wszystko zależy od tego, by miał się kto tym zająć na poważnie. Musimy czuć wagę i znaczenie takiego przedsięwzięcia. Jestem pewien, że naszego obecnego burmistrza i  radnych nie trzeba do tego specjalnie przekonywać. Dlatego wierzę w to, że moje marzenia mogą się ziścić. Ku chwale naszej gminy i na pożytek własny każdego z jej mieszkańców.

5 komentarzy:

  1. Dobrze,że dzisiaj napisałeś o Głuszyckim Albumie,to mój komentarz z pewnością ujrzy światło dzienne.Wczoraj napisałem dwa komentarze i żaden nie ukazał się,Ale pal sześć,niech sobie recenzują.Wracając do Albumu,to słowo pisane moim skromnym zdaniem powinno należeć do Ciebie - piewcy i propagatora Głuszycy i Ziemi Wałbrzyskiej z Książm i Szczawnem Zdrój.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bronku, mam nadzieję, że tak się stanie. Mam juz gotowy wstęp do takiego albumu. Nie rozumiem, dlaczego nie ukazują się Twoje komentarze. Jest coraz więcej zagadek związanych z fecebookiem. Pogadamy o tym jak się spotkamy. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. grzegorz-michalek.pl/my-producent/projekt-bialy-kzyrz-przelecz-salmopolska

    tagen.tv/vod/2016/05/slowianskie-powroty-czeslaw-bialczynski/

    www.youtube.com/watch?v=PBi5qF4WcXw

    To,że nie ukazują się komentarze to wina..."Kazimierczak"!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. www.dssoperator.pl

      Szynobusy Kolei Dolnośląskiej także mają problemy...to alergia przez pyłki kwiatowe:)
      Nie dość,że jadą 20 km/h po trudnych terenach górskich,to jeszcze pyłki zatykają im chłodnice,przez co spóźnienia na trasie Kłodzko-Wałbrzych,Kłodzko-Kudowa,osiągają 50 min.
      Ostatnio szczególne wysokie stężenie pyłków brzozy i topoli zanotowano w okolicach Głuszycy.Tam istnieje możliwość bezpośredniego zasysania pyłków kwiatostanów z drzew ocierających się o przejeżdżający szynobus,przez co szynobusy dostają alergii.Koleje Dolnośląskie już podjęły działania profilaktyczne,które mają zapobiegać bezpośredniemu kontaktowi szynobusu z naturą.Nie będzie to ingerencja w przyrodę,ale uzyskanie większej przestrzeni dla pojazdów.
      W oparciu o doświadczenia z poprzednich lat,zastosowane będą także dodatkowe czyszczenia chłodnic,aby zminimalizować skutki alergii na pyłki szynobusom.

      Bieganie uwalnia hormony szczęścia,obniża tętno i ciśnienie tętnicze,świetnie spala kalorie,modeluje sylwetkę i daje mnóstwo energii.Tę dawkę zdrowia można otrzymać startując w II Górskim Biegu Muflona w Dusznikach-Zdrój.Do pokonania będzie 10 górskich mil(0k.16 km).
      www.izawody.pl
      :)

      Usuń
    2. Przykro mi, ale nie udało mi śię odczytać linka, nie wiem co oznacza "Kazimierczak", to co może się dziać z powodu stężenia pyłków brzozy i topoli przekracza moją wyobraźnię, a w maratonach biegowych ostatnio udaje mi się uczestniczyć jako oficjał do ściskania ręki zwyciężców. Z uwagi na mój wiek traktuję to jako zaszczyt.

      Usuń