początek Głuszycy - miasta |
Niestety,
jestem parszywym uosobieniem Polaka „drugiego sortu”. Nie potraktowałem
poważnie sygnału płynącego od najważniejszej osoby w państwie, zwanej
konfidencjonalnie „Broszką”, której pierwszą, najważniejszą czynnością po
wejściu do gabinetu premiera rządu było zerwanie ze ściany niebieskiej flagi
Unii Europejskiej. Nie potrafiłem się wyzwolić z brzmiących w moim uchu melodyjnych dźwięków hymnu UE - „Ody
do radości” z poematu Fryderyka Schillera do melodii z IX symfonii Ludwiga van
Bethowena. Mało tego, one powracają z coraz to większą natarczywością, staram
się je zagłuszyć patriotycznym - „ Przed Twe ołtarze zanosim błaganie,
Ojczyznę, wolność racz nam wrócić Panie”, ale nic z tego, tamta melodia powraca
jak bumerang. Co mam robić? Myślę sobie, przecież powinniśmy się cieszyć, że
nie jesteśmy już w Europie krajem „trzeciego świata”, że Unia nam zapewnia
rozwój gospodarczy jakiego dotąd nie było i co najważniejsze – skakać z
radości, że mamy rząd „dobrej zmiany”, tak więc oda do radości powinna być O,key!
Skoro jednak
flaga unijna na szczeblu Jej Wysokości, pani premier jest na indeksie, to ja
jako posłuszny obywatel - patriota zrobię wszystko by ją wykarczować z pamięci
tak samo jak słowa pieśni, której w szkole uczyłem się od dziecka – „My ze
spalonych wsi, my z głodujących miast”, albo też niechlubny hymn naszego najważniejszego
sojusznika ze wschodu: "Niezłomny
nasz związek republik swobodnych, co wielka Ruś w bojach wydała na świat, niech
żyje stworzony nam z woli ludów, braterski, zwycięski, potężny Kraj Rad!"
Zrobię
to wszystko niepomny słów naszego wielkiego Reja z Nagłowic, który wprawdzie
wszem i wobec ogłosił, „iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”, ale gdzie
indziej z bezkrytyczną otwartością głosił: „Nędza z bidą z Polski idą, ale z
Polski nie wynidą”.
No
dobrze, zgadzam się wyeliminować z mej pamięci „odę do radości”, gdy pomyślę o kolejnych
wyczynach naszych rządzących, bo nie ma rzeczywiście czym się cieszyć. Ale
pozostawiam sobie odrobinę swobody, by w momentach właściwych zanucić ją sobie
we wnętrzu własnego Ego, w odniesieniu do tego, co się dzieje w moim „gnieździe
rodzinnym”.
I
teraz przechodzę do meritum sprawy.
Od wczoraj
pochmurno i wietrznie na dworze. Mam więc alibi co do chwilowej przerwy w
próbie wgłębiania się w strukturę gleby mojego ogródka. Odkładam łopatę i gracę
na zaś, a wieczorem z entuzjazmem oddaję się w sferę emanacji głuszyckiej historii.
Zarówno
Głuszyca, dzieląca się do dziś na Górną i Dolną, jak też pobliskie wsie, Sierpnica,
Kolce, Łomnica, Grzmiąca, Rybnica Mała okazują się na kartkach pocztowych i
starych fotografiach jak z krainy ułudy. W okresie międzywojennym (1918 – 1939)
Głuszyca stała się jednym z najpiękniejszych zakątków Dolnego Śląska. Było to
niewątpliwie skutkiem prosperity gospodarczej drugiej połowy XIX wieku,
niebywałego rozkwitu przemysłu lekkiego, ale przede wszystkim walorów
krajobrazowych i korzystnego położenia Głuszycy nad przełomem Bystrzycy, rzeki
która wyznaczała naturalny szlak komunikacyjny z południa na północ, a więc z
Kłodzka do Wałbrzycha lub Świdnicy.
To właśnie
wtedy Głuszyca przeżyła niezwykły boom inwestycyjny. Wybudowano dziesiątki
domów mieszkalnych, obiektów publicznych, administracyjnych, nie mówiąc o
najnowocześniejszych na owe czasy fabrykach włókienniczych Kaufmanna,
Reichenbacha, Webskiego. Wprawdzie Głuszyca za Niemców nie zdołała osiągnąć
rangi miasta, ale już wtedy do tego pretendowała.
Zwróćmy
uwagę na fakt, że Głuszyca Górna i Dolna to były przez wieki zaszyte w górach,
wielokrotnie tragicznie doświadczane przez wojny i epidemie wsie, o których
niemiecka nazwa mówi sama za siebie: Wüstegiersdorf (pusta głucha wieś).
Aż tu nagle stało się coś, co można uznać bez przesady za rewelację.
Wystarczyło trzydzieści lat (1850-1880), by w tej rozległej kotlinie
śródgórskiej urodził się prężny i znaczący dla całej Rzeszy Niemieckiej ośrodek
przemysłowy. Obok fabryk włókienniczych (bawełnianych, lniarskich i wełnianych)
pojawiły się, co jest rzeczą oczywistą, nowoczesne budynki mieszkalne, a przy
nich urzędy, szkoły, przedszkola, szpitale, przytułki, restauracje, hotele,
szlaki kolejowe i dworce, no i piękne wille fabrykantów, słowem to wszystko, co
potrzebne jest do życia kilkutysięcznej zbiorowości ludzkiej. Zdajemy sobie
sprawę z tego, że to wszystko pojawiło się nagle, cieszyło oczy świeżością i
nowoczesnością. W otoczeniu cudownej przyrody można się było tym wszystkim
zachwycić.
Obok
przemysłu Głuszyca postawiła na turystykę. Atrakcyjnie położone w górach
okoliczne wsie rozwijają bazę gastronomiczną i wypoczynkową. Coraz większym
zainteresowaniem cieszą się sporty zimowe. W kolekcji Grzegorza Czepila
oglądamy mnóstwo rozsianych po całej okolicy restauracyjek z miejscami
noclegowymi, pokojów gościnnych, schronisk. Ciszą oczy atrakcje turystyczne,
chociażby takie jak wieże widokowe, drewniane kościółki, ruiny zamków, itp.
Pocztówki i
fotografie poniemieckie w całej swej rozciągłości emanują zachwytem i podziwem
tych, którzy je utrwalali na kliszy. To był powód do dumy, a zarazem sławy i
chwały. W wielu z nich przebija chęć promocji Głuszycy nie tylko ze względu
na piękno krajobrazów, ale także osiągnięć w budownictwie, infrastrukturze
miejskiej i autentycznej satysfakcji z tego powodu jej mieszkańców.
Dziś
patrzymy na te obrazki czarno-białe, ale i kolorowe z największym zdumieniem.
Nasze miasto w niczym nie przypomina uroków fotografii. Wprawdzie mamy miejsca
pozwalające cieszyć się pięknem architektury budynków i otaczającej je
przyrody, ale jest to kropla w morzu szarości, zaniedbania i tandety sypiących
się ze starości domów, których nie tknęła ręka murarza przez całe stulecie.
Pięćdziesiąt lat PRL-u, to czas stracony. To były najpierw dziesiątki lat
tymczasowości, bo wciąż wisiała groźba powrotu Niemców na utracone ziemie. A
kiedy już zyskaliśmy pewność, że status powojenny jest nienaruszalny, to po
prostu nasz system własności państwowej okazał się niedostosowany do potrzeb.
Dominował chroniczny brak pieniędzy na remonty budynków komunalnych. W znacznej
skali przetrwało to do dziś.
Mało jest
takich gmin jak Jedlina-Zdrój, w których nieomal w stu procentach uwłaszczono
mieszkańców budynków komunalnych, powołując do życia wspólnoty mieszkaniowe. A
skutek jest taki, że Jedlina może się szczycić nowymi dachami i elewacjami
budynków, podczas gdy Głuszyca straszy kawalkadą szarych, brudnych, tąpniętych
bloków wzdłuż kilkukilometrowej promenady wiodącej przez miasto. Tylko
gdzieniegdzie można dostrzec zadbane, cieszące oko elewacje własnościowych
domów. Nawet Urząd Miejski nie może się doczekać gruntownej odnowy na zewnątrz
budynku, choć zrobiły to inne gminy ziemi wałbrzyskiej. Można odnieść wrażenie,
że miasto umiera dotknięte nieuleczalną chorobą, podobnie jak jego mieszkańcy,
w zdecydowanej większości renciści lub emeryci, bo młodzież i ludzie w sile
wieku z inicjatywą i odwagą do podjęcia ryzyka uciekają stąd jak najprędzej.
Na szczęście
nie umierają góry i lasy, trzyma się krzepko okalająca miasto przyroda,
niewzruszona w swych rozlicznych powabach i dostojeństwie. To co nas ze wszech
stron otacza tej wiosny w słonecznej tkance złotego sloneczka może przyprawić o
palpitację serca. Głuszyca może zachwycić, gdy oglądamy ją z góry, tak samo jak
Wałbrzych. Oba miasta położone w pierścieniach przecudownych gór, mogą się szczycić
rzadko spotykanym pięknem krajobrazów. Jeśli uda się z biegiem czasu w Głuszycy
tak jak w Jedlinie-Zdroju czy Wałbrzychu odwrócić trend umierania miasta, to
szemrząca w dolinie Bystrzyca zacznie nucić unijną odę do radości, a spadające
z nieba krople deszczu przestaną być łzami tej ziemi.
W ciągu
kilkunastu ostatnich miesięcy w Głuszycy coś drgnęło. To jakby ożywczy symptom
zdrowotny przekonujący nas, że ta epidemia, która dotknęła miasto, jest uleczalna.
Obok pożytecznej działalności Centrum Kultury i Biblioteki Miejskiej, pojawiają
się co rusz nowe inicjatywy i nowe pomysły gospodarcze. Coś się dzieje dobrego,
tak sądzę, w budynku mojej pierwszej pracy nauczycielskiej, byłym Zespole Szkół
Włókienniczych przy ul. Parkowej, odzyskanym dla miasta po zlikwidowaniu przez
powiat jedynej szkoły średniej. Mamy zapowiedź kilku innych przedsięwzięć
gospodarczych. Nie będę ich wymieniał w tym poście, przyjdzie na to czas. Głuszyca
ma zadatki by stać się sławną jak przed laty, a kreatorzy takiego ruchu
cieszyć się zasłużoną chwałą.
A ja
uzurpuję sobie swobodę do zanucenia jeszcze nieraz, gdy przyjdzie na to czas
unijnej „ody do radości”, w odniesieniu do mojego miasta. I nie zdziwię się,
jeśli w oknach urzędu miejskiego zobaczę obok siebie dwie flagi : biało-czerwoną
i niebieską !
Zadłużenie Polski jest ciosem dla społeczeństwa.To ono musi spłacać niewyobrażalne zadłużenie, za które co zrobiono?Sprzedano zakłady pracy, banki, stocznie.Doskonale prosperująca fabryka w Walimiu,została niemal oddana za bezcen i wyrzucono na ulicę pracujących tam ludzi, którzy poniewierają się po świecie.Rozbite rodziny.Kto za to powinien odpowiedzieć.Turystyka tego nie nadrobi.
OdpowiedzUsuńKiedyś takich ludzi jak Pan nazywano czarnowidzami. Pisze Pan, że sprzedano zaklady pracy, banki, stocznie po to by się zadłużyć po uszy.Jeśli ktoś coś sprzedaje, to na tym zarabia. Polskie fabryki, stocznie i inne zakłady pracy splajtowały, bo nie były w stanie wytrzymać konkurencji. Ci co wyemigrowali za granicę nie chcą wracać do kraju, bo tam mają lepiej. To wszystko nie jest takie proste, a ma swoje korzenie jak sądzę w narzuconym nam systemie gospodarki socjalistycznej w PRL-u. Ale to jest osobny, trudny temat ekonomiczny.Turystyka,wypoczynek, rzemiosło stanowią szansę dla takich gmin jak Głuszyca i myślę, że warto na nie stawiać. Przemysłu w tym mieście już nie odbudujemy.
UsuńPrzykro było patrzeć walimskim tkaczom,jak wywożą ich krosna na przyczepach,na złom.Potem przyglądali się jak hale fabryczne ulegają zagładzie.Teraz połyka to cmentarzysko natura,bo Gmina Walim jest zbyt biedna,żeby uporządkować teren po tym pięknym zakładzie pracy.Nie ma pieniędzy na remont"Marzenki",kasyna oraz kilku zabytkowych willi byłych właścicieli tego zakładu.
UsuńNajważniejsze mają-Biedronkę.
To było celowe rozwalanie polskiej,konkurencyjnej gospodarki.
Prawie 20 tys.zakładów pracy zlikwidowano bo nie były konkurencyjne?
Teraz muszą prosić o zgodę UE,czy mogą wybudować wcześniej rozkradzioną stocznię.
Dobrze,że żona,która pojechała z"Trzecim Wiekiem"w Polskę dzwoni do mnie zachwycona,jaka to Polska teraz jest piękna,przez co podnosi mnie na duchu.Pojadą jeszcze do Niemiec i Szwecji.Do Kolonii zabroniłem!
A ja zostałem wiecznym szachistą,przedemną do rozegrania nieskończona liczba gier:
www.youtube.com/watch?v=8Wfz0h60Ezc
Pozdrawiam:)
www.radiowroclaw.pl/articles/view/53623/Czy-to-koniec-podziemnych-atrakcji-turystycznych
OdpowiedzUsuńelka.pl/content/viw/79728/77/
walbrzych.naszemiasto.pl/artykul/pozar-w-bylej-fabryce-porcelany-walbrzych-zdjecia,3738391,artgal,t,id,tm.htm
W latach 50 skala zniszczeń zamku Książ była tak wielka,że poważnie rozważano jego rozbiórkę i pozyskanie w ten sposób materiałów budowlanych.Na szczęście zakończyło się tylko rozbiórką jednego z zabytkowych budynków gospodarczych,który został zdewastowany przez szabrowników.
Powstały propozycje:
1.Utworzyć w zamku centrum-resortowego sanatorium dla górników chorujących na pylicę.
2.Utworzyć wzorowy dom dziecka dla sierot.
3.Zorganizować w zamku zakład naukowo-badawczy z dziedziny rolnictwa.
4.Utworzyć w zamku sanatorium dla osób chorujących na gruźlicę.
Wszystkie koncepcje upadły w Ministerstwie Kultury.Obiekt był zdecydowanie za duży na przedstawione propozycje.
Wówczas lokalne władze wpadły na kolejny pomysł.Postanowiły zamek i przyległy teren przekształcić w miasteczko młodych górników,które zastąpiłoby liczne wówczas w Wałbrzychu Domy Górnika.Ale i ten pomysł,
przekształcenia zamku w wielki hotel robotniczy szybko upadł.
Dopiero w"epoce Gierka"(1974)rozpoczęto kompleksowy remont.
"Wkrótce"w Nowej Rudzie powstanie kopalnia.Może by tak w niszczejącym pałacu w Bożkowie urządzić hotel dla górników?
Tylko,że inwestor z Australii ma już dość polskiej biurokracji i mówi,
że w Czechach już by kopalnia fedrowała,ale tam nie ma węgla.
W ub.roku oddano do użytku obwodnicę Nowej Rudy-w tym roku wymaga już pilnego remontu,bo może dojść do wypadków.
ONZ planuje wprowadzić"nowy uniwersalny plan"dla ludzkości-zaczipować wszystkich.Najbardziej spodobało się to papieżowi Franciszkowi,który zainaugurował ten plan przemową w Nowym Jorku,dając tym samym przyzwolenie na"humanitarne czipowanie".Inicjatywę o nazwie Identyfikacja dla Rozwoju(Identyfication for Developement:w skrócie ID4D)pierwotnie rozpoczął Bank Światowy,który działa ramię w ramię z ONZ w celu pozyskania"tożsamości prawnej"wszystkich osób.
60 mln imigrantów będą musiały przyjąć bogate kraje świata w ciągu 10 lat.Taki plan ONZ ma rozwiązać problem z imigrantami na świecie.
Na szczęście Polska zalicza się do tych biednych,gdzie pieniądze ludziom nie wypalają dziur w kieszeniach.
www.youtube.com/watch?v=CBYOXSdnLI4
Pozdrawiam.
Dziękuję Henryku za kolejny zestaw interesujących wiadomości z kraju i ze świata. Myślę, że Czytelnicy mojego blogu odbiorą je z zainteresowaniem.Pozdrawiam !
UsuńDobry tekst informujący o Głuszycy wczoraj a więc lata w których Głuszyca wraz z Dolnym Śląskiem byla w granicach Niemiec,oraz dzisiejsze zagospodarowanie i plany na przyszłość.Jeżeli nie wyjdziemy z UE to z pewnością wiele zamierzeń uda się spełnić.Dlatego chętnie zaśpiewam z Tobą "Odę do radośći"hymn Unii Europejskiej.Chcę jeszcze dodać,że podobne problemy jak Głuszyca ma spora liczba miast i miasteczek Dolnego Śląska,Pomorza i Warmii i Mazur.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO ile mi wiadomo, wiele zakładów doskonale prosperujących, przynoszących zyski zostało sprzedane, a później zamknięte, by nie czynić konkurencji zachodowi.Między innymi Walim sprzedawał ręczniki,piękne wzory na zachód.On był poważną konkurencją.Znam browary polskie, które były świetnie zmechanizowane, nowoczesne taśmy produkcyjne,piwo przedniej jakości miało zbyt na pniu.Tę sprawę znam doskonale .Zamknięto, ludziom dano pozornie nie złą odprawę .Dzisiaj budynek od lat stoi pusty.Piwo w mieście sprzedaje obcy kapitał.Tak wyglądało niszczenie polskiej gospodarki.
OdpowiedzUsuńSprostowanie do wpisu poprzedniego:Ludziom dano pozornie dobrą odprawę
OdpowiedzUsuńPróbę likwidacji ZPL"Walim"podjęto już na początku"epoki Gierka".
OdpowiedzUsuńPamiętam zebranie na tkalni,w którym udział wziął dyr.Karcz,dyr.Kurzk,"Personalny",Rada Zakładowa,kierownictwo tkalni,tkaczki,majstrowie.
Tkaczki narobiły takiego krzyku,że dyrektorzy zabrali się ze swoją propozycją likwidacji i już więcej się nie pokazali.
Tak wyglądała likwidacja za PRL.Gdy w latach 90 zaczęto mówić o likwidacji,dyrektorzy jako pierwsi"dali nogę"do Pieszyc,Bielawy,Dzierżoniowa,ale tam także dopadła ich"transformacja balcerowicza".
Browary powoli odbijają od dna-te małe.Zapraszam 27-28 maja do Dusznik-Zdrój na polsko-czeskie potyczki piwne.Będzie to pierwsza odsłona festiwalu piwnego,który cyklicznie odbywać się będzie w Dusznikach.
Podczas imprezy każdy znajdzie coś dla siebie,nie tylko amatorzy złotego trunku.Historia Dusznik zawsze była związana z piwem.Przez setki lat na dusznickim Rynku warzone było piwo wg.specjalnej receptury,dlatego teraz organizatorzy imprezy będą próbowali odtworzyć klimat tamtych czasów.Inauguracją pierwszego dnia imprezy(piątek)będzie Bieg Piwny,który może być potraktowany jako swoista rozgrzewka przed Biegiem Muflona na 10 mil górskich,który odbywać się będzie w dniu następnym.Przez resztę dnia odbywać się będą prezentacje okolicznych browarów połączone z...DEGUSTACJĄ,oraz pokazy warzenia piwa.
Tylko kto mnie odwiezie do domu po degustacji,bo browarów w Kotlinie Kłodzkie jest już sporo.
www.racjonalista.pl/kk.php/s,10003
Trzynaście minut wielkich kłamstw i tylko jedna broszka:
www.youtube.com/watch?v=-dY77j6uBHI
Praktyka czyni mistrza,saksofonista musi dać jej jeszcze kilka lekcji,
jak kłamać sprawnie i przekonująco.
Donald Trump powiedział na wiecu wyborczym:"Jesteś brzydki jak Hilary",
i stracił przez tą wypowiedź ponad 60% głosów Amerykanek.
Atrakcyjność ma większe znaczenie niż wygląd.Przyjemna,nieatrakcyjna kobieta z błyskiem w oku,jest warta stada modelek z Playboya.
www.youtube.com/watch?v=Alv7N6Ynm1Y
W USA trwa"Bitwa o toalety".
John Kennedy powiedział:Umieścimy ludzi na Księżycu.
Barac Obama powiedział:Umieścimy mężczyzn w damskich toaletach.
Watykan kategorycznie sprzeciwił się B.Obamie.
Mamy"postęp"?Ale to wszystko dla"nauki".
:)
O ja chrzanię! Unia nam coś dała! Panie autor - jak nasza składka do Unii od lat już przekracza to co "dostajemy" - to niech sobie pan arytmetykę (podstawówka klasy 1-3!) przypomni!
OdpowiedzUsuń