Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 25 maja 2016

Wambierzyce - Śląska Jerozolima





Czuję, że pobożnieję. Zapowiedź uwzględnienia przedmiotu religii na egzaminie maturalnym od 2021 roku powoduje, że rewiduję swój osobisty stosunek do  świeckiego systemu oświatowego, przyjmując  usankcjonowane prawnie stanowisko rządzących. Jak się okazuje,  religia, to nie jest rzecz osobistego światopoglądu, to jest dyscyplina naukowa, tak samo jak matematyka, fizyka, chemia, a także inne przedmioty humanistyczne. Religia stała się przedmiotem nauczania w naszej szkole, a więc trzeba dać uczniom  na maturze możliwość jej wyboru jako jednego z przedmiotów dodatkowych.

Nie sądzę, by takim przedmiotem była etyka, bo jak wskazuje praktyka szkolna etyka jest jedynie papierkiem lakmusowym, mającym pokazać, że nasza szkoła jest tolerancyjna.

Nie mam żadnej wątpliwości, jestem jak w „Księgach Jakubowych” Olgi Tokarczuk (rozdział 23) ciągle na rozdrożu:
„I mam przed oczyma te rozstaje, rozwidlone drogi, z których jedna, ta najprostsza, środkowa, jest dla głupców, druga z prawej, dla zadufanych w sobie, trzecia zaś dla odważnych, albo nawet straceńców – ta będzie pełna pułapek, wybojów, złych czarów i naturalnych zbiegów okoliczności.
Zdarza mi się, że czasem naturalnie, wybieram tę prostą drogę, tę pośrodku, i naiwnie zapominam o całym skomplikowaniu tego co opisuję, ufam tak zwanym faktom, zdarzeniom, tak jakbym sam je sobie opowiadał, jakby moje oczy były jedynymi, która je dostrzegają…”

Niestety, nie stać mnie na odwagę, choć coraz bliżej mi do trzeciej drogi, wciąż ulegam złudzeniom, że lepiej poddać się realnej rzeczywistości, a walka z nią to to samo, co zmagania Don Kichota z wiatrakami.

Jesteśmy krajem na wskroś chrześcijańskim. Okazuje się, że nie tylko my Polacy. Z historii naszego Śląska wynika jednoznacznie, że religia rzymskokatolicka była siłą przewodnią dla mieszkańców tych ziem od dawien dawna niezależnie od tego, czy był to żywioł słowiański po przyjęciu chrześcijaństwa przez Mieszka I, czy ludność napływowa germańska lub czeska.
Potwierdzeniem tej tezy jest historia niezwykle fascynującej wsi, tak bliskiej nam - mieszkańcom regionu wałbrzyskiego.

To była i jest miejscowość nadzwyczajna. Taką sobie wymarzył W. W. Daniel Paschasius Osterberger von Osterberg (1634-1711), bogaty kupiec ostrawski, później radca cesarski, stając się właścicielem tych ziem. Jego ideą stało się odtworzenie przynajmniej części Jerozolimy, tej związanej z życiem Jezusa Chrystusa. Już znacznie wcześniej, bo w 1218 roku zdarzył się tutaj cud, gdy podczas modlitwy pod figurą Matki Boskiej, zawieszonej na przydrożnej lipie, niejaki Jan z Raszkowa odzyskał wzrok. Odtąd drzewo z figurką stało się miejscem kultu maryjnego. W początkach XV wieku zbudowano tu pierwszy kościół, którego fundatorem był Ludwig von Pannwitz ze Starej Łomnicy. Miejsce cudami słynące przyciągało pielgrzymów z różnych stron. Wojny husyckie w XV wieku, a jeszcze bardziej walki religijne w II połowie XVI i w początkach XVII wieku zahamowały ruch pątniczy. Dobre czasy nastały dopiero wtedy, gdy w 1674 roku wspomniany powyżej kupiec von Osterberg zakupił dobra w Ratnie Dolnym i z dużym rozmachem przystąpił do odbudowy kościoła w sąsiedniej Albendorf.

Dziś Albendorf nosi nazwę Wambierzyce, to duża wieś nad Cedronem (ta sama nazwa rzeki, co w Krzeszowskim Betlejem, bo nawiązująca do symbolicznego miejsca przyszłego Sądu Ostatecznego), wieś mająca charakter małomiasteczkowy u podnóża Gór Stołowych w Kotlinie Kłodzkiej.

Otaczają ją malownicze wzgórza porośnięte częściowo lasami świerkowo - sosnowymi. Wzgórza mają znane z Biblii nazwy związane z charakterem miejscowości, a nadane przez jej fundatora: Syjon , Mnich, Bogatka, Toreb, Synaj, Tabor, Kalwaria, Wzgórze Kwarantanny.

Niewielkie centrum u stóp okazałej świątyni , dziś Bazyliki Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, nosiło nazwę Doliny Józefata. Wszystkie te nazwy gór i dolin oraz ich zagospodarowanie miało na celu jak najdokładniejsze odtworzenie miejsca męki Jezusa Chrystusa, czyli kalwarii. Jeszcze za życia wspomnianego założyciela udało się wiele zbudować oprócz kościoła parafialnego. Odkryto przed kościołem źródło wody mineralnej, które stało się dodatkowym magnesem przyciągającym pielgrzymów. Na Kalwarii wzniesiono kilkanaście kaplic stacyjnych, gdzie na wzór Oberammergau w Alpach Bawarskich odbywały się misteria pasyjne. Oprócz kaplic zbudowany został szpital i dom pustelnika. Kalwaria Wambierzycka zyskała sławę w całej Europie.

Wambierzyce stały się najbardziej znaną miejscowością pielgrzymkową na Śląsku, nazwaną Śląską Jerozolimą.

W XVIII wieku zmieniali się właściciele Albendorf, ale zarówno hrabia von Götzen z Sarn jak i hrabia von Magnus z Bożkowa dbali o rozwój miejscowości pielgrzymkowej. Również księża proboszczowie troszczyli się o to, by ośrodek kultu maryjnego był znany nie tylko na Śląsku i w Czechach, ale także w Polsce. Szczególnie z Czech przybywało dużo pielgrzymów, zwłaszcza że pobliski Broumow był również szeroko znanym sanktuarium.

W wieku XIX Wambierzyce były już miasteczkiem o rozbudowanej strukturze usługowo-handlowej. Obok kościoła z kalwarią był w miasteczku zamek, trzy folwarki, szkoła katolicka, szpital, dom ubogich, no i także browar, gorzelnia, cegielnia, 3 młyny wodne, garbarnia i mydlarnia. Było też 17 warsztatów bawełnianych i 30 produkujących wstążki, dewocjonalia, ozdoby. Znaczna część mieszkańców trudniła się handlem i usługami.

Wambierzyce położone w pobliżu Gór Stołowych z atrakcyjną, przyciągającą turystów trasą spacerową na Szczeliniec, były miejscem odwiedzanym przez słynnych ludzi. W 1800 roku odwiedził je i opisał późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych John Quincy Adams.

Od 1882 roku dodatkową atrakcją Wambierzyc stała się ruchoma szopka, niezwykle precyzyjnie wykonane dzieło miejscowego rzemieślnika. Również ustawicznym odnowom i przebudowom podlegały kalwaryjne kaplice, których liczba znacznie się zwiększyła. Umieszczono w nich nowe drewniane figurki wykonane głównie przez Tyrolczyków. Na frontonie kościoła założono iluminację, złożoną z 1400 żarówek. Na przełomie XIX i XX wielu w Wambierzycach było 10 hoteli i gospód, a liczba zwiedzających sięgała 150 tysięcy rocznie. W 1936 roku papież Pius XI podniósł kościół w Wambierzycach do rangi bazyliki mniejszej.
Po roku 1945 Wambierzyce nadal pozostały jedną z głównych atrakcji turystycznych ziemi kłodzkiej. Kościół i Kalwaria znalazły się pod opieką Ojców Jezuitów. W całym zespole zabytkowym, zaliczanym do najpopularniejszych w kraju przeprowadzano liczne prace remontowe i restauracyjne. Utrzymał się masowy ruch pielgrzymkowy, odtworzono też misteria pasyjne.

W moim poście skupiłem się na historii Wambierzyc. Opis walorów architektury, bogactwa wnętrza głównej świątyni, okalających ją kaplic, struktury kalwaryjnej i zabudowań wzgórz otaczających wieś jak również całej niezwykle urokliwej miejscowości, wymagałyby kolejnego postu. 

Nic nie zastąpi jednak osobistego doznania, nawet powiedziałbym - olśnienia, bo Wambierzyce, święte miejsce pielgrzymek, robią duże wrażenie, nawet wtedy, gdy się je odwiedza kolejny raz. Niestety, nie ma już na górce kalwaryjnej pustelnika, a jego domek zamieniono na muzeum. Kiedyś, sporo lat temu, gdy gościłem w Wambierzycach, miałem okazję odwiedzić pustelnika w jego zaciszu. Nie zapomnę tego wrażenia jakie na mnie zrobił człowiek inteligentny, oczytany, pobożny, ale nieco inaczej niż widać to w naszym Kościele i jego skłonności do przepychu, szukający prawdy w słowie bożym zapisanym w księgach. A tam jak mówił pustelnik jest zapisane ubóstwo, unikanie zbytku, wystawności, życie w zgodzie z naturą, miłość do Boga, stwórcy wszystkiego i do Jego dzieła, a więc szanowanie wszystkich istot żyjących, w tym każdej roślinki, każdego stworzenia. Domek pustelnika wypełniony był płodami ziemi w jej naturalnym, nie przetworzonym kształcie, a sam pustelnik szczycił się tym, że nie spożywa mięsa.

Dziś taki pustelnik byłby zbyt rażącym przykładem rozbieżności przesłań Pisma Świętego z praktyką codziennego życia jego wyznawców. Dlatego chyba nie ma już w Wambierzycach pustelnika. Ale co rusz odbywają się przepyszne uroczystości religijne, które odpowiadają bardziej potrzebom ich uczestnikom. Warto więc się osobiście o tym przekonać.

Wambierzyce są materialnym dowodem z jaką siłą oddziałuje na nas ukorzeniona głęboko w naszej glebie tradycja religijna. To dobrze, jeśli jest ona dobrowolnym wyborem każdego człowieka, źle jeśli staje się obowiązkiem, przymusem, jeśli staje się czymś w rodzaju dyscypliny naukowej, bo przecież z nauką nie ma nic wspólnego.

1 komentarz:

  1. Jest jeszcze jedna wspaniała droga:
    en.spaceengine.org
    distantsuns.com

    Jeżeli nie chce Pan walczyć z wiatrakami:
    W najbliższą sobotę(28 maja)zrobi się tłoczno w Wambierzycach.Stanie się tak za sprawą rodzin i par,które zjadą z całej diecezji do miejscowej bazyliki.To już kolejna edycja diecezjalnej pielgrzymki małżeństw i rodzin do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin.W tym roku hasłem przewodnim są słowa"Miłosierni z Matką Miłosierdzia".
    Wszyscy,którzy w sobotę pojawią się w Dolnośląskiej Jerozolimie nie powinni się zawieść.Oprócz wspólnej modlitwy na uczestników czeka także ciekawe spotkanie z ojcem prof.Kazimierzem Lubowickim,który będzie przekonywał,że miłosierni miłosierdzia dostąpią w małżeństwie i rodzinach.
    Panie Stanisławie,żeby nie stać na rozdrożu i umocnić swój związek,proponuję"wziąć"
    (www.polskieradio.pl/9/305/Artykul/495775,Wziac-czy-wziasc-Odpowiedz-jest-tylko-jedna)
    udział w pielgrzymce po"Kraju u Pana Boga".Jeżeli przeczuwasz,że małżeństwo się rozpadnie,weź udział w specjalnych obrzędach ,jakie duchowni w Wambierzycach odprawią dla małżonków,aby wzmocnić relacje między nimi.Okazja aby uratować swój związek!
    Po uroczystościach w Wambierzycach,można wzmocnić małżeństwo na polsko-czeskich potyczkach piwnych w Dusznikach Zdr.(27-28 maja).Dodatkową atrakcją będzie zlot zabytkowych samochodów organizowany przez Kłodzki ruch Klasyków.Można wziąć udział w II Biegu Muflonów.
    A już w czerwcu,można będzie po raz pierwszy wziąć udział w"Kłodzkiej Nocy Kościołów 2016"-Noc Kościołów z Karolem Dankwartem.
    Tegoroczne wydarzenie będzie miało charakter unikalny.Po raz pierwszy będzie można zobaczyć całkowicie nieznane publicznie obrazy oraz freski Dankwarta.W łącznie 3 obiektach na terenie Kłodzka oraz Nysy,będzie można zobaczyć dużą część twórczości tego twórcy.Są to dzieła o unikalnej klasie artystycznej i jednocześnie o bardzo złym stanie zachowania.Oprócz obrazów i fresków Dankwarta,będzie można podziwiać dzieła Michaela Klahra Starszego oraz innych twórców Śląska i Czech,
    np.Michaela Willmanna czy nieznane obrazy Jana Krzysztofa Handkego.
    Wracając z pielgrzymi należałoby zahaczyć o Piławę Górną i zwiedzić muzeum w byłym zakładzie"Bobo"(nie wiem czy już otwarte).

    Podobno...
    "Odnalezienie zakopanej niemieckiej armaty na stadionie w Głuszycy,
    ma być tylko wstępem do kolejnych wielkich odkryć w Głuszycy,które są związane z okresem II w.św.W latach 60-tych będąc z trzema kolegami na grzybobraniu ,natrafiliśmy w lesie w lesie w Głuszycy na betonową kratę.Po jej zdjęciu zeszliśmy po metalowych prętach w głąb szybu i dotarliśmy do wielkiej hali podziemnej,która była wyłożona cegłą.Wejście do tego szybu zostało później przez kogoś zlikwidowane,ale pamiętam lokalizację."-mówi Piotr Korczerżuk-mieszkaniec Głuszycy.

    Jak poradzić sobie z...
    https://widerimage.reuters.com/story/quack-squad-on-the-hunt

    www.youtube.com/watch?v=CXrCXb8i734
    www.youtube.com/watch?v=aUUvYfygLUg
    Pozdrawiam.



    OdpowiedzUsuń