portrecik słynnej Marysieńki |
No ale dość już na teraz tej nuty
wojenno-patriotycznej, znanej z ckliwej piosenki „Wojenko, wojenko, cóżeś ty za
pani, że za tobą idą, że za tobą idą chłopcy malowani…” Mam w zanadrzu jeszcze
jeden intrygujący temat i to znów z wysokiej półki, a dotyczy romansu
cesarskiego, którego bohaterem jest sam cesarz francuski, Napoleon Bonaparte.
Co spowodowało, że w dzisiejszej
opowieści o ułańskiej fantazji naszych rodaków zdecydowałem się by dołączyć
wątek słynnego romansu Napoleona? Otóż
rzecz jest prosta i zrozumiała - osoba w której zakochał się cesarz francuski była siostrą naszego legionisty, Benedykta
Łączyńskiego pochowanego na cmentarzu w Szczawienku. To słynna Maria z Łączyńskich – Walewska. Wielu
czytelników na pewno słyszało już nie raz o tym romansie, który znany jest z
podręczników historii, książek i filmów. Przytoczę jednak najciekawsze szczegóły
i zapewniam, ze jest to opowieść fascynująca.
Maria z
Łączyńskich Walewska była córką Mateusza Łączyńskiego herbu Nałęcz i Ewy Zaborowskiej. W
dzieciństwie wraz z dwoma braćmi
Benedyktem i Teodorem – przyszłymi oficerami Napoleona, wychowywana była
przez guwernera, którym był ojciec Fryderyka
Chopina. Pod koniec 1804
roku jako osiemnastoletnia panna wydana została za mąż za starszego od niej
ponad pół wieku szambelana Anastazego Walewskiego. W
sześć miesięcy później po powrocie z podróży poślubnej do Włoch
urodziła syna – Antoniego Bazylego Rudolfa. Być może był to jeden z powodów tak
niedobranego małżeństwa.
W styczniu
1807 dwudziestojednoletnia
Marysieńka spotkała się z cesarzem Napoleonem, Było to podczas balu w warszawskim Zamku Królewskim. Cesarzowi wpadła w
oko niezwykle urodziwa i odporna na jego umizgi Polka. Wkrótce potem, w wyniku
awansów, prezentów i liścików pisanych osobiście przez cesarza, zgodziła się na
spotkanie, po którym uległa jego perswazjom, zgodziła się zostać oficjalną
metresą, którą sprowadził na trzy tygodnie m.in. do swej kwatery w pałacu w Finckenstein (dziś Kamieniec Suski) w Prusach
Wschodnich, gdzie stacjonował po wznowieniu działań wojennych.
Warto pamiętać, że cesarz był już wtedy żonaty z Józefiną W lipcu tego samego
1807 roku Napoleon podpisał z Rosją i Prusami
traktaty pokojowe w Tylży
i wyjechał do Paryża.
Ale chwile spędzone z młodą szambelanową utkwiły mocno w jego sercu i pamięci.
W 1809, po zwycięstwie
cesarza nad koalicją
antynapoleońską, Maria Walewska została zaproszona do wiedeńskiego pałacu Schönbrunn, gdzie mieszkała przez
kilka miesięcy wraz z Napoleonem. W tym czasie zaszła z nim w ciążę
i aby ratować sytuację powróciła do Walewic, tam 4 maja 1810 urodziła Aleksandra Floriana Józefa.
Napoleon właśnie dzięki Marii przekonał się, że przyczyną braku potomka z żoną Józefiną nie jest on sam.
Wkrótce wziął z nią rozwód,
motywowany względami dynastycznymi i dla potwierdzenia tego motywu poślubił Marię Ludwikę, córkę cesarza Austrii – Franciszka II, która dała mu wkrótce
legalnego potomka w marcu 1811.
Napoleon otoczył jednak dyskretną opieką zarówno
Marię, jak i obu jej synów, obdarowując ją pałacykiem w Paryżu. Wkrótce nadał
małemu Aleksandrowi tytuł hrabiego oraz przynoszące zysk posiadłości ziemskie, co
uniezależniło finansowo na przyszłość Aleksandra i jego matkę. Tak
zabezpieczona Maria złożyła w Warszawie wniosek o unieważnienie małżeństwa z
Anastazym Walewskim jako zawartego pod przymusem jej matki i brata Benedykta. W
sierpniu 1812 uzyskała rozwód
(Anastazy zmarł w 1814),
a po kilku miesiącach – po klęsce Napoleona w kampanii rosyjskiej – zdecydowała się wyjechać
znów do Paryża.
W 1814
we wrześniu, po abdykacji Napoleona, odwiedziła go wraz z synem i z bratem
Teodorem na wyspie Elbie, a ostatni raz spotkała się z nim w 1815, w ciągu 100 dni
pomiędzy jego ucieczką z Elby, a zesłaniem na wyspę św. Helenę.
To nie był
taki sobie zwykły romans. Maria nie tak łatwo uległa zabiegom wielkiego
cesarza, a do spotkania doszło pod wyraźnym wpływem wielu ważnych osób, z
księciem Józefem Poniatowskim na czele. Po pierwszym zbliżeniu w Prusach
Wschodnich Napoleon był bez reszty zakochany w pięknej i młodej Polce.
Charakter Marii olśnił Napoleona. W jednym z późniejszych listów pisał do niej:
„skąd bierze się u Ciebie ta szczególna mieszanina niezależności, uległości,
roztropności i lekkomyślności, która sprawia, że jesteś inna niż wszystkie”. Gdyby
Napoleon nie był cesarzem, w dodatku nieustannym wojownikiem toczącym boje
nieomal z całą Europą, być może dzieje tej miłości potoczyłyby się zupełnie
inaczej. Nie pierwszy to raz mamy do czynienia z kochankami rozdzielonymi przez
burze historii.
Opuszczona
przez Napoleona Maria nawiązała romans z jego kuzynem, hrabią i marszałkiem Francji Filipem-Antonim d'Ornano, z którym
zawarła ślub dopiero po śmierci Anastazego w 1816 roku w Brukseli.
Zamieszkali razem w Liège,
a 9 czerwca 1817 Maria urodziła
Rudolfa Augusta, swego trzeciego syna. Wkrótce jednak, ciężko chora na kamicę
nerkową i osłabiona przez karmienie dziecka piersią zmarła nagle w Paryżu 11 grudnia 1817 w wieku 31 lat.
Serce Marii Walewskiej secundo voto Ornano
znajduje się w grobowcu rodzinnym Ornano, obok prochów jej zmarłego w 1863 roku męża na cmentarzu Père Lachaise w Paryżu,
natomiast ciało przewieziono w 1818
do Kiernozi, gdzie 27 września
pochowano je w tutejszym kościele parafialnym.
Romans Napoleona z Marią Walewską stał się
wątkiem kilku powieści m. in.. Mariana Brandysa „Kłopoty z panią Walewską”, a
także wielu filmów, w tym. nakręconego przez amerykańską wytwórnię filmową w 1937
filmu „Pani Walewska” z Gretą Garbo
w roli Marii. Film na podstawie powieści Wacława Gąsiorowskiego wyreżyserował Clarence
Brown. Do tej historii nawiązuje także polski film "Marysia i Napoleon" z
1966 roku w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, z Beatą
Tyszkiewicz i Gustawem Holoubkiem w rolach tytułowych.
Na koniec jeszcze dwie smutne refleksje. Pierwsza
to ta, że obydwie niedoszłe cesarzowe, i Eliza z Radziwiłłów, o której opowiem
wkrótce równie frapującą historię i Maria z Łączyńskich Walewska, odeszły
bardzo młodo ( mając zaledwie 31 lat). Czyżby to był rachunek za to, że jako
wybranki wielkich cesarzy na długo zapisały się
na kartach historii?
Druga
refleksja dotyczy brata niedoszłej cesarzowej Marii Walewskiej, generała
Benedykta Łączyńskiego zmarłego w trzy lata po niej. Ten wieczny tułacz po
całej Europie, żołnierz-patriota, podobnie jak siostra bez reszty oddany
cesarzowi francuskiemu, Napoleonowi, w którym pokładał nadzieje na oswobodzenie
Polski z niewoli zaborczej [niestety nie
spełnione] zmarł zbyt wcześnie, bo w 43 roku życia i pochowany został na
niewielkim cmentarzyku w niemieckim Saltzbrunn, skromnie, bez fanfar i werbli,
z dala od stron ojczystych.
Dopiero paradoks losów historycznych spowodował,
że ziemie te powróciły do Polski i dziś możemy wskrzeszać pamięć o naszym
bohaterskim legioniście. Pytanie tylko jak często to robimy i czy z prawdziwych
pobudek patriotycznych, potrzeby serca i nieprzymuszonej woli, czy też z innych
względów? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam pod rozwagę moich Czytelników.
"Piękna kobieta podoba się oczom,dobra kobieta-sercu.Pierwsza jest klejnotem,druga skarbem."/N.Bonaparte/
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=h5E-FaOjt4c
"Gdy mówią mi,żem brzydki
Śmieję się pod nosem po cichu,by Cię nie obudzić,
Jesteś moją małą Marylin,a ja twoim Millerem,
Nie Arturem,ale raczej Henrym-specjalistą od hardcoru
Skrywaną piękność brzydkich
Zobaczyć można natychmiast."/Serge Gainsburg/
www.youtube.com/watch?v=nGdp7Ai7D6A
www.youtube.com/watch?v=3DSj59tXQys
Pozdrawiam.
Henryku,nie wiem jak mam Ci dziękować, nagranie z Lorą Fabian jest fenomenalne, trudno się nie wzruszyć do łez, francuska wersja Napoleona z Marią Walewską jest też zrobiona po mistrzowsku..Mam nadzieję, że Czytelnicy mojego blogu skorzystaję z tej okazji, by pooglądać i posłuchać to, co proponujesz w swoich linkach. Pozdrawiam !
Usuń