„Są pieśni
które się pisało
z wiarą że słowa z m i
e n i a ć mogą
są pieśni
które trzeba milczeć
w zmowie milczenia
przeciw słowom”
Andrzej Garczarek
Wpadł
mi do rąk maleńki rozmiarami, prawie jak książeczka do modlitwy, tomik wierszy „Krowie
cieplo” Andrzeja Garczarka. Z nazwiskiem barda lat 80-tych zetknąłem się
przy okazji badania środowiska literackiego tych lat w Warszawie. Tam właśnie
brylował także poeta Natan Tannenbaum, który lata dzieciństwa i młodości
spędził w Głuszycy. Książeczkę wydał wrocławski teatr „Kalambur” w cyklu
„Poeta-pieśniarz” w 1985 roku, starając się w ten sposób ratować przed
zapomnieniem teksty najlepszych spośród bardów studenckiego ruchu kulturalnego.
To
właśnie o takich studentach -
marzycielach pisał Andrzej Garczarek w wierszu „Nocne Marki”:
„gotowi
ruszać w świat
od
zaraz
bez
zobowiązań
i bez
celu
których
mijałem w noc niejedną
mówiąc
każdemu: „Marzycielu”
butelką
mleka na ulicy
z
plastikowego transportera
gaszą
pragnienie
nielegalnie
kiedy
nad ranem zbyt doskwiera
chleba
z piekarni daj im Panie
przy
degustacji z piekarzami
który
dla śpiących jeszcze stygnie
i
powszednieje w swojej liczbie
gotowi
ruszać w świat
od
zaraz
z
chlebakiem tylko brezentowym
z
ostatnią książką Cortazara
z
jednym biletem tramwajowym
Urodzony
w 1947 roku ukończył polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. W latach
siedemdziesiątych był jednym z autorów i wykonawców legendarnego magazynu
radiowego "Zgryz" Macieja Zembatego. W 1981 roku brał udział w
Przeglądzie Piosenki Prawdziwej w gdańskiej Hali Oliwii. Zaśpiewał tam swój
song pt. Przyjaciół nikt nie będzie mi
wybierał. W 1989 r. na antenie radiowej Trójki emitowane były pierwsze
odcinki z trwającego blisko dziesięć lat cyklu autorskiego Literacko-muzyczny kantor wymiany myśli i wrażeń. W 1994 r.
otrzymał nagrodę im. Jonasza Kofty - za twórczość radiową. Przez wiele lat
współpracował z wrocławskim teatrem "Kalambur". Na początku lat
dziewięćdziesiątych wg własnego projektu Kantor
wymiany na ulicach kilku miast (Wrocław, Lublin, Warszawa) przeprowadził
szereg akcji happeningowych. Jest autorem wielu znanych piosenek i ballad: Ballada o chłopcach z bazy Sokołowskiej,
Piosenka dla Piotrowskiego poety, Taksówkarz z Pittsburga, Raskolnikow. Od początku lat 2000.
mieszka na wsi na Mazurach.
„O
poezji wolę mówić skromnie. Wymyślam tylko sztajerki. Szybkie, wolne, smutne,
wesołe... Krótkie historyjki „na fleki”, głos męski i gitarę”. Myślę, że
najważniejsze w tym fachu jest to, żeby nie kłamać. Kiedy wychodzi człowiek do
ludzi sam, z gitarą tylko, oświetlony bezwstydnie reflektorami, to po to, żeby
im coś ważnego powiedzieć. O sobie, o nich samych. Na ględzenie szkoda cennego
czasu. Na kłamstwie poznają się od razu. Zwłaszcza dzisiaj”.
I
taki właśnie jest Andrzej Garczarek, dziś już rzadziej na scenie, wśród
rezentuzjazmowanej widowni. No cóż, lata lecą. Jeszcze nie tak dawno
koncertował gdzie się dało. O jednej z takich imprez czytam na stronie
internetowej:
„
Andrzej Garczarek zaprosił nas wszystkich do swojego muzycznego ogródka, a tam
czekało na nas całe mnóstwo atrakcji : wypielęgnowane teksty, smakowite
muzyczne kawałki, chwytliwe melodie, skoczne sztajerki oraz liczne grządki
z zadumą i melancholią. Ucztowaliśmy razem z gospodarzem i jego
przyjaciółmi Mirkiem i Florkiem co chwilę odkrywając w kolejnych kątach
muzycznego ogrodu zarówno te dobrze znane jak i te dawno zapomniane czy też
zupełnie nowe smakołyki. I tak popijając co tam kto miał pod ręką, podśpiewując
kolejne piosenki zasłuchani w głos Andrzeja nawet nie zauważyliśmy że czas
nieubłaganie mija i trzeba kończyć. Rozeszliśmy się więc do domów za zgodą
gospodarza wynosząc część owoców z ogródka ( płyty rozeszły się w trybie
błyskawicznym ) do domu aby móc się nimi dalej cieszyć w domowym zaciszu.
Naprawdę
chce bardzo podziękować całemu zespołowi ze ten wieczór i zapewniam że do tego
muzycznego ogródka będziemy jeszcze nie raz zaglądać”. Marek Ł
W
moim tomiku Andrzeja Garczarka mam całą rozmaitość jego wierszowania. Żałuję
tylko, że mogę delektować się jedynie słowem, a nie muzyką. Ale tak to już jest
z poezją śpiewaną. By osiągnąć zupełny efekt, potrzebne jest i jedno i drugie.
Dobrze, że w internetowych goglach można obejrzeć i posłuchać niejednego sztajeru w osobistym
wykonaniu autentycznego barda lat
80-tych, który podobnie jak Przemysław Gintrowski, czy Jacek Kaczmarski przeszedł już do legendy.
„Obywatelu Jakubie
Rousseau
powiedzcie szczerze
mnie prostemu
czy jest możebne żeby
człowiek
przestał być wilkiem
człowiekowi
czy taki na ten
przykład złodziej
dziewka uliczna
ksiądz dobrodziej
żydowin luter
hugenota...
(pyta się moja was
głupota)
czy jedna ich kapota
grzeje
i jeden strzeże pies
u płota?
Czemu wy z ludźmi
tak koniecznie
umawiać
chcecie się społecznie?
To
prawda, ile to mieliśmy w przeszłości umów społecznych, z których nie zostało
nic. A wystarczyłoby tylko jedno, żeby człowiek nie był człowiekowi wilkiem. Są
poeci którzy wciąż wierzą, że słowa mogą to zmienić. Przynajmniej za tę wiarę
winniśmy ich czytać i cenić.
Było ich trzech:
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=hR7oFlXgFzo
31 maja-1 czerwca:
www.youtube.com/watch?v=U_UryFjKUsM
Pozdrawiam.