Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 21 października 2012

Ostatni kataryniarz




Pogodna jesień nastraja nie mniej optymistycznie niż lato. W złocistych promieniach wczorajszego słońca można było oniemieć z zachwytu, bo tak olśniewające, różnokolorowe lasy pojawiają się tylko o tej porze roku i tylko wtedy, gdy uśmiechnie się do nas słonce, o którym wiemy, że to już jego ostatnie tego roku królowanie. Jeszcze może dzień, dwa i niebo znów się powlecze czarnymi chmurami, posypie zimnym deszczem, a może i śniegiem i stanie się tak jakbyśmy z błyszczącego srebrem nieba wstąpili w mroczne otchłanie Osówki.
Wiadomo, lada dzień i już listopad, jeden z najsmutniejszych miesięcy roku.



Póki co, cieszmy się słonecznym światłem i tym weekendem, który upływa w jego blasku i tą rozmaitością brązowości, żółtości i czerwoności drzew i krzewów, czyniących otaczający nas świat szczególnie fascynującym.

Nie miałbym serca, gdybym zabierał dziś więcej czasu moim wiernym Czytelnikom, którzy mimo wszystko zajrzą na stronę tego blogu. Ograniczam się więc do wstępu, załączając króciutki wierszyk mojego dobrego maga, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Na podtrzymanie pogodnego nastroju. I proszę nie wyciągajcie z tego wiersza w stosunku do mnie żadnych analogii:



Kataryniarz
(kręcąc korbą i przemawiając do katarynki)

Lekarstwo na moją biedę,
ty moje grające serce!
Kręcę cię jak niejeden
poeta swoje wiersze.

Dzieciom, wariatom w obłokach
ileż radości przyczyniasz,
O, jakże mam cię nie kochać,
ostatni kataryniarz.

Papuga nad piszczałkami
jak subiekt w obłędnym sklepie,
wróżby sprzedaje gapiom,
że jutro będzie lepiej.

Wiadomo ludziom potrzeba
trochę bengalskich ogni,
z papugi mam trochę chleba,
więc wołam:  - Lora, ciągnij!

Fot. Marzena Michalik, Ania Błaszczyk


5 komentarzy:

  1. Jak zawsze znalazłam chwilkę żeby odwiedzić p.blog i jestem pełna uznania ,a tak piękna jesień może trwać nawet do stycznia .Serdecznie pozdrawiam i miłej niedzieli.Teresa N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny wspaniały weekend za na nami, ale ten był wyjątkowy.Góry w przeróżnych barwach,nasycone kolorami,skąpane w słońcu.Gdzie by nie spojrzeć,obrazy,obrazy,jakie natura tylko potrafi stworzyć.Krajobrazy pobudzają wyobraźnię,i dlatego na takie piękno gór należy spojrzeć poprzez wyobraźnię.Są ludzie,którzy zauważają całe to piękno i traktują góry jak miejsca wyjątkowe-to są właśnie ludzie gór.A na szlaku wydawało by się,że wszystkie cepry wyruszyły zmagać się z górskimi ścieżkami,i nie dziwią się już gdy usłyszą”dzień dobry”,dwa słowa i pojawia się uśmiech.I jak tu nie powiedzieć!!”W górach jest wszystko co kocham”Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ani i Teresie za wierne towarzyszenie moim fascynacjom, a Henryk mnie prześcignął w opisie uroków jesieni w górach. Miło mi, ze mam bliskich mojej wrażliwości Czytelników i sojuszników. Pozdrawiam słoneczno-jesiennie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Stanisławie,w opisach wszystkich zakątków ziemi wałbrzyskiej,i nie tylko,jest Pan niedościgniony,a każdy kolejny post jest dowodem świadczącym o Pana wielkiej wiedzy i wrażliwości,której mogę tylko pozazdrościć.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń