Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 22 października 2012

Żyć bez sztuki się nie da



głuszyckie knieje

Był uosobieniem sztuki, był jej alter ego. Był też natchnieniem niezliczonych mas Polaków, którzy zjednoczeni pod sztandarem „Solidarności” znaleźli w tym ruchu swoje ideały. Jego muzyka i Jego śpiewanie były jak balsam na skołotane serce, przynosiły ulgę, ale też niezapomniane wzruszenie i najszczersze łzy. Tak samo jak Jacek Kaczmarski, ukochany przez ówczesne młode pokolenie Polaków, odszedł od nas  -  Przemysław Gintrowski.
Pieśniarz i kompozytor, współtwórca "Murów", nieformalnego hymnu Solidarności - zmarł w sobotę 20.10.2012 r. w wieku 61 lat.

„Każdy człowiek, gdy przychodzi na świat, ma w sobie potrzebę pewnej estetyki, czegoś, co nie jest li tylko biologią naszego życia. Jedni tę potrzebę rozwijają, a drudzy wręcz przeciwnie - zabijają. Bez sztuki żyć się nie da. Jestem o tym głęboko przekonany” – powiedział w niepublikowanej dotąd rozmowie z Tomaszem Barańskim z PAP w 2003 roku.
W tej rozmowie Przemysław Gintrowski czuł rozczarowanie do tego, co się w Polsce dzieje:
„Myślałem, że Polska jest krajem ludzi mądrzejszych. Dziś potrzeba nam solidnej klasy politycznej. Nie stanowią jej na pewno ci pseudopolitycy, którzy uprawiają prywatę kosztem Polski. 50 lat komunizmu zabiło też w nas etos pracy. Jako społeczeństwo nie potrafimy pracować”.
Był Gintrowski tytanem pracy, tak go wspominają ci wszyscy, którzy mieli zaszczyt z nim się zetknąć i poznać bliżej. Dawał z siebie wszystko w czasie koncertów. To nie było zwykle śpiewanie, to było wykładanie duszy i wyrywanie z serca wszystkich najgłębszych uczuć.
Jego twórczym ideałem był Zbigniew Herbert, najwybitniejszy nasz poeta współczesny. Do jego tekstu dorabiał muzykę i śpiewał je na koncertach.
Nie będę rozpisywał się więcej o Przemysławie Gintrowskim. Możemy o nim przeczytać w prasie lub na stronach internetowych, do czego gorąco zachęcam. Chcę wykorzystać tę okazje, by wspomnieć jeszcze jednego idola  czasów „Solidarności”, człowieka związanego z naszą ziemią wałbrzyską, a ściślej z Głuszycą. Nazywa się Natan Tenenbaum.
Kim był i dlaczego przywołuję w tym momencie jego nazwisko?
Natan Tenenbaum -  satyryk, poeta, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Dzieciństwo i młodość spędził w Głuszycy. W latach sześćdziesiatych zasłynął  jako autor tekstów warszawskiego STS-u i „Hybryd”. Publikował utwory w „Szpilkach”. Kilka tekstów związanych z „wydarzeniami marcowymi” ukazało się anonimowo w paryskiej „Kulturze”. Od 1969 roku przebywa na emigracji w Szwecji, gdzie m.in. prowadzi w Sztokholmie polski kabarecik literacki „Krakowskie Przedmieście”. W czasach „Solidarności” jego wiersz „Modlitwa. O wschodzie słońca”, z muzyką Przemysława Gintrowskiego, był śpiewany przez samego Przemysława, a także Jacka Kaczmarskiego i Jacka Wójcickiego w krakowskiej „Piwnicy pod Baranami”. Poza występami w Szwecji autor wielokrotnie występował w Polsce, szczególnie po roku 1988,  m. in. w kabarecie Jana Pietrzaka „Egida”, w gdańskim klubie „Żaczek” i w krakowskiej „Piwnicy”. Znane są dwa tomiki jego wierszy; „Chochoł i róża” z 1992 r., „Imię Twoje Rzeczy Pospolitość” z 1997 roku.
Natan Tenenbaum był gościem  Centrum Kultury w Głuszycy w 2002 roku. Miałem okazję z nim rozmawiać, darował mi swój tomik wierszy „Imię Twoje Rzeczy Pospolitość” z autografem. Trzymam go sobie pod ręką jak najświętsze relikwie.

A oto w całej swej okazałości tekst Natana Tenenbauma, słynnej „Modlitwy”, odmawianej chórem z pamięci przez tłumy młodzieży zgromadzonej na koncertach w różnych miastach Polski:

Modlitwa. O wschodzie słońca.

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę
Lecz chroń mnie Panie od pogardy
Przed nienawiścią strzeż mnie Boże

Wszak Tyś jest niezmierzone Dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj

Co postanowisz  -  niech się ziści
Niechaj się Twoja wola stanie
Ale mnie zbaw od nienawiści
Ocal mnie od pogardy, Panie.


Zgodzicie się chyba ze mną, że wiersz ten powinien być u nas w kraju wygłaszany lub śpiewany na wstępie każdej konwencji wyborczej, obojętnie jakiej partii, a także każdej audycji  Radia Maria i Telewizji „Trwam”.
Ale przejdę teraz do tych wierszy Natana Tenenbauma, w których niezwykle ciepło i z sentymentem wspomina swe rodzinne miasteczko, Głuszycę  i podnosi je do wyżyn hiszpańskiego Toledo:

Nostalgia
Pamięci Agnieszki Osieckiej

Przychodzę z cienia. Ty -  z tkanki świtu
Z bieli na starych obrazach
Twoja nostalgia jest z aksamitu,
Moja  -  ze złomu żelaza.
Tobie, dziewczyno, maj łąki ściele,
Tobie się ziele zieleni.
Ja  - jeśli nawet czegoś mam wiele,
To tylko  -  lat…zim…jesieni…
Ty życie niesiesz, ja  -  wiersze liche,
Może to jedno nas zbliża -
Jestem z Głuszycy, gdzieś pod Wałbrzychem,
A Ty powracasz z Paryża…
Gdy czas przystanie, rak w polu świśnie,
Dojrzeją gruszki na brzozie  -
Może nam wtedy słońce zabłyśnie
…i księżyc ulicy Koziej.

Toledo
Widziane z Głuszycy (woj. Wałbrzyskie) przez autora urodzonego w Witebsku.

Powiedz, miła, jak wyjaśnić Szwedom:
Zawieszone mistycznie nad rzeką
Śniło mi się tej nocy Toledo,
Jak je kiedyś oglądał El Greco.
Otaczały je swojskie Sudety,
Górą  -  kozy, o skrzydłach motylich
I wstawało,  w pejzażu Kastylii
Dopomniane, dolnośląskie „szteťl”
Miasto w rzekę spływało ze zboczy,
W trawie pary kochały się nagie…
Czarny odmęt rzeki  -  twoje oczy,
Łuki twoich brwi  -  mosty nad Tagiem. 

Ja osobiście nie sięgam tak daleko, dla mnie „łuki twoich brwi”, to tylko mosty nad Bystrzycą, ale za to jak  groźnie wirującą po ulewnych deszczach.

Myślę, że warto przypomnieć przy okazji zgonu Przemysława Gintrowskiego, ważne dla nas dokonania jego przyjaciela, Natana Tenenbauma. Niestety, mam złe wiadomości o jego stanie zdrowia. Leży w szpitalu w Sztokholmie, złamany ciężką chorobą. Nie jestem pewien, czy zdołał przekartkować przynajmniej moją książkę „Głuszyckie kontemplacje”, w której pisałem o nim jako naszym Rodaku, a którą mu przesłałem na życzenie jego żony. To bardzo smutne, że tracimy coraz częściej prawdziwe brylanty z naszej historycznej korony współczesnej Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz