jest nad czym rozmyślać |
Przy sobocie, dla mnie zresztą
wolnej jak każdy inny dzień, odkąd korzystam z tzw. zasłużonego odpoczynku,
przeglądam weekendową prasę. Można z niej wyciągać różne wnioski.
Najsmutniejszy jest ten, że z tego co się wokół nas dzieje trudno cokolwiek
zrozumieć. Jakie siły rządzą światem? Wydaje się, że głównie ślepy los, albo
jak inaczej się sądzi - sploty przypadków. Jedna rzecz jest
niepodważalna, a znamy ją z nieśmiertelnego przeboju Czesława Niemena, zaiste
„dziwny jest ten świat”.
Czytam o zaanektowaniu przez
turecką policję rosyjskiego samolotu lecącego do Syrii, z którą Turcja jest w
konflikcie zbrojnym. Okazuje się, że powodem było podejrzenie, iż samolot
przewoził rosyjską broń i amunicję w celu wzmocnienia sił zbrojnych prezydenta
Asada, toczącego wojnę domową z rebeliantami.
Informację tę na portalu
internetowym w.p. skomentował jeden z anonimowych internautów:
„Rozumiem, ze Rosjanie to idioci
i przewożą broń ciężką na pokładzie samolotu, który oficjalnie leciał nad terenem
państwa wrogiego Syrii. Ruscy nie mają statków ani okrętów podwodnych, ani
samolotów wojskowych żeby po cichu takie sprawy załatwić. A swoją drogą Asada
wspierają syryjscy chrześcijanie. Chrześcijańska Europa wspiera muzułmanów w
celu obalenia człowieka, który jest wspierany przez chrześcijan. A polscy
katolicy plują na prawosławnych ruskich wspierających Asada broniącego się
przed muzułmanami z Kataru czy Arabii Saudyjskiej i biją brawo muzułmańskiej Turcji
za zatrzymanie rosyjskiego samolotu. Zaprawdę dziwny jest ten świat”.
Wczytuję się z uwagą w recenzję
włoskiego filmu „Bitwa pod Wiedniem” w „GW”, o którym pisze autor artykułu, że
jest to religijno-militarna bajka klasy C. Gdyby taką nakręcił jakiś Polak,
przed publicznym potępieniem nie uchroniłaby go nawet piesza pielgrzymka na
Jasną Górę. To filmowa pieśń triumfującego katolicyzmu w starciu z islamem.
Polacy przybywający z odsieczą Wiedniowi są w tym filmie ledwie dodatkiem do
bogobojnych włoskich zakonników, odgrywających w filmie wiodącą rolę. Jednego z
nich kapucyna, Marka z Aviano, wyniósł nawet polski papież Jan Paweł II na
ołtarze. Nam Polakom trudno byłoby w cokolwiek uwierzyć, skoro w filmie
uderzenie na armię turecką Kara Mustafy prowadzą dowódcy polskiego króla Jana
III Sobieskiego – grani przez Olbrychskiego i Szyca. Skąd ten wcześniejszy
Kmicic, a późniejszy Azja Tuhajbejowicz znalazł się tutaj pod Wiedniem, nie mówiąc już o
Szycu znanym głównie z ról komicznych. Najważniejszy jak by się wydawało w tej
bitwie, król Polski Jan III Sobieski ( Jerzy Skolimowski), wypowiada w tym
filmie ledwie parę zdań.
Komentując w "GW" w odrębnym
artykule zdarzenia historyczne z roku 1683 Piotr Wroński cytuje cara
rosyjskiego, a zarazem ówczesnego króla polskiego Mikołaja I, który w 1853 powiedział: „Było dwóch głupich królów
Polski, którzy uratowali Habsburgów: Jan III Sobieski i ja”. Mówiąc o sobie
miał na uwadze car Mikołaj I swoją pomoc w stłumieniu powstania na Węgrzech.
Habsburgowie rychło o tym zapomnieli, bo już w 5 lat później poparli Turcję w
wojnie krymskiej przeciwko Rosji.
O austriackiej wdzięczności dla
Polski też trudno mówić skoro w niecałe sto lat później to właśnie Austria
stała się sprzymierzeńcem Rosji i Prus w rozbiorach Polski. Od wyprawy
wiedeńskiej Sobieski już nie zwyciężył w żadnej kampanii, a Polska zaczęła się
zsuwać po równi pochyłej. Największe korzyści z wiedeńskiej wiktorii odniosły
właśnie Austria i Rosja. Nam została chwała uratowania Europy przed islamem, o
której zresztą pamiętamy tylko my sami. Dla Włochów bohaterem wiedeńskiej bitwy
był kapucyn Marek z Aviano unoszący krzyż na wzgórzu nad austriacką stolicą.
Zupełnie kto inny winien się stać
bohaterem filmowym według Wojciecha Orlińskiego. A nie jest tak, bowiem u nas panuje kult bezmyślności. Nie mamy
potrzeby poznania i rozumienia nawet własnej historii. Przyznam, że z tą
opinią całkowicie się zgadzam. Sam też
nie wiedziałem i nie słyszałem o faktycznym bohaterze, którego Orliński wynosi
na piedestał. Nazywa się on - Jerzy Kulczycki, jeden z najlepszych
szpiegów w dziejach Polski, a kto wie czy nie Europy. To właśnie on znając
doskonale język turecki i obyczaje mógł dokonać dokładnego rozeznania w sile i
rozmieszczeniu wojsk Kary Mustafy i następnie pokierować ruchami wojsk króla
polskiego, zapewniając mu zwycięstwo.
Za te zasługi Kulczycki otrzymał od Wiedeńczyków dom i nagrodę finansową, a król Sobieski obdarował go -
zapasami kawy skonfiskowanej Turkom. Kulczycki wiedział dobrze do czego
służą te ziarna i wkrótce otworzył w Wiedniu pierwszą kawiarnię. "Dom pod
Błękitną Flaszką" (Hof zur Blauen Flasche) stał się wzorem dla przyszłych
kawiarni oferujących wiedeńska kawę ze śmietanką.
„Czy można sobie wyobrazić lepszy
model prawdziwego polskiego patrioty?”
- pyta dalej Orliński. „Dlaczego
takiej postaci to nie my stawiamy pomniki, tylko Austriacy w Wiedniu?...Ano
dlatego, że nie odczuwamy potrzeby rozumienia własnej historii” -
podsumowuje własne dociekania Wojciech Orliński.
A ja dodałbym jeszcze do tego, że
powodem jest ten zupełnie dziwny i niepojęty świat, w którym.dobro rzadko przezwycięża zło, tak samo jak mądrość głupotę.
Fot. archiwalna - widok na otoczenie gór wsi Łomnica k. Głuszycy
”AMOR PATRIAE NOSTRA LEX!”-motto husarii.
OdpowiedzUsuńHusaria-esencja polskości,wspaniała formacja,najlepsza jazda świata.
Czy ktoś zrobi wreszcie o niej dobry film?
Pozdrawiam.
Tak, byłby to malowniczy i wzruszający film z szarżą naszej husarii w bitwie pod Kircholmem (1605 roku) pod wodza Jana Karola Chodkiewicza w scenie finałowej filmu. To dość rzadki przypadek w naszej historii, kiedy zwycięska bitwa przynosi ze sobą konkretne zdobycze. W tym przypadku odzyskaliśmy Inflanty z Rygą na czele. Oj, były to czasy rozległej Rzeczpospolitej.
OdpowiedzUsuńAle film taki muszą zrobić Polacy, a nie Szwedzi. Pozdrawiam !