Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 13 października 2012

Dziwny jest ten świat

jest nad czym rozmyślać



Przy sobocie, dla mnie zresztą wolnej jak każdy inny dzień, odkąd korzystam z tzw. zasłużonego odpoczynku, przeglądam weekendową prasę. Można z niej wyciągać różne wnioski. Najsmutniejszy jest ten, że z tego co się wokół nas dzieje trudno cokolwiek zrozumieć. Jakie siły rządzą światem? Wydaje się, że głównie ślepy los, albo jak inaczej się sądzi  -  sploty przypadków. Jedna rzecz jest niepodważalna, a znamy ją z nieśmiertelnego przeboju Czesława Niemena, zaiste „dziwny jest ten świat”.

Czytam o zaanektowaniu przez turecką policję rosyjskiego samolotu lecącego do Syrii, z którą Turcja jest w konflikcie zbrojnym. Okazuje się, że powodem było podejrzenie, iż samolot przewoził rosyjską broń i amunicję w celu wzmocnienia sił zbrojnych prezydenta Asada, toczącego wojnę domową z rebeliantami.

Informację tę na portalu internetowym w.p. skomentował jeden z anonimowych internautów:

„Rozumiem, ze Rosjanie to idioci i przewożą broń ciężką na pokładzie samolotu, który oficjalnie leciał nad terenem państwa wrogiego Syrii. Ruscy nie mają statków ani okrętów podwodnych, ani samolotów wojskowych żeby po cichu takie sprawy załatwić. A swoją drogą Asada wspierają syryjscy chrześcijanie. Chrześcijańska Europa wspiera muzułmanów w celu obalenia człowieka, który jest wspierany przez chrześcijan. A polscy katolicy plują na prawosławnych ruskich wspierających Asada broniącego się przed muzułmanami z Kataru czy Arabii Saudyjskiej i biją brawo muzułmańskiej Turcji za zatrzymanie rosyjskiego samolotu. Zaprawdę dziwny jest ten świat”.

Wczytuję się z uwagą w recenzję włoskiego filmu „Bitwa pod Wiedniem” w „GW”, o którym pisze autor artykułu, że jest to religijno-militarna bajka klasy C. Gdyby taką nakręcił jakiś Polak, przed publicznym potępieniem nie uchroniłaby go nawet piesza pielgrzymka na Jasną Górę. To filmowa pieśń triumfującego katolicyzmu w starciu z islamem. Polacy przybywający z odsieczą Wiedniowi są w tym filmie ledwie dodatkiem do bogobojnych włoskich zakonników, odgrywających w filmie wiodącą rolę. Jednego z nich kapucyna, Marka z Aviano, wyniósł nawet polski papież Jan Paweł II na ołtarze. Nam Polakom trudno byłoby w cokolwiek uwierzyć, skoro w filmie uderzenie na armię turecką Kara Mustafy prowadzą dowódcy polskiego króla Jana III Sobieskiego – grani przez Olbrychskiego i Szyca. Skąd ten wcześniejszy Kmicic, a późniejszy Azja Tuhajbejowicz znalazł się tutaj pod Wiedniem, nie mówiąc już o Szycu znanym głównie z ról komicznych. Najważniejszy jak by się wydawało w tej bitwie, król Polski Jan III Sobieski ( Jerzy Skolimowski), wypowiada w tym filmie ledwie parę zdań.
Komentując w "GW" w odrębnym artykule zdarzenia historyczne z roku 1683 Piotr Wroński cytuje cara rosyjskiego, a zarazem ówczesnego króla polskiego Mikołaja I, który w  1853 powiedział: „Było dwóch głupich królów Polski, którzy uratowali Habsburgów: Jan III Sobieski i ja”. Mówiąc o sobie miał na uwadze car Mikołaj I swoją pomoc w stłumieniu powstania na Węgrzech. Habsburgowie rychło o tym zapomnieli, bo już w 5 lat później poparli Turcję w wojnie krymskiej przeciwko Rosji.
O austriackiej wdzięczności dla Polski też trudno mówić skoro w niecałe sto lat później to właśnie Austria stała się sprzymierzeńcem Rosji i Prus w rozbiorach Polski. Od wyprawy wiedeńskiej Sobieski już nie zwyciężył w żadnej kampanii, a Polska zaczęła się zsuwać po równi pochyłej. Największe korzyści z wiedeńskiej wiktorii odniosły właśnie Austria i Rosja. Nam została chwała uratowania Europy przed islamem, o której zresztą pamiętamy tylko my sami. Dla Włochów bohaterem wiedeńskiej bitwy był kapucyn Marek z Aviano unoszący krzyż na wzgórzu nad austriacką stolicą.
Zupełnie kto inny winien się stać bohaterem filmowym według Wojciecha Orlińskiego. A nie jest tak, bowiem u nas panuje kult bezmyślności. Nie mamy potrzeby poznania i rozumienia nawet własnej historii. Przyznam, że z tą opinią  całkowicie się zgadzam. Sam też nie wiedziałem i nie słyszałem o faktycznym bohaterze, którego Orliński wynosi na piedestał. Nazywa się on -  Jerzy Kulczycki, jeden z najlepszych szpiegów w dziejach Polski, a kto wie czy nie Europy. To właśnie on znając doskonale język turecki i obyczaje mógł dokonać dokładnego rozeznania w sile i rozmieszczeniu wojsk Kary Mustafy i następnie pokierować ruchami wojsk króla polskiego, zapewniając mu zwycięstwo.
Za te zasługi Kulczycki otrzymał od Wiedeńczyków dom i nagrodę finansową, a król Sobieski obdarował go  -  zapasami kawy skonfiskowanej Turkom. Kulczycki wiedział dobrze do czego służą te ziarna i wkrótce otworzył w Wiedniu pierwszą kawiarnię. "Dom pod Błękitną Flaszką" (Hof zur Blauen Flasche) stał się wzorem dla przyszłych kawiarni oferujących wiedeńska kawę ze śmietanką.
„Czy można sobie wyobrazić lepszy model prawdziwego polskiego patrioty?”  -  pyta dalej Orliński. „Dlaczego takiej postaci to nie my stawiamy pomniki, tylko Austriacy w Wiedniu?...Ano dlatego, że nie odczuwamy potrzeby rozumienia własnej historii”  -  podsumowuje własne dociekania Wojciech Orliński.
A ja dodałbym jeszcze do tego, że powodem jest ten zupełnie dziwny i niepojęty świat, w którym.dobro rzadko przezwycięża zło, tak samo jak mądrość głupotę.

Fot. archiwalna - widok na otoczenie gór wsi Łomnica k. Głuszycy

2 komentarze:

  1. ”AMOR PATRIAE NOSTRA LEX!”-motto husarii.
    Husaria-esencja polskości,wspaniała formacja,najlepsza jazda świata.
    Czy ktoś zrobi wreszcie o niej dobry film?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, byłby to malowniczy i wzruszający film z szarżą naszej husarii w bitwie pod Kircholmem (1605 roku) pod wodza Jana Karola Chodkiewicza w scenie finałowej filmu. To dość rzadki przypadek w naszej historii, kiedy zwycięska bitwa przynosi ze sobą konkretne zdobycze. W tym przypadku odzyskaliśmy Inflanty z Rygą na czele. Oj, były to czasy rozległej Rzeczpospolitej.
    Ale film taki muszą zrobić Polacy, a nie Szwedzi. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń