Od dawna kiełkowała we mnie potrzeba, by napisać wreszcie o „mojej szkole”. Dziś pomyślałem sobie, że może to być prezent Mikołajowy lub świąteczny. Tej szkole to się należy. Funkcjonuje w mieście już ponad 50 lat. Udało się jej przetrwać czas „burzy i naporu”, kiedy to w powiecie zakiełkowała myśl o jej likwidacji. Wówczas pospieszyły z „kołem ratunkowym” władze samorządowe gminy. Zdecydowały się przejąć zadanie prowadzenia szkoły ponadgimnazjalnej. I w ten oto sposób Zespół Szkół w Głuszycy funkcjonuje nadal.
Dlaczego o tej szkole piszę jako o mojej szkole. Oczywiście nie dlatego, że byłem jej uczniem. Tak się złożyło, że byłem jej jednym z pierwszych nauczycieli.
Dobrym dla mnie zrządzeniem losu było to, że w roku szk. 1962/63 jako młody, początkujący nauczyciel trafiłem do pracy w Zasadniczej Szkole Włókienniczej dla Pracujących w Głuszycy. Szkoła była w stadium tworzenia się od podstaw. Byłem pierwszym nauczycielem, który został w niej zatrudniony na pełnym etacie. Wszyscy pozostali włącznie z dyrektorem, inż. Bogumiłem Jędryką, byli to nauczyciele dochodzący. Kadrę stanowili głównie pracownicy umysłowi ZPB „Piast” w Głuszycy. W rok później szkoła wzbogaciła się o drugiego nauczyciela pełnoetatowego, był nim matematyk i fizyk, Jozef Muszyński.
Szkoła została dokooptowana do Zakładowego Domu Kultury. Do południa odbywały się zajęcia szkolne, a po południu kulturalne. Lekcje rozpoczynaliśmy rano od układania krzeseł i stolików.
Ale szkoła rozwijała się prężnie, z każdym rokiem przybywało uczniów i klas, obok szkoły zasadniczej dla pracujących, utworzone zostało technikum. Przejęliśmy cały budynek, a nawet razem z kolegą Muszyńskim zamieszkaliśmy w małym pokoiku górnej kondygnacji szkoły. Staliśmy się więc jej nieodłączną częścią. Oczywiście z biegiem czasu przybywało nauczycieli pełnozatrudnionych i coraz to więcej uczniów i absolwentów. Zasilali oni miejscowe zakłady włókiennicze, nie tylko w Głuszycy, ale i Walimiu, Nowej Rudzie, Wałbrzychu.
Szkoła przy Parkowej ma swoją specyfikę, swoisty klimat ciepłego i przyjaznego domu. Tworzyliśmy w niej jedną wielką rodzinę. Byliśmy bardzo ze sobą związani i trwa to do dziś. W internetowej „naszej klasie” z każdym rokiem przybywa znajomych, byłych uczniów, obecnie już dojrzałych ludzi rozsianych po całej Polsce, a nawet i świecie. Wszyscy oni wspominają lata w głuszyckiej szkole włókienniczej z ogromnym sentymentem i wzruszeniem.
Ta szkoła licząca sobie już ponad 50 lat jest cenną kartą w biografii setek, a nawet tysięcy osób urodzonych w Głuszycy lub pobliskich miejscowościach i to zarówno uczniów jak i nauczycieli. Jest też nierozłączną częścią historii miasta.
Ja osobiście pracowałem w niej 13 lat. Są to lata moich najlepszych wspomnień. Były to czasy trudne, siermiężne, ale bogate w inne niż dzisiaj wartości: koleżeństwo, przyjaźń, serdeczność były w cenie, tak samo szacunek i wdzięczność uczniów, rodziców, władz oświatowych. Tak to widzę i oceniam dziś po latach.
Jak już wspomniałem trzy lata temu groziło szkole zamknięcie. Władze powiatowe doszły do wniosku, że w wałbrzyskich szkołach jest dostateczna ilość miejsc, po co więc utrzymywać szkołę w niedalekiej Głuszycy. Na ratunek szkole pospieszyli jej nauczyciele, rodzice i byli uczniowie. Pod naciskiem opinii publicznej władze samorządowe Głuszycy porozumiały się z powiatm i zdecydowały wziąć ciężar prowadzenia szkoły na swoje barki. To była trudna decyzja, jak wszystkie, które wiążą się z wydatkowaniem pieniędzy samorządowych. Gmina Głuszyca przyjęła na siebie ten ciężar. Subwencja oświatowa nie wystarcza na wszystkie wydatki szkoły, trzeba więc ją wspomagać z kasy miejskiej.
To była decyzja, której nie da się przecenić. Możliwość kontynuowania nauki w szkole u siebie, na miejscu, bez konieczności dojazdu do Wałbrzycha, to dla większości tutejszych absolwentów gimnazjum jedyna szansa. Istnienie szkoły średniej w każdej obojętnie jakiej miejscowości, to tytuł do chluby. W dodatku jest to nadal, tak jak za dawnych lat, szkoła wyjątkowa, dobrze wyposażona w pomoce naukowe i sprzęt informatyczny. Tutaj znają się wszyscy, nauczyciele i uczniowie, tutaj można się czuć jak w dobrej rodzinie, w drugim domu, znaleźć pomoc i radę w trudnych sytuacjach życiowych. Szkoła szczyci się dobrymi wynikami w nauce i wychowaniu, świetnymi wynikami egzaminów maturalnych i kwalifikacyjnych, mimo że nie trafiają do niej najlepsi gimnazjaliści. Szkoła ma piękną tradycję i swoją 50-letnia historię.
Nie można takich szkół zamykać. Dla Głuszycy, to byłby gwóźdź do trumny. Póki szkoła żyje, to nasza nadzieja, że miasto wyjdzie z impasu, że się odrodzi - nie zagaśnie. Można pogodzić się, choć nie bez bólu serca, że wielka fabryka włókiennicza Meyera Kauffmana została zrównana z ziemią, można znieść agonię „Argopolu”, DMW Eksport-Import i innych zakładów pracy. Ludzie dorośli chętni do pracy jakoś sobie poradzą Ale nie można właśnie dlatego, że upadł przemysł, że brakuje miejsc pracy, że mamy coraz więcej rodzin ubogich, zamykać młodzieży po skończeniu gimnazjum możliwości kontynuowania nauki tu na miejscu, w naszej głuszyckiej szkole.
Niewiele nam już zostało takich placówek usługowych i obiektów publicznych, które świadczą o miejskości Głuszycy. Wśród nich Zespół Szkół dzierży prym. Ta szkoła to nasza duma. To dorobek kilku pokoleń Głuszyczan. Jej istnienie, to sprawa naszej godności i honoru.
Piszę o tym z nadzieją, że usłyszą te słowa radni miejscy, którzy chcieliby w likwidacji szkoły szukać oszczędności dla budżetu gminy.
Nie jest to mój ostatni głos w tej sprawie. Do tematu szkoły wkrótce powrócę.
Panie Stanisławie
OdpowiedzUsuńZespół Szkół miał dużo szczęścia a może wyczucia chwili. Szkoła miała za sobą zgrany zespół w postaci niezłomnych i wytrwałych nauczycieli, rodziców, ówczesnych i byłych wychowanków, miała wizję kształcenia wynikającą z dostosowania się do lokalnych potrzeb edukacyjnych a do tego potrafiła przekonać do swych racji lokalnych decydentów ( co nie jest dane raz na zawsze ). Nie ulega wątpliwości, iż nie wszyscy mają możliwości i predyspozycje by kształcić się w renomowanych liceach. Pewnym jest też, że rynek nie potrzebuje jedynie absolwentów z tytułem licencjata lub magistra. Skoro tak to muszą funkcjonować szkoły, które będą kształcić zgodnie z lokalnymi potrzebami. – co oczywiście nie może zamykać drogi do dalszego kształcenia. Myślę , że Zespół Szkół oraz Głuszyccy notable tę regułę w porę dostrzegli i dlatego Szkoła może funkcjonować. Ma Pan rację takich szkół nie można zamykać. A gdy ponadto gdy weźmiemy pod uwagę piękną tradycję szkoły , jej 50-cio letnią historię , panującą w niej atmosferę , dobre wyniki w nauce i wychowaniu to stwierdzenie to staje się jeszcze bardziej oczywiste.
Nie jestem absolwentem tej szkoły, ale w przeszłości kończyłem uczelnię o profilu zawodowym. W tym roku została zlikwidowana. Nie miała tyle szczecią co Zespół Szkół. To skłoniło mnie do skomentowania Pana wpisu.
Pozdrawiam:
Wierny czytelnik Pana blogu
Dziękuję za ten rozważny komentarz, przeczytałem go z szacunkiem i wdzięcznością. Domyślam się, że bardzo wielu mieszkańców Głuszycy tak samo jak Pan ocenia zasługi i potrzebę tej szkoły,ale nie wszystkim chce się o tym napisać. Bardzo mnie to podniosło na duchu. Miło mi, ze mam w Panu wiernego Czytelnika. Serdecznie pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPanie Stanisławie.
OdpowiedzUsuńTekst naprawdę dobry, ale jedno z ostatnich zdań nie odpowiada prawdzie i należało by je sprostować, albo konkretnie uzupełnić. Jestem radnym i nie chcę, ani nigdy nie chciałem likwidacji Zespołu Szkół. Pana stwierdzenie ... Piszę o tym z nadzieją, że usłyszą te słowa radni miejscy, którzy chcieliby w likwidacji szkoły szukać oszczędności dla budżetu gminy jest dla mnie krzywdzące.
Pozdrawiam