Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 9 czerwca 2011

Z czego słynie Walim?


Temat to ekscytujący
Walim lochami słynący
I na Śląsku i w Europie
Walim ciągle jest na topie


Na pytanie, z czego słynie Walim,  wielu mieszkańców regionu wałbrzyskiego odpowie bez wahania  - z „Lochów Walimskich”. I trudno się dziwić, bo tajemnicze  trzy otwory wejściowe w ścianie skalnej góry Ostrej, nad potokiem Walimki, przy drodze do Rzeczki budziły od samego początku ciekawość mieszkańców osiedla i podróżnych. Zagospodarowanie turystyczne podziemnych sztolni i udostępnienie ich do zwiedzania w roku 1994 przyniosło Walimiowi sławę w całej Polsce.
Podziemia walimskie, to tylko drobna część „gigantycznego podziemnego miasta”, jak tę budowlę nazwał w 1947 roku w „Słowie Polskim” Zygmunt Mosingiewicz. Zagadkowa inwestycja militarna  w Górach Sowich, znana pod pseudonimem „Riese”, czyli „Olbrzym”, przewidywała połączenie podziemnych korytarzy  z kilku stron Włodarza i urządzenie  głównego ośrodka dowodzenia w głębi masywu. Ale Walim był pierwszy w odsłanianiu tajemnic III Rzeszy, a wydrążone w skale trzy równoległe do siebie sztolnie, z których dwie połączone są wewnątrz przestronną halą, długości 110, wysokości 10-12 i szerokości 8 metrów, stanowią znakomitą ilustrację tego wszystkiego, co było realizowane rękami jeńców wojennych i więźniów obozu Gross Rosen pod koniec wojny przez wojenny sztab Adolfa Hitlera.

    Pod względem walorów turystycznych  walimskie sztolnie w Rzeczce i pod Włodarzem należą do rzadkości. W porównaniu do innych tras podziemnych w Polsce są wyjątkowe. Łączą w sobie elementy historii, geografii, techniki budowlanej i górniczej, wszystko osadzone mocno w atmosferze tajemniczości i sensacji.A ponadto zostały okupione śmiercią z wyczerpania, głodu i chorób tysięcy jeńców wojennych i  więźniów obozu koncentracyjnego Gross Rosen.
 Ale nie tylko „lochami” Walim jest słynący. Wspomniane wyżej aspekty historyczne i geograficzne splatają się w tej gminie w drogocenny łańcuszek miejsc i obiektów, których poznanie jest nie tylko ciekawe, ale i pożyteczne. Na czoło wysuwają się dwie „wizytówki” gminy Walim: zamek „Grodno” i Wielka Sowa. Ta ostatnia nie znajduje się wprawdzie bezpośrednio w granicach administracyjnych gminy, ale dla turystów nie ma to żadnego znaczenia, zwłaszcza że z Przełęczy Walimskiej wiedzie najczęściej uczęszczany szlak turystyczny na Wielką Sowę. Mówiąc o gminie Walim nie można pominąć tych dwóch „pereł” krajobrazowych Dolnego Śląska. Obie zasługują na więcej uwagi.

    Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim postawiony na gnejsowej górze Choina (450 m), nazywanej przez Niemców Königsberg (Królewska Góra), a przez Polaków Chojna Góra, tuż obok starożytnego traktu handlowego prowadzącego ze Świdnicy do Czech, należy do najlepiej zachowanych zamków średniowiecznych w Polsce. Jest to jednocześnie jedna z najbardziej malowniczych warowni, w otoczeniu wspaniałej panoramy górskiej, osaczającej jak obręcz rozległą taflę Jeziora Bystrzyckiego u stóp zamku, z dalekim widokiem na płaszczyznę przed sudecką ze Świdnicą, Dzierżoniowem, Bielawą, ograniczoną masywem legendarnej góry Ślęzy. Widok z wieży zamkowej przy przejrzystej pogodzie może wzbudzić zachwyt i wzruszenie nawet u osób mniej wrażliwych na piękno krajobrazów.
Od niedawna pieczę nad zamkiem przejęła od PTTK gmina Walim. Władze gminne przywiązują dużą wagę do właściwej promocji i  uatrakcyjnienia tego zabytku, traktując go jako wizytówkę turystyczną gminy. Na zamku odbywają się corocznie atrakcyjne imprezy - turnieje rycerskie jarmarki, festyny, które przyciągają  licznych turystów i wycieczkowiczów. Zamek Grodno odżył, pulsuje i tętni życiem.
   
    Wielka Sowa – to najwyższy szczyt (1015 m.) w Górach Sowich, a zarazem jeden z najwyższych w polskich Sudetach Środkowych. Wierzchołek góry jest wspaniałym punktem widokowym z racji położenia w środkowej części Sudetów. Roztacza się stąd jedna z najrozleglejszych panoram górskich, obejmująca praktycznie całe Sudety, część Przedgórza Sudeckiego i Niziny Śląskiej. Maurycy Karasowski, polski kompozytor, wiolonczelista, który osiadł na stałe w Dreźnie, po wycieczce na Wielką Sowę w 1858 r. napisał: „Jest to góra wysoka, z której prześliczny widok na przeciwległe góry, na miasto Waldenburg (Wałbrzych), posiadające wielką i ciekawą fabrykę porcelany, na Fürstenstein (Książ), zamek należący do rodziny Hochbergów, właścicieli uzdrowiska Salzbrunn (Szczawna Zdroju), a nawet z wieży, która się tu znajduje, w dzień pogodny można dojrzeć mury miasta Wrocławia”. Okazuje się, że już wtedy była na górze wieża, najpewniej drewniana, bo inaczej trudno byłoby coś zobaczyć, gdyż Wielka Sowa, zarówno na szczycie jak i na zboczach, pokryta jest gęstym lasem świerkowo-bukowym, a niższe partie masywu zachwycają całą rozmaitością lasów mieszanych. Drugą wieżę znacznej wysokości postawiono w roku 1885 z inicjatywy dr Winklera. U stóp tej konstrukcji z czterema pomostami na poszczególnych wysokościach, stał bufet. Wieża przetrwała do roku 1905. Wówczas pojawiła się inicjatywa prezesa jednego z towarzystw turystycznych z Dzierżoniowa, dr Tamma, postawienia trwałej kamienno-żelbetonowej baszty. Jej budowa trwała niecały rok. Uroczyste otwarcie miało miejsce 24 maja 1906 r. i zgromadziło tłumy ludzi wraz z przedstawicielami władz z całej okolicy. Uroczystość uświetniła orkiestra strażacka z Walimia. Wieży nadano imię „żelaznego kanclerza” Ottona von Bismarcka. Stała się ona ogromną atrakcją turystyczną. Na szczycie nie postawiono nigdy schroniska. Był tylko bufet w dolnej kondygnacji wieży, a na jej zwieńczeniu okrągła galeryjka, z której można było nasycić wzrok panoramą Sudetów. Baza gastronomiczno-noclegowa znajdowała się poniżej szczytu. Ówcześni wędrowcy zaglądali chętnie do gospód, które napotykali po drodze. Największym powodzeniem cieszyła się gospoda-schronisko „Siedmiu Elektorów” na Przełęczy Walimskiej. Dziś już nie ma po niej ani śladu. Dobrze się więc stało, że władze Walimia uruchomiły w tym miejscu obszerną wiatę turystyczną dla wycieczek i indywidualnych podróżników. Jest to początek a zarazem punkt zwrotny łagodnej trasy pieszej na Wielką Sowę.
Z dawnych schronisk zachowały się jeszcze położone tuż nad Przełęczą Sokolą (754 m.) schronisko „Orzeł”, dawniej „Bismarck Baude” oraz „Marysieńka”, obecnie „Sowa”, najbliżej szczytu Wielkiej Sowy. Po wielu ówczesnych gospodach zaginął ślad, ale pojawiają się nowe w Rzeczce, Sokolcu, Sierpnicy, nie mówiąc o rejonie Pieszyc, Bielawy, Dzierżoniowa, Nowej Rudy. Z tego właśnie kierunku wyszła, podobnie jak dawniej, inicjatywa ratowania kruszejących murów historycznej już wieży na Wielkiej Sowie. Jej renowacja  miała miejsce w 2006 roku, to okrągła rocznica 100 lat od oddania jej do użytku.
    Na tym oczywiście nie kończą się atrakcje turystyczne gminy Walim, bo jest to gmina rozległa, urozmaicona i wciąż jeszcze do końca nie rozpoznana. Ale o innych ciekawostkach gminy Walim, napiszę w kolejnych postach.

2 komentarze:

  1. Czytam blog z wielkim zainteresowaniem i mimo że chwilowo nie mogę się wybrać w opisywane miejsca, to w wyobraźni wędruję i odkrywam te cuda. To wspaniały ,pięknym językiem pisany przewodnik.Czekam na nowe wpisy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Walim ma ogromny potencjał, ale czy go właściwie wykorzystuje? Opinie mieszkańców są różne...

    OdpowiedzUsuń