Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Sokołowska reinkarnacja


Na początek mała dygresja, ale mająca jak się okaże ścisły związek z treścią postu, który w całej okazałości dotyczy przeszłości i współczesności zagubionego w enklawie górskiej , sławnego ongiś zdroju - Sokołowsko.

Zbyt mało się mówi i pisze o roli kobiet w historii regionu wałbrzyskiego. Wyjątek stanowi księżna Daisy, angielska arystokratka Mary Therese Olivie Cornwallis-West, poślubiona w 1892 roku przez dyplomatę i podróżnika, hrabiego Rzeszy Hansa Heinricha XV von Hochberga księcia von Pless, właściciela Pszczyny i Książa. Daisy, uważana za jedną z najpiękniejszych kobiet w księstwie Walii, to wybitna osobowość w dziejach zamku Książ.  Urządziła w nim na wzór angielski piękne ogrody, dbała o czystość i higienę pałacu, pobudowała gustowne łazienki przy pokojach gościnnych, organizowała bale charytatywne fundując sierociniec, przychodnię dla matek pracujących, szkołę dla ubogich dziewcząt. Jej działalność charytatywna w okresie II wojny światowej zasługuje na szczególny podziw i uznanie. Nie godziła się nigdy ze zbrodniczą polityką A. Hitlera. M. in. po kryjomu dostarczała do obozu Gross Rosen paczki żywnościowe dla więźniów
O księżnie Daisy wiemy już wiele, jej postać wpisała się na trwałe w historię zamku Książ i Wałbrzycha. A w pobliżu Książa w lasach Lubiechowa jej imieniem nazwane zostało urokliwe jeziorko.
Coraz lepiej poznajemy historię okolicznych miejscowości wokół Wałbrzycha. Okazuje się, że i w rozwoju wielu z nich kobiety odegrały niepoślednią rolę.

W ratowaniu zamku Grodno w Zagórzu Śląskim zapisała się złotymi zgłoskami w II połowie XIX wieku baronowa Emile von Zedlitz und Neukirch. To dzięki jej operatywności zbudowano obok zamku schronisko z gospodą i otwarto zamek do zwiedzania przez turystów.

Do powstania uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju w 1723 roku przyczyniła się walnie Charlotta żona ówczesnego właściciela Jedlinki, generała barona von Seherr-Thossa, od imienia której wzięło nazwę miasto- uzdrowisko Bad Charlottenbrunn. To właśnie ona była inicjatorką zagospodarowania źródeł wody mineralnej i zbudowania sanatorium,  w którym była pierwszym zarządcą.

Podobnie ma się sprawa z przekształceniem w uzdrowisko zaszytej w zaciszu gór i lasów, spokojnej  wsi służebnej Görbersdorf (dzisiejsze Sokołowsko k. Mieroszowa), należącej  wówczas do pobliskiego zamku Radosno.
Domyślacie się już Państwo, że jest to proponowany przeze mnie kolejny cel sobotnio-niedzielnej eskapady. A moja dygresja o roli kobiet w dziejach regionu wałbrzyskiego znajduje tutaj w Sokołowsku swoje apogeum.
Przełom w dziejach Sokołowska nastąpił bowiem w roku 1849, gdy zjechała tu na wypoczynek hrabina Maria von Colomb, siostrzenica feldmarszałka von Blüchera. Jako zwolenniczka nowatorskiej wówczas metody wodolecznictwa, zwróciła uwagę na czystość tutejszych wód i powietrza, łagodny mikroklimat, uległa też niezwykłemu urokowi krajobrazów. Otworzyła więc zakład wodolecznictwa. To właśnie ona skłoniła swego szwagra, dr Hermanna Brehmera do utworzenia tutaj uzdrowiska. Dr Brehmer był prekursorem nowej metody klimatycznego leczenia gruźlicy płuc, uznał to miejsce za idealne. W 1855 roku uruchomił pierwsze na świecie specjalistyczne sanatorium przeciwgruźlicze, w którym zastosował metodę leczenia klimatyczno-dietetycznego, osiągając zdumiewające wyniki. Sokołowsko zyskało później światową sławę jako „śląskie Davos”, chociaż powinno być odwrotnie, bo właśnie szwajcarskie Davos powstało na wzór Sokołowska.
W latach 1861-62 otworzono nowe, ogromne sanatorium, obecny „Grunwald”, utrzymany w stylu mauretańskim. Dr Brehmer propagował czynne leczenie: codzienne spacery, umiarkowany wysiłek fizyczny na świeżym powietrzu, zdrowe żywienie. Wokół sanatorium powstały parki z licznymi pawilonami, altankami, fontannami i rzadkimi okazami drzew. Dbano też o rozrywki dla kuracjuszy, m. in. spektakle teatralne, koncerty.
Najbliższym współpracownikiem dr Brehmera  w latach 1874-80 był polski lekarz, internista, który twórczo rozwijał, a potem kontynuował metody leczenia swego mistrza jako profesor Uniwersytetu Warszawskiego, założyciel Polskiego Towarzystwa Przeciwgruźliczego. Nazywał się dr Alfred Sokołowski To właśnie na jego cześć po wojnie w 1945 roku miejscowość ta otrzymała nazwę Sokołów Śląski, zmienioną następnie na Sokołowsko.
Wróćmy jeszcze do historii. W II połowie XIX wieku rosnąca sława uzdrowiska przyczyniła się do jego spontanicznego rozwoju. Wznoszono nowe pensjonaty, hoteliki, restauracje. Obok „Grunwaldu” cieszył się powodzeniem kolejny duży obiekt sanatoryjny, zwany dziś „Orzeł Biały”. Wspaniale zaprojektowany i   urządzony park przy „Grunwaldzie” sięgał aż powyżej pensjonatu „Villa Rosa”, gdzie znajdowała się sadzawka ze złotymi rybkami. Sokołowsko stało się kurortem zdolnym zachwycić przybyszów wrażliwych na piękno przyrody i architektury. Choć leczenie w sanatorium było drogie, przybywali tu chorzy z szerokiego świata. Z całych Niemiec, z ziem polskich, z ogromnej Rosji ( dla których zbudowano specjalnie małą cerkiewkę) i z Węgier, z zimnej Szwecji i wilgotnej Holandii, a nawet słonecznej Italii, czy odległej Ameryki Północnej. W 1887 roku przebywało tu 730 kuracjuszy. Dr Brehmer jako pierwszy w Sokołowsku udowodnił, że gruźlica płuc jest chorobą uleczalną. W okresie międzywojennym modne stało się narciarstwo biegowe, zbudowano też skocznię narciarską.
W Sokołowsku, podobnie jak w Szczawnie bywali słynni ludzie, m. in. z Zakopanego przybył Tytus Chałubiński z  ciężko chorym na gruźlicę synem Franciszkiem. Niestety syna nie udało się już uratować. Dr Chałubiński rozsławił ten górski zdrój, położony w balsamicznej kotlinie Gór Suchych, na obszarze całego Królestwa i Galicji, dzięki czemu z tutejszego leczenia uzdrowiskowego korzystali też chętnie Polacy. Przeniósł  też nowatorskie metody leczenia gruźlicy do Zakopanego.
Ze znanych postaci życia kulturalnego warto wspomnieć jednego z najwybitniejszych malarzy śląskich, prof. Johanna Maksymiliana Avenariusa, który pozostawił po sobie malowidła w kościele i sanatorium.
Sokołowsko szczyci się tym, że mieszkał w nim po wojnie przez kilka lat w związku z chorobą ojca słynny reżyser Krzysztof Kieślowski. Tu chodził do szkoły, tu zmarł jego ojciec i jest pochowany na mieroszowskim cmentarzu, tu nakręcił po latach film „Prześwietlenie” o chorych na gruźlicę, który na przeglądzie filmów dokumentalnych we Włoszech wzbudził duże zainteresowanie. Sam Kieślowski często wspominał ze wzruszeniem lata dzieciństwa i wracał chętnie do Sokołowska.

W pierwszych latach Polski Ludowej uzdrowisko przeżywało regres. Próbował go ratować od 1956 roku zasłużony dla Sokołowska, dr Stanisław Domin. Udało mu się odremontować sanatorium „Orzeł Biały” i „Chrobry” oraz szereg innych budynków uzdrowiska. Nie zdołał  uratować potężnego „Grunwaldu”, który z roku na rok ulegał dewastacji.
Od kilku lat coś drgnęło w próbach restaurowania dawnej świetności zarówno zabytkowego gmachu, jak i całego uzdrowiska. Powoli ale skutecznie dokonuje się proces rewitalizacji. Dowiadujemy się o tym z nadzieją i radością, że znalazło Sokołowsko swoich mecenasów i dobroczyńców. Wprawdzie droga jeszcze daleka, ale aktywna społeczność wiejska przy pomocy władz samorządowych Mieroszowa z zapałem i ofiarnością wspomagają wszystkie służące rozwojowi inicjatywy. Sokołowsko staje się coraz bardziej zadbane, odrestaurowane, piękniejsze
Póki do Sokołowska nie dojedzie żaden tir, bo nie zmieści się pod wiaduktem kolejowym, jedyną drogą prowadzącą do zdroju, póty są szanse na zachowanie jego naturalnego piękna i unikalnego mikroklimatu Ile jeszcze wody popłynie rwącym nurtem Sokołowca zanim powróci dawna świetność „śląskiego Davos”, a w stawie przy „Villa Rosa” pojawią się znów złote rybki, zaś  wałbrzyski baedeker doniesie, że Mieroszów, to urocze, turystyczne miasteczko koło Sokołowska, kurortu o światowej sławie ?  Oto jest pytanie ?  

1 komentarz:

  1. Pisz Stanisławie, pisz !!!! Czytam Cię i myślę, że czyta Cię wielu , trudno o komentarze bo to chyba blog do czytania ,więc czytam, czytam....
    ..... a Ty pisz, prozę...!!!

    OdpowiedzUsuń