Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 11 maja 2017

Z ułańską fantazją


Pomnik Ułanów Nadwiślańskich


Dziś chcę opowiedzieć o jednym z pierwszych wybitnych Polaków, którego los wiąże się nierozerwalnie z uzdrowiskiem Szczawno-Zdrój.  Znalazł się on w szczawieńskim zdroju  w latach 20-tych XIX wieku, kiedy to odnotowujemy pierwszą falę  przybywających tu kuracjuszy z Polski. Niestety  jego życie trwało zbyt krótko, bo dane mu było korzystać z doczesności tylko 43 lata.

Zacznę od wierszowanej inskrypcji z cokołu jego nagrobku:

Jeżeli los w to miejsce
sprowadzi Polaka
Niech czułą łzę uroni
na grobie rodaka
Co cnoty i Ojczyzny
miłość w serce wszczepił
I dla Niej sił starganych
tutaj nie pokrzepił

A dalej:

Benedykt Józef Łączyński

Generał Brygady Wojsk Polskich
Krzyża Wojskowego Polskiego
Kawaler Legii Honorowej
Oficer Orderu Obojga Sycylii, Komandor

Umarł używając wód w Salzbrunn  7 sierpnia 1820 roku. Żył 43 lata

Nagrobek Benedykta Łączyńskiego

 To wszystko wygrawerowane pięknymi literami  na piedestale z piaskowca w kształcie piramidy z cokołem z białego marmuru postawionym nad grobem, gdzie złożone zostały prochy zmarłego w Szczawnie-Zdroju na kamicę nerkową, przybyłego tu w ciężkim stanie z Wrocławia polskiego kościuszkowca i legionisty, a następnie uczestnika niemal wszystkich wojen napoleońskich.
Monument generała na cmentarzu przy kościele parafialnym pod wezwaniem Świętej Anny w  Szczawienku, obecnej dzielnicy Wałbrzycha,  jest do dziś uważany jako najbardziej warty uwagi  nagrobny pomnik napoleoński na terenie Śląska.

Kim był generał Benedykt Józef Łączyński, dlaczego winniśmy czcić jego pamięć i traktować grób generała z zabytkowym pomnikiem jako miejsce pamięci narodowej ? Co sprawiło, że jego mogiła znalazła się na małym cmentarzu przykościelnym należącym wtedy do Szczawnie-Zdroju.?

Poznajmy najważniejsze fakty z jego niezwykle bujnej biografii.

Urodził się w 1777 roku w Kiernozi k. Łowicza jako najstarszy syn Macieja i Ewy z Zaborowskich. W wojsku polskim  służył od 17 lat, poczynając od insurekcji kościuszkowskiej, w której dosłużył stopnia  porucznika. W lipcu 1797  w Mediolanie nominowany został przez Jana Henryka Dąbrowskiego na porucznika V batalionu Legionów Polskich. Zasłużył się pod Cortoną i w otwarciu przłęczy apenińskich. Był dwukrotnie ranny w kolejnych bitwach legionów polskich u boku Napoleona. Wrzesień 1799 r. przyniósł mu awans na kapitana . W 1801 r. brał udział w oblężeniu Peschiery.
W kolejnych latach awansował na podpułkownika. W 1807 r. odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Legii Honorowej. W dwa lata później uczestniczył w  bitwie pod Raszynem podczas wojny z Austriakami za co otrzymał Order Virtuti Militari. W lutym 1812 r. z powodu złego stanu zdrowia złożył dymisję. Wraz z dymisją otrzymał  awans na generała brygady.

W kampanii rosyjskiej Napoleona w grudniu 1812 r. powrócił do czynnej służby w charakterze organizatora jednostek zapasowych. Nie wyobrażał sobie pozostawania w stanie spoczynku, kiedy rozgrywały się tak ważne wydarzenia. Wykazał się wówczas sprawnością w werbowaniu ochotników do wojska. Mianowany przez księcia Józefa Poniatowskiego w lutym 1813 r. objął dowództwo jazdy w zgrupowaniu gen. Edwarda Żółtowskiego. Upadek Księstwa Warszawskiego sprawił, że przeszedł na służbę francuską. Ranny pod Lützen, został odznaczony Krzyżem Oficerskim Legii Honorowej.

25 marca 1814 r. w starciu pod La Fere Champenoise jest ponownie ranny i dostaje się do niewoli pruskiej. Dopiero interwencja cara Aleksandra I powoduje jego zwolnienie. Bierze więc dymisję ze służby francuskiej, ale nie na długo. Sto dni Napoleona spędza w Paryżu, gdzie jest odpowiedzialnym za powrót polskich żołnierzy do kraju. Wykonując ten rozkaz w 1816 poważnie rozchorował się na płuca i uzyskał dymisję. Leczył się we Wrocławiu. Lekarze zalecili mu jednak wyjazd do sanatorium. Udał się do pobliskiego Satzbrunn
Tu nie udało się już go uratować, zmarł na kamicę nerkową 7 sierpnia 1820.

Jak dziwne są zrządzenie losu. Jeszcze dobrze nie ostygła ułańska lanca, jeszcze nie umarły do końca nadzieje na niepodległość a tu nagła śmierć, a w jej konsekwencji pochowanie wielkiego legionisty na obcej (przynajmniej w tym czasie) ziemi, zamiast w panteonie zasłużonych dla ojczyzny. Zaiste, niezbadane są wyroki niebios.


Nagrobek wielkiego Polaka, generała Łączyńskiegp, to nie jest jedyny ślad związku tych ziem z historią polskich legionów i cesarzem Francuzów, Napoleonem Bonaparte. Niespełna dwa kilometry od centrum uzdrowiska po drodze ze Szczawna-Zdrój do  wsi Struga w gminie Stare Bogaczowice napotykamy kolejny obelisk na cokole z wygrawerowanym orłem polskim i tablicą pamiątkową następującej treści:

„Na tych polach polscy ułani Legii Włoskiej
Stoczyli 15 maja 1807 roku zwycięską bitwę z Prusakami”

Pomnik ufundowało rzemiosło wałbrzyskie w 1960 roku. Bitwę na podstawie pamiętników Wojciecha Dobieckiego opisał Stefan Żeromski w trzecim tomie „Popiołów” w rozdziale zatytułowanym „Szlak cesarski”.

Skąd się wzięli Polscy Legioniści tu właśnie na  Dolnym Śląsku i dlaczego walczyli z wojskami pruskimi? Co spowodowało, że na cześć tej bitwy wystawiony został po wojnie
przez władze wałbrzyskie pamiątkowy pomnik ?

Każdy Polak zna przynajmniej  słowa refrenu naszego hymnu narodowego: „Marsz, marsz Dąbrowski z ziemi włoskiej do Polski, za twoim przewodem, złączym się z narodem.” Wiemy, że chodziło o Legiony Polskie we Włoszech utworzone tam w  styczniu1797 roku po upadku niepodległości przez Polskę pod dowództwem generała Henryka Dąbrowskiego. Lepiej zorientowani w historii wiedzą też, że Legiony powstały z woli młodego generała, Napoleona Bonaparte, po zwycięskiej wojnie z  Austrią w północnych Włoszech, w wyniku której powstała podporządkowana Francji Republika Lombardzka. Tam właśnie na emigracji przebywało wielu żołnierzy polskich, byłych kościuszkowców, jeszcze więcej przywędrowało z ziem polskich na wieść o utworzeniu Legionów. Już wkrótce liczyły one 7 tysięcy żołnierzy.

Zanim jednak  mogli oni pomaszerować do Polski, musieli sprawdzić się w  wojnach prowadzonych przez Napoleona w całej Europie. Trwało to kilka lat. Dopiero w 1805 roku Napoleon już jako cesarz odniósł kolejny trumf nad Austrią (zwycięska bitwa pod Ulm, zdobycie Wiednia,  i decydująca bitwa pod Austerlitz (Sławkowo) niedaleko Brna), a następnie w 1806 roku zadał klęskę Prusom pod Jeną i Auerstadt , wkraczając do Berlina.  W wojnach tych klęskę ponieśli dwaj zaborcy Polski, stało się jasne, że dla Polaków zaświtała jutrzenka wolności.  Droga na Śląsk stanęła przed korpusami napoleońskimi otworem. Ale Prusacy stawiali jeszcze opór, broniąc poszczególnych miast na Dolnym Śląsku.


Do bitwy w okolicach Strugi. Doszło 15 maja 1807 r. Stanęły naprzeciw siebie wojska pruskie pod dowództwem mjr. Losthina oraz siły koalicji napoleońskiej, w których główną rolę odegrali polscy ułani, lansjerzy z pułku Legii Nadwiślańskiej. Siły pruskie, osłabione dzień wcześniej w walkach pod Kątami Wrocławskimi, liczyły ok. 1000 żołnierzy i najprawdopodobniej 4 działa. Wojska napoleońskie zbliżały się od strony Szczawienka i Lasów Książańskich, natomiast kolumny pruskie wychodziły ze wsi Struga i poruszały się drogą w kierunku Szczawna. Dzięki szarży ułańskiej legionistów polskich siły Losthina zostały doszczętnie rozbite, a żołnierze pruscy salwowali się ucieczką, pozostawiając na polu bitwy około 100 zabitych. Do niewoli dostał się sam mjr Losthin, a poza nim jeszcze 13 oficerów i około 300 szeregowców. Ponadto zdobyto znaczną część taborów pruskich, dużą ilość uzbrojenia (w tym działa) oraz odbito wziętych do niewoli pod Kątami Wrocławskimi żołnierzy bawarskich. Straty polskie wynosiły kilkunastu zabitych i ciężko rannych

Po zakończeniu bitwy nastąpił triumfalny wjazd Polaków do Wrocławia. Za udział w bitwie 40 polskich lansjerów otrzymało 29 maja 1808 roku Krzyże Legii Honorowej. 
Na Czerwonym Wzgórzu, między Strugą a Szczawnem,  jak już było powiedziane, postawiono w 1960 r. pomnik Ułanów Legii Nadwiślańskiej. Bitwa stanowiła wymowny przykład tego, że już w 1807 r. polscy legioniści walczyli  o Polskę na "rdzennie piastowskim" Śląsku.

Byłoby dobrze, gdybyśmy niezależnie od corocznie organizowanych przez władze miejskie Szczawna-Zdroju uroczystości honorowego przemarszu pod pomnik, składania wieńców i kwiatów, pamiętali na co dzień, jak ważną była i jest  wolność i niepodległość kraju, jak wiele ofiar kosztowało jej odzyskanie, jak bardzo należy cenić poświęcenie i odwagę takich Polaków jak generał Benedykt Łączyński, albo dzielnych żołnierzy Legionów Polskich we Włoszech, o których śpiewamy z dumą i wzruszeniem w naszym hymnie narodowym.







2 komentarze:

  1. Dobry tekst.Epitafium na nagrobku gen.Łączyńskiego pełen patriotycznego uniesienia.Takim bohaterom jak gen. Benedykt Łączyński,gen.Henryk Dąbrowski czy legioniści Legionów Polskich i innych,którzy przyczynili się swoją walką do odzyskania Niepodległości winniśmy szczególną pamięć.Nie tak jak dzisiaj robi PIS wystawiając pomniki "za nic" i do tego przyszywając kwiatek/tylko nie biała róża bo jest to kwiat nie godny,ohydny/ PATRIOTYZM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłeś w dziesiątkę. Właśnie czytam, że wałbrzyski PiS chce w miejsce Pomnika Niepodległości na Podzamczu postawic pomnik na cześć żołnierzy wyklętych. Może PiS-owcy myślą o sobie, bo chyba niebawem sie to stanie, że będą synonimem zła, które spotkało Rzeczpospolitą.; Dziękuję Bronku za komentyarz.

    OdpowiedzUsuń