Rynek w czeskim Bromowie |
Czytam ponownie „Narrenturm”
Andrzeja Sapkowskiego. To pierwsza część trylogii mocno związanej z historią
Dolnego Śląska w burzliwych latach wojen husyckich. Żaden podręcznik historii
nie potrafi tak przybliżyć odległych czasów z końca średniowiecza jak z pozoru
beletrystyczna fabuła, osadzona jednak gruntownie w realiach historycznych,
znajomością których emanuje i imponuje autor powieści. Pierwszy raz połknąłem
„Narrenturm’ i „Bożych wojowników” jednym tchem. Dopiero po pewnym czasie udało
mi się dotrzeć do trzeciej części trylogii -
„Lux perpetua”. Przez jakiś czas byłem oszołomiony i zadawałem sobie
pytanie, skąd się biorą tacy znakomici pisarze ? Byłem wtedy na gorąco pod
wrażeniem dzieł historycznych Normana Daviesa i Pawła Jasienicy. Teraz
doszlusował do nich historyk-powieściopisarz, Andrzej Sapkowski. Zdecydowałem
wówczas, że do jego trylogii muszę powrócić na spokojnie, bo jest w tych
książkach niezmierna ilość interesujących szczegółów, są fragmenty tak
znakomite, że warto je utrwalić w pamięci. A ponadto rzecz rozgrywa się w
najbliższym obszarze mojego Śląska. Sam bohater książki wywodzi się z Bielawy,
a tytułowy „Narrenturm”, to właśnie nazwa położonej we Frankenstein, czyli
Ząbkowicach Śląskich ówczesnej Wieży Błaznów, czy też szpitala obłąkanych, a w
gruncie rzeczy zwykłej turmy dla innowierców. Czytam więc sobie powtórnie pierwszą część trylogii, powoli, z
przerwami i co rusz znajduję coś, co rozpala wyobraźnię.
No dobrze, ale co ma wspólnego z
książką wymieniona w tytule Ścinawka, skąd moje
zainteresowanie, jak się okazuje dość niezwykłą rzeką, bo łączącą w
sposób szczególny, sąsiadujących ze sobą Polaków i Czechów.
Otóż nad Ścinawkę z Ząbkowic przez Przełęcz Srebrną dotarł
główny bohater „Narrenturm”, Reynevan wraz ze swoimi kompanami. Zmierzali do
czeskiego Broumova, a dalej do Hradca Kralove, by tam schronić się pod
skrzydłami husytów przed fałszywymi oskarżeniami chrześcijańskich
prześladowców. Ale po drodze uciekinierzy zboczyli w kierunku Gór Stołowych i
stali się mimowolnymi obserwatorami płonącego miasteczka Radkowa. Podpalili je
husyci, bo tak czynili z kolejno napotykanymi śląskimi miastami i wsiami. Była
to wyprawa odwetowa jako zemsta za jesienną rejzę na Nachod i Trutnow, za
rzezie jakich wojska wrocławskiego biskupa Konrada i Puty z Czastlovic
dopuściły się pod Vizmbrukiem i we wsiach nad rzeką Metują.
Niestety, były to czasy
najokrutniejszych, jakie można sobie wyobrazić, wojen religijnych, a rzeka
Ścinawka nie łączyła, jak to ma miejsce obecnie, ale dzieliła Polaków i
Czechów, zresztą podzielonych też pomiędzy sobą w zależności od przyjętej
religii.
Pozostawię jednak groźne czasy
wojen husyckich do oddzielnego, samodzielnego roztrząsania przez miłośników
historii, by skupić uwagę na rzece -
Ścinawce Jest ona co do wielkości
drugą po Bystrzycy rzeką w Górach Kamiennych. Podkreślam słowo rzeka, bo
leży nad nią także rozległa wieś o tej samej nazwie – Ścinawka.
Ścinawka, licząca sobie 62 km. długości, to lewy dopływ Nysy Kłodzkiej.
Jest jedyną rzeką w Sudetach, której górny i dolny bieg znajduje się w Polsce,
a środkowy w Czechach. Wypływa spod
Borowej w Górach Wałbrzyskich na wysokości 720 m. npm. Dalej biegnie
przez Unisław Śląski rozdzielając Pasmo Lesistej od Gór Suchych, a dalej pod
Mieroszowem przekracza granicę państwową pomiędzy Golińskiem, a Starostinem.
Omija Broumov, aby pomiędzy Otovicami, a Tłumaczowem ponownie znaleźć się w
Polsce. Za Ścinawką Średnią rzeka dociera do Kotliny Kłodzkiej, by poniżej Ścinawicy na północ od Kłodzka połączyć się
z Nysą Kłodzką.
Ścinawka jest typową rzeką
górską, w części górnej przyjmuje wody szeregu potoków, odwadniając znaczny
obszar Sudetów. Nic więc dziwnego, że okresowe, gwałtowne wezbrania wód są
przyczyną katastrofalnych powodzi.
Dolina Ścinawki od dawien dawna
stanowiła trasę szlaku handlowego, łączącego Kłodzko z Kamienną i Jelenią
Górą., z odgałęzieniem do Czech. W środkowym i dolnym biegu już w czasach
średniowiecza ukształtowały się liczne wsie łańcuchowe i mniej liczne
miasteczka, z których polski Mieroszów i czeski Bruomov należą do największych.
Dodam jeszcze, że płynie ona przepięknym
przełomem przez Góry Kamienne - "krainę pstrąga i lipienia". Rzeka w
dolnym biegu nadaje się do spływów kajakowych, ma charakter nizinny. Na odcinku
od Ścinawki Średniej do ujścia do Nysy Kłodzkiej (ok.25km) możemy podziwiać
wszystko co oferuje Ziemia Kłodzka, od rozległych, zielonych łąk, przez urocze
zakola w lasach, aż po skaliste zbocza. Na wysokości Bierkowic jest wiele
żeremi, zachowując się cicho można liczyć na spotkanie z bobrem. Rzeka jest
spławna od wiosny, ale przy małych opadach deszczu może być problem. Kajakiem
można popłynąć Nysą Kłodzką, Białą Lądecką i Ścinawką, docierając do Dzikiej Orlicy. Polecam choćby przejazd autem
tą wspaniałą doliną, między G. Bystrzyckimi i G. Orlickimi. Polecam także spływ pontonowy najpiękniejszym
przełomem w Polsce - Przełomem Bardzkim - Cudem Sudetów. Trasa spływu ma
15km,trwa do 3,5godz .Cały sprzęt, instruktora i przejazd na miejsce startu w
Bardzie zapewnia organizator. Wiek nie gra roli.
Wzdłuż Ścinawki prowadzi piękna
krajobrazowo droga z Wałbrzycha przez Unisław Śląski, Kowalową do Mieroszowa i
przejścia granicznego w Golińsku. Rzeka jest miejscem, które przecinają liczne
szlaki turystyczne zarówno w Polsce jak i Czechach. Obecnie nic nie stoi na
przeszkodzie, by wybrać się samochodem na weekendową wycieczkę wzdłuż Ścinawki,
zatrzymać się po drodze w pięknym
Broumowie, a dalej z Tłumaczowa powrócić przez Radków, Ścinawkę, Włodowice,
Nową Rudę, Głuszycę do Wałbrzycha. Przy dobrej pogodzie będzie to wycieczka
zagraniczna pełna wrażeń. Warto przy tym pamiętać o łączących Polaków i Czechów
wspólnych więzach sąsiedzkiej zażyłości, a w wielu momentach, podobnie jak
dzisiaj przyjaźni i sympatii. Rzeka Ścinawka jest tego dowodem, że przyroda nie
zna granic.
Witam.Dzisiaj zaserwowałeś dobrej jakości trasę wycieczkową wzdłuż granicy Polsko-Czeskiej oraz zachęciłeś do przeczytania trylogii A.Sapkowskiego.Muszę się przyznać,że ja również mam w tym braki ponieważ nie dotarłem /albo nie czyniłem starań/do trzeciej części wspomnianej trylogii mianowicie"Lux perpetua".Ale prawdopodobnie aby sobie przypomnieć wrócę do pierwszej księgi "Narrenturm".Myślę,że zachęcimy do czytania książek Sapkowskiego innych czytelników Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaliczyłem już trasę przez Ścinawki wracając z Tłumaczowa,gdzie zakupiłem u ogrodnika kwiaty.Ogromna ilość Czechów kupujących kwiaty,świadczy o przystępnych cenach.
OdpowiedzUsuńWszędzie roboty drogowe,objazdy,a ja jeżdżę"na pamięć":)
Kajak pożyczyłem i rozpruli-mają odkupić.Został mi sześcioosobowy ponton,którym już kilka razy pokonywałem Przełom Bardzki.
W najbliższy weekend jadę zobaczyć co się dzieje w Owieśnie na "jeziorkach"i w zamku Templariuszy.
Pozdrawiam
Panie Henryku! Z Owiesna zaledwie 4 km do Piławy Górnej,proszę przyjechać i zobaczyć jak Piława korzystnie się zmienia.Pozdrawiam
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDoskonały pomysł!Bo można przez Piławę do"kwitnących"Wojsławic.
UsuńPozdrawiam.