Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 2 maja 2017

Quo vadis Polsko?


Krzyżowa - dla pojednania


Nie jest to wyobrażalne dla Polaka. Przecież to nie jest możliwe. Kraj, w którym ludzie czują się szczęśliwi. Czy w ogóle jest taki kraj na świecie?

Co wiemy o maleńkiej enklawie w Himalajach, ledwo widocznej na mapie azjatyckiej? Jest ona wielkości naszego Śląska (Dolnego i Górnego), bo liczy sobie 47 tys. kilometrów. kwadratowych i znacznie, znacznie mniej mieszkańców, bo ok. 682 tys
.
To państewko w Azji Południowej, we wschodnich Himalajach, bez dostępu do morza, zamknięte pasmem niebotycznych Himalajów i graniczące  z azjatyckimi hegemonami  -  Indiami i Tybetem w  Chinach. Nosi nazwę oficjalną – Druk Jul (Królestwo Smoka), albo inaczej  -  Bhutan.  Mieszkańcy Bhutanu nazywają siebie Druk Pa  -  ludzie grzmotu. Jest to kraj górzysty, ponad połowa terytorium leży powyżej 3000 m. npm. 20 wierzchołków gór przekracza 7000 m npm., zaś najwyższy szczyt – Gangkhar Pensum – 7570 m. Największe rzeki, Lankosz i Manas spływają do Brahmaputry już na terytorium Indii. Klimat zwrotnikowy wilgotny, monsunowy. W Himalajach ostre zimy i   obszary wiecznego śniegu, w dolinach gorące, tropikalne lato.
Góry do 3500 m są pokryte lasami zajmującymi 67% powierzchni kraju. Na południu to lasy monsunowe z drzewem tekowym, wyżej lasy mieszane z dębem, sosną i jodłą. Powyżej 3500 m występują łąki alpejskie, a powyżej 4500 m wieczne śniegi i lodowce. Użytki zielone (łąki i pastwiska) stanowią 6% a grunty orne 2% pow. kraju.
Ochroną przyrody objęto jedną czwartą kraju. Utworzono 9 obszarów chronionych, w tym dwa parki narodowe: przy granicy z Indiami. Na północy Bhutanu utworzono 3 wysokogórskie obszary chronionego krajobrazu.

Czy w takim ekstremalnym miejscu na ziemi ludzie mogą być szczęśliwi?

 Odpowiadam od razu. Tak.

Bhutan należy do państw o najniższym poziomie rozwoju społeczno-gospodarczego. Dopiero w 1956 roku zniesiono niewolnictwo.  Z inicjatywy króla Jigme Single Wangchucka w roku 1972 zaczął powstawać HPI - Światowy Indeks Szczęścia  Coraz częściej brany jest on, zamiast PKB, za wyznacznik rozwoju społecznego krajów. Produkt Krajowy Brutto może dostarczyć wiedzy jedynie o gospodarczym rozwoju kraju, natomiast nie informuje, czy ludzie czują się szczęśliwi, a tym samym czy żyją w dobrobycie. Od tej pory w Bhutanie co pół roku przeprowadzana jest ankieta, w której poddani w skali od 0 do 10 odpowiadają na pytanie: czy jesteś zadowolony z życia?  Wyniki ankiety wskazują wyraźnie, że społeczeństwo Bhutanu należy do najszczęśliwszych na świecie.  Zdecydowana większość mieszkańców czynnych zawodowo jest zatrudniona w rolnictwie i leśnictwie (ok. 91%). Na wsi utrzymują się feudalne stosunki. Grunty orne zajmują niespełna 3% powierzchni kraju, a łąki i pastwiska – ok. 6%. Większość ziemi uprawnej jest w posiadaniu klasztorów buddyjskich i wielkich właścicieli. Uprawia się głównie ryż, pszenicę, jęczmień, proso i kukurydzę, poza tym ziemniaki, rośliny strączkowe, jutę, tytoń. Ludzie żyją oszczędnie i skromnie, dotyczy tu absolutnie wszystkich, także króla, który nie mieszka w pałacu a w willi, wylatuje zaś za granicę korzystając z rejsowego samolotu.

Od 1968 roku w Bhutanie istnieje lotnisko, które przyjmuje regularnie samoloty pasażerskie z Katmandu i Delhi. Od tego samego roku kraj jest przejezdny z zachodu na wschód dzięki wybudowaniu asfaltowej szosy. Aby przejechać przez Bhutan, trzeba wykazać się nie lada mocnymi nerwami. "Niebiański trakt stu tysięcy zakrętów" to 600 km nieustannych, ostrych zakrętów, nawrotów, przez cały czas na krawędzi głębokich przepaści. Na jego przejechanie potrzeba przynajmniej trzech dni. Zbudowany został pod nadzorem wojska hinduskiego, które odpowiada za jego utrzymanie. Przy budowie szosy zatrudniono tysiące robotników nepalskich i hinduskich, często z całymi rodzinami.

Obecnie w Bhutanie jest 15 tys. użytkowników Internetu i 23 tys. posiadaczy telefonów komórkowych. Wciąż jednak nie rozpowszechniły się np. Coca-Cola  czy dyskoteki, nie istnieją również żadne związki zawodowe, a do niedawna w Bhutanie nie było też partii politycznych. Telewizja była nieznana do 1995 roku, obecnie nie jest jeszcze rozpowszechniona. Można odbierać kanały radiowe. W roku 2005 wprowadzono pierwszy na świecie zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych. Jednocześnie zabronione jest palenie tytoniu w prywatnych domach.

Myślę, że to wystarczająca część informacji o samym Bhutanie. Znacznie więcej można znaleźć w książkach i w internecie. Dlaczego piszę dziś o Bhutanie? Czy tylko dlatego by wywołać refleksję, że ludzie mogą czuć się szczęśliwi żyjąc w warunkach zdecydowanie gorszych pod każdym nieomal względem od naszych?

Otóż nie tylko dlatego.

Miesiąc maj budzi co roku nadzieje. Rozpoczyna się świątecznie – 1, 3, potem jeszcze 9 maja, dni naznaczone wielkimi wydarzeniami. A wokół nas  - Wiosna, rodzące się życie przyrody po zimowym śnie. Wydawałoby się, że powinniśmy czuć się szczęśliwi. Od wielu lat nie ma wojen, kraj się bogaci i pięknieje. Mamy otwarte granice. Czujemy się bezpieczni dzięki NATO. Mamy szanse dalszego rozwoju jako członek Unii Europejskiej.

Tymczasem tej radości nie widać. Nie świętujemy tak jak powinniśmy. Ulicami Warszawy przetoczył się bojowy pochód ONR-u. Prezydent kraju postraszył dzieci i wnuków dawnych pracowników służb bezpieczeństwa, że za „grzech pierworodny” ich rodziców - zdrajców,. odpowiedzialność spada na nich. Wcześniej podzielił naród na dobrych i złych prezes PiS-u. Zamiast świętować wspólnie znów się dzielimy. Coraz bardziej zanurzamy się w drodze do nikąd.

Źle się dzieje. Idziemy w coraz to gorszym kierunku. Quo vadis Polsko ?

2 komentarze:

  1. 1 maja odwiedziliśmy krainę wiecznej szczęśliwości na wysokości 1015 metrów,która znajduje się na szczycie Wielkiej Sowy.Mimo,że teren wokół wieży to było wielkie bajoro,nie widziałem tutaj smutasów,za wyjątkiem małej dziewczynki(ok.5 lat),która powiedziała,że więcej na Wielką Sowę nie przyjdzie.Była umoczona do kolan,gdyż szlakami płynęły rwące potoki z topniejącego śniegu.Warstwa szybko topniejącego śniegu przekraczała miejscami 50 cm.Widziałem nastolatkę w sandałkach bez skarpet brodzącą po wodzie.Pogoda dopisała,było ok.20*C.Tysiące szczęśliwych turystów miało problemy z ominięciem się na wąskich,wydeptanych ścieżkach.

    W krainie"wiecznej szczęśliwości"-Walimiu,15 zł kosztował wstęp na rajd samochodowy odbywający się na Walimskich Patelniach.Dwa dni to 30 zł + rodzina.Rajdy samochodowe odbywają się tutaj od ponad pół wieku,pierwszy raz pobierano opłaty.Dlatego kibiców na patelni"S"garstka.Wszyscy udali się obserwować rajd w inne bezpłatne miejsca.Być może to uratowało życie kilku kibicom.
    Pierwszy raz na tej Patelni wydarzyło się coś takiego:
    https:www.youtube.com/watch?v=Tmgy9WfaMr8

    Zapomniał Pan o North Korea:)
    https://www.youtube.com/watch?v=scSjcWDinao
    Pozdrawiam.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Henryku z Tobą, w "krainie wiecznej szczęśliwości" w Walimiu, powinni ci, co tam chcą się pobawić na serpentynach powinni ciszyć się, że ktoś chce ich oglądać.
      Natomiast nie rozumiem, dlaczego JESZCZE straszysz nas Koreą Pólnocną, kiedy już własnej Korei mamy doprawdy dosyć.

      Usuń