Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 4 maja 2017

Droga do nikąd




 Tytuł dzisiejszego postu jest bardzo zagadkowy, może budzić różne refleksje, nawet natury filozoficznej na temat sensu naszego istnienia. Czy przypadkiem nasza droga życiowa nie prowadzi do nikąd? Ludzie religijni wierzą w nieśmiertelność duszy, wierzą że po śmierci ich dusza może trafić do nieba. Niestety, również do piekła i to jest mniej obiecujące. Ludzie niewierzący są w znacznie gorszej sytuacji, bo trudno im znaleźć odpowiedź na pytanie, po co człowiek żyje? Jaki jest sens życia na ziemi? 

Zamykam jednak ten wątek zbyt poważny, by się nim zajmować w blogu, którego celem jest promocja regionu wałbrzyskiego. Okazuje się, że to o czym chcę napisać jest znacznie prostsze i dotyczy sfery na wskroś materialnej, a nie duchowej. Chociaż co do tej drugiej, nie byłbym tak pewny, bo przecież rzecz dotyczy pewnego kościółka, o którym możemy przeczytać w niektórych informatorach turystycznych i materiałach kościelnych, a więc obiektu sensu stricto duchowego. Rzecz dotyczy też drogi do nikąd, ale o tym na samym końcu tego postu..

O istnieniu kościółka orientuje się niewielka ilość osób, głównie mieszkańców wsi Olszyniec w gminie Walim, którzy gromadzą się tam co niedziela na Mszy Świętej wczesnym rankiem o godzinie 8.30, a także wyjątkowo w innych porach przy okazji ważniejszych uroczystości religijnych. Wiedzą też o kościółku wytrawni turyści, osoby interesujące się historią tych ziem, nieliczni mieszkańcy okolicznych miejscowości. Są też tacy, którzy o nim słyszeli, ale nie orientują się, czy jeszcze nie popadł w ruinę i czy w ogóle odprawiają się tam jakieś obrzędy religijne. Starsi ludzie z najbliższej okolicy pamiętają kościółek, który był dobrze widoczny z drogi wiodącej z Jedlinki do Olszyńca, ale to wtedy, gdy jeszcze nie urosły tak wysokie drzewa i gęste krzewy, które zasłoniły do reszty mury i wieżyczki świątyni. Wiedzą też o tym, że dotarcie do kościółka nie było zbyt łatwe, bo wymagało dobrej kondycji by wspiąć się bezpośrednio ze wsi ścieżką pomiędzy drzewami pod górę, na wysoką skarpę, gdzie królował dom Boży, albo też podążyć znacznie dalszą drogą okrężną od skrzyżowania dróg do Jugowic i Wałbrzycha.

Powoli sprawa staje się jasna. Domyślamy się, że chodzi mi o promocję  tajemniczego zabytkowego kościółka Św. Anny w Olszyńcu,  usytuowanego wysoko na zboczu pnącego się nad wsią stromego wzniesienia. Kościółek stary, bo sięgający początków XIV wieku, a po przebudowie w 1593 wielokrotnie remontowany, ostatnio w 1964 i  2000 roku.

O późnogotycko-renesansowym kościele czytam w „Słowniku geografii turystycznej Sudetów”, że jest to budowla jednonawowa z wydzielonym  węższym prezbiterium, kryta dachem dwuspadowym z 8-mioma bocznymi sygnaturkami na kalenicy. Wieńczy ją wysoki hełm ostrosłupowy, a obok jeszcze druga drewniana wieżyczka. Portal wejściowy zamknięty półkoliście, zdobią stare drewniane wrota. Wewnątrz drewniany strop z 1611 roku z malowidłami J. Weisslera oraz bogate, zabytkowe wyposażenie, m.in. drewniana ambona i chrzcielnica z XVI wieku oraz barokowy dzwon z XVIII wieku.

Istotnie kościół robi wrażenie, bo jest dość duży i masywny, dobrze utrzymany i odnowiony. Otoczony jest dawnym cmentarzem, zarośniętym bujnymi trawami, na którym zachowało się kilka maleńkich, zapuszczonych grobów. To samo dotyczy resztek kamiennego muru okalającego plac kościelny z cmentarzem, 

Wiemy o tym, że w przeszłości pełnił on ważną rolę jako jedyny kościół katolicki w okolicy, a parafia obejmowała nie tylko Olszyniec i Jugowice, ale także Jedlinkę i Jedlinę-Zdrój. Było to głównie w XVII i XVIII wieku, kiedy to w tym obszarze przeważali ewangelicy, a wiernych kościoła rzymsko-katolickiego było znacznie mniej. Potem proporcje się zmieniły, co spowodowało budowę kościołów katolickich i w Jedlinie i w Głuszycy. Wówczas rola kościółka w Olszyńcu znacznie zmalała.

Kościół Św. Ąnny w Olszyńcu zdołał przetrwać trudne lata wojen światowych, a po wojnie jego rola i znaczenie spadły. Jest kościołem filialnym parafii w Zagórzu Śląskim, a ponieważ wieś Olszyniec nie jest zbyt duża i bogata, z trudem broni się przed popadnięciem w ruinę. Przeprowadzony  w 2000 roku remont znacznie poprawił kondycję techniczną obiektu, który jest cennym zabytkiem w gminie Walim.

Kościółek  ten od dawna budził moje zainteresowanie ze względu na swoje wyjątkowo atrakcyjne umiejscowienie. Wydawało się, że wisi na skarpie i może lada dzień podzielić los słynnego kościółka w Trzęsaczu nad brzegiem Morza Bałtyckiego, z którego zachowała się do dzisiaj tylko jedna ściana. Dobrych parę lat temu byłem w kościółku z wycieczką szkolną, zapamiętałem dość strome podejście sprawiające wrażenie wspinaczki na wysoką górę. Kościółek był wtedy w dość mizernym stanie, ale odległość od przepaści w dół była na tyle duża, że nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo Z biegiem czasu strome zbocze wzniesienia zarosło wysokimi drzewami i kościółek utonął w bujnej zieleni.

Rozpisałem się o kościółku, do zwiedzenia którego gorąco zachęcam, zwłaszcza, że jak się okazuje, nie jest to na dzisiaj tak trudne zadanie. Do kościółka można dojechać drogą asfaltową, wprawdzie wąską, ale przejezdną. Obok kościoła znajdzie się miejsce na zaparkowanie. Przy tej drodze jest kilka gospodarstw rolnych, jeno z nich naprzeciw kościoła.

Moja wycieczka samochodem do Olszyńca jak się okazuje nie poszła na marne. Dziś już wiem, że można dojechać pod sam kościół. Ale mam za sobą jeszcze jedno dość osobliwe doświadczenie. I teraz właśnie docieram do najistotniejszej konkluzji wiążącej się z tytułem mojego postu. Dojechawszy asfaltową drogą do kościoła, zdecydowałem się pojechać tą drogą dalej. Spodziewałem się, że zjadę nią do Jedliny-Zdroju. Niestety, okazało się, że była to droga do nikąd. Kilkadziesiąt metrów za kościółkiem asfalt się skończył, a zarazem także droga, bo zobaczyłem przed samochodem usypaną szutrową górkę. Dobrze, że było gdzie nawrócić. Natomiast szkoda, że o tej niespodziance nie informuje żaden znak drogowy. 

Przypomniałem sobie zdarzenia z niedalekiej przeszłości. Bywało tak, że na czas wizyty I Sekretarza KC PZPR  budowano naprędce drogę, ale tylko do miejsca, gdzie miał być uroczyście witany. Być może do Olszyńca też zawitał biskup, trzeba więc było wyasfaltować drogę do kościoła, no i trochę dalej, by nie budzić podejrzeń. 

Oto jest konkretny  problem dociekań, nie mniej ważny od filozoficznych rozważań nad sensem istnienia. 

Okazuje się, że nie tylko na wyższych uczelniach, w naukowych gremiach uczonych i myślicieli, ale także w maleńkim, podwałbrzyskim Olszyńcu jak się dobrze postaramy możemy odnaleźć powód do głębokich filozoficznych medytacji, a powodem  jest najzwyklejsza  droga do nikąd.

2 komentarze:

  1. Witam!Takich dróg do nikąd jest w naszym pięknym i bogatym kraju dużo.Ja znam co najmniej 6 do 7 takich przypadków.Znam również przypadek wybudowania wiaduktu do którego prowadzi droga i na nim się kończy.Na tym wiadukcie /b.wysoki/ zorganizowali spece od sportów ekstremalnych skoki chyba na "bingo"/nie wiem czy dobrze napisałem.A wracając do tego kościółka w Olszyńcu to rzeczywiście jest to wyjątkowy obiekt architektury sakralnej w którym są XVII wieczne malowidła Weisslera,a ponadto jego usytuowanie na górze.Dobrze,że zostały jeszcze zachowane drzewa i krzewy,które stanowią ochronę przed tym co stało się w Trzęsaczu.Dobry tekst dla lubiących turystykę.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy w tym kościółku jest organista?
    http://youtube.com/watch?v=qSCUhqsy4Nk

    Zła zmiana-droga donikąd:
    www.kochamylaure.pl/w-moim-sercu/zla-zmiana/

    W Jugowie też jest droga donikąd,kończy się w szczerym polu,pod szczytem góry Finkel Bubel(nad Muchołapką).Góra wygląda na sztucznie usypaną,ale chyba taką nie jest.Z jej szczytu widać jeszcze dwie podobne,niedaleko kompleksu"Sokolec"(Wzgórza Wyrębińskie).

    kultura.wiara.pl/doc/3493445.Natalia-Niemen-Zyje-perspektywa-nieba
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń