wciąż nam potrzeby gołąbek pokoju |
1 września - nie
mogę myśleć o tym dniu bez wzruszenia. To przecież początek nowego roku
szkolnego. Przez liczne lata był to
dzień, w którym otwierało się przede mną nowe życie. Wiem, że trudno to sobie
wyobrazić, że co roku jak nowo narodzone dziecię, rozpoczynałem wszystko od początku. Nawet
wtedy, gdy powracałem do tych samych moich uczniów, z którymi zżyłem się przez
ostatnie lata, ale już starszych o jedną klasę, mądrzejszych o pełne dwa
miesiące wakacji. Zawsze to był początek czegoś nowego. To może wydawać się
dziwne, ale za każdym razem dostrzegałem, jak mocno dojrzewali moi
wychowankowie przez te dwa miesiące, jakie zmiany następowały w ich psychice i
zachowaniu.
To niezmiernie ciekawa
profesja - być nauczycielem. Jeśli wypływa z
potrzeby wewnętrznej, podobnie jak u osób duchownych z czegoś, co nazywa się powołaniem, wtedy mimo
różnorakich wątpliwości, obaw i rozczarowań pozwala ona przezwyciężać wszystkie
niepokoje i dostarczać nowych impulsów do dalszego kroczenia tą samą drogą. Dobremu
nauczycielowi w chwilach zwątpienia przychodzą zawsze z pomocą jego uczniowie.
W ich gronie zapomina się szybko o zmartwieniach, czuje podświadomie, że jest
się im potrzebnym, że nie można ich wyrzucić
do kubła jak przeczytaną gazetę, że ma się jeszcze coś ważnego w swoim
zawodowym życiu do zrobienia.
Takim ratunkiem w chwilach
depresji jest również szkoła, do której człowiek się przywiązuje jak do
rodzinnego domu, a w niej koleżanki i koledzy
- nauczyciele, rodzice dzieci, no
i całe środowisko szkolne.
1 września jest i pozostanie dla
mnie świętem, chociaż jestem już od wielu lat poza formalnym i rzeczywistym
nurtem życia szkolnego. W mojej ankiecie personalnej w rubryce zawód, figuruje
zapis -
nauczyciel. I z tego jestem
dumny.
Ale 1 września jest dla mnie
wzruszającym jeszcze z drugiego powodu. Mam pełną świadomość jako historyk z
wykształcenia, że jest to data napaści Niemiec Hitlerowskich na Polskę w 1939
roku, która okazała się zarazem początkiem najtragiczniejszej w dziejach
świata wojny - II wojny światowej. Pochłonęła ona kilkadziesiąt
milionów istnień ludzkich. Jak szybko zapominamy o tym, że wojna to
najokrutniejszy wytwór ludzkiej natury, jak łatwo możemy zupełnie nieopatrznie
stać się „mięsem armatnim”, bo znajdzie się następny Adolf Hitler, który dla
dobra wyższej rasy postanowi zmienić układ polityczny świata. Trudno sobie w
ogóle wyobrazić wojnę nuklearną we współczesnym świecie. A przecież wystarczy
jeden szaleniec w którejś z potęg atomowych, by ją rozpętać.
Im więcej upływa lat od II wojny
światowej, tym więcej nowych zagrożeń. W dzisiejszym globalnym świecie, który
stał się nagle zupełnie mały i poznawalny skutkiem techniki elektronicznej
wystarczy jeden złośliwy wirus, by zburzyć bankowe systemy komputerowe i
wywołać paraliż finansowo-ekonomiczny, a następnie gospodarczy całego świata
Nie piszę o tym, by straszyć
Czytelników mojego blogu. Piszę, bo są właśnie takie momenty, kiedy trzeba o
tym wszystkim głośno mówić, by uniknąć zagrożeń. Mam takie wrażenie, że dla
naszych polityków, a w dalszej kolejności naszych mediów nie ma w przeddzień 1-go września
tego roku ważniejszej sprawy, niż korupcyjna afera Amber Gold. Stanowi ona pretekst do dalszej zażartej walki politycznej pomiędzy obecnymi siłami politycznymi, dla których od dawna
nic więcej się nie liczy jak tylko walka o władzę i płynące stąd przywileje. Jak łatwo jest stracić rozsądek i
poczucie realizmu, widać to jak na dłoni. Na koniec sierpnia w przeddzień
rocznicy zwycięstwa ruchu „Solidarności” w Polsce, który przyniósł jej wolność, a w dwa dni przed rocznicą napaści Niemiec na Polskę, posłowie w
naszym sejmie urządzili awanturę, skakali sobie do oczu, opluwali się
jak najprymitywniejsi klienci budki z piwem. Nie było tam miejsca na uczczenie
takich wydarzeń jak wspomniane przeze mnie rocznice, to była sesja kłamstw, oszczerstw, nieposzanowania godności najważniejszych osób w państwie, zajadłej demagogii i nienawiści, słowem najewidentniejszy
przykład jak nie powinno się uprawiać polityki. Może chodziło w tym o lekcję kultury politycznej dla młodzieży z okazji nowego roku szkolnego. Na szczęście w
tym roku rozpocznie się on dopiero w poniedziałek 3 września. W ciągu pochmurnego,
deszczowego weekendu jest nadzieja, że znaczna część tego jadu
spłynie sejmowymi kanałami do kolektora ściekowego, bo tam jest jej właściwe
miejsce, nie w sali obrad, którą zdobi i godło Rzeczpospolitej, i Święty Krzyż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz