„Młody poeto, się nie przejmuj
Odra płynie. Od skał
Nieraz będzie, że z głowy ci zdejmą,
to znów założą laur.
Wiedz, że recenzje to carska kopiejka
z tyłka gęsi, co na księżyc gęgają.
Ty się ucz
konstrukcji od Van Eycka,
Pióro twe
nich stroi Alkajos.
A wiedz, że
pióro to muzyczne narzędzie.
Nie jak mysz,
lecz jak struna drżyj.
Mowę jak
ziemię spulchniaj. Sól syp wszędzie.
Jak „Largo” Haendla żyj…
A skrzypce to
narzędzie. A ojczyzna szeroka
Od Wisły po
Jangtsekjang,
Lecz ucz się
pisać wierszy na polskich obłokach.
Na Stwosza
obłokach. Tak.
Z przyrodą
wejdź w konszachty. Umiej być psem i ptakiem,
lwem i wężem,
i lisem rudym.
Na
czarnoleskiej muzie jak na klaczy siedź okrakiem
Zakręć kran z
cudem…
Sztuka jest
ostro trudna. Wiele sekretów ma.
Precyzyjna
jak świetny zegarek.
Trzeba czuwać
i czuwać, by nie chwyciła rdza
Delikatnych
naszych obrabiarek…”
Plączą mi się po głowie strofy mistrza Konstantego Ildefonsa
Gałczyńskiego, kołatają i dzwonią, gdy łopatą dotknę zagrzebanych w ziemi
kamieni, by znów stać się cichymi jak pogodne baranki w chmurach, bo dzień dziś
wesoły, ciepły, słoneczny. Lada moment październik, miesiąc nieprzewidywalny,
ile będzie w nim „babiego lata”, a ile dżdżystych, pochmurnych dni, gdy
nostalgia kłuje jak szpilki serce, a świat staje się ponury, obcy, niepokojący.
Ale dziś jest złociście i srebrzyście, więc nie mogłem odpowiedzieć negatywnie
żonie, która z promiennym uśmiechem z samego rana orzekła mimochodem: grządki
trzeba wreszcie skopać.
Jestem więc w ogródku, przekopuję
w miarę pulchną ziemię, współczuję obwisłym i usychającym pąkom jeszcze
niedawno świeżo kwitnących georginii, które dotknęło którejś nocy mroźne
tchnienie zimy, szkoda mi zielonych kępek trawy, która porosła grządki i teraz
pod łopatą znajduje swój ziemisty grób. Świat jest zbudowany na czyimś
unicestwianiu, nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy. Na szczątkach jednych
roślin spulchniających glebę rosną nowe roślinki, jedne żyjątka zjadają drugie,
by stać się ofiarami trzecich. A człowiek, wielka istota myśląca, posiadająca
duszę, wartości etyczne, wiedzę i doświadczenie
- jawi się w swej istocie
najbardziej okrutny. Człowiek żyje z doskonale zorganizowanego, powszechnego i
wszechogarniającego unicestwiania innych istot żyjących (świata roślin i
zwierząt). Postęp świata ludzkiego polega na doskonaleniu narzędzi i metod tego
procederu.
Nie, dalej już nie mogę, zasypuję
tę ścieżkę myślenia. Burzy ona spokój wewnętrzny. A przecież jest piękny,
słoneczny dzionek. A w mej duszy zagrały strofy poezji. Tej od których
rozpocząłem dzisiejsze pisanie. A poeta pisze o sztuce tworzenia, o tym by nie
poddawać się łatwo niepowodzeniom, by się uparcie uczyć od wielkich mistrzów.
Pisze by z przyrodą wejść w konszachty, z niej czerpać wzory do naśladowania,
bo przyroda, to dzieło sztuki absolutne i niepowtarzalne.
Co to jest poezja? Do czego nam
potrzebna? Czy dziś w świecie wirtualnym, w dobie techniki elektronicznej,
która uczyniła świat i człowieka jeszcze mniej poznawalnym, niż dotąd, mamy
czas na zabawę ze sztuką wierszowaną?
Myślę, że tak, że czas poświęcony
poezji nie jest czasem straconym. Poezja to wrażliwość na ład i piękno
otaczającego nas świata, to miłość do drugiego człowieka i współczucie w jego
cierpieniu. To dzięki poezji stajemy się ludzcy. Poezja to zwierciadło duszy, a
wiersz jest jej lustrzanym odbiciem. Dzięki poezji, a w szerszym ujęciu, dzięki
sztuce, człowiek staje się lepszy.
Ale jak napisał Gałczyński,
„sztuka jest ostro trudna”, więc by ja poznać, by swobodniej z nią obcować,
trzeba się jej uczyć od dziecka.
Jeśli mogę się pogodzić z tym,
że trudno jest do tego przekonać młodzież, to nie godzę się, gdy nie potrafią
tego pojąć jej nauczyciele. A mam smutne doświadczenia przy okazji
organizowanych w naszym głuszyckim CK spotkań z poezją. W każdej szkole łatwo
jest odnaleźć gromadkę dzieci zainteresowanej sztuką poezji. Potrzebny jest tylko
opiekun – nauczyciel. Przykro, że są szkoły, w których takich nauczycieli już
nie ma.
Fot. z domowego albumu, Marzeny M.
Fot. z domowego albumu, Marzeny M.
Wiersz jest rodzajem bardzo szczególnej rozmowy.Poezja tak jak góry,jest w zasięgu ręki.
OdpowiedzUsuńPani Jesień
W tej jesieni moc kolorów,
liści i przeróżnych wzorów,
ona wchodzi w sukni z liści,
najpiękniejszych dębu kiści,
i z gałązek oraz z błota,
ona cała jest ze złota,
idzie nucąc pieśń jesienną,
ona idzie razem ze mną,
by zobaczyć resztę świata,
choćby do następnego lata.
PzGS
To już nie jest P z GS, przynajmniej z PSS. Wiersz jest pogodny, sympatyczny, sławi urodę Pani Jesieni, tej słonecznej, różnokolorowej, złotej.Chętnie wybiorę się na tę eskapadę by zobaczyć resztę świata. Dziękuję za tak urokliwy komentarz.
OdpowiedzUsuń