wałbrzyski rynek z Biblioteką "Pod Atlantami" |
Nadszedł czas żniwny w mojej
zabawie w odsłanianie walorów turystycznych Ziemi Wałbrzyskiej, czas zbiórki plonów. W miniony czwartek
byłem gościem Pracowni Regionalnej Powiatowej i Miejskiej Biblioteki „Pod Atlantami” w Wałbrzychu. W kolorowym plakacie, w
anonsach, które ukazały się na wałbrzyskich portalach internetowych zostałem
potraktowany jako autor książek o Walimiu, Głuszycy, Jedlinie-Zdroju, a także
laureat konkursu „Blog Day 2011”
we Wrocławiu osoba, z którą warto się spotkać.
W bibliotecznej Czytelni Czasopism zebrało się kilkanaście osób
zainteresowanych tym co piszę w moim blogu, o czym już od dwóch lat wygłaszam cotygodniowe
tyrady w lokalnej rozgłośni radia „złote przeboje”.
Myślę, że dla tych co przybyli na
to spotkanie nie był to czas stracony. Mało tego, rozmowa przeciągnęła się
ponad godzinę, a wiele ciekawych wątków nie zostało dostatecznie rozwiniętych lub
w ogóle dotkniętych. Wałbrzych, to prawdziwa kopalnia tematów, które mogą
fascynować i dorosłych, i młodzież. Mam tu na uwadze zwłaszcza przeszłość
Wałbrzycha oraz to, co się działo w tym mieście w czasie ostatniej wojny, ale
także czasy współczesne. Najwięcej miejsca zajęła nam rozmowa o niemieckiej
wojennej inwestycji militarnej „Riese” w Górach Sowich, a głównie o Osówce, o
której napisałem swego czasu książkę i której byłem współzałożycielem. Mam tu
na uwadze zagospodarowanie turystyczne podziemi pod Osówką. Ich otwarcie w 1996
roku włącznie z dwa lata wcześniej udostępnionymi do zwiedzania podziemnymi
lochami w Walimiu, stało się kamieniem milowym do wzrostu zainteresowania tym,
co się działo w Górach Sowich w czasie wojny. Dziś miejsca te wraz z „Włodarzem”
przyciągają co roku dziesiątki tysięcy turystów i wycieczkowiczów, a podziemna
niemiecka inwestycja militarna stała się głośna w całej Polsce, nie mniej niż
kwatera Hitlera na Mazurach, w Gierłoży pod Kętrzynem.
hala główna - Osówka |
Niestety, nic się nie robi, by
odsłonić tajemnicę niemieckich laboratoriów nuklearnych w podziemnych
sztolniach Wałbrzycha. Napisał o tym fascynującą książkę Jerzy Rostkowski „Podziemia
III Rzeszy. Tajemnice Książa, Wałbrzycha i Szczawna-Zdroju”, temat ten był
poruszany w licznych publikacjach prasowych. Ujawnienie gigantycznej roli,
którą miał do spełnienia w tej wojnie Wałbrzych, a do czego nie doszło, bo po prostu
zabrakło czasu na dokończenie rozpoczętych inwestycji, mogło by uczynić z
Wałbrzycha prawdziwą Mekkę turystyczną, o jakiej nikomu się nie śniło. Problemem
niemieckich planów nuklearnych interesuje się cały świat. Istnieje uzasadnione
przypuszczenie, że wciąż jeszcze funkcjonują tajemni stróże, których zadaniem
jest ukrycie tej zagadki przed światem. Spodziewałem się, że książka
Rostkowskiego stanie się przełomem na ścieżce odsłaniania tajemnic wojennych w
Wałbrzychu, ale miasto ma mnóstwo problemów współczesnych do rozwiązywana. Odsuwają
one badania przeszłości na plan dalszy. A szkoda, bo idea uczynienia z
Wałbrzycha centrum turystycznym regionu mogłaby nabrać tempa z chwilą odkrycia tak
poważnej atrakcji turystycznej.
Biblioteka „Pod Atlantami” jest
dla mnie, podobnie jak dla wielu Wałbrzyszan, miejscem bezcennym. Nie znam poza
zamkiem „Książ” w ostatnich latach równie ważnego ośrodka dla rozwoju kultury
Ziemi Wałbrzyskiej. Zaproszenie do tej Biblioteki, to dla mnie spełnienie
marzeń i ogromny zaszczyt. Mam dużą satysfakcję, że się tam znalazłem, że moje
spotkanie zostanie odnotowane w zapiskach archiwalnych Biblioteki. Póki co
patrzę na sympatyczny bukiet kwiatów otrzymany w darze od Pani Arlety,
organizatorki spotkania i jest mi lżej na sercu.
I nic Pan na blogu o spotkaniu nie wspomniał? Wielka szkoda!
OdpowiedzUsuńP z W!