Wracam jeszcze do nie do końca
rozwiniętego wątku mojej apostrofy wieńczącej pierwszo wrześniowy post. Pisałem
w nim o maniakalnej wręcz wojnie politycznej jaka się toczy od dłuższego czasu
w naszym sejmie, wojnie bezsensownej, haniebnej, złowrogiej, przekraczającej
wszelkie granice przyzwoitości, uwłaczającej godności człowieka. Posłowie w
ferworze walki zapominają zupełnie o swej roli jaką mają do spełnienia w
ustanawianiu dobrego prawa, a cały swój wysiłek koncentrują na niszczeniu już nie
kontrpartnera, ale wroga politycznego. Zapominają skąd wyszliśmy w 1989 roku i
co mieliśmy do zrobienia, nie są w stanie się otrząsnąć z politycznego amoku,
by odpowiednio uczcić ważne dla narodu wydarzenia w zgodzie i jedności, tak jak
przystało na mądry, cywilizowany kraj.
Wpadł mi w ręce z lekka omszały
już miesięcznik „Literatury”, numer 2 z 2000 roku, a w niej artykuł z paryskiej
„Kultury” p.t. „Dewaluacja słów”, autorstwa nie byle kogo, bo wybitnego
publicysty katolickiego – Andrzeja Micewskiego. Dokonuje w nim zwięzłej lecz
przenikliwej analizy miejsca i stanu naszych umysłów u progu dwutysięcznego
roku. Uderzyła mnie niezwykła trafność wysnuwanych już wtedy opinii i ocen w
odniesieniu do minionego dziesięciolecia, a co szczególnie zasługuje na uwagę,
końcowy wniosek:
„Nie zapominam o żadnej krzywdzie
w naszej przeszłości, lecz racja stanu państwa nakazuje Polakom poświęcić
główne wysiłki przyszłości, choć będzie ona wymagać od społeczeństwa polskiego
jeszcze większej determinacji w dążeniu do godnej pozycji wśród możnych tego
świata. Dawnego PRL-u i dawnej „Solidarności” już praktycznie nie ma, bo były
to fenomeny historyczne. Natomiast w Polsce, jak we wszystkich krajach
demokratycznych, istnieje lewica i prawica polityczna, a także ważne - według
mnie – formacje centrowe. Nasza odpowiedź na wyzwania przyszłości powinna wyrażać się w kulturze politycznej,
która zakłada istnienie odmienności poglądów i umiejętności choćby
porozumienia się i debaty między
prawdziwymi i poważnymi centrami politycznymi. Żeby zaistnieć silnie i trwale w
układach międzynarodowych powinniśmy czasem mówić jednym głosem w sprawach dobra
i rozwoju państwa. Taki obowiązek spada na prawdziwych polityków, którzy nie
będą chcieli tkwić wiecznie w zaściankach i sporach przeszłości.
A wniosek z tego tylko jeden. Należy powściągnąć w sobie emocje i
nienawiść polityczną, bo prowadzi ona do tragedii gorszących cały świat.
Nie powinniśmy mieć wrogów w gronie polityków, lecz tylko przeciwników, po
prostu ludzi inaczej myślących. Państwu trzeba czasem służyć wspólnie, niezależnie od podziałów ideowych,
czy politycznych. Jeśli nie będziemy tak służyć Polsce, to przegramy jej
szanse, jakich od dawna nie miała.”
Andrzej Micewski patrzy na to, co
się dzieje złego w naszej polityce pod kątem naszej pozycji w polityce
światowej. Ja dodałbym od siebie jako nauczyciel, że przynosi to fatalne skutki wychowawcze
dla młodzieży wynikające z obserwacji tego co się dzieje w najważniejszych
organach państwowych. Jestem dzieckiem PRL-u, w tym systemie byłem wychowywany
przez rodziców i szkołę. Wyniosłem z niej przeświadczenie o niepodważalnym
autorytecie takich organów państwowych jak Prezydent, Sejm, Rząd. Przypominam
sobie, że zwracano mi uwagę na to, że sejm powinno się pisać dużą literą. Dziś
nie mam już takich hamulców, ale to jest zasługą tych, którzy z trybuny
sejmowej zrobili pomieszczenie magla lub
baru piwnego. Tylko że tam nie wisi na ścianie godło państwowe i krzyż.
Szkoda, że wiele podobnych
przestróg i apeli wybitnych ludzi jak A. Micewski, trafia w próżnię. Trzeba
robić wszystko, by słyszeli je Polacy i dali odpowiedź w kolejnych wyborach
parlamentarnych, choć nie jest to łatwe z uwagi na ordynację wyborczą, daleką
od prawdziwie demokratycznej.
Fot. z albumu domowego.
Fot. z albumu domowego.
Odnośnie ostatniego zdania dla osób, które miałyby jeszcze jakieś wątpliwości:
OdpowiedzUsuńhttp://www.zmieleni.pl
P z W!
Zgadzam się z ideą wyborów jednomandatowych, bardziej demokratycznych od obecnych, w których decyduje miejsce na liście wyborczej i popieram zdanie jednej z komentatorek, że każda akcja, która ma na celu obalenie "jedynowładztwa" kolesiów jest godna poparcia. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń