Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 4 maja 2012


Wałbrzyski korkociąg



 Myśl napisania o „wałbrzyskim korkociągu” jak to sam umownie nazwałem, kiełkowała we mnie już od dawna. Wreszcie zdecydowałem się, a bezpośrednią przyczyną są sympatyczne fotografie miss piękności w kolejnictwie, starej ale nadal pociągającej lokomotywy parowej. Otrzymałem je od Violi i Roberta z naszego Koła Foto przy CK w Głuszycy zaledwie parę dni temu. Wtedy właśnie miała miejsce paradna pokazówka niewyczerpanej mocy muzealnego już eksponatu, który przedefilował żwawo, ciągnąc za sobą kilka wagonów wypełnionych wycieczkowiczami. A miało to miejsce na słynnej w całej Polsce trasie kolejowej  Wałbrzych  -  Kłodzko. Może się to wydawać dziwne, zwłaszcza młodzieży, ale dla nas, ludzi z tamtego wieku, znajomy turkot pociągu z parskającym na całą okolicę parowozem, z buchającą co rusz parą  i  świszczącym pogwizdywaniem, okazał się wręcz wzruszający.
Pisałem już kiedyś o tym, że z pociągiem wiążą się moje niezliczone wspomnienia z przeszłości, że kolej to było dla mnie okno na świat, że w ten sposób, podróżując po Polsce, dojeżdżając do różnych miast średniej szkoły, a potem na studia do Wrocławia, poznałem nasz kraj i ludzi znacznie lepiej niż potem z okien samochodu.


Tyle tytułem wstępu. Nie chciałem, żeby był patetyczny, a jednak. Ale to może i dobrze, bo to o czym napiszę potrzebuje słów wzniosłych.
Pisząc niedawno o Wałbrzychu, jego wielokilometrowej rozciągłości od Podzamcza na południu do Podzamcza na północy, przypomniałem sobie, że to miasto na początku lat sześćdziesiątych minionego wieku poznałem z okien pociągu. Tu właśnie przeżyłem największe zauroczenie urozmaiconą zabudową miasta jadąc pociągiem z Wałbrzycha Głównego do Wałbrzycha Miasta. Ten zachwyt towarzyszył mi wielokroć potem, kiedy tylko miałem okazję odbywać taką podróż i delektować się niezwykłymi widokami. Stało się tak zanim jeszcze gdzieś tam przeczytałem, że ten odcinek kolejowy był znany w całej Rzeszy, że pisano o nim hymny pochwalne, że był sukcesem projektantów i budowniczych, którzy w jego budowie potrafili wyeksponować to co stanowiło piękno i specyfikę przemysłowego, górniczego miasta.
Pamiętam te podróże na trasie wijącej się serpentynami, powodującej nieustannie konieczność dokonywania wyboru, czy stać przy oknach po prawej, czy lewej stronie. Bo z okien po obu stronach pociągu rozpościerały się urzekające widoki zabudowań kopalnianych, miejskich kamienic, ulic i placów i przepięknych parków (bo Wałbrzych jest miastem aż siedmiu parków, o czym często nie pamiętamy), a także pięknych krajobrazów wokół miasta. Już zaraz od dworca głównego pociąg robił zadziwiającą woltę jak na rondzie skrzyżowania pnąc się gdzieś w kierunku dzielnicy Gaj, a dalej  kolejną serpentyną okrążał  szyby kopalni Chrobry, gdzie zatrzymywał się w samym sercu kopalni na stacji Wałbrzych Fabryczny. Dalsza trasa pociągu to Sobięcin i pole kopalni Thorez (Julia) na Białym Kamieniu, skąd obok szybu Chwlibóg docierał do efektownego dworca Wałbrzych Miasto. To była jazda szczególnie ekscytująca, bo pociąg wlókł się zwykle powoli, a przejazd z jednego końca Wałbrzycha na drugi zajmował co najmniej pół godziny. I co najważniejsze, wciąż było co oglądać, bo za każdym razem wychwytywało się nowe rzeczy.
Trasa pociągu z dworca Głównego do dworca Miasta mimo upływu lat nie uległa zmianie. Nadal jest tak samo atrakcyjna, choć miasto zmieniło się nie do poznania, miejscami straszy ruinami dawnych kopalń, sypiącymi się murami budynków, złym stanem ulic i dróg. Niestety, nie podróżujemy już pociągami tak jak dawniej, a jak sądzę większość dzieci i młodzieży nie ma pojęcia, że taka możliwość istnieje i że może być interesującym przeżyciem. Co ciekawe, zapomniano też o walorach krajobrazowych tego odcinka kolejowego. Nawet się o tym nie mówi i nie pisze. Przejrzałem wałbrzyskie albumy, foldery turystyczne, przewodniki. Ani słowa o wałbrzyskiej „spirali kolejowej”. Po prostu utknęła w korku jak korkociąg. Jakże łatwo jest nam zaprzepaszczać sukcesy i zdobycze byłych, niemieckich gospodarzy miasta, które przynosiły mu chlubę i chwałę.


Myślę, że uruchomienie specjalnego pociągu, najlepiej z parowozem, takim jak na fotografiach, po to, by obsługiwał wycieczki szkolne, byłoby krokiem w dobrym kierunku. W ten sposób można byłoby zobaczyć Wałbrzych zupełnie inaczej niż pieszo lub samochodem. A jest czym oczy nacieszyć, oglądając nasze historyczne miasto z okien  „starożytnej” ciuchci. To, że przez wiele lat nic się w tej sprawie nie dzieje jest  przykładem nie tylko degrengolady naszych państwowo-prywatnych kolei, ale także tego, że ambitne zapowiedzi uczynienia rozwoju turystycznego miasta zadaniem priorytetowym są wciąż tylko pobożnym życzeniem..

Fot. Viola Torbacka, Robert Janusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz