Świetność (?)
Sobięcina
obiekty towarzyszące galerii "Victoria" |
nowy Sobięcin |
To była normalna wieś łańcuchowa,
ciągnąca się w przełęczy wzdłuż górskiego potoku. Nosiła początkowo nazwę
Hermannsdorf, a potem Hermsdodrf, dzieląc się na Ober i Nieder (Górny i Dolny). Jej powstanie
datuje się na rok 1305, tak samo jak Wałbrzycha. Do 1818 roku była wsią w księstwie
świdnickim, a następnie w powiecie świdnickim i to aż do końca wojny w 1945
roku.. Nie leżała na wędrownym szlaku, nie stała się też nigdy siedzibą właścicieli,
którymi przez długie lata był ród Czettritzów. To oni w XVI wieku rozpoczęli tu
wydobycie węgla kamiennego w niewielkiej kopalni odkrywkowej, a w 1586 roku von
Georg Czettritz nadał wsi ordynację górniczą.
Nieco większy rozwój Sobięcina
miał miejsce po wojnie 30-letniej, czyli w II połowie XVII wieku, ale wiązał
się z tkactwem chałupniczym. W 1787 roku wieś liczyła 30 kmieci, 4 zagrodników,
50 chałupników. Istniał też folwark, szkoła i 2 młyny wodne.
W 1751 roku baron von Czettritz -
Neuhaus założył kopalnię „Frauengrube”. Dawała ona 500 ton węgla rocznie. W
1776 powstała kolejna kopalnia „Beste”, należąca do gwarectwa. W 1787 roku pani von Platte uruchomiła
kopalnię „Charlotte”, a baron von Czettritz-Neuhaus kopalnię „Heinrich”, która
dawała 750 ton węgla rocznie.. W
dalszych latach powstała kolejna kopalnia „Neue Heinrich”, a gwarectwo
założyło kopalnię „Friedenshofnung”. W XIX wieku wszystkie te kopalnie łączyły
się ze sobą, upadały, wznawiały ponownie produkcję, a Sobięcin stawał się coraz
bardziej ośrodkiem przemysłu ciężkiego. Uruchomiono produkcje koksu, hutę
żelaza. Sobięcin przeżywał lawinowy proces uprzemysłowienia, przekształcając
się z cichej i spokojnej wsi w prężne osiedle przemysłowe. Liczył już wtedy 11
tysięcy mieszkańców. Poszczególne kopalnie zwiększały wydobycie, osada rozwijała
się żywiołowo, budowano więc bloki mieszkalne w bezpośredniej bliskości kopalń
i fabryk. Warunki mieszkaniowe były trudne ze względu na ogromne przeludnienie
domów i skażenie środowiska.
Wielką rolę w rozwoju Sobięcina
odegrała linia kolejowa przeprowadzone przez osiedle w II połowie XIX wieku,
łącząca Wałbrzych z Jelenią Górą i Wrocławiem Można było wywozić węgiel i koks we wszystkie
strony świata. Linia ta jeszcze przed I wojną światową została
zelektryfikowana. Dworcem kolejowym dla Sobięcina był Wałbrzych Fabryczny, do którego
prowadziły bocznice z poszczególnych pięciu kopalni.
Sobięcin był zarazem dużym
majątkiem ziemskim. W 1870 roku majątek ten należał do proboszcza Franza
Gyrdta, a obejmował 1088 morgów ziemi i przynosił roczny dochód w wysokości 958
talarów.
Sobięcin rozwijał się prężnie.
Wznoszono okazałe wille i pałacyki dla właścicieli i dyrekcji kopalń i zakładów
przemysłowych. W 1972 roku otwarto sierociniec dla 200 dzieci ufundowany przez
baronową Emilie von Dyhern-Czettritz. Dopiero z początkiem XX wieku wzniesiono
pierwszy kościół, a drugi powstał w 1930 roku. Ważnym wydarzeniem było
doprowadzenie w 1908 roku linii tramwajowej z placu Grunwaldzkiego w
Wałbrzychu. W ten sposób Sobięcin jako wieś z linią tramwajową stał się
swoistym curiosum (podobnie zresztą jak Biały Kamień i Szczawienko).
Pod koniec XIX wieku nastąpiła
konsolidacja kopalń . Najpierw w 1886 roku połączono kopalnię „Gluckhill” z „Neue
Heinrich” (potem „Wilhelmine”), a w 1893 roku wchłonęła je „Fridenshofnung”,
która połączyła się z „Julie” w Białym Kamieniu.
Sobięcin przez wszystkie te lata
wstrząsały strajki i zaburzenia, których powodem były niskie zarobki i złe
warunki pracy i mieszkaniowe. Rozwój gospodarczy Sobięcina, powstanie dużego
osiedla przemysłowego nie skutkowały lepszymi warunkami życia prostych ludzi,
czyli tzw. lumpenproletariatu, których z roku na rok przybywało coraz to
więcej.
W czasie I wojny światowej w
kopalniach wykorzystywano do produkcji jeńców wojennych, zwłaszcza wziętych do
niewoli Rosjan. W 1928 roku kopalnie Sobięcina weszły w skład koncernu „Niederschlesische
Bergbau”. Pozyskiwano z nich ponad 1 milion ton urobku rocznie. W 1936 roku
przy kopalni powstała duża, nowoczesna elektrownia.
Po II wojnie światowej w
Sobięcinie połączono wszystkie miejsca wydobycia w jedną kopalnię o nazwie „Victoria”.
W kolejnych latach została ona rozbudowana, stając się największą w wałbrzyskim zagłębiu. Zmodernizowano i
unowocześniono także koksownię. Dla poprawy bezpieczeństwa i zwiększenia
wydobycia podjęto budowę nowego szybu „Kopernik” wraz z żelbetonową konstrukcją
wieży. Inwestycja kosztowała drogo i była już na ukończeniu, kiedy z początkiem
lat 90-tych podjęto decyzję wstrzymania, a następnie likwidacji kopalni.
Pozostała koksownia, która pracuje w oparciu o węgiel dostarczany z Górnego
Śląska, w dalszym ciągu wpływając na zanieczyszczenie środowiska.
Sobięcin uchodzi w powszechnej opinii za najmniej
atrakcyjną dzielnicę Wałbrzycha. Likwidacja kopalń daje się tu odczuć
szczególnie dotkliwie. Pisałem o tym w poprzednim poście, wskazując część
Sobięcina, zwaną Palestyną, jako drastyczny przejaw degradacji społecznej,
materialnej i obyczajowej osiedla.
Wałbrzyski Sobięcin wydaje się
niezwykle wymownym przykładem wypaczeń najpierw kapitalistycznej, potem zaś
socjalistycznej industrializacji, w której liczy się tylko produkcja i zysk
kosztem bezwzględnego wyzysku pracy. Można by o tym napisać niejedną pracę
naukową. Czy jednak może to coś zmienić. Świadomość świadomością, a prawa
ekonomiczne kroczą nadal bez względu na ustroje i ich podbudowę ideologiczną,
swoją drogą. A może jednak Sobięcin odżyje na nowo stając się nowoczesną
dzielnicą usługowo-handlową, czego zwiastunem stała się galeria „Victoria”. Oto
jest pytanie, nie mniej intrygujące od hamletowskiego.
Tekst w oparciu o "Słownik geografii turystycznej" pod red. Marka Staffy, cz. 10
Fot. z internetu
Rozwój miejscowości czy też jak tu dzielnicy warunkowany jest (jak dobrze wiesz Stasiu) zamożnością jego mieszkańców ale także ich zaradnością,przedsiębiorczością,podejmowaniem inicjatyw (znowu lokalnych).Oczywiście firmy zewnętrzne wchodzą bo przecież ludzie nie tylko pracują lecz także kupują.Potrzebne są miejsca pracy w sektorze ogólnie około kopalnianym w tym w handlu,usługach itd.Wiele wypaczono jak piszesz ale społeczność lokalna mam nadzieje wie co uczyniono błędnie,więc wystarczy nie powielać błędów,szukać alternatyw,ba nawet trzeba! Oby mieszkańcy i ludzie z inicjatywą a wszędzie tacy są dostrzegli potencjał i w sobie i w miejscu w którym żyją.P.
OdpowiedzUsuń