Pogodny nowy tydzień
szkoła z salą gimnastyczną |
dzieci w "miasteczku linowym" |
Zostałem zaproszony do
Jedliny-Zdroju na piękną uroczystość nadania imienia Janusza Korczaka mojej
byłej szkole. Ta szkoła, to „jedynka” pod lasem, a właściwie Parkiem
Południowym, o którym tak interesująco mówiła w minioną sobotę i niedzielę
Alicja Gisterek z Jedliny-Zdroju w wałbrzyskiej rozgłośni radia „złote przeboje”.
Dziś w tym parku znajdują się „cuda-niewidy”, z których zasłynęła Jedlina na
Dolnym Śląsku. A więc i letni tor saneczkowy, i park linowy, i wyciąg
narciarski, i nowo zbudowana restauracja „Czarodziejska Góra”, a przy niej inne
jeszcze punkty gastronomiczne. Jest tam prawdziwy „raj dla dzieci” – „miasteczko
linowe”, ale także szkółka narciarska i jeszcze inne rozrywki.
To bardzo blisko szkoły, która
zachwyca swym położeniem i kolorową elewacją budynku z salą gimnastyczną i kortem
tenisowym jak przystało na nowoczesna szkołę.
W 1975 roku, kiedy zostałem
dyrektorem tej szkoły, to była „nowa szkoła”. Istotnie nowa, bo zbudowana parę
lat wcześniej, ale nie mogła pomieścić wszystkich uczniów podstawówki, więc
klasy młodsze uczyły się w położonych nieopodal przy głównej ulicy Piastowskiej
dwóch budynkach „starej szkoły”. Tam też była świetlica z dożywianiem, a latem
organizowane były kolonie letnie dla dzieci z Prudnika. W „nowej szkole” też
były kolonie dla dzieci z Wrocławia, a w ogóle Jedlina była miejscem jeszcze
paru innych kolonii letnich w domach wczasowych „Podgórze” i „Słowik”, w „Śnieżynce”
i „Magnolii”.
Obok „jedynki” w Jedlinie były
jeszcze trzy szkoły podstawowe – w Jedlince, Suliszowie i Kamieńsku. Były też
cztery przedszkola, no i był istniejący do dziś, ale obecnie znacznie „uboższy”
w ilość budynków i dzieci – dom dziecka na górce, przy ulicy Chojnowskiej.
Wymieniam wszystkie placówki
oświatowe, które w sumie podlegały wówczas utworzonej, nowej instancji, tzw. miejskiego dyrektora szkół
(zamienionej później na inspektora oświaty, podlegającego bezpośrednio
burmistrzowi miasta). Miejski dyrektor szkół, a zarazem dyrektor „jedynki” miał
do pomocy zespół ekonomiczno-administracyjny szkół, prowadzący sprawy finansowe
i gospodarcze. Dla mnie, dotychczasowego nauczyciela w szkole włókienniczej w
Głuszycy, był to awans dużej miary. Pochlebiam sobie, że sprostałem temu
zadaniu, bo w Jedlinie jako szef jedlińskiej oświaty trwałem równych 15 lat, do
czasów kolejnej reformy oświatowej po przemianach ustrojowych 1991 roku.
15 lat, to szmat czasu, jest co
wspominać. Przez szkołę przewinęło się mnóstwo dzieci, nauczycieli i
pracowników obsługi. Nic więc dziwnego, że zaproszenie do mojej byłej szkoły
poruszyło struny reminiscencji. Akurat mój blog nie jest miejscem na
odsłanianie osobistych kart niedalekiej przeszłości i nie widzę takiej
potrzeby. Istotniejsze jest to, co się dzieje obecnie w jedlińskiej oświacie.
Nadanie imienia jedynej w tej chwili szkole podstawowej w mieście, to ważne
wydarzenie świadczące o dużej roli i znaczeniu tej szkoły i że władze miejskie
potrafią to docenić. Parę lat wcześniej podobną uroczystość przeżywało
jedlińskie gimnazjum, w rozbudowanej dawnej szkole w Suliszowie, przyjmując
imię Jana Pawła II. W tym tygodniu również „jedynka” będzie miała swego patrona
i to postać też bardzo mocno związaną z miłością do dzieci, wielkiego Janusza
Korczaka.
uroczystość szkolna |
Dzisiejszy majowy poniedziałek rozpoczyna
pogodną końcówkę maja (tak zapowiadają meteorolodzy), a 31 maja,
czyli dzień uroczystości w mojej dawnej szkole, to dla mnie wzruszające apogeum.
Przyznam się, że mam nie mniejszą tremę, niż wtedy gdy pojechałem do
Jedliny-Zdroju w celu objęcia nowego miejsca pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz