Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 14 kwietnia 2017

Czeskie spotkanie w Rokytnicach



Niespodzianki chodzą po świecie. Zdarza się, że spadają jak gwiazdka z nieba, a gwiazdki to synonim piękna i światłości.  I wtedy zagnieżdżają się w sezamie pamięci, bo tam  jest miejsce na najcenniejsze skarby.

Takiej niespodzianki doświadczyłem nieoczekiwanie, a miało to miejsce w urokliwym czeskim miasteczku Rokytnice położonym u stóp granicznego pasma Gór Orlickich. A ponieważ w poniedziałek 10 kwietnia świeciło słoneczko i zrobiło się ciepło, przejażdżka samochodem do  bratnich Czech stanowiła wartość samą w sobie.

O tym wydarzeniu napisał zwięźle na facebooku sam burmistrz Głuszycy, Roman Głód:

"Współpraca gmin: Głuszyca, Nowa Ruda i czeskich Rokytnic w Orlickich Górach przynosi efekty - zaowocowała pomysłem przygotowania projektu polsko-czeskiej ścieżki literacko -edukacyjno-turystycznej”.


 Ideą przewodnią szlaku turystycznego wiodącego po polskiej stronie ścieżkami Gór Włodzickich i Suchych z Nowej Rudy do Głuszycy jest odkrycie i wyeksponowanie tego, co stanowi wartość w zakresie kultury, co jest piękne, atrakcyjne i warte zobaczenia, a dotąd jeszcze nieznane turystom i mieszkańcom. Bliźniaczy projekt powstanie po stronie czeskiej w partnerskiej gminie Rokytnice.


Co takiego można wyeksponować na samym szlaku turystycznym i po drodze w pobliżu niego? Okazuje się, że sporo ciekawostek. O słynnych już wioseczkach pod Nową Rudą – Krajanowie i Dworkach powiem na końcu. Natomiast wymienię kolejne atrakcje tego szlaku. Należy do nich Włodzicka Góra, królująca w gminie Nowa Ruda, a ciesząca się ciekawą historią, a dalej podziemne i naziemne kompleksy bunkrów i sztolni powojennych, na czele z tajemniczą Muchołapką w Ludwikowicach Kłodzkich, urokliwe miejsce po kamieniołomach w Świerkach, źródła życiodajnej rzeki Bystrzyca pod Leszczyńcem, a tuż obok graniczny trójpański kamień, miejsce słynnej bitwy pod Świerkami w 1807 roku pomiędzy Prusami i Austrią i resztki bajecznie położonej wsi Granicznik. W gminie Głuszyca mamy polsko-czeskie  atrakcje  -  miejsce graniczne Głuszyca Górna- Janoviczki, a dalej wieża widokowa na czeskim Szpiczaku, ale tuż przy granicy polsko-czeskiej. Na końcu niezwykłego szlaku przechodząc obok małego, ukrytego w lesie cmentarzyka w łomnickim Ustroniu można będzie się zatrzymać przy domku artysty – rzeźbiarza Jerzego Marszała i pooglądać jego drewniane cacka, a potem zagościć w „Łomnickiej Kolibie” pod Wyciągiem Narciarskim, albo też w muzeum domowym na Łowisku Pstrąga w Łomnicy.

Cały szlak będzie odpowiednio wytyczony i oznakowany, będą miejsca postojowe z ławeczkami, wiatami i ekspozycje wizualne z opisami kolejnych atrakcji.

Piszę o tym wszystkim „na gorąco”, bo jesteśmy w stadium projektowania. Pracuje nad tym wszystkim zespół roboczy złożony z trzech gmin – Rokytnicy, Nowej Rudy i Głuszycy pod egidą ich gospodarzy. Z Głuszycy w skład zespołu wchodzą same tuzy – Krzysztof Pałka, Katarzyna Łaniewska, Sabina Jelewska , no i  ja jestem na dokładkę.

Ale to jeszcze nie wszystko, co dotąd napisałem.

Jak przystało na doświadczonego blogera, największą niespodziankę pozostawiam na koniec. Już czuję ciarki, które mnie przenikają na samo wspomnienie – niespodziankę.

Spotkanie w Rokitnicy rozpoczęło się w sali obrad miejskiego Urzędu, a gospodarzem był czeski starosta. Przyjął nas gościnnie, a do rozmowy nie potrzebowaliśmy tłumacza, bo starosta mówi nieźle po polsku. Czekaliśmy chwilę na delegację z Nowej Rudy. Wreszcie słyszymy, że są. Drzwi się otwierają, a w nich na czele… nie do wiary, przynajmniej dla mnie. Tak, to nie jest złudzenie. Burmistrz Głód przedstawia wszystkim skromniutką, uśmiechniętą, sympatyczną osobę. To Olga Tokarczuk z mężem i dwiema paniami z urzędu gminnego w Nowej  Rudzie. O Oldze Tokarczuk nie muszę tu pisać więcej, bo jest to pisarka o sławie światowej. Robiłem to już wiele razy w moim blogu i w moich książkach.




Okazuje się, że Olga Tokarczuk zgodziła się objąć honorowy protektorat nad  naszym projektem. Mało tego, w domu pisarki w Kondratowie powstanie miejsce spotkań artystów i turystów, a będzie on początkiem szlaku ukazującego nieznane,  często zapomniane historie naszych okolic, a także unikatowe okazy fauny i flory oraz malownicze górskie panoramy.

W prace nad przygotowaniem projektu zaangażowała się Olga Tokarczuk od samego początku, chce w to włączyć własne Stowarzyszenie Kulturalne Góry Babel utworzone w Nowej Rudzie.

Maleńkie wsie pod Nową Rudą – Kondradów i Dworki stały się sławne, bo tu mieszkała parę lat Olga Tokarczuk. A jest to miejsce niezwykle urokliwe. Dom Olgi, w którym już nie mieszka, może stać się prawdziwą świątynią literacką, podobnie jak dworek Sienkiewiczowski w Oblęgorku lub harenda Kasprowicza w Poroninie. Będzie w nim można wyeksponować mniej znanych w Polsce pisarzy niemieckich wywodzących się z Kondratowa, Gerharda von Schultze Goevernitza i Augusta Grogera. Panie reprezentujące gminę Nową Rudę mają jeszcze inne ciekawe pomysły promujące atrakcje swej gminy.


Zespół roboczy się rozpędza. Czasu jest niewiele. Nad projektem trzeba będzie dobrze popracować, bo trzeba rozsądnie wszystko zaplanować i wyliczyć koszty, a potem z nadzieją oczekiwać na przyjęcie projektu w urzędzie marszałkowskim we Wrocławiu.


Kolejne spotkanie zespołu roboczego już po świętach pod koniec kwietnia w Nowej Rudzie. Pojadę tam ze wzruszeniem, bo z Olgą Tokarczuk obiecaliśmy sobie wymienić książki z autografami. Z mojej strony będą to „Wałbrzyskie powaby”, w tej chwili już książka -  unikat, bo wszystkie egzemplarze się rozeszły, ale Olga Tokarczuk jest zainteresowana, przecież Wałbrzych jest także bliskim Jej sercu miastem, bo w nim mieszkała przez parę lat na Piaskowej Górze, a ostatnio została uhonorowana tytułem Zasłużony dla miasta Wałbrzycha.



Myślę, że nie muszę nic więcej już opowiadać. Mówią za siebie interesujące fotki ze spotkania w Rokytnicy.

Fot. Sabina Jelewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz