Niespodzianki chodzą po
świecie. Zdarza się, że spadają jak gwiazdka z nieba, a gwiazdki to synonim
piękna i światłości. I wtedy
zagnieżdżają się w sezamie pamięci, bo tam
jest miejsce na najcenniejsze skarby.
Takiej niespodzianki
doświadczyłem nieoczekiwanie, a miało to miejsce w urokliwym czeskim miasteczku
Rokytnice położonym u stóp granicznego pasma Gór Orlickich. A ponieważ w
poniedziałek 10 kwietnia świeciło słoneczko i zrobiło się ciepło, przejażdżka
samochodem do bratnich Czech stanowiła
wartość samą w sobie.
O tym wydarzeniu
napisał zwięźle na facebooku sam burmistrz Głuszycy, Roman Głód:
"Współpraca gmin: Głuszyca,
Nowa Ruda i czeskich Rokytnic w Orlickich Górach przynosi efekty - zaowocowała
pomysłem przygotowania projektu polsko-czeskiej
ścieżki literacko -edukacyjno-turystycznej”.
Ideą przewodnią szlaku
turystycznego wiodącego po polskiej stronie ścieżkami Gór Włodzickich i Suchych
z Nowej Rudy do Głuszycy jest odkrycie i wyeksponowanie tego, co stanowi
wartość w zakresie kultury, co jest piękne, atrakcyjne i warte zobaczenia, a
dotąd jeszcze nieznane turystom i mieszkańcom. Bliźniaczy projekt powstanie po
stronie czeskiej w partnerskiej gminie Rokytnice.
Co takiego można
wyeksponować na samym szlaku turystycznym i po drodze w pobliżu niego? Okazuje
się, że sporo ciekawostek. O słynnych już wioseczkach pod Nową Rudą –
Krajanowie i Dworkach powiem na końcu. Natomiast wymienię kolejne atrakcje tego
szlaku. Należy do nich Włodzicka Góra, królująca w gminie Nowa Ruda, a ciesząca
się ciekawą historią, a dalej podziemne i naziemne kompleksy bunkrów i sztolni
powojennych, na czele z tajemniczą Muchołapką w Ludwikowicach Kłodzkich,
urokliwe miejsce po kamieniołomach w Świerkach, źródła życiodajnej rzeki Bystrzyca
pod Leszczyńcem, a tuż obok graniczny trójpański kamień, miejsce słynnej bitwy
pod Świerkami w 1807 roku pomiędzy Prusami i Austrią i resztki bajecznie
położonej wsi Granicznik. W gminie Głuszyca mamy polsko-czeskie atrakcje - miejsce graniczne Głuszyca Górna- Janoviczki,
a dalej wieża widokowa na czeskim Szpiczaku, ale tuż przy granicy
polsko-czeskiej. Na końcu niezwykłego szlaku przechodząc obok małego, ukrytego
w lesie cmentarzyka w łomnickim Ustroniu można będzie się zatrzymać przy domku
artysty – rzeźbiarza Jerzego Marszała i pooglądać jego drewniane cacka, a potem
zagościć w „Łomnickiej Kolibie” pod Wyciągiem Narciarskim, albo też w muzeum
domowym na Łowisku Pstrąga w Łomnicy.
Cały szlak będzie
odpowiednio wytyczony i oznakowany, będą miejsca postojowe z ławeczkami,
wiatami i ekspozycje wizualne z opisami kolejnych atrakcji.
Piszę o tym wszystkim
„na gorąco”, bo jesteśmy w stadium projektowania. Pracuje nad tym wszystkim
zespół roboczy złożony z trzech gmin – Rokytnicy, Nowej Rudy i Głuszycy pod
egidą ich gospodarzy. Z Głuszycy w skład zespołu wchodzą same tuzy – Krzysztof
Pałka, Katarzyna Łaniewska, Sabina Jelewska , no i ja jestem na dokładkę.
Ale to jeszcze nie
wszystko, co dotąd napisałem.
Jak przystało na
doświadczonego blogera, największą niespodziankę pozostawiam na koniec. Już
czuję ciarki, które mnie przenikają na samo wspomnienie – niespodziankę.
Spotkanie w Rokitnicy
rozpoczęło się w sali obrad miejskiego Urzędu, a gospodarzem był czeski
starosta. Przyjął nas gościnnie, a do rozmowy nie potrzebowaliśmy tłumacza, bo
starosta mówi nieźle po polsku. Czekaliśmy chwilę na delegację z Nowej Rudy.
Wreszcie słyszymy, że są. Drzwi się otwierają, a w nich na czele… nie do wiary,
przynajmniej dla mnie. Tak, to nie jest złudzenie. Burmistrz Głód przedstawia
wszystkim skromniutką, uśmiechniętą, sympatyczną osobę. To Olga Tokarczuk z mężem i dwiema paniami z urzędu gminnego w
Nowej Rudzie. O Oldze Tokarczuk nie
muszę tu pisać więcej, bo jest to pisarka o sławie światowej. Robiłem to już
wiele razy w moim blogu i w moich książkach.
Okazuje się, że Olga Tokarczuk zgodziła się objąć honorowy
protektorat nad naszym projektem.
Mało tego, w domu pisarki w Kondratowie powstanie miejsce spotkań artystów i turystów,
a będzie on początkiem szlaku ukazującego nieznane, często zapomniane historie naszych okolic, a
także unikatowe okazy fauny i flory oraz malownicze górskie panoramy.
W prace nad
przygotowaniem projektu zaangażowała się Olga Tokarczuk od samego początku,
chce w to włączyć własne Stowarzyszenie Kulturalne Góry Babel utworzone w Nowej
Rudzie.
Maleńkie wsie pod Nową
Rudą – Kondradów i Dworki stały się sławne, bo tu mieszkała parę lat Olga
Tokarczuk. A jest to miejsce niezwykle urokliwe. Dom Olgi, w którym już nie
mieszka, może stać się prawdziwą świątynią literacką, podobnie jak dworek
Sienkiewiczowski w Oblęgorku lub harenda Kasprowicza w Poroninie. Będzie w nim
można wyeksponować mniej znanych w Polsce pisarzy niemieckich wywodzących się z
Kondratowa, Gerharda von Schultze Goevernitza i Augusta Grogera. Panie
reprezentujące gminę Nową Rudę mają jeszcze inne ciekawe pomysły promujące
atrakcje swej gminy.
Zespół roboczy się rozpędza.
Czasu jest niewiele. Nad projektem trzeba będzie dobrze popracować, bo trzeba
rozsądnie wszystko zaplanować i wyliczyć koszty, a potem z nadzieją oczekiwać
na przyjęcie projektu w urzędzie marszałkowskim we Wrocławiu.
Kolejne spotkanie
zespołu roboczego już po świętach pod koniec kwietnia w Nowej Rudzie. Pojadę
tam ze wzruszeniem, bo z Olgą Tokarczuk obiecaliśmy sobie wymienić książki z
autografami. Z mojej strony będą to „Wałbrzyskie powaby”, w tej chwili już
książka - unikat, bo wszystkie egzemplarze
się rozeszły, ale Olga Tokarczuk jest zainteresowana, przecież Wałbrzych jest
także bliskim Jej sercu miastem, bo w nim mieszkała przez parę lat na Piaskowej
Górze, a ostatnio została uhonorowana tytułem Zasłużony dla miasta Wałbrzycha.
Myślę, że nie muszę nic
więcej już opowiadać. Mówią za siebie interesujące fotki ze spotkania w Rokytnicy.
Fot. Sabina Jelewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz