Już na wstępie oddaję głos Oldze
Tokarczuk. Oto co pisze w swej powieści „Prowadź swój pług przez kości
umarłych” o miejscu, gdzie rozgrywa się akcja powieści, utożsamianym z paroletnim
miejscem zamieszkania pisarki w Krajanowie koło Nowej Rudy:
„Nie ma się co dziwić ludziom,
którzy opuszczają Płaskowyż zimą. Trudno jest tu mieszkać od października do
kwietnia, wiem coś o tym. Co roku spada tutaj wielki śnieg, a wiatr starannie
rzeźbi z niego zaspy i diuny. Ostatnie
zmiany klimatyczne ociepliły wszystko, tylko nie nasz Płaskowyż . A wręcz
przeciwnie, zwłaszcza w lutym, śniegi są większe i dłużej leżą. Mróz kilka razy w ciągu zimy dochodzi do
dwudziestu stopni, a zima kończy się na dobre w kwietniu…
Zima pięknie otula wszystko białą
watą, skraca maksymalnie dzień, tak że gdy się nieopatrznie zasiedzi w nocy,
można się obudzić w Mroku popołudnia następnego dnia, co przyznam szczerze
- zdarza mi się coraz częściej od
zeszłego roku. Niebo wisi tu nad nami ciemne i niskie, jak brudny ekran, na
którym rozgrywają się nieposkromione batalie chmur. Po to są nasze domy - żeby
chronić nas przed tym niebem, inaczej przeniknęłoby do samego wnętrz naszych
ciał, gdzie podobna małej szklanej kulce, tkwi nasza Dusza. Jeżeli coś takiego
w ogóle istnieje…”
Zima, jak widać to wyraźnie we
fragmencie powieści nie nastraja
powieściopisarki zbyt optymistycznie. Nie zachęca nas do zamieszkania tu na
stałe. Co innego jeśli ma się tylko daczę, w której można się zaszyć w letnie
lub wczesnojesienne weekendy. Nawet dłuższe parotygodniowe pobyty w ciepłych
porach roku mogą wywołać uczucie splinu i nostalgii za gwarem miejskich ulic. A
co dopiero zimą.
Ja podróżowałem przez Dworki i Krajanów zwykle letnią porą.
Był taki okres, kiedy zdarzało mi się to dość często. Nie ukrywam, że m. in.
spowodowała to pisarka Olga Tokarczuk, którą miałem okazję poznać na
spotkaniach literackich w Wałbrzychu. Nieodwołalnie szukałem za każdym razem
realnych śladów, których literackie odbicie znajdowałem w jej książkach. Nie
potrafię rozstrzygnąć w jakiej mierze mój sentymentalny nastrój był wynikiem odsłaniających się
znienacka coraz to piękniejszych, urzekających krajobrazów, a ile w tym było
zniewalającej aury jej książek - „Dom dzienny, dom nocny”, „Prawiek i inna
czasy”, czy wspomniana w cytowanym fragmencie powieść „Prowadź swój pług przez
kości umarłych”.
Wiadomo, co innego przejechać się
tędy samochodem, nawet bardzo wolno z przystankami, a co innego zostać tu na
stałe.
Obydwie wiosczyny, Dworki i Krajanów, przyssane do szosy i
niewielkiego, bystrego potoku, nie należą do bogatych, strojnych, paradnych. To
wsie ubogie, tak samo jak ich mieszkańcy, mający świadomość, że mieszkają tam,
gdzie diabeł mówi dobranoc. Z Wałbrzycha
jedziemy tu przez Głuszycę, by w Świerkach zaraz na początku skręcić w
lewo. Naszym oczom ukaże się niebywałe
zjawisko, to widoczny jak na dłoni kamieniołom melafiru, w którym kasuje się od
paru lat liczącą sobie 713 m.
npm. Słoneczną Kopę, znikającą z
horyzontu jak domek z kart.
Mijamy ją bokiem i kilkaset
metrów dalej zjeżdżamy serpentynami do celu naszej wycieczki.
Dworki, to zaledwie kilkanaście
domów rozproszonych w kotlinie na granicy Gór Suchych od zachodu i Wzgórz
Włodzickich od wschodu.. Rozległą, pofałdowaną dolinę zajmują głównie łąki i
pastwiska, pól uprawnych jest niewiele. Lasy porastają gęsto zbocza i grzbiety
gór. Wieś położona jest dość wysoko, bo ok. 600-650 m. npm. Z Dworek w
miejscach widokowych roztacza się piękna panorama Gór Suchych, Wałbrzyskich,
Sowich. Naprawdę jest się czym zachwycić, ale i jest się nad czym rozczulić. Można uruchomić
wyobraźnię i wymalować w niej obraz wsi letniskowej, pełnej stylowych domków
wypoczynkowych i wczasowiczów.
Kilkaset metrów dalej, najpierw
pod górę, potem w dół i dojeżdżamy do Krajanowia.
Wzdłuż całej drogi ciągnie się od zachodu ściana pasma Gór Suchych z
Głowami, Wysoką i Włodarzem. Tędy biegnie też granica z Czechami, a pasem
granicznym - szlak turystyczny pieszy. Niestety, pojawiają
się tutaj tylko wytrawni turyści. Grzbiety górskie porośnięta są lasem
świerkowo-bukowym, a niżej położone łąki urozmaicają kępy drzew i zarośli. Nie
widać tu szczególnej ingerencji człowieka w to, co stworzyła i tworzy natura. Krajanów to stosunkowo duża wieś, jedna z większych w powiecie
noworudzkim. Już od dawna zatraciła charakter wsi rolniczej. Wiadomo –
gospodarka rolna w wysoko położonych terenach górskich jest zupełnie
nieopłacalna. We wsi jest kościół Św. Jerzego z 1418 roku, wielokrotnie
przebudowywany i remontowany, obok cmentarzyk otoczony murem, a jeszcze dalej
budynek plebanii, jest też sklep
spożywczo-przemysłowy. Z dawnego zespołu dworskiego w centrum wsi poniżej
kościoła zachował się budynek gospodarczy z basztą i bramą wjazdową z drugiej
połowy XIX wieku. Na terenie wsi i przy okolicznych drogach stoi kilka
murowanych kapliczek i figur przydrożnych, w tym charakterystyczne krzyże
żeliwne. Najważniejszym walorem wsi są przepiękne krajobrazy, bezpośrednia
bliskość naturalnej, niczym nie skażonej przyrody.
Od paru lat Krajanów się szczyci Olgą Tokarczuk, której dom wskażą chętnie mieszkańcy wsi. Wielu z nich
zna jej książki, rozmawiają o nich z zadowoleniem i satysfakcją.
Krajanów ma jeszcze jeden powód
do dumy, o czym wiedzą tylko nieliczni. Stąd wywodzi się August Grőger
(urodzony w 1894 r., zmarły w Ihne w
1953 r.), niemiecki pisarz, z zawodu górnik, piszący w gwarze kłodzkiej. Swego
czasu wrocławska rozgłośnia radiowa nadawała liczne fragmenty jego opowiadań i
powieści.
To rzecz dość osobliwa, że z niewielką wioską, zaszytą w górach,
związanych jest dwoje sławnych pisarzy. Czy ma to jakiś związek z tutejszym
„klimatem” wsi zagubionej na końcu świata ? Oto jest pytanie. Jestem
przekonany, że tak.
Ale aby się o tym osobiście
przekonać najlepiej wybrać się tutaj na wycieczkę. Z Krajanowa przez uroczą
Sokolicę, powyżej której na zboczach Wzgórz Włodzickich pasą się latem i
jesienią przywiezione na wypas stada
owiec „spod samiuskich Tater”, spadamy z wysoka do Włodowic, a stąd już
parę kroków do Nowej Rudy, miasta które poczyniło już wiele, by ten epitet -„Nowej”
- nabrał właściwego blasku.
Fot. Sabina Jelewska
Robert Więckiewicz:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=SKwkMBAhvjM
Z lotu ptaka:
https://www.youtube.com/watch?v=EOhBIQHY1c4
W Nowej Rudzie czeka na nabywcę zabytkowa willa Klambta(Rose)-za jedyne 620 tys.zł.(665 m2)Przetarg odbędzie się 2 czerwca 2017.Warto to miejsce odwiedzić.Drukowano tu od 1843 roku"Przyjaciel w Górach Kłodzkich"(Der Hausfrund im Glatzer Gebirge).
nowaruda.naszemiasto.pl
Pozdrawiam świątecznie.
Henryku.Dziękuję bardzo za życzenia świąteczne. Linki o Nowej Rudzie są rewelacyjne. Zachęcileś mnie by się tam wybrać przy dobrej pogodzie. Przez Nową Rudę i Śłupiec przejeżdżałem setki razy. Ongiś jeździłem tam do Urzędu Skarbowego, a także przez Nową Rudę do Radkowa, w Góry Stołowe. Nad zalewem w Radkowie nasz głuszycki "Piast" miał swoje domki kempingowe, jeżdzilismy tam nad jeziorko by się poopalać.Dotarły do mnie informacje o renowacji rynku, a córka z wnuczką wyjeżdżały do Słupca na basen. Ten pomysł z wykorzystaniem budynków biurowych po kopalni na park technologiczny jest obiecujący, może uczynić z Nowej Rudy polską dolinke krzemową.Ma się N.Ruda czym pochwalić.A Jugów też jest czarujący. Dziękuję setny raz Henryku za interesujące komentarze. Wszytkiego milego po świętach !
UsuńŻona jeździ na basen z koleżankami(Uniw.III Wieku).
UsuńNoworudzki Uniwersytet Trzeciego Wieku istnieje od kwietnia 2007 roku.Stuknęło mu dziesięć lat.Swoją działalność rozpoczął przy Polsko-Czeskiej Wyższej Szkole Biznesu i Sportu"Collegium Glacense",a od października działa przy Miejskim Ośrodku Kultury w Nowej Rudzie.W chwili obecnej jest to 120 osób,które chcą pogłębiać wiedzę,rozwijać zainteresowania,aktywnie spędzać czas.
Wszyscy są zawsze uśmiechnięci i życzliwi.
Obchody 10-lecia odbędą się 22 kwietnia 2017 r na których zaplanowano także projekcję filmu o działalności Noworudzkiego Uniw.III Wieku.
Uwaga na roboty drogowe od Ludwikowic Kł.do Kłodzka,z Kłodzka do Kudowy,itd.-i zaspy:)
:)
www.nowaruda.pl/site/show/id/206
Usuń:)
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3487
OdpowiedzUsuńNa tym blogu udowadnia się tym,którzy negują holocaust,że holocaust był dokonywany przez Niemców.Jest dużo o Riese i Gross Rosen.Można przeczytać także komentarze tych co negują holokaust.
UsuńWszystko oparte o dokumenty i zeznania świadków.
holocaustcontroversies.blogspot.com
ONZ ujawniła po 70 latach tajne dokumenty o holokauście dokonywanym przez Niemców na Żydach.Z dokumentów wynika,że alianci wiedzieli o holocauście już w 1942 roku,zanim z informacjami dotarł do nich Karski.