Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 11 marca 2017

W górę serca !



Udało mi się uchronić przed unicestwieniem numer 15 „Polityki” z kwietnia 2006 roku. Intensywnie barwna okładka z rudowłosą Marią Magdaleną, jak wiadomo jawnogrzesznicą, oblubienicą Jezusa, ikoną feministek, była wystarczającym powodem, by ten egzemplarz znanego periodyku odłożyć na zaś. Ale to nie ona wzbudziła moje największe zainteresowanie, choć epitet  -  jawnogrzesznica  - wydaje się bardzo frapujący. 

W tym świątecznym numerze z okazji Wielkanocy już na samym początku jest obszerny artykuł Adama Szostakiewicza pod tytułem - „Życie po życiu”. Otóż to, czy możemy sądzić jak nakazuje nam religia chrześcijańska, że po śmierci nasza dusza ulatuje gdzieś daleko i albo czekają  na nią Aniołowie, by otworzyć jej wrota do rajskiej krainy ułudy, albo musi odcierpieć w czyśćcu za swoje grzechy i czekać cierpliwie na łaskę boską, albo też jest skazana na wieczne potępienie w czeluściach piekielnych? Czy są na to racjonalne przesłanki? Co o tym mówią naukowcy? Czy odrzucają kategorycznie przypowieści biblijne, uznając że nie ma na nie empirycznych dowodów, czy też próbują odnaleźć przynajmniej logiczne uzasadnienie, wskazujące na istnienie życia po śmierci?

Faktem jest, że obecnie nauka przestaje traktować to pytanie jako tabu, którym po prostu nie warto się zajmować. Jest więc wielu ludzi nauki, którzy dokonują różnych badań i dociekań filozoficznych i na tej podstawie formułują swoje opinie i wnioski. Łatwo się domyślić, że ta egzystencjalna zagadka znajduje zdeklarowanych scjentystów, odrzucających jakąkolwiek możliwość życia po śmierci, jak i  uczonych konformistów, skłonnych do kompromisu z  prawdami głoszonymi przez Kościół. 

Wybitny filozof, publicysta, Ojciec prof. Józef Maria Bocheński przyznaje, że pragnienie nieśmiertelności i wynikająca stąd wiara w życie po śmierci, nie jest zabobonem, tylko wytworem ludzkiej psychiki. Ale z tego, że coś pragniemy, nie wynika że coś jest. Mimo wszystko ten zdroworozsądkowy sceptycyzm wcale nie musi wykluczać chrześcijańskiej wiary w zmartwychwstanie.

Nie będę relacjonował szczegółowej treści artykułu, bo nie da się streścić tego, co już w swej istocie jest streszczeniem badań i opinii różnych uczonych, zresztą na ogół kontrowersyjnych. Najważniejszą jest końcowa konkluzja zatytułowana: jak się nie dać zwariować?

Przytoczę tutaj zasłyszaną przeze mnie anegdotę, oddającą dowcipnie brak jednoznacznej naukowej wykładni na  temat istnienia życia po śmierci. 

Pewnego starszego wiekiem uczonego prezentującego aktualny stan badań naukowych w tej dziedzinie, studenci na koniec wykładu zapytali wprost: No dobrze, ale co pan, profesorze o tym sądzi, czy jest życie po śmierci, czy też nie ? Oczywiście, że tak, odpowiedział bez wahania profesor. I dodał. Przecież ja wkrótce umrę, ale wy wszyscy będziecie żyli nadal na tej planecie.

Wracam jeszcze na moment do końcowych wniosków artykułu. Otóż zdaniem autora, wiara w życie po życiu jest ludzka, bo tak samo ludzki jest ruch obronny człowieka przed śmiercią.  Życie ma sens, dlatego nie godzimy się z myślą, że kończy się ono z chwilą śmierci. Inaczej mówiąc, gdyby nie było śmierci, a życie trwało bez końca, już dlatego byłoby pozbawione sensu.

Nie jestem pewien, czy ta filozoficzna hipoteza potrafi nas w pełni usatysfakcjonować. Na co dzień szukamy sensu życia w tym jak żyjemy, co robimy, jak sobie radzimy z kłopotami i nieszczęściami. Każdy człowiek tworzy sobie swój własny sens życia, często bardzo przyziemny, materialny, wynikający z  wychowania w rodzinie i środowisku.

Na ogół widzimy sens życia u ludzi, którzy coś tworzą, budują, przekształcają, a z chwilą śmierci coś po sobie zostawiają, jeśli już nie trwałego, to przynajmniej duchowego, czyli w pamięci i sercach swoich bliskich. A może właśnie to jest  tym objawionym przez Boga życiem po śmierci.

Moje dzisiejsze rozważania mają swoje uzasadnienie nie tylko zbliżającymi się świętami Wielkanocy i nadchodzącą niedzielą, która zgodnie z tradycją religijną winna być dniem kontemplacji dla wiernych. Po tym, co miało miejsce w Brukseli dobrze by ta niedziela była  odskocznią od gorzkiej mizerii naszego życia politycznego. Rząd pięknego, dobrze rozwijającego się 38-milionowego kraju  w środku Europy stał się pośmiewiskiem dla całego świata, a twórca tego blamażu bez wstydu i skruchy oświadcza, że on to zrobił dla Polski, by Polska pokazała światu, że jest suwerenna. Powinna więc zerwać wszystkie więzi z 27-oma krajami Unii Europejskiej, zamknąć granice i dusić się we własnym sosie. Unia potrzebuje Polski jako przyjaźnie nastawionego partnera i wspólnika. Uosobieniem takiej Polski jest Donald Tusk i dlatego zyskał poparcie wszystkich krajów unijnych z wyjątkiem pisowskich mścicieli z Polski. 

Niebo zasnute mgłą, ciemno, chłodno, ponuro. Strach pomyśleć, co będzie dalej. Czy są jakieś granice szaleństwa człowieczka, który stracił poczucie realizmu tak ważne i niezbędne w rządzeniu państwem?

 Najlepszy czas na medytacje. Myślę, że są one potrzebne, bo życie tylko wtedy ma sens, gdy potrafimy zdać sobie sprawę z tego, po co żyjemy i potrafimy pamiętać o tym, że żyjemy nie tylko dla siebie.
Ale nie martwmy się. Przeżyliśmy komunę, w której rządzący też wszystko robili w imię dobra narodu polskiego, przeżyjemy czas „pisowskiej burzy i naporu”. 

Nie ma złego, co by na dobre nie wyszło. Sursum corda !

5 komentarzy:

  1. Tak jak napisałeś Ojciec Józef Maria Bocheński był wybitnym filozofem katolickim.Niestety po kilku jago wystąpieniach w TVP słuch po nim zaginął,kilka lat póżniej byla krótka wzmianka w polskiej prasie o jego śmierci w Szwajcarii.Wielcy myśliciele nie mają w naszej Polsce możliwości zaistnienia.Tylko szumowiny pokroju faceta o którym wspomniałeś mają posłuch i są na piedestale.I temu durniowi o to chodzi abyśmy byli zaściankiem Europy,abyśmy nie mieli kontaktów z cywilizowanym światem.Ja się zastanawiam nad tym jak długo to jeszcze będzie trwało bez żadnej reakcji społeczeństwa.Polacy umieli rozwalić poprzedni system a z obecnie rządzącymi nie mogą sobie poradzić.Może jesteśmy już "wypaleni" a ponadto brak mądrego rozsądnego przywódcy opozycji.Myślałem o p.Frasyniuku,ale nie widzę u niego zapału.Każdy się boi,bo służb inwigilacyjnych od cholery.To na tyle bo podnosi mi się ciśnienie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co myśleć o tym, że od dwóch dni mam zablokowany facebook. Próbowałem odblokować sam, a także skorzystałem z pomocy lepszych odemnie, niestety nic z tego. Mam facebook tylko w komórce. Zastanawiam się, co się dzieje, zwłaszcza że co rusz mam blokady komentarzy, a nawet "to lubię", bądź pokazuje się na facebooku tylko jeden obrazek i to wszystko. Cieszę się, że przynajmniej blog funkcjonuje bez zarzutu. Mogę więć podziękować Ci serdecznie za trafny komentarz. pozdrawiam !

      Usuń
    2. Poczytajcie sobie Panowie co pisze kryptolog to wszystko zrozumiecie-przepis na ośmirniczki też podaje:)
      www.schneier.com

      Putin,Putin,a okazuje się,że Jankesi nie są lepsi,a może...
      USA(CIA)szpieguje z Frankfurtu niemiecką gospodarkę,każdego obywatela,prawnika,polityka i ich europejskich partnerów.Rząd federalny nic nie może zrobić,aby chronić swoich obywateli
      i przedsiębiorców.Co mówią Niemcy?
      "To nie jest nic nowego.Niemcy od 1945 roku nigdy nie były państwem niepodległym-płacimy tylko podatki,a obecny rząd jest okupantem."

      https://www.youtube.com/watch?v=4xmckWVPRaI

      Usuń
  2. Szekspir napisał,że"ŚWIAT JEST TEATREM"naukowcy też tak uważają.Tą sceną jest sama przestrzeń.Ale,żeby sobie wyobrazić,jak to"splątanie"
    kwantowe tworzy czasoprzestrzeń,trzeba najpierw zrozumieć jego
    działanie.
    Myślę,że z przyjemnością posłucha Pan Pani doktor,która mówi o sprawach,które Pan poruszył.Dobre,żeby sobie poprawić humor na weekend.
    https://www.youtube.com/watch?v=ZdVpi4_Zi1A

    "Niewidzialna ręka",nie odnosi się do jednostki,lecz do grupy.
    Indywidualna robi co chce,ale zbiorowe działania tysiącami lub milionami jednostek,mogą doprowadzić do lepszego społeczeństwa.
    Tu"niewidzialna ręka"w pracy:
    https://www.youtube.com/watch?v=MTOgUjMcQWk

    Piękna prawda?Miliony ludzi szuka porannej kawy(bez cukru!:))Wyglądają
    tak jakby były(szpaki)zorganizowane i kierowane do tworzenia wspaniałych wzorów.Indywidualnie nie zobaczymy takiego wzoru,którego
    jesteśmy częścią."Niewidzialna ręka"może ten piękny wzór,zmienić
    w przerażający,destrukcyjny rój.Taki rój może zniszczyć całą gospodarkę:
    https://www.youtube.com/watch?v=XxIpNLWDksc

    Roje mogą być łagodne albo destrukcyjne."Złośliwe roje"są kierowane przez wpływowe osoby,które dążą do własnych celów,które doprowadzają
    do kryzysów.Boimy się takich rojów bo mogą zniszczyć nasze sposoby przetrwania,zetrzeć z powierzchni Ziemi-to jest powód do lęku.

    "Niewidzialna ręka"-metafora użyta przez Adama Smitha:
    "Egoizm bije altruizm w grupach,grupy altruistyczne pokonują grupy egoistyczne.Cała reszta do dyskusji."

    "Płaczący Anioł"taki program może Pan mieć zainstalowany w swoim
    telewizorze(Samsung).Nawet jeśli uważa Pan,że jest wyłączony,to nie jest.Konkluzja,żadne urządzenie podłączone do świata zewnętrznego nie
    jest bezpieczne.Niestety,nikt na to nie reaguje-jak za komuny,jesteśmy
    wszędzie inwigilowani.Co dzisiaj oznacza wolność w kraju wolnych ludzi?
    To jest nowa rzeczywistość w"wolnych krajach".
    Konstytucyjnie zagwarantowana wolność staje się nieistotna.
    Czy ma Pan jakiś plan B ?:))
    Ja mam!Idę do lasu,bo drzewa nóg nie posiadają,aby wyjść nam na spotkanie i powitać serdecznie.Bo one mają żywe oczy,którymi na nas
    patrzą i trzeba tylko pewnego nastroju poetycznego z naszej strony,
    aby w nich wyczytać głębszą treść,przemawiającą do naszego serca.
    Słonecznego weekendu-a taki się zapowiada!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz Henryku absolutne wyczucie sytuacji. Właśnie doświadczyłem na sobie oddziaływanie "niewidzialnej ręki". Napisalem o tym wyżej w odpowiedzi na komenmtarz Bronka. Dobrze, że nie mam jeszcze "płączącego Anioła" w mojej komórce, ale myślę coraz częściej, czy nie powyrzucać te szatańskie produkty, takie jak komputer, telewizor czy smartofon, a wolny czas spędzać na lonie natury, a najlepiej w lesie. podoba mi się Twoja koleżeńska rada i dziękuję za nią! Pozdrawiam !

      Usuń