Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 4 marca 2017

Kryptonim "Riese", czyli "Olbrzym"

 Podziemne sztolnie pod Osówką

Rok 1947 stał się rokiem, w którym po raz pierwszy o Głuszycy zrobiło się głośno na całym Dolnym Śląsku. A stało się to za sprawą młodego dziennikarza, Zygmunta Mosingiewicza z Wałbrzycha, korespondenta wrocławskiego „Słowa Polskiego”. Jesienią 1947 roku zamieścił on w „Słowie” siedem odcinków relacjonujących wstrząsające doznania z penetracji głuszyckich lasów w masywie Włodarza w towarzystwie  niejakiego Antona Dolmussa, austriackiego inżyniera z czasów wojny, specjalisty od budowy rakiet V1 i V2, nadzorującego bezpośrednio prace przy budowie tajemniczego kompleksu „Riese”, czyli „Olbrzym” w Górach Sowich.

Już same tytuły kolejnych korespondencji mogą spowodować zawrót głowy: „Podziemne miasto w Głuszycy”, „Asy reżimu hitlerowskiego chciały w nim szukać schronienia”, „Gigantyczne miasto podziemne, w którym mieścił się mózg III Rzeszy”, „W przepastnych korytarzach”, „10 milionów worków cementu”, „Akcja Adolfa i luksusowe oranżerie”, „2000 wagonów cegieł”, „Co przygotował Hitler w Głuszycy?”

Reportaże Mosingiewicza mają dziś dla nas wartość bezcenną. Po pierwsze – były pisane „na gorąco”, bezpośrednio po dokonanych wyprawach w głąb lasu. Po drugie – były to relacje stosunkowo świeże, bo zaledwie po dwóch latach od momentu zakończenia wojny. Po trzecie – redaktor Mosingiewicz miał przy sobie nie byle jakiego przewodnika, jednego z głównych inspektorów na budowie tej niezwykłej militarnej inwestycji III Rzeszy.

Przejdźmy teraz do meritum sprawy. Co zobaczył autor reportaży w głuszyckich lasach? Dlaczego były to spostrzeżenia sensacyjne, wywołujące dreszcze emocji? Skąd się pojawiło skojarzenie tego co można było ujrzeć wewnątrz masywu górskiego z „podziemnym miastem”?

Oddajmy głos redaktorowi Mosingiewiczowi:

„Od historycznej restauracji „Pod Jeleniem”, siedziby Fryderyka Wielkiego, zbudowanej w pierwszej połowie XVIII wieku, jedziemy polną drogą w kierunku na Nową Rudę. Już kilometr dalej widzi się po obu stronach drogi, ślady rozpoczętej budowy. Wala się tu wiele żelaznych konstrukcji, stosowanych do budowli betonowych, dziesiątki wózków kolejki wąskotorowej, jakaś unieruchomiona lokomotywa. Rzuca się również w oczy olbrzymi plac z niedokończoną budową mostu betonowego. Sieć szyn kolejowych z gotowymi nastawnicami świadczy o tym, że mieścić się tu musiał dworzec podziemnego miasta. Prace nad ukończeniem dworca przerwał koniec wojny, ale nie zdołał wyratować 18-tysięcznej rzeszy jeńców i więźniów politycznych, którzy znaleźli tutaj wspólny wielki grób. Inż. Dolmus twierdzi, że zginęło ich tu 13 tys. i całą winę zwala na pracowników aprowizacyjnych, którzy małe racje przyznawane przez Berlin w niemiłosierny sposób uszczuplali”.

I dalej:

„Po pięciu minutach jazdy minąwszy przecinające się stale szyny wąskotorowej kolejki i szereg prymitywnie zbitych baraków dla jeńców, zatrzymujemy się przed olbrzymim placem. Zbocze górskie schodzi ku niemu prawie prostopadle. Olbrzymie głazy zawieszone nad placem wyglądają tak, jakby się miały stoczyć za chwilę w dół. Rozległy plac zasłany jest stosami najrozmaitszych kamieni, wśród których zwracają uwagę połyskujące srebrnawo kamienie z dużą zawartością miki. Świadczą one dobitnie o bogactwie tej ziemi. U stóp prostopadłego zbocza, na którym szumią iglaste drzewa znajduje się wysokie na trzy metry i szerokie na dwa wejście do Głównej Kwatery Hitlera”
Ale to jest dopiero początek rewelacyjnych doniesień redaktora Mosingiewicza. Co dalej odkryli i dostrzegli uczestnicy wyprawy, dlaczego budzi to zdumienie i przerasta najśmielsze oczekiwania?

Dzisiejsza nazwa atrakcji turystycznej pod Osówką w gminie Głuszyca „Tajemnicze Podziemne Miasto” jest wzięta z artykułu Zygmunta Mosingiewicza w „Słowie Polskim” z 28 października 1947 roku. W miejsce „gigantyczne” wprowadzono nazwę „tajemnicze”. Użycie tej nazwy jest całkowicie uzasadnione w kontekście tego, co widział i opisał w „Słowie Polskim” – niestety, nie żyjący już – znany dziennikarz „Trybuny Wałbrzyskiej”. Powyżej cytowałem ciekawsze fragmenty z dwóch pierwszych artykułów „Słowa”, a było ich aż siedem. Każdy kolejny artykuł wprowadza nas w świat nieomal fantasmagorii. Można by puścić wodze fantazji i wymyślić kolejny sensacyjny serial na podobieństwo „Tajemnicy Twierdzy Szyfrów” wg scenariusza Bogusława Wołoszańskiego, tylko że głuszyckie podziemia, to nie jest temat sensacyjno-rozrywkowy. Tu pracowali w strasznych warunkach, ginąc z głodu i wycieńczenia, setki tysięcy więźniów. Jest to miejsce zbrodni hitlerowskiej, realizacja jednej z wielu opętańczych wizji psychopaty, wznoszona kosztem ludzkiego życia, ludzkich cierpień i bólu za pomocą nieludzkich praktyk.

Powracam do niezwykle frapujących relacji Z. Mosingiewicza. Opisuje on wrażenia z bezpośrednich penetracji podziemi w towarzystwie wspomnianego już inżyniera austriackiego, Antoniego Dolmussa:

„Potężne pale dębowe podpierające stropy wzbudzają zaufanie. System podmurowania chodników podobny jest do systemu stosowanego w kopalnictwie. W miarę posuwania się w głąb chodnika ciemność się powiększa i mały prostokąt światła za nami jest coraz mniejszy. Chodnik ten, od którego rozchodzą się dopiero boczne korytarze, kryjąc sale i pokoje sztabu Hitlera – ciągnie się przez 3 km. Nie wiemy, jak długo idziemy. Chodnik gwałtownie obniża się w dół i skręca nagle w prawo. Do głównego chodnika przylega mały tunel. Inż. Dolmuss wprowadza nas do niego i po przejściu mniej więcej 200 metrów wchodzimy do dużej sali. Miała to być sala posiedzeń. Przy zainstalowanym świetle, eleganckim umeblowaniu – sala ciepło ogrzana centralnym ogrzewaniem (gdyż i ono było przewidziane w programie budowy) – na pewno wyglądałaby inaczej. Teraz panuje w niej cisza, chłód i ciemność. Rozlegle korytarze podziemnego miasta, ziejące ciszą i chłodem, kryją zapewne w swoim wnętrzu niejedną tajemnicę. Ostatnie miesiące istnienia Trzeciej Rzeszy cechował bowiem chaos. Postanowiono między innymi ukryć w labiryncie korytarzy podziemnego miasta mnóstwo maszyn, aby je w odpowiednim momencie wysadzić w powietrze. W ostatniej prawie chwili rozkaz wycofano i postanowiono maszyny uratować. Trzy dworce w Głuszycy przeładowywały dziennie 70 wagonów maszyn najrozmaitszego typu. Nie zdołano jednak wszystkiego wywieźć i wiele maszyn pozostało na miejscu. Część z nich służy już Polsce, część (jak owe sześć motorów Diesla, które dopiero w tych dniach odnaleziono) – czeka na swego odkrywcę.”

Z relacji Z. Mosingiewicza nie wiemy, czy do podziemi Osówki prowadziło w 1947 roku tylko jedno wejście, czy tak jak obecnie dwa. Można wnioskować, że tylko jedno górne, a dolne było już w tym czasie zablokowane. Usunięcie zwaliska skalnego u progu wejścia do dolnych korytarzy było jednym z najbardziej pracochłonnych zadań w momencie realizacji zagospodarowania turystycznego Osówki w 1995 i 96 roku. Niestety, ze względu na duże koszty, usunięto tylko część zwaliska, wznosząc nad pozostałym zboczem drewniany pomost, łączący dolne wejście z górą. Różnica poziomów pomiędzy dolnym, a górnym wejściem do podziemi stanowi obecnie jedną z największych zagadek. Logika wskazuje, że dolny korytarz mógł prowadzić do zasypanej części podziemnej budowli, być może już otynkowanej i wykończonej, w której mogą się znajdować maszyny i urządzenia, a nawet amunicja, czekające już 70 lat na swego odkrywcę. W ostatniej chwili przed ewakuacją Niemcy zdecydowali się wysadzić wejście i w ten sposób zablokować podziemną kwaterę. Jest to bardzo prawdopodobne jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że Niemcy byli przeświadczeni, że ich ucieczka jest tylko chwilowa, a Hitler zastosuje nadzwyczajną broń rakietową, aby stawić opór wojskom nacierającym i za parę miesięcy można będzie powrócić do przerwanych robót.

Odkrycie tej zagadki wiąże się z koniecznością usunięcia dalszej części zwaliska. Nikt nie jest w stanie określić jaki to jest zakres robót, ani też zapewnić na 100%, że istnieje dolny pokład korytarzy i że kryją się w nim prawdziwe skarby.

Nie jest to jedyna zagadka związana z podziemiami Osówki, dlatego nadano im nazwę Tajemnicze Podziemne Miasto. Warto wspomnieć jeszcze o innych intrygujących szczegółach i zaskakujących odkryciach redaktora Zygmunta Mosingiewicza:

„10 milionów worków cementu pozostało jeszcze z zapasów, jakie nagromadzono w Głuszycy” Hałdy worków cementowych zalegały place budów na zboczach góry. Niedaleko szczytu wysłannicy gazety dostrzegli „olbrzymie bunkry, stosy żelaznych konstrukcji, betoni­arki, pogłębiarki, potężne kolejowe trawersy i na pół ukończone roboty nad pomieszczeniami biur.”
A nieco dalej: „wybiegają ze szczytu wzgórza równolegle do świerków leśne stalowe pręty. Jest ich całe mnóstwo. Wyras­tają one jak drzewa z betonowej pod­stawy bunkrów, które rozsiadły się na wierzchołku wzgórza. Poniżej znaj­duje się wejście, do którego dochodzi się po wąskiej kładce.”

Relacje dzien­nikarza odbiegają tak dalece od obecnego stanu naziemnych budow­li, że trudno się zorientować, czy nie­dokończona budowla, opisywana dalej przez red. Mosingiewicza, to „Kasy­no Hitlera”, czy najbardziej trudna do rozszyfrowania jeśli chodzi o jej prze­znaczenie tzw. „Siłownia”. „Kasyno”, to olbrzymia budowla żelbetonowa, jednokondygnacyjna, długości ponad 50 m. i 14 m. szerokości. Posiada 8 po­mieszczeń połączonych ze sobą i jest pokryta betonowym zadaszeniem z wnęką umożliwiającą wypełnienie jej ziemią i nasadzenie roślinności w celu zamaskowania.

„Siłownia” jest blokiem beton­owym o wymiarach 30 x 30 m. wypeł­nionym zbiornikami wodnymi, ka­nałami i włazami, siecią rur kamio­nkowych, elementami hydrauliki przemysłowej, studzienkami, śluza­mi. Przez włazy ze stalowymi klam­rami można się dostać do wew­nętrznych pomieszczeń o niejasnym przeznaczeniu. Naziemna część kompleksu Osów­ka była najbardziej rozbudowana spośród wszystkich w Górach Sowich. Budowle główne – „Kasyno” i „Si­łownia” – są oddalone od siebie o ok. 150 m i leżą na różnych wysokościach. Obiekty te w nienajgorszej kondycji dotrwały do dziś. Piotr Kruszyński w jednej z najwcześniejszych książek poświęconych kompleksowi „Riese” p.t. „Podziemia w Górach Sowich i Zamku Książ”, wymienia jeszcze kilka innych obiektów. Pisze więc o podziemnym tunelu łączącym „Ka­syno” z szybem, biegnącym pod cią­giem sześciu żelbetonowych zbiorników przeznaczonych do magazyno­wania kruszyw, a także o zbiorniku na wodę oddalonym około 450 m. na pn. - wsch. od szczytu Osówki oraz dużym składzie materiałów budowlanych i magazynów leżących około 250 m. od zbiornika. W pobliżu są ślady ze­społu baraków mieszkalnych oraz fundamenty budynków.

Zygmunt Mosingiewicz w „Słowie Polskim” wspomina o niedokoń­czonej budowie windy w ok. 150-ciometrowym leju, która miała ułatwić komunikację z dołu do góry, gdzie znajdowały się biura położone nieco poniżej „Kasyna”. W pobliżu tego miejsca usypano pagórek szu­trowy, 40 tys. m3 szutru, obok któ­rego rozpoczęto budowę „szklanych oranżerii Hitlera”, jak je nazwał autor artykułu:
„Jesienny wiatr hula sobie teraz po nich do woli. Ot, niemiecka pedanteria, w takich momentach budować kosztem wysiłku tysięcy ludzi – luksusowe oranżerie. W do­datku w takich warunkach terenowy­ch było to prawdziwym szaleństwem. Cienkie druty z nawleczonymi na nie sztucznymi liśćmi, doskonale ma­skują złożony na ziemi żelbeton. Na terenach, które zwiedzamy, a które ciągną się na przestrzeni prawie 30 km. jest tego 200 ton. Żelazo, które widzimy jest tylko częścią materiałów potrzebnych do budowy podziemn­ego miasta; budowy zwanej „Akcją Adolfa”. 300 ton trafiło już na właś­ciwe miejsce. Odjechało do Warsza­wy. Mam nadzieję, że i pozostałe 200 ton będzie należycie użyte... Ostatecz­nie okazuje się, że do apartamentów wodza Trzeciej Rzeszy prowadziły dwa wejścia podziemne oraz trzy z nawierzchni góry, skąd do wnętrza trzeba było zjeżdżać specjalnymi win­dami”.
Ale to jeszcze nie wszystko. Wę­drując duktami leśnymi w masywie Włodarza, napotykamy co rusz na ślady różnych budowli, wykopy i leje przeróżnych kształtów, składowiska materiałów budowlanych, a także resztki sieci transportowych. Obecnie po 60 latach nie są one tak wyraźne jak w 1947 roku, kiedy tu znalazł się dziennikarz „Słowa Polskiego”.

W styczniowym numerze Biule­tynu Informacyjnego Zarządu Pa­rków Krajobrazowych w Wałbrzychu z 1998 r. Bolesław Fara i Aleksander Grzybowski publikują mapkę ilustrującą trasę kolejki wąskotorowej zaopatrującej dwie budowy kom­pleksu „Riese” – pod Osówką i Soboniem. Koleją szerokotorową dostarczano materiały budowlane do trzech stacji kolejowych w Głuszycy Górnej, Olszyńcu i Jugowicach. Stąd trans­portowano je kolejką wąsko­torową, której długość sza­cuje się na po­nad 16 km., przy różnicach wzniesień terenu od 200 do 300 m. Bu­dowa tej ko­lejki nie była łatwa, pro­wadzona była w morderczym tempie i kosztowała wiele ofiar. Torowisko układano wy­korzystując do maksimum istniejącą sieć dróg leśnych i ukształtowanie terenu. Na całej trasie wybudowano 8 mostów o długości 365 m. Kolejki wąskotoro­we budowane były również bezpo­średnio w korytarzach podziemnych, a w miejscu, gdzie ukształtowanie terenu na to pozwalało zainstalo­wano też kolejkę linową, łączącą sta­cję kolejową w Głuszycy Górnej z Osówką, długości 400 m. przy różnicy wysokości 560-670 m.
Większość publikacji związanych z tajemnicą „podziemnego miasta w Głuszycy” koncentruje się na Osówce, pozostawiając w cieniu drugie, równie intensywne miejsce budowy – Soboń. Mając na uwadze budowle naziemne, miejsce to wydaje się nie mniej ważne i interesujące.

6 komentarzy:

  1. Góra Soboń to teren bardziej rozległy niż Osówka. Najwięcej ciekawych miejsc można tam znaleźć wiosną, po ustąpieniu śniegu. Tak jak Pan Panie Stanisławie powiedział, miejsce pozostające w cieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Soboniu napiszę wkrótce, bo jest to temat równie ważny jak Osówka, a dzieją się tam rzeczy interesujące. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Elektrownia jądrowa?
    wwwfhq-riese.de/?FHQ-RIESE:Anlage_Osowka

    Soboń:
    www.fhq-riese.de/?FHQ-RIESE:Anlage_Sobon

    Głuszyca:
    www.ostwall-riesen.de/?Geheimnisse_und_Forschungen:Geheimnisse_
    Riese:Gluszyca

    "Budowę"Riese rozpoczęto już w czasie I wojny światowej,było to ludobójstwo Ormian."Budowy"Riese nie przerwano z końcem II wojny światowej-budowa Riese ciągle trwa!
    USA miały udziały w 525 dużych firmach niemieckich i bankach.Była to i jest niewielka grupa grupa w obrębie zamkniętego świata biznesu i bankowości USA i Niemiec."Oni"specjalizowali się i specjalizują w sprawach amerykańsko-niemieckich więzi ekonomicznych.Cementem wiążącym tą grupę nie była/nie jest polityka lecz twardy biznes.
    Rabowanie Żydów to była"gorączka złota"w stylu niemieckim.Rząd USA pomagał w budowie tego imperium zła.Na aryzacji mienia żydowskiego korzystały amerykańskie banki,firmy i inwestorzy-przodował Ford,
    General Motors,Standart Oil i wiele innych.Konkurencja była duża,aryzacja nasilała się.Niemieckie banki wykorzystywały wszystkie możliwości biznesowe na które mogły sobie pozwolić,wykorzystując bezkarnie Żydów.Zyski płynęły do prywatnych niemieckich interesów.
    Aryzacja to były miliardy marek.Było to 75% inwestycji rocznych w Niemczech w przededniu wojny.
    Większość członków elity niemieckiej nie było nazistami lub antysemitami,jednak byli oni gotowi poświęcić życie niewinnych ludzi,aby utrzymać uprzywilejowaną pozycję w niemieckiej społeczności.Brali udział w masowych mordach i grabieży.Czy dzisiaj jest inaczej?
    Czy przy takich układach amerykańsko-niemieckich,Niemcy ukrywaliby"złote pociągi",Kryształowe Komnaty,złoto Wrocławia w zalanych,walących się sztolniach?Czy von Braun nie zasługiwał na karę
    śmierci za udział w budowie imperium zła.Został bohaterem w USA wielokrotnie odznaczonym,inni naziści usadowili się na ciepłych posadkach w UE i korzystali/ją z zagrabionego majątku,a powinni już dawno zwrócić to co zagrabili.W Polsce odzyskanie jednego obrazu po 70
    latach od wojny,to wielki sukces Magdaleny Ogórek:))
    Amerykanie i Anglicy to też Niemcy-tylko"ulepszeni".
    https://www.youtube.com/watch?v=B-MXAv75QzU
    Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  3. riese-inne.blogspot.com/2012_07_25_archive.html
    -i dalej"starsze posty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W głowie się kręci od tych wiadomości o aryzacji, ale pachną mi one tzw. spiskową teorią dziejów. Faktem jest, że interesuje mnie bardziej to co się dzieje w kulturze, w literaturze polskiej, a także w polityce u nas w kraju. To co dotyczy wielkiego świata bankowości niemieckiej i amerykńskiej, to dla mnie czarna magia.

      Usuń
    2. Polecam:
      "Wspaniałe blond bestie"-Christopher Simpson,książka oparta jest na dokumentach z amerykańskich,niemieckich i ormiańskich archiwów,opatrzona licznymi fotografiami dokumentów,mapami.
      To nie teoria spiskowa o pracy 10 milionów pracowników przymusowych,rosyjskich jeńców wojennych i Żydów w obozach koncentracyjnych,w podziemnych sztolniach itp.
      Polecam także:
      "Wojna szyfrów"-Stephen Budiansky,ekspert w dziedzinie kryptologii opisuje niezwykłą historię walki amerykańskich kryptologów z szyframi,stosowanymi przez Sowietów i inne państwa.Opierając się na najnowszych dokumentach,odtwarza historię tajnej wojny,aż do obalenia Muru Berlińskiego,wojny pełnej porażek i sukcesów na drodze do złamania najbardziej skomplikowanych szyfrów dwudziestego wieku-Enigmy oraz innych niemieckich i japońskich maszyn szyfrujących.

      Usuń