Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 24 marca 2017

W Bolszoj Jeleni - kult Putina ! A u nas ?





- Co by pani chciała powiedzieć Putinowi ? -  pytam na koniec.
- Żeby był cierpliwy  -  podkreśla Marija. - Dzisiaj bardzo go krytykują, ale to dobrze. Bo jak atakują ciało, to oczyszcza się dusza. Pan Bóg przygotowuje Putina do wielkiego czynu.

Marija patrzy na mnie uważnie, jakby chciała sprawdzić, czy jej słowa robią na mnie wrażenie. Robią. Zwłaszcza jak pomyślę, że mówi to osoba wykształcona, przedsiębiorcza i błyskotliwa.

- Ja bardzo kocham Putina!  -  dodaje Marija.  -  I chciałabym, żeby go kochali nie tylko wszyscy Rosjanie, ale też wszyscy mieszkańcy naszej planety. I całego wszechświata”.


Zacytowałem drobny urywek z książki Barbary Włodarczyk, znanej dziennikarki TVP, realizatorki cyklu reportaży telewizyjnych „Szerokie tory”, poświęconych życiu mieszkańców byłego ZSRR. Książka nosi tytuł „Nie ma jednej Rosji”, chociaż nazwę „Jedna Rosja” nosi putinowska partia polityczna w Rosji, posiadająca zdecydowaną większość w Dumie Państwowej.
Reportaże Barbary Włodarczyk to efekt wieloletnich podróży po rosyjskiej ziemi, od Kaliningradu po Syberię, których celem było bliższe poznanie Rosjan w całej ich rozmaitości i złożoności, a zarazem odsłonięcie cząstki „rosyjskiej duszy”.

Oto co sama pisze we wstępie swej książki:

„Rosja to różnorodny i barwny świat. To nowobogacka Moskwa i siermiężna prowincja, czyli „głubinka”. To Europa i Azja. To marzenia o integracji z Zachodem i nostalgia za ZSRR. Spędziłam w Rosji wiele lat. Spotykałam się z milionerami i z bezdomnymi. Widziałam salony w iście carskim stylu i mroczne więzienia. Brałam udział w obrzędach odprawianych przez szamana nad Bajkałem i w treningu dziewięcioletnich kadetek, które w kilka sekund składają kałasznikowa. Obserwowałam z bliska sektę, która czci Putina jako nowe wcielenie apostoła Pawła i treningi neofaszystów. Razem z maszynistką moskiewskiego metra poznawałam tajemnice najsłynniejszej kolei podziemnej, a z czarnoskórym radnym zamiatałam ulice. Za każdym razem przekonywałam się, że NIE MA JEDNEJ ROSJI. Wbrew nazwie kremlowskiej partii...”

No dobrze. Zgadzamy się z tym, że nie ma jednolitej Rosji, bo przecież jest to kraj wielonarodowościowy, wielokulturowy, wieloreligijny. Wprawdzie już nie w takiej skali jak za czasów ZSRR, ale nadal jest państwem związkowym, imperialnym.  Ale Rosja wciąż wielbi imperatora Putina. Udało mu się jak dotąd zachować pozory demokratycznych wyborów do władz państwowych i samorządowych, co pozwoliło utrzymywać przyjazne stosunki z USA i Unią Europejską. Niestety,  to się urwało po aneksji Krymu i militarnym wsparciu ukraińskich separatystów w Donbasie. O problemach agresywnej polityki Putina wobec Ukrainy, a także pozorach wolności i demokracji w tym Imperium mówi się i pisze non stop, ale Rosja jest zbyt wielka i groźna, a także dość bogata, co pozwala jej prowadzić politykę niezależną od innych.

Pozostawiam jednak sprawy polityczne do roztrząsania politykom, wracam natomiast do wspomnianej na początku misjonarki Mariji, zakochanej w Putinie bez reszty, bo „jak można nie kochać kogoś, kto stoi wyżej od nas, w kim jest duch święty”.

Otóż okazuje się, że dawna Swietłana Frałowa z Niźnego Nowogrodu, każąca do siebie mówić „matuszka Marija” jest właśnie założycielką sekty religijnej, która wielbi Władimira Putina, jako nowe wcielenie świętego Pawła i zbawiciela Rosji. Siedziba sekty znajduje się w wiosce Bolszaja Jelnia, czterysta kilometrów od Moskwy. Jest to solidny dwupiętrowy dom z jasnej cegły, ze złotymi kopułami i krzyżami. Sekta gromadzi kilka kobiet  na wzór zakonu wykonujących wszystkie prace domowe i ogrodowe, ale na nabożeństwa ściągają „wierni” z różnych okolic. Mieszkańcy wsi odnoszą się do tego wszystkiego z rezerwą, władze nie reagują, bo rzecz ma miejsce na prywatnej posesji, a w dodatku jest miejscem kultu prezydenta Putina.

Swietłana nawróciła się w więzieniu, gdzie odbywała dwuletnią karę za przekręty finansowe, wtedy  przyjęła imię Marija i założyła sektę. Dziennikarce z Polski  udało się wkręcić na poranne nabożeństwo, tym sposobem zobaczyła matuszkę w akcji. Są ludzie posiadający szczególny dar oddziaływania na innych, mówi się wtedy o charyźmie. Taką osobą jest Marija. Potrafi w zręczny sposób łączyć zapisy ewangelii z osobistymi pomysłami. Dla niej Putin był tak samo jak św. Paweł, Szawłem, kiedy pracował w KGB, ale zmienił się, bo na niego wpłynęła łaska Ducha Świętego. Teraz Putin jest zbawicielem Rosji, a o jego boskości słychać wszędzie. Wprawdzie nie udało się Putina zaprosić do Bolszoj Jeleni, ale i tak w jego imieniu mogą siostrzyczki zakonne zbierać ofiary w całej okolicy, a uczestnicy nabożeństw też nie przychodzą z pustymi rękami. Są przekonani, że w tym domu świętym pojawia się duch Putina. Czują jego oddziaływanie i wpadają w trans na czele z matuszką Mariją, klękają na kolanach i dotykają głowami podłogi.

„Dobry dzień, moje dziatki ukochane, mówi na koniec wzruszona matuszka, niech będzie z wami światło, miłość, radość, pokój, a jeszcze do tego mądrość i harmonia”. Nabożeństwo kończy się po trzech godzinach. Na pożegnanie wszyscy śpiewają „Zawsze niech będzie słońce” Ałły Pugaczowej i składają ręce na sercu ku czci Wladimira Putina.


Czytam o tym wszystkim w książce „Nie ma jednej Rosji” i myślę sobie, że u nas też nie ma jednej Polski. Jeśli była w czasach triumfu „Solidarności”, to przecież szybciutko się skończyła. Jeszcze nie doszliśmy do samorodnego tworzenia się sekt kultywujących naszych znakomitych polityków,  ale „co się odwlecze, to nie uciecze”. Wprawdzie nie mamy tak silnych i wyrazistych postaci w świecie polityki, kultury, w mediach jak rosyjski Putin, bo wszyscy wcześniej predysponowani poszli w "odstawkę”, ale wkrótce nasza przemożna tuba propagandowa TVPiS je ukształtuje . A do tego mamy fenomenalne media – radio „Maryja”, telewizję „Trwam”, „Gazetę Polską” , „W sieci” i inne periodyki i tabloidy. A Mariji mamy na pęczki ( np. totumfackie „ucho prezesa”, profesor doktor Krysia Pawłowicz) i „gieroi” też (n.p. – spec od wojska generał Antoś Macierewicz) gotowych do wielkiego czynu. Jak dobrze pójdzie wystawimy setki pomników Wielkiemu Lechowi, a w kolejce już się ustawia i Jarosław, i Andrzej, i Beata. Na Wawelu miejsca nie zabraknie.

 A Bolszoj Jelenię z powodzeniem zastąpć może mało znana miejscowość o stosownej nazwie Zaniemyśl. Choć mamy Jasną Górę, lecz wciąż nam brakuje skromniutkiego miejsca kultu, gdzie zawsze świeci słońce.  Wystarczy jedna krucjata Ojca Rydzyka ze swoimi absztyfikantami, bo jak sama nazwa wskazuje jest to wieś niepokalana grzechem myślenia. Więc w tri miga zbuduje się tam klasztor z cudownym obrazem Namiestnika, a w tym miejscu świętym zapanuje wkrótce światło, miłość, radość, pokój, a jeszcze do tego mądrość i harmonia”, zaś wyniesione na ołtarz „dobre panisko”, które trzeba kochać, bo stoi wyżej od nas i w dodatku jest w nim duch święty” obdarzy nas swoją łaską . Wszyscy znamy już to z TV Trwam, przecież sam Bóg wyznaczył je do wielkiego czynu. Nie godzi mi się człowiekowi „drugiego sortu” wymieniać jego  nazwiska.

Będzie miała Barbara Włodarczyk sporo do roboty, ale lepszej, bo u siebie, a nie na obczyźnie. A tytuł jej książki rysuje się sam  -„Nie ma jednej Polski”.

P.S. -  Zaniemyśl – wieś w Polsce położona w województwie wielkopolskim, w powiecie średzkim, w gminie Zaniemyśl przy drodze wojewódzkiej nr 432.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz