Olga Tokarczuk z Romaną Więczaszek |
Od dawien dawna
marzyłem o świecie w którym nie ma wojen, ludzie są dla siebie braćmi, starają
się wzajemnie wspierać, udzielać pomocy
gdy trzeba i jako istoty, które różnią się tym od zwierząt, że posiadają rozum,
starają się spełniać bez wyjątku uniwersalne przykazania boskie: miłuj drugiego jak siebie samego, nie czyń
drugiemu co tobie nie miłe. Codziennie ludzie pobożni szepcą w najważniejszej
modlitwie „Ojcze nasz” słowa: i odpuść
nam nasze winy jako i my odpuszczamy . Powiem tak, gdybyśmy spełnili te
najważniejsze przykazania wymienione
powyżej, nie byłoby win i potrzeby ich odpuszczania.
W naszym na wskroś
katolickim kraju wydawałoby się, że te fundamentalne zasady wiary są dla nas
jak chleb powszedni, to my właśnie powinniśmy promieniować ich przestrzeganiem,
dawać przykład dla innych narodów.
Mogę powiedzieć, że
jestem w czepku urodzony. Nie miałem nigdy karabinu w ręce, nawet na lekcjach
przysposobienia obronnego w liceum pedagogicznym. Tłumaczyłem się, że ja chcę
być nauczycielem i uczyć dzieci, że człowiek nie ma prawa strzelać do drugiego
człowieka, a wojna to wymysł szatański, by zniszczyć godność człowieka. Służby
wojskowej udało mi się uniknąć z powodu gruźlicy płuc, dzięki temu nie miałem
na sobie nigdy w życiu munduru, co uważam za dobre zrządzenie losu.
Później dowiedziałem się,
że są tacy jak ja odmieńcy i nazywają się pacyfiści. To tacy sami idealiści jak
ci co wierzą, że świat można zmienić, a człowieka ucywilizować.
Dziś u schyłku żywota
już nie jestem pacyfistą, bo wiem ze świat
jaki sobie wtedy wymarzyłem to utopia. Nigdy nie było, nie ma i nie
będzie świata idealnego, bo nie ma ludzi idealnych. Żyjemy w świecie realnym, a
w nim jak się okazuje jest wciąż miejsce dla takich indywiduów jak Hitler, Stalin, Putin, jak terroryści islamscy
i wielu innych autokratów, o których dowiadujemy się z historii.
W „Księdze Jakubowej”
Olga Tokarczuk wyłoniła na światło dzienne magiczny świat wielonarodowościowej,
wieloetnicznej, wielokulturowej Rzeczpospolitej w przededniu rozbiorów. O
świecie tym niewiele wiemy, a o wielu zjawiskach i osobach w ogóle nie
słyszeliśmy. To wtedy właśnie ksiądz Benedykt Chmielowski próbuje opisać cały
świat w swojej ogromnej księdze, a w domu Eliszy Szora pobożni Żydzi czekają na
nadejście Mesjasza. I pojawia się na Podolu młody, przystojny, charyzmatyczny
Żyd – Jakub Lejbowicz Frank, dla jednych heretyk, dla innych wybawca, a rebelia
którą wywołał mogła odmienić bieg historii i zmienić kształt tej części świata.
Przywołuję wybitną
postać naszej laureatki literackiej nagrody „Nike”, honorowej obywatelki miasta
Wałbrzycha, a jest to skutek mojego
głębokiego poruszenia znakomitym wywiadem z Olgą Tokarczuk we wrocławskim
tygodniku GW. Nosi on tytuł: „Tokarczuk – to ja jestem patriotką”.
Już od dawna powieści
Olgi Tokarczuk robiły na mnie duże wrażenie. Podziwiałem jej talent pisarski,
mądrość życiową i niepospolitą erudycję. Jej ostatnie dzieło „Księgi Jakubowe”,
tworzone przez siedem lat traktowane jest przeze mnie nieomal jak Biblia. Nie
oznacza to, że przyjmuję je jak drogowskaz wiary, ale dlatego, że czytam tę
księgę już parę tygodni, z przerwami i powrotami do wcześniejszych fragmentów,
bo tej księgi jak Biblii nie da się przeczytać od razu. A poza tym jest to
wolumen dość pokaźny, bo liczy sobie 906
stron, aż 7 ksiąg, 31 części, a każda po
kilkanaście rozdziałów. To książka bardzo trudna w odbiorze nawet dla
historyka, ale zarazem uderzająca bogactwem szczegółów, których nie odnajdziemy
w dotychczasowej historiografii.
Ale dziś chcę
przytoczyć dwa fragmenty wywiadu, które wydają mi się szczególnie ważne,
świadczące o celności spostrzeżeń i wniosków wybitnej pisarki, która w dodatku
w ostatnich latach przemierzyła kawał świata i potrafi spojrzeć na to, co się
dzieje w kraju z szerszej perspektywy.
Na pytanie prowadzącej wywiad dziennikarki Magdy Piekarskiej, a czym
jest dla pani europejskość? Olga Tokarczyk odpowiada:
- To idee demokracji, praw człowieka, emancypacji kobiet, laickiego państwa, opieki nad słabszymi, dużej roli kultury, tolerancji i otwartości wobec innych. Może to idealistyczna wizja, ale te wartości mocno tkwią w naszym życiu, choć czasem ich nie zauważamy, tak oczywiste się wydają.
Także idea państwa praworządnego, które chroni swoich obywateli. Wystarczy na chwilę opuścić granice Europy, żeby przekonać się, że żyjemy w wyjątkowym miejscu, którego warto bronić.
A dalej Olga
Tokarczuk dzieli się osobistymi refleksjami:
- Ostatnio
wracam z takich długich podróży z dobrym nastawieniem. I już na lotnisku cieszę
się, że jestem w domu. Widzę, jaki fajny jest nasz kraj. Przy Guadalajarze
Warszawa wydaje się najpiękniejszym miastem na świecie. Polska bardzo się
zmieniła, żyje się tutaj coraz lepiej i naprawdę warto czasem wyjechać tak
daleko, żeby się o tym przekonać. Potencjał, żeby się tu wspaniale żyło,
mieszkało i tworzyło, jest ogromny. Ja w każdym razie nie zamierzam tego
odpuścić i nie dam sobie nic odebrać.
- Chcę dla
swojego kraju wszystkiego, co najlepsze, i to ja jestem patriotką. A także ludzie,
którzy protestują przeciwko paleniu kukły Żyda. Bo przecież to, co się stało na
wrocławskim Rynku, jest zaprzeczeniem patriotyzmu, ośmieszaniem naszego kraju,
działaniem na szkodę państwa i jego obywateli, szczuciem przeciwko sobie i
kompletną głupotą. Patriotyzm trzeba odzyskać, bo został nam ukradziony.
Ale jak ? pyta dziennikarka
Ale jak ? pyta dziennikarka
- Może na
początek trzeba jasno powiedzieć, kim jest patriota.
No właśnie,
kim ?
- To ktoś, kto chce, żeby jego kraj był bezpieczny, co według mnie znaczy - w Unii Europejskiej. Kto ma szacunek dla współobywateli, jest z nimi solidarny i odpowiedzialny, leży mu na sercu dobro wspólne. Kto szanuje swoją kulturę, chce, żeby się rozwijała, żeby była otwarta i wolna. Jest przeciwko cenzurze. Chce państwa, którego współobywatele nie będą piętnowani i wykluczani. Nie ma kompleksów, ma poczucie silnej kultury, której nie jest w stanie zagrozić uchodźca. Czuje się bezpieczny, więc jest w stanie przyjąć z otwartymi rękami kogoś, kto jest od niego słabszy.
- To ktoś, kto chce, żeby jego kraj był bezpieczny, co według mnie znaczy - w Unii Europejskiej. Kto ma szacunek dla współobywateli, jest z nimi solidarny i odpowiedzialny, leży mu na sercu dobro wspólne. Kto szanuje swoją kulturę, chce, żeby się rozwijała, żeby była otwarta i wolna. Jest przeciwko cenzurze. Chce państwa, którego współobywatele nie będą piętnowani i wykluczani. Nie ma kompleksów, ma poczucie silnej kultury, której nie jest w stanie zagrozić uchodźca. Czuje się bezpieczny, więc jest w stanie przyjąć z otwartymi rękami kogoś, kto jest od niego słabszy.
Jest pani w
bojowym nastroju?
- Jestem człowiekiem łagodnym i nastawionym pacyfistycznie. To, co się ostatnio w Polsce wydarzyło, traktuję jako rodzaj dreszczy, jak nazwała to Agnieszka Holland. Jako symptom niebezpiecznej choroby, z której jeszcze możemy się wyleczyć.
Ma pani na nią lekarstwo?
- Mam wrażenie, że w momentach zagrożenia kultura nagle odzyskuje istotną rolę. Bo w spokojnych czasach staje się rozrywką, przyjemnością. Teraz stawia się wobec niej inne oczekiwania. Trochę jak w czasach komuny. I zastanawiam się, co mogę zrobić. Chyba przede wszystkim pisać.
- Jestem człowiekiem łagodnym i nastawionym pacyfistycznie. To, co się ostatnio w Polsce wydarzyło, traktuję jako rodzaj dreszczy, jak nazwała to Agnieszka Holland. Jako symptom niebezpiecznej choroby, z której jeszcze możemy się wyleczyć.
Ma pani na nią lekarstwo?
- Mam wrażenie, że w momentach zagrożenia kultura nagle odzyskuje istotną rolę. Bo w spokojnych czasach staje się rozrywką, przyjemnością. Teraz stawia się wobec niej inne oczekiwania. Trochę jak w czasach komuny. I zastanawiam się, co mogę zrobić. Chyba przede wszystkim pisać.
Pozwoliłem
sobie przytoczyć te fragmenty wywiadu, bo wiem, że nie wszyscy mogli do niego
dotrzeć, a jak się okazuje słowa Olgi Tokarczuk powinny być ewangelią
głoszoną w kościołach, w mediach, w
szkołach i na każdym kroku, bo czas jest ku temu, a zjawisko takie jak Jarosław
Kaczyński budzi nie mniejszy niepokój niż Jakub Frank w osiemnastowiecznej
Rzeczpospolitej.
Ja patriotą nie jestem-postrzelałbym sobie bardzo chętnie...z ostrej amunicji,bo po ślepej trudno wyczyścić broń.
OdpowiedzUsuńJanusz Głowacki o-"Malowany Ptak"-Jerzego Kosińskiego:
https://www.youtube.com/watch?v=nNULGMq_3oI
O powstającym filmie"Malowany Ptak":
fim.wp.pl/wielkie-nazwiska-w-malowanym-ptaku-na-motywach-prozy-jerzego-kosinskiego-jak-przyjma-film-przeciwnicy-idy-6103007390892673a
"Malowany Ptak":
docer.pl/doc/nxene1
Przyjemna notka:
naszeblogi.pl/45932-ludzie-malej-wiary-czyli-notka-bardzo-nieprzyjemna
Kochał poezję-szczególnie rymowanki.Nie lubił Szekspira bo nie pisał rymowanek.Zdarł sobie gardło,płuca i...umarł 18 marca 2017 roku(90 lat)
https://vimeo.com/137910696
Pozdrawiam.
Dzień Poezji w wierszu"profesora"J.H:
Usuńhartman.blog.polityka.pl/2017/03/12/legenda-o-jaroslawie-wielkim/#more-2197
Proponuję Henryku, zapisz się do Koła Łowieckiego. Tam można sobie postrzelać skolko ugodno, nawet do specjalnie po to chowanych bażantów.I wcale tego się nie robi ślepą amunicją.
UsuńI nie ma znaczenia, czy jesteś patriotą, czy też nie.
Dziękuję za ciekawe linki na temat jerzego Kosińskiego i jego książki "Malowany ptak", wierszem profesora J.H. w ogóle mnie rozbroiłeś,przepraszam - ubawiłeś, bo przecież nie mam broni.
Panie Stanisławie!Brak oka dominującego powoduje,że nie mogę sobie postrzelać:)W czwartek już je odzyskam(w Czechach) i będę strzelał do wszystkiego co się rusza-aparatem i może z wiatrówki:)
Usuńsiukumbalala.salon24.pl/765003,list-otwarty-obywateli-niemieckich-do-obywateli-polskich-prosimy-o-wybaczenie
Życzę weny twórczej!
Witam! Staszku wspaniała puenta dzisiejszego postu.Czytałem i zastanawiałem się nad znaczeniem słowa patriotyzm.Myślę,że p.Olga Tokarczuk ujęła prawidłowo znaczenie tego słowa.Słowa,które jest odmieniane przez pisiorów i przypisywanie sobie prawa do jego używania.To oni są największymi "patriotami".Tylko jest jedno ale, gdyby ich spytać co to jest patriotyzm to dla nich z pewnością Smoleńsk i władza.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo jasne Bronku, w tej partii takie sprawy jak patriotyzm lub katolicyzm traktowane są instrumentalnie. To jest sposób pozyskiwania wyborców po to, by po zdobyciu wladzy korzystać pełną garścią z jej profitów. Za taką cenę warto kogo trzeba całować po rękach i płaszczyć się na klęczkach przed purpuratorami.Przyjdzie czas, że naród się otrząśnie, oby jak najszybciej...
OdpowiedzUsuń