W zamieszczonym na pierwszej stronie artykule pt.
„Czy kryptonim ‘Wielka Sowa’ kryje w sobie tajemnicę Wunderwaffe von Brauna?”
czytamy: „po przeczesaniu terenu o przestrzeni kilkunastu kilometrów
zlokalizowanych zostało 19 wejść i otworów podziemnych tuneli, zamaskowane i
ukryte w lasach, prowadzące w głąb ziemi sztolnie, prostokątne bunkry wielkości
kamienicy wbudowane w ziemię, sztuczny las posadzony w beczkach dla
zamaskowania terenu, pozostałości obozowych baraków, resztki wysadzonych
budynków, wykopy, nasypy, bunkry. Samo przejście labiryntu, a raczej
szachownicy podziemnych korytarzy, gdyż przecinają się one ze sobą pod kątem
prostym i dokładne ich zbadanie – to robota na wiele tygodni dla kilku takich
grup jak nasza. A przecież warto by jeszcze spróbować usunąć z drogi przeszkody
i przynajmniej w kilku miejscach przebić się przez zwały kamiennego gruzu, w
głąb zasypanych podziemi, aby przekonać się, co usiłowali ukryć przed ludzkim
okiem ci, którzy je zawalili.”
I dalej
bardzo znamienna refleksja autorów artykułu:
„Jedno jest pewne: jeśli
hitlerowski przemysł zbrojeniowy wyczerpawszy niemal wszystkie rezerwy stali i
betonu na budowę wału atlantyckiego i umocnień na wschodzie, podjął się zakrojonej
na tak wielką skalę budowy podziemnych i naziemnych instalacji urządzeń
wojennych, to musiała to być na pewno sprawa o pierwszorzędnym znaczeniu
strategicznym.”
Trzeba z
powagą odnieść się do tej konstatacji. Autorzy artykułu B. Świątkiewicz i B. Węgierski,
nie ulegli pogłoskom o kwaterze Hitlera w Górach Sowich. Wyciągnęli wnioski z
obserwacji poczynionych przez grupę poszukiwaczy, z których wynikało jasno, że
tak szeroko zakrojona i z takim rozmachem prowadzona inwestycja musiała służyć
znacznie poważniejszym celom.
Duża
część artykułu w „Kulisach” poświęcona jest makabrycznym warunkom, w jakich
wykonywane były roboty górnicze i budowlane przez dziesiątki tysięcy najpierw
jeńców wojennych z całej Europy, a następnie więźniów obozu koncentracyjnego
Gross-Rosen. Cytowane są listy Czytelników, byłych więźniów pracujących przy
drążeniu tuneli w Górach Sowich, którym cudem udało się uratować życie.
Interesujące jest zakończenie artykułu, w którym odkrywamy zagadkę
zasygnalizowaną w jego tytule, a dotyczącą tajemnicy Wernhera von Brauna:
„Jest
pewien człowiek w Ameryce, który mógłby uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć,
jakim celom służyły instalowane tu żelbetonowe urządzenia. Znamy jego adres i
wiemy, że dalej interesuje się tymi sprawami, i pracuje w tym samym zawodzie –
na innym terenie. Tym człowiekiem jest Wernher von Braun, dyrektor techniczny
paliw płynnych i wyrzutni rakietowych w Peenemünde, generalny dowódca i ekspert
od tych spraw w hitlerowskiej III Rzeszy, a obecnie obywatel amerykański, zamieszkały
w stanie Alabama i będący na usługach USA. On wie na pewno, jakie założenia
kryły się pod kryptonimem „Grosse Eule” (Wielka Sowa) i my wiemy z historii, że
Wunderwaffe von Brauna nie uratowała Niemiec hitlerowskich od ostatecznej
klęski.”
Możemy
się domyślić, że nie było takich możliwości, by dotrzeć i cokolwiek wydobyć od
pracującego wówczas dla amerykańskiej NASA niemieckiego naukowca von Brauna.
Był to czas „zimnej wojny” pomiędzy Wschodem i Zachodem, a tajemnice
hitlerowskich planów produkcji zbrojeniowej chronione są przez wszystkie
wywiady państw zainteresowanych do dziś, mimo że mamy już NATO i Unię
Europejską.
Ale
„Kulisy” nie zrezygnowały tak łatwo z frapującego tematu-zagadki: co się kryje
w tajemniczych podziemiach Włodarza? W kilka lat później, w 1971 roku, przybyła
tutaj następna grupa wywiadowcza, tym razem złożona z uczniów IV Liceum
Ogólnokształcącego nr 5 w Warszawie oraz członków klubu turystyki pieszej
„Nietoperz” z Wałbrzycha. Akcja „Sowa 71” miała na celu penetrację i sporządzenie
planów podziemi w Walimiu i okolicach oraz zebranie materiałów na temat
przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy.
Głównym
organizatorem ekspedycji był młody licealista z Warszawy, Zbyszek Dawidowicz, zainspirowany artykułami na ten temat w stołecznej
prasie. To właśnie jemu w dużej części poświęciła swój artykuł w „Kulisach”
Lilianna Olchowik. Oto co dowiadujemy się o efektach wyprawy, która rozpoczęła
się 26 czerwca z udziałem 13 uczestników, zaopatrzonych przez Ligę Obrony Kraju
w niezbędne narzędzia i sprzęt:
„Spędzili
w Walimiu ponad miesiąc. Udało im się przy pomocy Kazimierza Fedorowicza,
przewodniczącego Koła ZBoWiD w Walimiu, który praktycznie sam usiłuje opiekować
się olbrzymim terenem, przemierzyć kilkadziesiąt kilometrów tuneli. Odkryli
nieznane jeszcze odcinki lochów na zboczu Jawornika, dotarli do komory
składającej się z trzech sal, w której gazowano więźniów spalinami, mierzyli
głębokość sztolni ukrytych w lesie, zbierali relacje mieszkańców okolicznych
miejscowości, troskliwie zabezpieczali każdy ślad męczeństwa więźniów drążących
ongiś fortecę.”
Zbyszek
Dawidowicz miał wielkie plany zabezpieczenia i ochrony miejsc, gdzie prowadzone
były roboty w kompleksie „Riese”. Postanowił jednak wcześniej skończyć studia
historyczne na Uniwersytecie, później dopiero zająć się tajemnicą Gór Sowich.
Wiemy, że pozostał wierny swej młodzieńczej pasji. Interesował się odkryciami
innych badaczy w Górach Sowich, pisał na ten temat artykuły w „Odkrywcy”,
właśnie niedawno ukazała się jego książka – „’Riese’. Hitlerowskie Podziemia
Śmierci” w serii wydawniczej „Militarne Sekrety”.
Wiemy
też, że zabezpieczenie terenu wymagało działań natychmiastowych, zwłaszcza że
upływający czas zacierał ślady. Nie podjęto takich kroków zaraz po wojnie,
wręcz odwrotnie, działy się tu rzeczy, które można uznać za kolejny,
zakonspirowany, tajemniczy ciąg wydarzeń. Oto co możemy przeczytać w
zakończeniu artykułu:
„W roku
1947 zaczęto usuwać ślady po byłych obozach koncentracyjnych – zeznaje
Kazimierz Fedorowicz – Robili to ludzie z terenowego przedsiębiorstwa
zajmującego się jakimiś poszukiwaniami. Wśród nich był inż. Dalmus – Niemiec,
Witkowski Andres lub Andreas. Robiono to bardzo szybko. Usunięto wszystkie
baraki, ponad 16 żelbetonowych bloków SS-mańskich z Jugowic Górnych.
Porozbierano baraki z materiałami budowlanymi, a natomiast pozostawiono sam
materiał.
Zagadka
Gór Sowich nie kończy się więc z końcem wojny, wręcz przeciwnie, wydaje się
gmatwać. Dlatego też brak jakichkolwiek długotrwałych i systematycznych działań
zmierzających do jej wyjaśnienia martwi i niepokoi”.
Przez
wiele lat po wojnie podziemia Gór Sowich pozostawiono samym sobie. Od czasu do
czasu pojawiały się tu samochody wojskowe polskie i rosyjskie. Jaki był cel
tych penetracji, co robiły w gęstych
lasach, tego nie da się ustalić. Dopiero w latach siedemdziesiątych można było
zaobserwować większe zainteresowanie tajemnicą Gór Sowich. Ale intrygującej
zagadki o tym, co się kryje w zablokowanej części podziemi, nikt już nie był w
stanie rozszyfrować.
Konia z
rzędem należałoby też podarować badaczowi, który potrafi odkryć i udokumentować
prawdziwe zamiary Führera i jego zaufanych współpracowników w odniesieniu do
podziemnej inwestycji w Górach Sowich. Wciąż nie znamy odpowiedzi na to
pytanie, ani też nie mamy pewności, czy ktokolwiek i kiedykolwiek na nie
odpowie.
Fajny ten dzisiejszy tekst.Teraz widzę,że to co Ty zrobiłeś oraz Samorząd Walimia to wielka zasługa aby działania hitlerowskich Niemiec zostały udostępnione potomnym. Nie ma się co dziwić,że rządy polskie te w przeszłości i obecny nie posiadają jakiś planów rozwikłania zagadki Gór Sowich.Gdyby znależli "Złoty Pociąg"pełen skarbów zrabowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej to by była dla nich żyła złota i popularności.Ale szczęście,że tego pociągu nie znaleziono.I na koniec jeszcze jedno.Twój kolega Pan Zbyszek Dawidowicz ma również duży wkład w odkrycia podziemi Gór Sowich.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Wesoły poganin"
OdpowiedzUsuń"Kim jestem?Dlaczego tu jestem?
Moim pragnieniem jest,aby zobaczyć świat nauki i technologii w pełnej harmonii ze światem religii."/Werner von Braun/
crev.info/?scientists=wernher-von-braun
Wywiady Łukasza Kazka z pierwszymi osadnikami w Walimiu:
www.archiwum-historii-mowionej.pl/relacja-wladyslawa-malinowskiego/
www.archiwum-historii-mowionej.pl/relacja-piotra-baryczy/
97 lat ma Antoni Dudek-najstarszy mieszkaniec Walimia.
Udzielał wywiadu panu Z.Dawidowiczowi,gdy badał tereny Riese
-gość,który ukradł panu Dawidowiczowi linę i zostawił Go w sztolni
już nie żyje.
W niedzielę poprowadziłem moją wycieczkę w okolice Riese.Udaliśmy się
na Dział Jawornicki i Chłopską Górę(576).Gdy wojna miała się ku końcowi,w okolicznych lasach tej góry ukryły się kobiety i dzieci z Walimia przed nadchodzącymi hordami"mongołów".Z najwyższego szczytu Działu Jawornickiego(626),doskonale było widać nadciągające od strony Przeł.Walimskiej i Glinna oddziały sowieckie.Widać stąd cały masyw Włodarza,Wielkiej Sowy,Sokoła,Venture Koppe i...ruiny Walimia(ZPL).
Widać także miejsce na Patelniach Walimskich,z którego kiedyś podziwiał
Pan Góry Kamienne,Wałbrzyskie,Karkonosze,Sowie.
Ukrywające się kobiety z dziećmi,po kilku dniach obeszły Włodarza przez Głuszycę i Sierpnicę,i wróciły do Walimia.
Na wierzchowinie Działu Jawornickiego stało kilka małych bunkrów i drewniane wieże wartownicze-wieże rozpadły się bunkry gdzieś wcięło.
Na drogach Działu Jawornickiego odbywają się teraz zawody motocrossowe i samochodów terenowych.
Pozdrawiam.
Kto rozwala Unię Europejską!?USA razem z CIA i Putinem to kupa gno..!
OdpowiedzUsuńhttps://wikileaks.org/ciav7p1