Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012


Nie lękajcie się


 Słowa te wypowiedziane w czasie jednej z pierwszych pielgrzymek do Polski papieża Jana Pawła II utkwiły w pamięci i sercu wielu milionów Polaków. W trudnych czasach komunizmu podnosiły na duchu, dodawały nadziei i zachęcały do oporu przeciw narzuconemu  siłą totalitarnemu systemowi władzy. Krzepiły też wierzących i wzmacniały duchowo, zwłaszcza że wypowiedział je najwyższy dostojnik kościoła katolickiego, a dla nas Polaków już wtedy najwyższy autorytet.
Papież z upodobaniem wracał do tych słów. W jednej z ostatnich pielgrzymek do Polski w 1999 roku, a odbył ich w czasie swojego 27-letniego pontyfikatu aż 9, w czasie pamiętnej kanonizacji błogosławionej Kingi, patronki słynnego klasztoru w Starym Sączu, powiedział:
„Bracia i siostry, nie lękajcie się chcieć świętości! Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych ! …”
Za każdym razem, gdy Ojciec Święty opuszczał Polskę, żegnaliśmy Go ze smutkiem i ze łzą w oku, ale także nadzieją na następne rychłe spotkanie. Ostatnie z nich miało miejsce w roku 2002. W trzy lata później 2 kwietnia 2005 roku nasz Wielki Rodak zmarł w stolicy Piotrowej -  Watykanie. Dziś mija już siedem lat, odkąd nie ma Go z nami.
Corocznie odbywają się uroczystości związane z rocznicą Jego śmierci, odprawiane są Msze Święte, wygłaszane piękne kazania. Wtedy odżywa pamięć o papieżu Polaku, który dla nas od samego początku był święty. Ceremonie się kończą, wraca szara codzienność powszedniego bytowania i wracają z jeszcze większą mocą potwory nienawiści, wzajemnego oskarżania, wojen politycznych, bezkompromisowej walki o władzę, deptania ludzkiej godności i można by tak jeszcze długo wymieniać. O słowach papieża Jana Pawła II wzywających do zgody, wzajemnej miłości i poszanowania już nikt nie pamięta.
Mało jest też takich ludzi, którzy pamięć śmierci naszego Ojca Świętego potrafią uczcić w sposób  skromny,  intymny, osobisty. Kto wie czy nie najbardziej wartościowy.
Otrzymałem właśnie maila od mojej sąsiadki, której piękne fotografie zdobią bardzo często moje blogowe pisanie. Viola wyraża się z aprobatą o treści ostatniego postu, a w nawiązaniu do mojej krytyki „wolności mediów” oświadcza:

„W związku ze zbliżającą się rocznicą śmierci Papieża- od Dawida wiersz, który napisał zaraz po śmierci Jana Pawła II. Wiersz ten w dniu pogrzebu wraz z Dawidem umieściliśmy na krzyżu pod Rogowcem. W ten dzień taką wycieczką oddaliśmy rodzaj pewnego hołdu, gdyż nie wyobrażaliśmy sobie siedzieć przed telewizorem jak patetyczne kukły.”

A oto wiersz Dawida:

Abyśmy miłowali tak jak cierpimy

Zal i smutek wielką stratę pisze
Łzy modlitwę duszy szepczą
Odszedł Ojciec wszystkich ludzi...
Odszedł nasz Jan Paweł Drugi...

Nie pielgrzymką i nie łzami oddać pragnę Tobie hołd
Nie kwiatami, drobiazgami czy świeczkami,
Lecz miłością i dobrocią, w codzienności życzliwością.

Proszę, spójrz z wysokiej góry
Na to jak nas kształtowałeś,
Jak wzajemnie szanujemy, jak wzajemnie się kochamy
I z uśmiechem powiesz, że żyjemy tak jak chciałeś ...

                                                        8. 04. 2005
                                                        Dawid Torbacki

Czy trzeba jeszcze coś dodawać do tej historii. Wycieczka piesza całej rodziny pod krzyż na Rogowcu i pełen szczerości wiersz Dawida mówią wszystko. Nie lękajcie się czynić podobnych gestów sami dla siebie, we własnym sumieniu, z  potrzeby serca i dla własnej satysfakcji.

Fot. Viola Torbacka



2 komentarze:

  1. Co rocznie grupa ludzi zebrana na placu Piłsudskiego w W-wie (dawny plac Zwycięstwa) jest mniej liczna.Po mimo że jak pan wie p.Stasiu jest Luteranem to jednak ten moment i ta data pobudza mnie do refleksji.Refleksji złożonej.Myślę o wielkich słowach wielkiego człowieka swojej epoki ale i o przemijaniu,o echach wydarzeń,o tym jak niewiele w nas zostaje... Ci którzy przychodzą tu w W-wie to w mojej ocenie Ci którzy słuchali a nie li tylko byli powiększając frekwencję wówczas gdy papież do nich mówił.Pozdrawiam serdecznie i wiosennie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cenię sobie Pawle to, co napisałeś. To bardzo mądre wnioski, a jeszcze bardziej, że będąc protestantem potrafisz docenić wielkość tej postaci. Ja cenię sobie najwyżej te zasługi,które pozwoliły dzięki jego pielgrzymkom do Polski łączyć naród polski w jedną wielką rodzinę, a także te które służą dobremu imieniu Polski na świecie. Szkoda tylko, że wzniosłe przeżycia pielgrzymkowe to były zrywy krótkotrwałe i przemijające.

    OdpowiedzUsuń