Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012


Siedzą sobie jak kury na Grzędzie


To nie żart ani metafora, choć na pierwszy rzut oka może robić takie wrażenie. Jednakowoż Grzędy, to faktycznie nazwa wsi w gminie Czarny Bór, a że przeważająca część jej mieszkańców zasiedliła się tam od czasów powojennych i dziś można już mówić o kolejnym pokoleniu związanym z tym miejscem, stąd nasuwające się porzekadło. A ponadto wieś jest niemała, należy do starszych wsi w regionie i ma swoją barwną historię. Ma też wiele atutów, poczynając od nienajgorszych gruntów rolnych, dobrze utrzymanych i unowocześnionych gospodarstw, ale też przedsiębiorczości mieszkańców w odnajdowaniu innych alternatywnych form zarobkowania. Najważniejszym z nich są słynne złoża melafirów, eksploatowanych przez Czarnoborskie Kamieniołomy Drogowe, których część wyrobisk znajduje się w Grzędach.
Ale to nie kamieniołom, ani też gospodarka rolna i usługowa w stosunkowo dobrze rozwijającej się wsi spowodowała moje zainteresowanie Grzędami. Posiadają one jeszcze jeden walor  -  znakomite położenie wśród malowniczych krajobrazów górskich i związane z tym możliwości dalszego rozwoju w kierunku rekreacyjno-wypoczynkowym.


Nowo zbudowany plac zabaw dla dzieci w Grzędach
Przyznam się, że bezpośrednim powodem mojego zainteresowania Grzędami stała się prasowa informacja o przyznaniu drugiej nagrody państwu Urszuli i Jerzemu Kędroniom  w konkursie na najlepsze gospodarstwo agroturystyczne w powiecie wałbrzyskim w roku 2011. Ich gospodarstwo nosi ujmującą nazwę  -  „Ptasi Śpiew”, a jest położone w przysiółku o tej samej nazwie przynależnym do Grzęd. Niełatwo było mi zlokalizować na mapie to miejsce. Okazuje się, że właśnie tędy prowadzi dukt leśny ze Starego Lesieńca do Grzęd w przełęczy rozdzielającej Masyw Dzikowca. Po drodze już na wolnej przestrzeni blisko wsi Grzędy mijamy właśnie kilka zabudowań Ptasiego Śpiewu, a nieco dalej ruiny zamku Konradów. I w ten sposób możemy najszybciej dotrzeć z Wałbrzycha przez Kużnice Świdnickie, Stary Lesieniec do tej  pięknie położonej wsi, w której ludzie siedzą sobie jak kury na grzędzie. Dodam jeszcze, że stąd jest zaledwie parę kilometrów do Krzeszowa, który jest tuż, tuż za górami, za lasami. Noszą one nazwę Wzgórza Krzeszowskie i osłaniają Grzędy od zachodu, z przeciwnej, wschodniej strony mają zaś Grzędy osłonę w Masywie Dzikowca. I w takim oto ekskluzywnym, górskim otoczeniu wzdłuż dolnego biegu Grzędzkiego Potoku rozciąga się na długości dwa i pół kilometra dawna typowa wieś łańcuchowa.
Gospodarstwo agroturystyczne „Ptasi Śpiew” nie jest jedynym w tej wsi, ale wskazuje wyraźnie, jaki powinien być kierunek jej dalszego rozwoju. Grzędy obok gór i lasów mają jeszcze jedno niedostatecznie wykorzystane bogactwo  -  są nim rozsiane po terenie całej wsi, atrakcyjnie jeziorka. Wieś ta mogłaby stać się prawdziwą Mekką letniego wypoczynku nad wodą dla wielkiego Wałbrzycha, bo są to najbliżej położone akweny wodne. W malowniczo położonym zalewie  Grzędzkiego Potoku został w latach 80-tych odpowiednio zagospodarowany i uruchomiony ośrodek rekreacji i wypoczynku złożony z dwóch niecek wodnych, umożliwiających kąpiele i korzystanie ze sprzętu wodnego. Gmina wiązała z tym ośrodkiem strategiczne plany, których celem był rozwój turystyki i wypoczynku. Był taki czas, kiedy nad zalew przybywały tłumy weekendowych gości nie tylko z Wałbrzycha, ale z całej okolicy. Nie udało się rozwiązać spraw związanych z administrowaniem ośrodkiem i utrzymaniem stanu technicznego, spadło też zainteresowanie wykupem działek wokół zalewu.


Dni gminne Czarnego Boru
 A jest to ze względu na znakomite położenie w otoczeniu wzgórz pokrytych lasami niezwykle atrakcyjne miejsce letniego wypoczynku, a także sportu wędkarskiego. Takimi miejscami mogłyby się stać także pozostałe jeziorka w Grzędach, a jest ich kilka. Wieś ta ma daleko idące szanse stać się wsią letniskową. Jest ku temu jeszcze wiele innych powodów. Muszą tę szansę dostrzec gospodarze, a przede wszystkim mieszkańcy wsi, właściciele budynków i gruntów. W programach unijnych dla wsi właśnie teraz jak nigdy dotąd otwierają się szeroko drzwi do wszelkiego tego rodzaju  inicjatyw.
A ponieważ przed nami zbliżające się lato zachęcam do uwzględnienia w letnich planach weekendowych wycieczki do Grzęd. Będzie to bardzo ciekawa, rekreacyjna eskapada. Warto spróbować.

1 komentarz:

  1. Malowniczy opis równie malowniczej wioski Stasiu.Ciekawe są zwłaszcza te jeziorka w środku wsi o których wspominasz w poście.Wydaje się iż w dobie internetu znalezienie stron unijnych i różnych możliwości dofinansowań nie jest problemem...a jednak.Tyle jest programów unijnych a i od władz gminy jak sądzę coś można się dowiedzieć.Dziwi mnie ta statyczność.We wsiach pod Norymbergą było by to natychmiast wykorzystane a wiem co mówię.Niemcy są szalenie praktyczni natomiast u nas to wszystko ginie w oceanie procedur,pozwoleń,stempli,pism,okólników itd.Myślę że to znacznie zniechęca,inna sprawa że za mało w nas odwagi i znajomości wspomnianych programów unijnych.Krzyczał bym "mieszkańcy Grzędy" obudźcie się!" Natychmiast.Wieś Grzędy ponoć przed laty nazywała się Loitz.Tak twierdzi pani Heitz której niejednokrotnie relacjonuję lub tłumaczę nowiny z Twojego bloga Stasiu.Pozdrawiam Cie pięknie.P.

    OdpowiedzUsuń