Nie wszyscy lubimy
zimę. Żałujemy że pełne zieleni i kwiatów ogrody i łąki pokrywa śnieżna
powłoka, że wokół jest biało od śniegu, na dworze chłód, w domu najważniejszym
się staje ogrzewanie mieszkania. Martwią nas pogarszające się warunki drogowe,
denerwuje to, że trzeba bez przerwy się ubierać
i rozbierać, a jeszcze bardziej przedłużająca się zima, kiedy nie możemy
doczekać się wiosny.
Ale zima ma swoje dobre
strony. Wielu z nas w tym roku z utęsknieniem czekało na pierwszy śnieg, bo zima się opóźniła, a więc trzeba
było dłużej czekać na „zimowe szaleństwo”. Każda godzina spędzona na nartach,
czy to zjazdowych, czy biegowych, to dla wielu z nas największa przyjemność.
A dzieciaki na sankach,
łyżwach lub nartach czują się jak w niebie.
Swego czasu znalazłem
się na Cyprze, gorącej wyspie na Morzu Śródziemnym. Tam zima znana jest z
telewizji. To było w połowie listopada. Chodziliśmy codziennie na plażę, gdzie
można było się opalać i nieco ochłodzić w wodzie. Od wczesnego rana do późnego
wieczoru prażyło słońce, ani chmurki na niebie. I tak prawie przez cały rok,
jak mówili opiekunowie turnusu. Dobrze, że w pokojach hotelowych była
klimatyzacja., bo inaczej zasypiając można by się zagotować w nocy..
Tam są zaledwie dwa,
trzy miesiące (grudzień, styczeń , luty), kiedy spada temperatura do kilku
stopni powyżej zera i w hotelach robi się luźniej od gości. Pozostałe miesiące
– to lato. Cypryjczycy nie potrzebują zimowej odzieży. Opady deszczu, to dla
nich uśmiech losu. W ogrodach przydomowych, w parkach, na skwerach ustawicznie
działają urządzenia zraszające. Dzięki temu hotele, budynki publiczne, domy
mieszkalne toną w zieleni i kwiatach.
Pamiętam dziwne
wrażenie, gdy samolot w drodze powrotnej wpadł nagle nad Warszawą w czarne
chmury by za chwilę wylądować na lotnisku. Wydawało się, że nagle zlecieliśmy z
jasnego nieba pod ziemię. Było ciemno, ponuro, mglisto, po prostu koniec
listopada. Ten przeskok z przestrzeni pełnej
złocistości słońca do naszej
szarej zachmurzonej rzeczywistości był trudny do zniesienia. Ale… trwało to
niezbyt długo. Jesteśmy przecież od kołyski przyzwyczajeni do zmiennych pór
roku. I jeśli zastanowimy się dłużej, to musimy przyznać, że jest w tym jakiś
sens. W każdej z naszych pór roku możemy znaleźć wiele pozytywów.
A jak piękną potrafi być zima?
Ma ona swoich gorących
wielbicieli. Wielu z nich potrafi to znakomicie pokazać na fotografii. W tym
roku może się to okazać szczególnie cenne, bo jak dotąd na naszej ziemi
wałbrzyskiej śnieg był dość rzadkim gościem. Całe szczęście, że go nie brakuje
przy schronisku „Andrzejówka”.
Niestety, nie będzie pod Andrzejówką Biegu Gwarków. Okazało się, że organizacja tej imprezy przerasta możliwości
finansowe wielkiego Wałbrzycha, a sąsiadujące gminy nie pośpieszyły z pomocą.
Ręce opadają jak się o tym słyszy. Czy nie można było się wcześniej w tej
sprawie dogadać. Mamy przecież teraz Aglomerację Wałbrzyską, a Bieg Gwarków, to
przecież najważniejsza na ziemi wałbrzyskiej zimowa impreza sportowa i
rodzinna. Było to zarazem święto, w którym uczestniczyli amatorzy biegów
narciarskich z całymi rodzinami. Można było w zimowej scenerii, atrakcyjnie i
zdrowo spędzić jeden z zimowych weekendów, a czynili to najliczniej mieszkańcy
Wałbrzycha. Setki ludzi, i tych biegających na nartach, i ich kibiców
przeżywali w tym dniu niezapomniane chwile. A przecież czas spędzony zimą na
świeżym powietrzu, to najlepszy eliksir leczniczy. No ale Wałbrzych ma „złoty
pociąg”, który rozsławił go na całym świecie. Zawracanie sobie głowy lokalną
imprezką sportową, to nie te czasy.
Zachęcam mimo wszystko
miłośników sportów zimowych i spacerów – pod „Andrzejówkę”. Czekają na Was przez całą
zimę trasy biegowe, wyciągi narciarskie i fascynujące krajobrazy górskie.
P.S. W ostatnim numerze DB 2010 Andrzej Basiński informuje nas, że 36 Bieg Gwarków jednak się odbędzie, ale na Przełęczy Jugowskiej, znaleźli się organizatorzy, którzy przejmią pałeczkę od Wałbrzycha. Może się okazać, że to będzie strzał w dziesiątkę, jeśli zajmią się organizacją Biegu ludzie z sercem i wyobraźnią. Niestety, to już nie będzie weekend rodzinny dla Wałbrzyszan, bo do Pieszyc i Bielawy jest znacznie dalej niż pod "Andrzejówkę".
P.S. W ostatnim numerze DB 2010 Andrzej Basiński informuje nas, że 36 Bieg Gwarków jednak się odbędzie, ale na Przełęczy Jugowskiej, znaleźli się organizatorzy, którzy przejmią pałeczkę od Wałbrzycha. Może się okazać, że to będzie strzał w dziesiątkę, jeśli zajmią się organizacją Biegu ludzie z sercem i wyobraźnią. Niestety, to już nie będzie weekend rodzinny dla Wałbrzyszan, bo do Pieszyc i Bielawy jest znacznie dalej niż pod "Andrzejówkę".
Fot. Zbigniew Dawidowicz
W ja już mam dość tej zimy.Oczekuję z niecierpliwością na wiosnę.Wczoraj zrobiłem sobie spacer na działkę.Już zaplanowałem oczywiście na papierze gdzie będę siał poszczególne warzywa.Ale do rzeczy zima jest piękna wtedy gdy jest śnieg i niezbyt niska temperatura.Jak byliśmy w Cieszynie to temperatura spadała do - 18 a nawet -20 stopni/takiej zimy nie lubię/.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak jak Ty zimę lubię jak jest śnieżna. U nas faktycznie bywa tak, że śniegu jest jak na lekarstwo i szybko topnieje, a wtedy wszelkie widoki z okna, czy na spacerach są dość ponure. Widzę Bronku, że masz coś z dobrego wielkopolskiego gospodarza,wszystko planowo i z papierkiem w ręku. A własne warzywa są super. Byle do Wiosny !
UsuńStaszku! Mój dziadek był przed wojną obszarnikiem a po wojnie "kułakiem" a więc mam coś z rolnika.Pamiętam jak dziadek całą działalność związaną z uprawą roli miał spisaną w kilku księgach,a ponadto prowadził buchalterię- a więc dochody i rozchody gospodarstwa.Dużo mógłbym na ten temat powiedzieć,ale te ciekawostki zostawiam jak się spotkamy.Tak więc jak napisałeś mam coś z dobrego wielkopolskiego gospodarza.Pozdrawiam
UsuńZa Bieruta synów tzw.kułaków wcielano do specjalnych jednostek wojskowych.To był rodzaj kary.Tylko za co?
UsuńTaka jednostka wojskowa znajdowała się także w Ludwikowicach Kł.Fabryczna,tuż obok"Muchołapki".Za koszary służył potężny budynek,który rozebrano w latach 90 ub.wieku.
Żołnierze z tej jednostki pracowali w tutejszych kopalniach.
Mój sąsiad(82 lata),którego ojciec miał za dużo hektarów w okolicach Sieradza,pracował na kopalni w Ludwikowicach(upadowa).
Mój dziadek miał także sporo hektarów(Krotoszyn),ojciec został wcielony do karnej kompanii po powrocie z robót przymusowych.
Nie wiedziałem,że nie będzie Biegu Gwarków.Spaceruję trochę na biegówkach po górach,z rozmów z innymi biegaczami wynikało,że się szykują na tą imprezę.Będą zawiedzeni.
OdpowiedzUsuńDo Związku Sowiogóskiego należą już tylko Dzierżoniów,Bielawa i Stoszowice.
Dlaczego śnieg skrzypi pod stopami-piasek na Saharze także?
www.snowcrystals.com
Już wiem dlaczego nad"Metropolią Noworudzką"unosił się gęsty smog przekraczający wszelkie normy:))
W Nowej Rudzie(Słupcu także)zorganizowano warsztaty,jak należy palić w piecach,żeby było czystsze powietrze.Postawiono kilka piecyków na noworudzkim rynku i zrobiono pokaz palenia"od góry"-po bożemu:))
Na mrozie zgromadziło się ok.50 emerytów i rencistów.
Warsztaty były podzielone na dwie części.Pierwsza pokazująca zalety"palenia od góry"w praktyce.Gdy emeryci i renciści załapali o co chodzi,zaprowadzono ich na drugą część-multiprezentacja-do ogrzewanej sali uroczystości noworudzkiego ratusza.
"Jestem zachwycony tymi warsztatami.Nie wiedziałem,że można aż tak znacznie zredukować spalanie"-stwierdził jeden z emerytów i udał się do domu palić śmieciami i mułem węglowym:)
Jak się czujesz,kiedy jesteś nazywany nazistą?Wywiad z Franke Petry liderem partii AFD.Ciekawa lektura:
www.tabletmag.com/jewish-news-and-politics/224027/frauke-petry-tablet-interview
Pozdrawiam.
Zainteresował mnie bardzo noworudzki eksperyment, bo mówienie o szkodliwości ogrzewania piecami węglowymi nie wystarcza. To znakomity pomysł, choć jak się okazuje,wzbudził w Jugowie u obserwatorów duży niepokój. Nowa Ruda potrafi zaskakiwać. Kiedyś należała do Związku Sowiogórskiego, i miasto i gmina. Czasy się zmieniają. Niestety...Dziękuję za interesujące linki.
UsuńNp.unijna dopłata do wymiany pieców w Gminie Bystrzyca Kłodzka wynosi 85% wartości wydatków związanych z wymianą kotła i modernizacją całego systemu grzewczego.Wymianie nie będą podlegać kotły opalane ekogroszkiem i olejem opałowym.
UsuńW Jugowie w dużym bloku założono duży kocioł na olej opałowy.
Gdy ludzie otrzymali do rąk rachunki za ogrzewanie,wszyscy natychmiast założyli sobie indywidualne piece na węgiel i drzewo.
Bieda i stare nawyki.Niektórzy to przespali by się na ciepłym piecu jak stara Pawlakowa z granatem pod poduszką:)
Zaczęło się od zimy,a skończyło prozaicznie,bo na ogrzewaniu mieszkań.Jedno z drugim ma związek,bo jest zimno,śnieżnie i do wiosny daleko,a palić trzeba.Z przykrością stwierdzam,że w Głuszycy póki co nie ma dofinansowania na przeprowadzenie modernizacji instalacji grzewczej,a smog unosi się i ma się dobrze.Rząd powinien zająć się problemem globalnie,żeby ludzie oddychali czystym powietrzem,a nie zajmować się Warszawką małą czy też dużą.
OdpowiedzUsuńDla pani Zofii zima w skorumpowanej Rumunii za panowania Ceausescu.
UsuńTak było też w Polsce za czasów Bieruta,ale czy pocierano sobie nim tyłki to już nie pamiętam:)
canadafreepress.com/article/the-snow-of-my-childhood
Pozdrawiam serdecznie:)