Przeczytałem właśnie o
sukcesie Agnieszki Holland w Berlinie. Na 67 z kolei przeglądzie filmowym
Berlinae wybitna nasza reżyser, Agnieszka
Holland, została nagrodzona statuetką Srebrnego Niedźwiedzia za najnowszy jej
film pt. „Pokot”. Nagrodę imieniem Alfreda Bauera przyznają w Berlinie
jurorzy za filmy otwierające nowe perspektywy artystyczne.
Na konferencji prasowej
tuż po uroczystej gali, na której odebrała statuetkę, Agnieszka Holland mówiła:
„Ta nagroda znaczy, że film, który
ją otrzymuje, otwiera nowe ścieżki dla filmu, jest wyzwaniem dla tradycyjnego
kina. Co dla mnie ważne, to że tę samą nagrodę dostał mój mentor, wielki polski
reżyser Andrzej Wajda. To trochę zobowiązanie do przekazania pałeczki młodszym.
Przez ostatnie 20 lat kino stało się bardzo bezpieczne, jest podzielone na
gatunki, dopasowane do publiczności... Są filmy dla całych rodzin, thrillery
czy komedie romantyczne, ale także są filmy festiwalowe... Zawsze oczekiwałam,
że to tam powinna się dziać awangarda, ale tego nie widzę. Jest bardzo niewielu, którzy to robią. Ja
wyszłam z mojej osobistej strefy komfortu, chciałam zrobić coś, czego jeszcze
nie widziałam - opowiadała reżyserka.”
Holland mówiła też o zmianach, jakie
w ostatnich latach zaszły w polskim kinie. Zaznaczyła, że w Polsce tworzyło
kiedyś wielu ważnych reżyserów, takich jak np. Wajda czy Zanussi, że
"ziemia jest żyzna" dla kina. „Teraz modlimy się, by politycy nie przyszli i
tego nie zepsuli.”
Dlaczego ja o tym piszę? Informacja
ta dotrze do wszystkich zainteresowanych kanałami medialnymi. Piszę dlatego, że
właśnie my szczególnie mamy się z czego cieszyć.
Dla nas mieszkańców ziemi
wałbrzyskiej jest to ważne z dwóch powodów.
Po pierwsze. Scenariusz nagrodzonego
filmu Agnieszki Holland został oparty na fabule książki bliskiej naszemu sercu powieściopisarki
Olgi Tokarczuk – „Prowadź swój pług
przez kości umarłych."
Po drugie. Są w filmie pobudzające
naszą wyobraźnię sceny nagrane w podziemiach
Osówki. Tak więc głuszycka atrakcja
turystyczna znalazła się na ekranie
filmu, który zdobył prestiżową nagrodę jednego z najważniejszych na świecie
festiwali.
Pisałem swego czasu o książce Olgi Tokarczuk, którą Agnieszka Holland zdecydowała się zaadaptować w swoim filmie „Pokot”.
Przypomnę pokrótce jej treść.
W tajemniczych
okolicznościach ginie mieszkaniec wsi położonej na skraju Kotliny Kłodzkiej.
Jego sąsiadka, Janina Duszejko, emerytowana nauczycielka i obrończyni zwierząt,
wpada na pewien trop i zdradza go
policji. Ale organa władzy nie traktują poważnie jej podejrzeń, mają złe zdanie
o kobiecie, uchodzącej za ekscentryczkę, mieszkającej samotnie i pasjonującej
się astrologią.. Okoliczności kolejnych morderstw skłaniają jednak policję do
innego spojrzenia na sprawę.
Dla mieszkańców
utopionych w górach takich chociażby wsi jak nasza głuszycka Łomnica, Zimna
Woda lub Sierpnica, powieści Olgi Tokarczuk są nadzwyczaj swojskie, bo dzieją
się jakby tu, w ich wsi i są bliskie
tutejszemu pojmowaniu świata i ludzi. Znamy z autopsji tę przyrodę, piękne
krajobrazy, ale także uciążliwości życia górskich ustroni, zagubionych gdzieś w
górach, odciętych od świata.
Powieść
„Prowadź swój pług przez kości umarłych” stawia jednak nowe, niezwykle
intrygujące pytanie. Dotyczy ono naszego
stosunku do otaczającej nas przyrody i zwierząt. Dotyczy istoty
człowieczeństwa, w którym idea ochrony życia jako najwyższej wartości w
odniesieniu do świata zwierząt jest tylko grą pozorów.
W tym maleńkim
przysiółku, w którym przyszło żyć na stare lata bohaterce powieści, dzieją się
rzeczy wzbudzające wstręt i oburzenie. Grupka myśliwych z lokalnego Kółka
Łowieckiego na czele z komendantem policji i pod opiekuńczymi skrzydłami
księdza proboszcza urządza sobie suto zakrapiane polowania, czując się przy tym zupełnie bezkarnie. Tutaj nie
obowiązują żadne okresy ochronne, strzela się do wszystkiego co popadnie i
kiedy tylko nadarzy się okazja. Ofiarą myśliwych padły też dwie wierne i oddane
suczki, jedyne towarzyszki życia mieszkającej na tym odludziu samotnej kobiety.
Trudno się dziwić, że przechyliło to do reszty czarę goryczy. Bohaterka
książki podejmuje się walki o prawo do
życia dla zwierząt z panującą wszędzie obojętnością , bezdusznością, hipokryzją. Decyduje się sama być w tej
sprawie i sędzią, i katem. Jaki jest
finał tej potyczki? Odpowiedź na to
pytanie poszukajmy w powieści. Oto urywki powieści, wprowadzające w istotę
problemu:
„Teraz
wydało mi się jasne, dlaczego wieże strzelnicze, które przecież bardziej
przypominają wieże strażników z obozów koncentracyjnych, nazywa się ambonami. W ambonie Człowiek stawia się
ponad innymi Istotami i sam przyznaje sobie prawo do ich życia i śmierci. Staje
się tyranem i uzurpatorem…”
„Popatrzcie
jak funkcjonują te ambony. To jest zło, trzeba ten fakt nazwać po imieniu:
przemyślne, perfidne i wyrafinowane zło – budować paśniki, sypać tam świeże
jabłka i pszenicę, wabić Zwierzęta, a kiedy się już oswoją i przyzwyczają, strzelać
im z ukrycia, z ambony w głowę… „Gdy przechodzicie koło wystaw sklepowych, na
których wiszą czerwone połcie poćwiartowanego ciała, to myślicie że co to jest?
Nie zastanawiacie się, prawda? Albo gdy zamawiacie szaszłyk, czy kotlet – to co
dostajecie? Nic w tym strasznego. Zbrodnia została uznana za coś normalnego,
stała się czynnością codzienną. Wszyscy ją popełniają. Tak właśnie wyglądałby
świat, gdyby obozy koncentracyjne stały się normą. Nikt by nie widział w nich
nic złego…
A
przecież Człowiek ma wobec Zwierząt wielki obowiązek – pomóc im przeżyć życie,
a tym oswojonym – odwzajemnić ich miłość i czułość, bo one nam dają o wiele
więcej, niż od nas dostają. I trzeba, żeby one przeżyły swoje życie godnie…
Kiedy się je zabija, a one umierają w Lęku i Grozie, jak ten dzik, którego
ciało leżało wczoraj przede mną i wciąż tam leży poniżone, ubłocone i oklejone
krwią, zamienione w padlinę – wtedy skazuje się je na piekło i cały świat
zamienia w piekło. Czy ludzie tego nie widzą? Czy ich rozum jest w stanie wyjść
poza małe, samolubne przyjemności?
Żeby pojąć dokładniej i
zrozumieć skąd te gwałtowne słowa protestu i oburzenia, trzeba przeczytać całą
książkę. Zarówno splot wydarzeń składający się na warstwę fabularną jak i
liczne, niezwykle głębokie i dające wiele do myślenia refleksje bohaterki
powieści, a w domyśle - jej autorki,
czynią z tej pozycji ogromnie ważne wydarzenie w naszym życiu literackim.
Okazuje się, że mamy
teraz kolejne ważne wydarzenie, którym jest berlińska nagroda dla filmu „Pokot”
Agnieszki Holland. Rodzi się więc szczególnie intrygujące pytanie. W jakim
stopniu reżyser filmu wykorzystała fabułę powieści, co pokazała w filmie, co
spowodowało, że zyskał on uznanie na berlińskim festiwalu?
Na pytania te możemy
znaleźć odpowiedź jednym tylko sposobem. Koniecznie trzeba obejrzeć film.
Będzie on zapewne wyświetlany w naszych kinach i należy się spodziewać, że
wzbudzi ogromne zainteresowanie. Zachęcam do tego zwłaszcza mieszkańców ziemi
wałbrzyskiej.
Fot. Zbigniew Dawidowicz
Fajny tekst o filmie A.Holland "Pokot".który otrzymał Srebrnego Niedzwiedzia na Festiwalu w Berlinie.Słusznie podkreśliłeś,że film został wyreżyserowany np,powieści Olgi Tokarczuk a niektóre sceny zostały umieszczone w podziemiach"Twojej"Osówki.Napisałem Twojej,ponieważ to za Twojego urzędowania na stanowisku burmistrza Głuszycy prace w Osówce były prowadzone o czym świadczy tablica pamiątkowa umieszczona przy wyjściu z podziemi.
OdpowiedzUsuńP.s,Popraw wtekście omyłkowo naposane nazwisko Lipińskiej na Tokarczuk,bo niektórzy mogą soę przyczepić.Pozdrawiam
Dziękuję Bronku za jak zwykle pozytywny komentarz i za koleżeńską uwagę. Już to popeawiłem. Jak się robi coś w pośpiechu, niestety takie pomyłki mi się zdarzają. A Olga Lipińska zadomowiła się w mej pamięci mam nadzieję że na zawsze. Ale w tym razem składam hołd Agnieszce Holland i Oldze Tokarczuk.
UsuńBył także czerwony dywan:)
OdpowiedzUsuńwww.gala.pl/czerwony-dywan
XXXVI Bieg Gwarków przeszedł do historii.
Trasa biegu biegała wokół Kalenicy tzw."Białą Drogą"przez Bielawską Polanę i Zimną Polanę.Szkoda,że Jugowską Polankę wykorzystano na parking i inne duperele,bo mogłaby teraz być doskonałym miejscem na start i metę.Takiego miejsca brakuje.Ale jest Zygmuntówka i trzy Chaty Bukowe-właściwie to cztery,bo wybudowano ogromny pawilon w którym mieści się wypożyczalnia nart itp.Drogi wyremontowane,odśnieżone-tylko przyjeżdżać na wypoczynek.
Pogoda dopisała,kibice także.W biegu wzięło udział ok.300 zawodników.
Moja wnuczka z koleżanką doliczyły się ponad 500 samochodów na parkingach.
https://www.youtube.com/watch?v=VAejf13AVSw
Nowe informacje o początkach Riese:
https://www.youtube.com/watch?v=nnyDaeDHl8w
Pozdrawiam.
Dziękuję Henryku za krótką relację z Biegu Gwarków w Twoich stronach. Myślę, że się udało mimo, że nie było zbyt wiele czasu na promocję Biegu w nowym miejscu.Dobrze, że ta tradycja nie zginęła.Dziękuję za linka o początkach Riese, choć o tym, że to się zaczęło w Walimiu było wiadomo od samego początku...
Usuń