Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 21 października 2016

Ogród tajemnic



„O zieleni można nieskończenie.
Powielając dźwiękiem jej znaczenie,
Można kunsztem udatnych powieleń
Tworzyć światu coraz nowszą zieleń.

Nie dość słowo z widzenia znać. Trzeba
Wiedzieć jaka wydała go gleba,
Jak zalęgło się, rosło, pęczniało,
Nie - jak dźwięczy, ale jak dźwięczało,
Nie - jak brzmi, ale jakim nabrzmieniem
Dojrzewało, zanim się imieniem,
Czyli nazwą, wyrazem rozpękło,

W dziejach wzrostu słowa - jego piękno”…

(Julian Tuwim, „Zieleń”)

Słowo „zieleń” ma zapewne swą genealogię, ma także nieskończoną ilość skojarzeń i  znaczeń. Moje pojęcie zieleni jest bogate w obfitość barw od jasnej do ciemnej zieleni,  ale także jest bogate w rozmaitość odniesień wizualnych. A więc może to być łąka, albo łan wiosennego zboża, albo niedaleka kępa drzew obserwowana codziennie przez okno, albo też rozległe ściany zalesionych gór zamykających horyzont. Mam ten komfort, że mieszkam w górach, a moje miasto nie różni się wiele od wsi, zwłaszcza w tym miejscu, gdzie znajduje się mój dom.

O zieleni mógłbym nieskończenie, tak jak to sugeruje Tuwim w cytowanym wierszu. Może łatwiej byłoby dać sobie z tym spokój, gdyby nie wyjątkowość tegorocznej zieleni. Dobra pogoda wiosną,  ciepłe noce i obfitość deszczu spowodowały, że wszystkie pobocza dróg, łąki i polany leśne, ogródki domowe i trawniki zapełniły się taką obfitością zieleni, jakiej nie było od lat. Trawy urosły wysoko jak nigdy dotąd, w miejscach nie użytkowanych można się w nich „utopić” po uszy. Mieli w tym roku co robić pracownicy porządkowi, nie byli w stanie zdążyć z koszeniem traw w parkach, przy drogach, klombach i budynkach mieszkalnych. Warkot kosiarek spalinowych słychać w tym roku non stop. Pełne ręce roboty mają właściciele ogródków działkowych, do których się zaliczam.

Ale koszenie trawników i wszystkie inne zajęcia na łonie natury mają swoją dodatkową wartość. Człowiek znajduje czas do spokojnych, niczym nie zakłócanych rozmyślań. Nie ma tu prasy, radia, telewizji, komputera, książek. Jest świeże powietrze, ciepło, cisza i wspaniała wokół przyroda. Jest zieleń w swych „udatnych powieleniach” i odcieniach. Jest naturalna egzemplifikacja tego co mieści się w najważniejszym pytaniu człowieka, skąd się wzięło życie na ziemi. Jak to się dzieje, że z maleńkiego nasionka wyrastają duże, dorodne rośliny, że korzonkami drzew i krzewów przenikają soki glebowe w górę aż do korony, zapełniając gałęzie gąszczem liści, kwiatów, a nieco później owoców? 

Jaka siła witalna to powoduje i skąd się ona bierze? A proces ten powtarza się jak wedyjska mantra co roku, nieprzerwanie, od zarania dziejów?

Jeśli poprzez obserwację życia przyrody i życia człowieka dojdziemy do przekonania, że wszystko co nas otacza jest dziełem niepojętej dla nas istoty, Stwórcy, czyli Boga, oznaczać to będzie, że jesteśmy niewierzący, bo przecież wiara jest wtedy, gdy czegoś nie jesteśmy pewni. Istotą religii jest wiara w Boga, ale jeśli to że Bóg istnieje i że  jest twórcą wszystkiego uznamy za pewnik, za rzecz oczywistą, bezdyskusyjną, to znaczy, że odrzucamy wiarę. Czy w takiej sytuacji potrzebna nam jest religia? To tylko jedna z ogrodowych refleksji.

Co roku w przyrodzie obserwujemy ten sam proces rodzenia się życia na Wiosnę, pełnej dojrzałości Latem i obumierania wszystkiego Jesienią. Zima zaciera nieomal wszystkie ślady życia przyrodniczego, pokrywa je śnieżną bielą lub lodową powłoką, po to by powtórzyć narodziny i tok rozwojowy roślin od początku. Co roku mamy więc miniaturę ludzkiego przeznaczenia, z tym że pory roku w życiu człowieka są wieloletnie. No i człowiek nie może powtórzyć swego bytowania na ziemi, o czym napisała dowcipnie Wisława Szymborska w wierszu:

Nic dwa razy się nie zdarza                
i nie zdarzy. Z tej przyczyny              
zrodziliśmy się bez wprawy                 
i pomrzemy bez rutyny.                    

Choćbyśmy uczniami byli  
najtępszymi w szkole świata,  
nie będziemy repetować  
żadnej zimy ani lata.  

Żaden dzień się nie powtórzy,          
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,                
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.      

Wczoraj, kiedy twoje imię  
ktoś wymówił przy mnie głośno,  
tak mi było, jakby róża  
przez otwarte wpadła okno.  

Dziś, gdy jesteśmy razem,  
odwróciłem twarz ku ścianie.  
Róża? Jak wygląda róża?  
Czy to kwiat? A może kamień?

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.


Czemu ty się, zła godzino,  
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?  
Jesteś - a więc musisz minąć.  
Miniesz - a więc to jest piękne.  

Uśmiechnięci, współobjęci  
spróbujemy szukać zgody,  
choć różnimy się od siebie  
jak dwie krople czystej wody.


Oj, rodzi się tych pytań wiele skutkiem obserwacji otaczającej nas przyrody i trzeba wreszcie spokojnie je sobie zadać bez wgłębiania się w uczone tyrady religijnych mentorów lub laickich etyków. I najlepiej jeśli odpowiedź na nie odnajdziemy w sobie, we wnętrzu własnej duszy.

Fot. Zbigniew Dawidowicz

4 komentarze:

  1. Staszku!Bardzo ładnie zakończyłeś dzisiejszy blog - wierszem naszej Noblistki Wisławy Szymborskiej"Nic dwa razy się nie zdarza".Przyznaję,że ten wiersz należy również do moich ulubionych a szczególnie jedna jego zwrotka"Wczoraj,kiedy Twoje imię,ktoś wymówił przy mnie głośno,tak mi było jakby róża,przez otwarte wpadła okno"oczywiście w tym wypadku mam skojarzenie z imieniem sprzed lat i moją piękną miłością.A ponadto chcę powiedzieć,że też niejednkrotnie zastanawiałem się jak to się dzieje w tej przyrodzie.Musi/ moim zdaniem/być ktoś niewidzialny,który nad tym ma pieczę.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Bronku za ten liryczny komentarz. I zgadzam się z Tobą w tym co napisałeś na końcu, choć co do tego, czy ma pieczę, to mam mniej pewności...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie wynaleźli sobie Boga,teraz nie wiedzą co z tym fantem zrobić.Żeby to jednego,to by nie było tak źle,ale co kraj to inny bożek i teraz o tym,który lepszy decydują wojny i horusy.Ja wybieram tego,który obiecuje po śmierci 72 horusy:)
    Jeszcze raz Wisława szymborska;
    "Przymus"
    Zjadamy cudze życie,żeby żyć,
    Denat schabowy z nieboszczką kapustą.
    Karta dań to nekrolog.

    Nawet najlepsi ludzie
    muszą coś zabitego przegryźć,
    przetrawić,
    żeby ich czułe serca
    nie przestały bić.
    Nawet poeci najbardziej liryczni.
    Nawet asceci najbardziej surowi
    żują i przełykają coś,
    co przecież sobie urosło.

    -i Tuwim:
    "Stół'
    Wyrosło w lesie drzewo potężne,
    Twarde,wysmukłe i niebosiężne.

    Raz przyszli drwale,drzewo zrąbali,
    Bardzo się przy tym naharowali.

    Potem je konie na tartak wlokły,
    Tak się zziajały,że całe zmokły.

    Na tym tartaku warczące piły
    Tak drzewo cięły,że się stępiły.

    Kupił te szorstkie listwy i deski
    Stolarz warszawski Adam Wiśniewski.

    Adam Wiśniewski,nie lada majster,
    Wziął piłę,hebel i klajster.

    Mierzył,heblował,kleił,sposobił,
    Zbijał,malował,wreszcie stół zrobił.

    Tyle to trzeba było mozołu
    Dla sporządzenia jednego stołu.

    -i:
    www.youtube.com/watch?v=SuVoZYpu1Xs

    Miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panta rhei-życie płynie.Te dwa słowa greckiego filozofa Heraklita opisują cykl życia.
      Tu można"popłynąć":
      www.pantarhei.com
      :)

      Usuń