Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 24 października 2016

Ostatnie słońce jesieni




Pogodna jesień nastraja nie mniej optymistycznie niż lato. W złocistych promieniach słońca można oniemieć z zachwytu, bo tak olśniewające, kolorowe lasy pojawiają się tylko o tej porze roku i tylko wtedy, gdy uśmiechnie się do nas słonce, o którym wiemy, ze to już jego ostatnie  jesienne królowanie. Jeszcze może dzień dwa i niebo znów się powlecze czarnymi chmurami, posypie zimnym deszczem, a może i śniegiem i stanie się tak jakbyśmy z błyszczącego srebrem nieba wstąpili w mroczne podziemia Osówki.

Wiadomo, lada dzień i już listopad, jeden z najchmurniejszych miesięcy roku.

Póki co, cieszmy się słonecznym światłem i tym weekendem, który upływa w jego blasku i tą rozmaitością brązu, żółci i czerwoności drzew i krzewów, czyniących otaczającą nas przyrodę szczególnie piękną, i szeleszczącymi pod nogami uschniętymi liśćmi, które gdy się im przyjrzeć z bliska wydają się każde z osobna dziełem sztuki. Trudno się dziwić Henrykowi Janasowi, który nie tak dawno zachwycił nas swoimi dziełami sztuki, że te listki z takim pietyzmem utrwala w drzewie i metalu, nadając im ożywcze tchnienie, albo też stara się przenieść je na płótno i ozłocić kolorami słońca.

Nie miałbym serca, gdybym zabierał dzisiaj głos na temat tego, co się dzieje w PiS-owskim państwie polskim, choć ręka świerzbi, a po głowie lata jak gołębica Strockmeiera z czeskiego, szpitalnego serialu, kapitalny aforyzm Stanisława Tyma: „słońce obietnic świeci nocami, aż spać nie można od tego blasku”, albo też myśl Bertranda Russela: „to smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy, tak pełni wątpliwości”. Szkoda, że wśród rządzących za mało jest dyplomatów, a dlaczego? Bo dyplomata to taki, co dwa razy pomyśli, zanim nic nie powie.

W PiS-owskim rządzie jest zgoła odwrotnie. Najlepszy przykład - minister edukacji. Ogłosiła likwidację gimnazjów już od 1 września przyszłego roku, a teraz okazuje się, że jest to wręcz niemożliwe do zrealizowania z wielu zasadniczych powodów, wśród których ważne miejsce stanowią olbrzymie koszty takiej operacji. Dobrze będzie zwolnić nieco tempo tej reformy, a jeśli wprowadzać ją, to tylko tam gdzie jest to możliwe. A w ogóle dobrze byłoby najpierw przeliczyć koszty i przyjrzeć się przewidywanym skutkom, by mieć pewność, czy się opłaca „skórka za wyprawkę”.

Ale już dość na ten temat, przecież miało być optymistycznie. W promieniach słonecznych uwierzmy, że będzie lepiej, a przynajmniej tak samo jak we wróżbach katarynki z wiersza wielkiego maga Konstantego  Ildefonsa Gałczyńskiego. Przypominam go moim wiernym Czytelnikom na podtrzymanie dobrego nastroju. I bardzo proszę nie wyciągajcie z tego wiersza żadnych pesymistycznych analogii :

Kataryniarz
(kręcąc korbą i przemawiając do katarynki)

Lekarstwo na moją biedę,
ty moje grające serce!
Kręcę cię jak niejeden
poeta swoje wiersze.

Dzieciom, wariatom w obłokach
ileż radości przyczyniasz,
O, jakże mam cię nie kochać,
ostatni kataryniarz.

Papuga nad piszczałkami
jak subiekt w obłędnym sklepie,
wróżby sprzedaje gapiom,
że jutro będzie lepiej.

Wiadomo ludziom potrzeba
trochę bengalskich ogni,
z papugi mam trochę chleba,
więc wołam: - Lora, ciągnij!

Lora radośnie wrzeszczy
głosem Elżbiety Drużbackiej.
lecz któż jestem ja? Tyci świerszczyk
w szczelinach cywilizacji.

Taki jak ja „tyci świerszczyk” próbuje od czasu do czasu wróżyć z fusów, że jutro będzie lepiej, bo przecież łakniemy wszyscy dobrej nadziei i wsparcia duchowego. Optymistom żyje się lżej. Dlatego wołam: nie ma złego, co by na dobre nie wyszło. To się sprawdza. I tą pozytywną „prognozą pogody” dla Polski puszczam w ruch korbę katarynki, poeta nie poeta, pisarz nie pisarz, po prostu – „ostatni kataryniarz” w ostatnich słońca promieniach.


4 komentarze:

  1. Nie jestem pewien czy możemy być tak wielkimi optumistami.Przecież dopiero rok ich rządów i zobacz ile juą spieprzyli.A zostało im jeszcze trzy lata,można sobie wyobrazić co nas jeszcze czeka.Nie jestem pewien,czy za trzy lata otrzymamy emerytury,bo przecież ten worek z pieniędzmi nie jest z gumy.Coś nie samowitego,taka obłuda, zakłamanie,chamstwo i pielgrzymka narodowa do Watykanu.Flaki się przewracająjak tak można.Chciałem użyć niecenzuralnych wyrazów ale muszę się powstrzymać abym nie został zaliczony do tego s.......twa.
    A Twój dzisiejszy tekst ładnie oddaje piękno jesieni szczególnie w górach.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ileż to można przemycić ciekawych spostrzeżeń w lekkim tekście o jesieni. Bardzo się cieszę,że likwidacja gimnazjów zostanie powstrzymana, bo młodzi nauczyciele z naszego są przerażeni, a tak mają dodatkowy rok, a może coś się zmieni? Jesień rzeczywiście mieni się feerią barw, ale u nas w górach to normalne, lecz co roku od nowa zaskakuje pięknem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za słowa Bertranda Russela:) Zacytuję na fb:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewo za komentarz i za to, że się odezwałaś. To dla mnie duża satysfakcja. Sam też nie jestem w porządku,bo też nie zaglądałem dawno do Twojego blogu, ale się poprawię. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń