O polskim sarmatyzmie napisano już wiele. Trzeba wracać do
tego tematu, bo jest taka potrzeba, zwłaszcza w ważnym momencie przedwyborczym
do naszego parlamentu
„Święty Jan Ewangelista mawiał:
„Dziateczki, kochajcie jedni drugich”” - a ja wam to mówię, a raczej wymówię,
że tak nie robicie. „Kochamy Ojczyznę” - mówicie, a między sobą w ciągłych
swarach! Piękna to miłość, ojczyzny ziemię kochać, a z jej mieszkańcami się
wadzić?
(Z kazania księdza Marka 4
listopada 1769 roku w kościele Ojców
Bernardynów w Kalwarii z udziałem całej świty ówczesnych możnowładców
wspierających konfederację barską )
To tylko jeden z interesujących
wątków z historycznej książki „Pamiątki Soplicy”. Znajdziemy w niej 25
opowiadań znakomitego gawędziarza Seweryna
Soplicy, cześnika parnawskiego, które zebrał i opracował do druku nieco
później żyjący cioteczny wnuk po mieczu Radziwiłła Panie Kochanku, po kądzieli
Tadeusza Rejtana - Henryk
Rzewuski.
Podobnie jak w słynnych
„Pamiętnikach” Jana Chryzostoma Paska mamy w tej książce z życia wzięty,
realistyczny i wymowny obraz ówczesnej szlachty polskiej, przenikniętej do
szpiku kości sarmackim duchem sobiepaństwa i prywaty. Do czego to doprowadziło
wszyscy wiemy z lekcji historii. Ale o upadek olbrzymiej Rzeczpospolitej od
morza Czarnego do Bałtyckiego skłonni jesteśmy winić wszystkich innych, najczęściej naszych
zaborców – Rosję, Prusy i Austrię, byle tylko nie siebie samych. Dokładne
prześledzenie losów Polski od konfederacji barskiej do targowickiej może
przyprawić o ból głowy i żołądka. Aż dziw bierze, że nikt temu co się działo na
skutek wewnętrznej, ustawicznej, destrukcyjnej wojny o władzę nie potrafił
postawić tamy.
Bo to był świat w każdym calu
stanowy. Rządził nim egoizm warstw posiadających, które na swój użytek
wykształciły prawa i obyczaje, normy moralne i reguły życia codziennego im
właśnie służące. Liczyli się tylko „ dobrze urodzeni”, osoby herbowej kasty,
„błękitnej krwi”, reszta to masa poddanych, wprawdzie już nie niewolnicy, ale
wasale całkowicie zależni od swych mocodawców.
Skąd my to dzisiaj znamy? Czy w
obserwacji współczesnej sceny politycznej nie widzimy z tamtym światem
wyraźnych paranteli?
Rzetelny dziedzic nie obciążał
nadmiernie poddanych. Ktoś musiał przecież mieć siły i motywację by pracować na
dobrobyt powiatowych urzędników i bajeczne fortuny senatorów.
W ograniczonym do „urodzonych”
świecie panowała równość. Mówi się o niej nieustannie, powtarza do znudzenia,
zachłystuje się nią szlachecka „gołota”. Nobilitacja tej równości (dziś byśmy
dodali do tego - wolności i demokracji” ) przynosiła namacalne korzyści,
pozwalała sterować masami wyborców pod dyktando własnych interesów.
Złudność ówczesnej równości
szlacheckiej razi każdego myślącego obserwatora tak samo jak złudność naszej
upartyjnionej demokracji. Dawniej pozwalała ona wyższemu stanowi czerpać
korzyści i apanaże, dziś służy wąskiej grupie „arystokracji politycznej”
rozgrywającej między sobą swe polityczne boje o władzę, a więc o płynące stąd
zaszczyty i pieniądze.
Kariera Soplicy, który wspina się
od zaścianka do zasobnej egzystencji na kilku tłustych folwarkach, jako
najpierw pokojowiec Ogińskich, potem pełnomocnik sądowy i klient Radziwiłłów,
zawsze uległy i posłuszny, padający do nóg, ściskający za kolana swoich
dobrodziejów i protektorów, przypomina kariery wielu naszych polityków,
zależnych od liderów partyjnych.
Seweryn Soplica, typowy sarmacki
warchoł i gawędziarz jest klasycznym przedstawicielem mas szlacheckich
ówczesnej Nowogródczyzny. Wszystko co o nim wiemy da się odnieść do środowiska,
w którym żyje, które go ukształtowało i któremu pozostaje wierny. W przeciwieństwie
do współczesnych „Pamiątkom” młodych romantyków, takich jak Zan, Mickiewicz,
uważa on swój zastany i dobrze rozpoznany świat za wspaniały, nie widzi
potrzeby „by ruszyć z posad bryłę świata”. Pomaga mu w tym ugruntowany
światopogląd Polaka – katolika. Nic więc dziwnego, że był najgorętszym
propagatorem konfederacji barskiej, a
jego bohaterami stali się dwaj jej uczestnicy, chłop Pawlik, eks-rozbójnik,
ustylizowany na Wołyńskiego Janosika oraz niczym legendarny Bogdan Chmielnicki,
Kozak Sawka, pod komendą którego
przyszło mu służyć.
Nieskomplikowana mądrość życiowa
zawarta w maksymie: „czyj się chleb je, tego bronić trzeba”, stanowiła główną wskazówkę postępowania Sopliców wobec
Radziwiłłów. I nie było to efektem cynizmu, czy wyrachowania. Gmin szlachecki,
choć w teorii i we własnym mniemaniu na zagrodzie równy wojewodzie, w praktyce
uważał magnata za istotę nieporównywalnie wyższą, szczerze go uwielbiał i
równie szczerze ubierał w wyimaginowane cnoty.
Czy trzeba szukać ze świeczką przykładów w naszym współczesnym świecie
politycznym takiego płaskiego wazeliniarstwa. Tylko że dziś nie da się
powiedzieć, że nie ma w tym cynizmu i wyrachowania.
Ale współczesny ogół wyborców
niewiele się różni od sarmackiego. Tak samo jest bezkrytyczny i łatwowierny,
ulega zbyt łatwo propagandowym sztuczkom bilbordów, medialnym trikom i
sloganom. Niestety, w obecnie funkcjonującym systemie wyborczym jest
zdeterminowany w najlepszym przypadku na wybór mniejszego zła, a w gorszym - na wybór pomiędzy dżumą i cholerą.
Nie będę się rozwodził o ordynacji
wyborczej, dokumencie perfidnie ułożonym przez naszych wybrańców, którzy
okazali się na tyle inteligentni, by zbudować fundamenty do swojej
nieusuwalności (aż do śmierci).
Przykro mi, ale wszystkie słowa
krytyki, apele i postulaty pod adresem posłów i senatorów są przysłowiowym
uderzeniem grochem o ścianę. O absurdach w obecnie obowiązującej ordynacji
wyborczej pisałem już nieraz w moim blogu. Jest to temat dyżurny w setkach
tysięcy komentarzy na stronach internetowych. Pokąd nie będzie zmian, które
przekonają wyborcę, że jego głos się
liczy, że nie trzeba oszczędzać na zelówkach, tylko trzeba wziąć udział w
wyborach, potąd zapewnienia o naszej demokracji nie przestaną być absurdalną
spuścizną sarmackiej przeszłości.
Nie próbuję rozwijać dalej tego
tematu, blog internetowy nie jest najlepszym miejscem na tego rodzaju dywagacje. Na temat
Rzeczpospolitej szlacheckiej mamy obecnie mnóstwo interesujących książek.
Zdumiewające jest to, że wciąż nie potrafimy z naszej historii wyciągać
sensownych wniosków.
W tym poście skorzystałem z
książki wydanej w 1978 roku w Warszawie przez Bibliotekę Klasyki Polskiej i
Obcej z „Posłowiem” opracowanym przez
Zofię Lwinównę.
Ja chcę ustosunkować się do poprzedniego wpisu.Dlaczego nie istnieje referendum odnośnie podpisania umowy z państwem X.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wszystkie inne pytania wydają się ważniejsze w referendum, a odpowiedzi dlaczego trzeba szukać i w opisanej powyżej spusciźnie sarmackiej jak również w tym, że nie wykształciła się w tym kraju mądra, zjednoczona i odważna lewica, a świadomość wyborców jest wciąż jeszcze w powijakach.
OdpowiedzUsuńWładza bez rządzących
OdpowiedzUsuńOpustoszały stajnie i zagrody,
Nie stoją już w oborach tłuste krowy
I owce w swych zagrodach się nie mnożą.
Kanały niosą tylko gorzką wodę,
Na dobrych polach trawa rośnie,
Stepowa ziemia"ziele płaczu"rodzi.
Matka nie może dzieciom dać opieki
I ojciec żony swej nie wzywa po imieniu,
Niewiasta łonem męża się nie cieszy,
Do kolan jej nie podbiegają dzieci,
I mamka kołysanek im nie śpiewa.
Sponiewierany tron królestwa,
Wyroków sprawiedliwych już nie słychać,
Sumeru władztwo z kraju wywleczono
W kraj obcy,jemu pokłon trzeba składać.
Z wyroku Ana i Enlila te przemiany
Gdy An na wszystkie kraje spojrzał,
Gdy Enlil wzrok na wrogi kraj skierował.
W Sumerów kraju strach,zlęknieni ludzie;
Król odszedł-skargę wznoszą jego dzieci.
/Ibbisin,ostatni król Ur/
Wszyscy w Polsce są"zafascynowani"demokracją bezpośrednią,wszyscy chcą się"bawić"
w referendum.Do demokracji bezpośredniej trzeba dorosnąć,bo jak na razie jeden Kowalski
mądrzejszy drugi głupszy,mało kto ma pojęcie o ekonomi,rynku walut i innych dobrach dla
normalnego zjadacza chleba.
Szwajcarzy rozumieją,że za źle podjęte decyzje,a potem tego skutki,pretensję mogą mieć tylko
do siebie,a nie jak to w Polsce ciągle słyszymy,że za wszystko winni są Żydzi,rząd,komuna,
Komorowski itd.
Co gorsze takie poglądy wyznają młodzi ludzie.
Szwajcarzy w częstych referendach(4 krajowe w roku)nie zagłosują na populistyczne hasła,
nie zagłosują,żeby każdy zarabiał jak dyrektor finansowy.
Ciuchcia! Kolej zębata taka jak nieistniejąca-srebrno-górska.Proszę zwrócić uwagę na jaką
wysokość wyjechała z turystami!Jakie widoki!
www.youtube.com/watch?v=jXWmOCjoB5U
Park Miniatur Minieuroland w Kłodzku,to rozciągający się na 20 tys.m2 malowniczo położony
obiekt z ponad 30 miniaturami(docelowo 100) wzorowanych na słynnych budowlach z całego świata,a zwłaszcza z Europy i Dolnego Śląska,w tym Kłodzka i okolic.
W otoczeniu baśniowej scenerii,wśród ponad 500 gatunkach drzew i krzewów,można będzie
podziwiać kultowe budowle światowej sławy.W Polsce jest już ok.20 parków miniatur,
ale to w Kłodzku nie jest 21 parkiem miniatur-to jest coś więcej!Dzisiaj turysta jest wymagający,
dzisiaj turysta zwiedza cały świat,może także porównać przez Internet.
Oprócz miniatur Kłodzka atrakcja proponować będzie nowoczesny,jeden z największych
na Dolnym Śląsku plac zabaw,rwące potoki,rzeczki,mostki,miejsca odpoczynku wśród zieleni.
Park Miniatur w Kłodzku to jedyny taki w Polsce kompleks rekreacyjno-edukacyjny.
Kwiaty będą zachęcać do powrotu.Ten park jest bramą Kotliny Kłodzkiej.Kultura i natura w jednym
miejscu.W planach jest jeszcze budowa 30 metrowej wieży/wież,kopia bliźniaczych wież
z Kuala Lumpur,która stanie w centralnym miejscu parku.
Park Miniatur Minieuroland zaprasza już od 18 lipca.Koszt biletu dla osoby dorosłej to 19 zł,
ulgowy-17 zł,grupowe powyżej 15 osób-15 zł.Park czynny będzie codziennie od 9.00 do 19.00.
www.minieuroland.pl oraz na www.facebook.com/minieuroland?pnref=story
www.youtube.com/watch?v=NrSxeL7JVC0
Pozdrawiam.