Niobe, Abraham Bloemert, 1591 |
Niobe, Ruchhoft Plau Neusterlitz |
Wiem, że nie jest to dzień
właściwy do zachwytów nad pięknem otaczającego nas świata przyrody. Nie jest to
dzień do dzielenia się swymi fascynacjami nad dziełami, które stworzyła ręka
ludzka. Nie jest to dzień pogodny, nawet wtedy, gdy zaświeci słońce. Nie jest
to święto Wszystkich Świętych, bo wtedy powinniśmy się radować ich życiem,
które okazało się tak miłe Bogu, że pozwoliło ich wynieść na ołtarze. A my
tymczasem w tym dniu Wszystkich Świętych gromadzimy się kto tylko żyw na
cmentarzach, by tam na grobach naszych bliskich układać kwiaty, rozpalać znicze i szeptać słowa modlitwy.
Zostawmy jednak tą rozbieżność
liturgiczną jako mniej ważną na boku. Ważne jest to, że jest taki dzień, w
którym niewielu z nas pozostaje w domu. Udajemy się na cmentarz, bo trzeba
przynajmniej raz w roku oddać cześć, tym którzy odeszli.
Dzień 1 listopada nie jest też dniem, w którym mogę się spodziewać, że znajdą się tacy „frustraci”, którzy zdecydują się, by zajrzeć do mojego blogu. Jeżeli tak się stanie, to chcę zaproponować odrobinę dobrej poezji i w podzięce przypomnieć parę przejmujących strof z jednego z najpiękniejszych poematów, jakie znam, a poświęconego tragicznym losom nieszczęsnej matki, którą bogowie Olimpu za to, że się chełpiła swymi dziećmi pokarali najokrutniej jak tylko można sobie wyobrazić, zabijając na jej oczach z łuku jej siedmiu synów i siedem córek.
Oczywiście, była to bogini Niobe, córka okrutnego Tantala,
żona Amfiona, króla Teb, z którym miała tak liczną gromadę dzieci. Na widok
tego mordu Niobe zamarła z przerażenia, robiła wrażenie jakby straciła zmysły.
Zeusa ogarnęła litość, więc by nie cierpiała więcej, umieścił ją na górze
Sypilos i zamienił w skałę, a z jej oczu spływały strumieniem łzy. Odtąd Niobe
stała się symbolem matki boleściwej, uosobieniem wszystkich innych matek
doświadczonych tak okrutnie przez los.
Konstanty Ildefons Gałczyński
zachwycił się marmurową głową Niobe, która szczęśliwym trafem znalazła się w Muzeum w Nieborowie. Posąg Niobe
postawili Rzymianie w czasach średniowiecznych w Bizancjum, ale po wkroczeniu
do miasta Mahometa II statuę powalono na ziemię i głowa odłupała się.
Odnaleziona po latach na brzegu Morza Azowskiego przez ekspedycję uczonych
carowej Katarzyny II dostała się w XVIII wieku w ręce rodziny Radziwiłłów.
Niobe, Charles Gabriel Lemonnier, 1770 |
Oto wybrane fragmenty
czteroczęściowego poematu „Niobe” K.I.
Gałczyńskiego:
Uwertura:
Nieforemna, niewesoła
dzień i noc nad brzegiem morza
stoi w skałę przemieniona
biedna córa Tantalowa
biedna żona Amfiona
Niobe, nieszczęsna rodzica –
siedmiu synów, siedem córek
Diana z Apollonem z łuku
rozstrzelali jej o świcie.
Wokół pustka bezroślinna
żadnych świateł elektrycznych
na kamieniu stoi kamień.
Niebo patrzy zimno w Niobe,
ciemna chmura błyska spodem
woda kamień ochlapuje…
Stoi Niobe z wielką głową
śnieg nad głową zakołował
głową żony muzykanta
głową żony Amfionowej,
głową córy Tantalowej
tyle śniegu na powiekach
Nie padają łzy kamienne,
nie rozświeca się poranek,
tylko mewy wrzeszczą.
Mała fuga
Jaki wiatr, jaki los cię porwał
Europy drogami na postrzał?
Kto cię w ręku miał, kto cię
podziwiał,
Najpiękniejsza z głów
słowiańsko-grecka?
Kto cię woził w karecie przez
zaspy?
Kto morzami ciągnął na dnie
kufra?
Jaki biskup urwał „Pater Noster”,
by zapatrzyć się w ciebie jak w
obraz?
Świadkiem byłaś, głowo, jakim zbrodniom?
W jakich krajach, państwach, w
której stronie?
Jaki łotr w nos ci błyskał
pochodnią,
W nos twój piękny jak słoneczny
promień?
Może właśnie Tycjan w noc wenecką
patrząc w ciebie oszalał z
zachwytu
i od stołu wstał i na szyderstwo
włosy twoje przybrał w wianek z
mirtu?
Wielka głowo, wielkiego posągu
Jaka burza? Majowa? Śniegowa?,
By przez Morza Czarnego szmaragdy
Płynąc, gwiazdą spaść na brzeg
Azowa?
Nieborów
Duży koncert skrzypcowy
Jest lampa na łańcuchach, co
dotknięta skrzypi,
kobieta z parą rogów i ogonem
rybim,
zowią ją meluzyną, czasem
bergamaską,
pod stropem nad cieniami jakby
płynie płasko
i światłami przemawia jak słowami
człowiek.
Właśniem pod taką lampą siedział
w Nieborowie,
W twarz Niobe zapatrzony. Niobe z
Nieborowa.
iskry od meluzyny biegły wzdłuż
belkowań
i listopad nadchodził w
zabłoconych butach,
z liściem klonu we włosach,
z resztką słońca w sercu….
Zacząłem w Nieborowie po pokojach
brodzić
i od Niobe odchodzić i znów do
niej schodzić,
Powracać i uciekać przez korytarz
przykry,
Meluzyna w twarz Niobe upuszczała
iskry,
Z choinki Beethovena cacka
spadające,
które Chopin pozbierał i
przemienił w słońce…
To tylko drobne wycinki poematu,
w którym wzniosły nastrój i nadzwyczajna melodyjność splotły się z głęboką
refleksją nad tragicznym losem nieszczęsnej bogini Niobe, matki boleściwej,
pokaranej z bezwzględnym okrucieństwem przez swoich bliźnich z Olimpu. Mitologia
grecka jest cyniczna i bezlitosna, świat bogów nie daje ani schronienia ani
nadziei - i zapewne dlatego jest tak przejmująco prawdziwa. Ludzie
skazani są na samych siebie, muszą podejmować rozpaczliwe decyzje, odpowiadać
na pytania, na które nie ma odpowiedzi i rozwiązywać problemy, które nie mają
rozwiązania. Tragedia mogła narodzić się tylko w Grecji.
Przytoczyłem tylko drobne
fragmenty poematu, który jak wielki koncert symfoniczny brzmi mi w uszach, kiedy
tylko pomyślę o niegodziwościach tego świata. Wracam do tych strof już z
pięćdziesiąt lat i podobnie jak przejmujący szlagier „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena, mogę
czytać i słuchać bez końca. Są doskonałe dzieła wielkich artystów, dzięki
którym życie staje się łagodniejsze, piękniejsze i wartościowsze. To jest
właśnie odpowiedź na pytanie o potrzebę sztuki Myślę, że w takim dniu jak 1 listopada warto
też o tym pomyśleć.
Fot. z internetu
Dziękuję za poezję. Nie jestem frustratką, ale zaglądnęłam do Pana bloga. Na grobach moich bliskich zabłyśnie światełko, bo cóż oni winni, że w poszukiwaniach prawdy odeszłam z Kościoła. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen epitet "frustrat" użyłem w cudzysłowie i nie jest użyty w znaczeniu pejoratywnym, lecz żartobliwym. Jestem ogromnie wdzięczny za zaglądnięcie do mojego blogu i za komentarz.Mało jest takich osób, które potrafią się do tego przyznać,że można poszukiwać prawdy poza Kościołem. A na groby bliskich można iść z potrzeby serca. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńA jednak zaglądają i czytają, nawet 1 listopada. Wzbogaciłeś moje myśli, dziękuję. We wtorek byłam ze swoimi bliskimi, którzy odeszli, na głuszyckim cmentarzu. Jakiż ONI mają piękny widok!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam swoim wierszem, bez tytułu:
***
W czarnej płycie
na cmentarzu
odbija się drzewo.
Drzewo idzie z niebem
donikąd.
Na próżno paleta barw,
gdy obraz powstaje
z odbicia.
- Namaluj mamie
światło księżyca
w pogodny dzień.
Namaluj niebo,
w którym jesteś.
Aut. Romana Więczaszek
Dziękuję Romo za ten bardzo piękny i bardzo wzruszający wiersz.
OdpowiedzUsuńCzym człowiek starszy tym częściej szuka odrobiny wyciszenia ja znajduję te chwile nad grobami bliskich mi ludzi którzy już niestety odeszli,ale zawsze mam czas aby przeczytać pana bloga .Pozdrawiam Teresa N .
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereso za wierne towarzyszenie mojej "twórczości" już od samego początku. Gorąco pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń