Wiemy już jak doszło do powstania
uzdrowiska Charlottenbrunn i że już w połowie XVIII wieku było o nim głośno na
Dolnym Śląsku. Cieszyło się ono rosnącym zainteresowaniem kuracjuszy, a także w
środowiskach medycznych. W 1785 roku
było tu aż 7 leczniczych źródeł. Woda –
jak opisuje F.A. Zimmermann – jest
klarowna i ma orzeźwiający zapach, jest lekko słona i gazowana.
Wypływające pośrodku miejscowości
źródła były ujęte w jeden strumień drewnianą rurą. Studnię obmurowano kamiennymi
płytami i zaopatrzono w pompę, z pomocą której do cysterny czerpano wodę do
picia i leczniczych kąpieli. Nad zdrojem wzniesiono pawilon zwieńczony kopułą z
wieżyczką. Był tam kominek, by się ogrzać w czasie niepogody i schronić przed
deszczem.
W 1768 roku zmarł ostatni
spadkobierca majątku w Jedlince, Johann
August, syn Hansa Christopha i Charlotty Seher-Toss. Do końca XVIII i
pierwszej ćwierci XIX wieku majątkiem i uzdrowiskiem opiekowała się rodzina von
Pűckler. Niestety, nie był to najlepszy okres dla uzdrowiska spowodowany
zapewne częstymi zmianami nabywców posiadłości.
W XIX wieku do Jedliny, podobnie
jak do wszystkich okolicznych miast i wsi wkracza z impetem górnictwo i
tkactwo. Miasto rozrasta się wokół uzdrowiska, dzięki przemysłowi zyskało nowy
impuls.
Niezmiernie ważnym dla zdroju
okazał się fakt, który miał miejsce w 1823
roku. Dom zdrojowy nabył wówczas geolog, biolog i aptekarz - Carl Beinert. W budynku tym zamieszkał,
urządził aptekę i winiarnię dla gości. Wykupił też część terenów leśnych
okalających zdrój, by wykorzystać je na cele rekreacyjno-wypoczynkowe dla
kuracjuszy.
Z 1830 roku pochodzi kolejny opis
budynku ze źródłem Charlotty. Dowiadujemy się z niego, że był to ośmioboczny pawilon z kamiennych ciosów, z
napisem na dachu: Sub umbra
altissimi. Woda źródlana odprowadzana była bezpośrednio do kadzi i kotłów w domu
zdrojowym. Było w nim 18 drewnianych wanien w osobnych kabinach, gdzie można
było zażywać leczniczych kąpieli. Wodę tą do celów spożywczych używali także
mieszkańcy Jedliny i okolic.
W latach 1836 – 1837 nastąpiła
gruntowna przebudowa Domu Zdrojowego, a także pawilonu ze źródłem Charlotty.
Przy tej okazji doktor Beinert odkrył przy budynku nowe źródło, któremu nadał
nazwę Elisenquelle, zmienioną później
na Thereseinquelle, od imienia Teresy
Krister , żony właściciela pałacu w Jedlince, a zarazem wybitnego
przemysłowca, założyciela fabryki porcelany „Krzysztof” w Wałbrzychu. To
właśnie rodzina Kristerów dokonała znacznej przebudowy pałacu w Jedlince. Ale o
tych późniejszych właścicielach uzdrowiska będzie czas jeszcze powiedzieć
więcej.
W uzdrowisku od 1837 roku
zastosowano na szerszą skalę kurację mleczną, wprowadzoną przez szwajcarskiego
specjalistę, niejakiego Mansera z Appenzell. Na dworze w Jedlince, gdzie
hodowano około 100 kóz przygotowywano dwa razy dziennie serwatkę i żętycę z
koziego mleka. Ubrany w strój narodowy Szwajcar rozprowadzał produkt
bezpośrednio przy promenadzie, bądź w pawilonie źródła Charlotty. Niektórzy
goście pili także ośle mleko.
Kurację przeprowadzano dwa razy
dziennie i odbywało się to pod kasztanami Placu Zdrojowego. Czas kuracji
umilały koncerty kapeli. Carl Beinert urządził terrrasy na stoku wzgórza i
tereny spacerowe z ławkami, tzw. Chamisso
Platz, od nazwiska goszczącego w Jedlinie w latach 30-tych XIX w. poety i
pisarza o tym nazwisku.
Staraniem kupca Teodora Düringa
przy obecnej ul. Warszawskiej założono park (ok. 10 ha) z placem zabaw i
stawem. Został on powiększony z inicjatywy i fundacji właściciela dóbr w
Jedlince i Jedlinie-Zdroju, Engelsa. Ścieżkami spacerowymi połączono wówczas
park zdrojowy z zalesionym stokiem góry Rzepisko. Pod koniec XIX wieku
powierzchnia parku liczyła sobie 28
ha. Znajdowała się tam fontanna, staw, pomnik bohaterów
wojny, punkty widokowe.
Swoją niepoślednią rolę w zagospodarowaniu
terenów leśnych Jedliny odegrał również jej prawdziwy„mąż opatrznościowy” –
Carl Beinert. (zmarły w 1872 roku). To właśnie on w miejscu dzisiejszej Czarodziejskiej
Góry urządził dla kuracjuszy teren parkowo-rekreacyjny, zwany Karlshain. Na wykarczowanych fragmentach
lasu posadzono specjalne odmiany drzew iglastych i liściastych, wytyczono
alejki spacerowe, ozdobiono je rzeźbami, altanami, ławeczkami, postawiono
pomniki. Atrakcyjne punkty widokowe w tej części Jedliny nosiły nazwy od
znanych w Rzeszy osobistości związanych w jakiś sposób z Jedliną. Na
wzniesieniu Ludwigshühe w 1848 roku
wystawiono obelisk Beinertdenkmal, upamiętniającv zasługi Carla Beinerta dla
uzdrowiska. Został on w 1893 roku wymieniony na nowy i w tej formie przetrwał
do czasów dzisiejszych.
W następnych latach postawiono
pawilon koncertowy z ławkami i stołami. Wzniesiono też staraniem Beinera w
dolnej części parku leśnego niewielką gospodę, zwaną „Szwajcarką”. Oferowała ona przyjezdnym pokoje gościnne i kurację
mleczną.
W 2005 roku staraniem władz
miejskich Jedliny-Zdroju obelisk Carla Beinerta został odnowiony i uroczyście
otwarty, dowodząc szacunku i uznania jego zasług dla miasta .
Wodę z pawilonu doprowadzano
rurami do laboratorium na parterze Domu Zdrojowego. Tam zbierano ją w dwóch
cysternach – Charlotty i Elizy. Tą drugą podgrzewano maszyną parową. Wodociąg
doprowadzał wodę do gabinetu kąpielowego z 12 cynkowymi wannami oraz
zaopatrywał osobne pomieszczenie z natryskami. Górna kondygnacja Domu
Zdrojowego miała 9 pokoi, natomiast na drugim piętrze urządzono salon
wypoczynkowy dla kuracjuszy.
W połowie XIX wieku Jedlina-Zdrój
znana była jako miasteczko uzdrowiskowe i rzemieślnicze z czterema jarmarkami
rocznie. W domach tkaczy funkcjonowało 35 krosien lnianych. Rzemieślników
wszelakiej wytwórczości było 77, ponadto 18 kupców i handlarzy i - co
trzeba zaznaczyć z naciskiem – lekarz uzdrowiskowy. Poza tym w Jedlinie
działały 3 kamieniołomy piaskowca oraz kopalnie węgla: Karl Gustaw i Karl Christian.
W 1857 roku przebywał w Charlottenbrunn król Fryderyk Wilhelm w towarzystwie generała von Moltke. Ta wizyta to
przekonywujący dowód renomy młodego uzdrowiska, która dotarła aż na dwór
cesarski.
Przerywam w tym momencie tok
opowieści, by nie zamęczyć Czytelników dość szczegółową narracją. Jesteśmy w
połowie XIX wieku. Do połowy wieku XX, czyli do osiedlania się tutaj Polaków,
pozostało nam jeszcze sto lat Możemy się
spodziewać, że będzie to czas równie ciekawy i obfitujący w mało znane
informacje. Zapraszam więc po „przerwie śródlekcyjnej” za dwa dni do następnego odcinka.
Fot. z archiwum miasta Jedliny-Zdroju
Przeglądając stare zdjęcia Charlottenbrunn na”Hydralu”trafiłem na nazwisko browarnika z Namysłowa,Alberta Haselbacha.Był entuzjastą Śląska,w swoich zbiorach posiadał 4tys.grafik,rysunków,obrazów i miedziorytów.Trafiłem na litografie przedstawiające Jedlinę Zdrój ponad 200 lat temu(Instytut Herdera). Pozdrawiam i czekam na cd.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, lubię "zwiedzać" gdyż już nie raz spotkałem ludzi po 70tce, którzy z miłą chęcią opowiadają mi jak to było kiedyś, a ja lubię słuchać :)
OdpowiedzUsuńPotrafisz Henryku ciągle mnie zaskoczyć interesującymi komentarzami. To musi być wartościowa litografia. Moi koledzy ze Stowarzyszenia Miłośników Jedliny postarają się ją odszukać. Właśnie w niedzielę 11 listopada otwarte zostało mini-muzeum w odremontowanej starej wozowni strażnicy pożarniczej. jest już tam zgromadzonych sporo starych zdjęć Jedliny-Zdroju, ale to dopiero początek zbierania pamiątek.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji polecam Ci znakomity blog Rafała - Wyprawy Leona (pod tym hasłem znajdziesz go w goglach). Właśnie poznałem ten blog, a jego autor właśnie się odezwał. Dziękuję Rafale za komentarz. Pozdrawiam !