Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 8 listopada 2012

Wąskotorówka w budowie "Olbrzyma"




fragment podziemnej sztolni w Rzeczce
 
O podziemnej militarnej inwestycji III Rzeszy w Górach Sowich wiemy już sporo, ale wciąż nie wszystko. Lata mijają, a wojskowa klauzula tajności związana z  kompleksem „Riese” ("Olbrzym") nadal święci triumfy. Niedostępne są niemieckie archiwa wojskowe, zwłaszcza projekty budowlane, które pozwoliłyby znaleźć udokumentowaną odpowiedź na pytanie, jaki był faktyczny cel tej inwestycji i jakie ona pochłonęła koszty. Nie wiemy też, co znajduje się w archiwach wojskowych Rosjan, którzy byli tu pierwsi po wojnie i mogli zagarnąć teczki z dokumentami.
Obok pytania o cel i koszty inwestycji wielu badaczy zadaje sobie jeszcze drugie ważne pytanie: jak można było przerwaną nagle przez Niemców na wiosnę 1945 roku w związku z ofensywą wojsk frontu wschodniego budowę, pozostawić, jak to się mówi potocznie  -  „na pastwę losu”. Przecież to nie było takie sobie zwykłe przedsięwzięcie budowlane, ale  niespotykanych rozmiarów inwestycja wojskowa, a więc rzecz, którą musiały zainteresować się wywiady wielu państw. Absolutnie nie mogę się pogodzić z tym, że wywiady wojskowe, sowiecki, i amerykański przyjęły bezkrytycznie uknutą przez Niemców wersję, że to miała być kwatera Hitlera. Trudno jest uwierzyć, że tylko dlatego, by uchronienić nieukończoną podziemną kwaterę wodza III Rzeszy, Niemcy zdecydowali się na oddanie Wałbrzycha i okolicznych miejscowości bez jednego strzału. Niedaleki Strzegom zamienili nieomal w twierdzę, trudną do zdobycia, a uprzemysłowiony po zęby Wałbrzych opuścili jak spłoszone szczury.
Dziwną też wydaje się irytująca bierność władz polskich, które nie czyniły nic przez całe dziesięciolecia po wojnie, aby zabezpieczyć ślady budowy i uczynić wszystko co możliwe, by wyjaśnić tę zagadkę. Przecież to nie jest taka sobie zwykła rzecz. Na tej budowie zginęły dziesiątki tysięcy jeńców wojennych i więźniów obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Do dziś nie odkryto, gdzie znajdują się zbiorowe mogiły więźniów, ginących jak muchy z głodu, chorób i wycieńczenia, przede wszystkim Żydów, ale też osób innych narodowości. Mało tego, nie były podejmowane w sposób zorganizowany tego typu próby. Cmentarze w Kolcach lub w Walimiu mają znaczenie bardziej symboliczne, niż faktyczne miejsca pochówku tysięcy zmarłych. W badaniach naukowych m. in. Wałbrzyskiego Muzeum Gross Rosen  mówi się, że budowa „Riese” pochłonęła ponad 20 tysięcy więźniów.

O gigantycznych rozmiarach tej budowy pisał już w 1947 roku w „Słowie Polskim” Zbigniew Mosingiewicz. Zwracał uwagę na olbrzymie ilości materiałów budowlanych zużytych już do budowy lub zgromadzonych na placach składowych. Wyliczył, że pozostawiono około 10 milionów worków  po 50 kg  cementu w niszczejących barakach drewnianych, a obok tego duże ilości, bo około 40 tysięcy ton cegły, żelaza i stali oraz innych materiałów budowlanych. Były one w latach 1946-47 wykorzystywane do odbudowy kraju. Co najmniej 100 wagonów po 15 ton cementu wywieziono do zniszczonej Warszawy.
Albert Speer, minister do spraw uzbrojenia i przemysłu wojennego III Rzeszy w wydanych po wojnie wspomnieniach pisał, że na realizację programu „Riese” wykorzystano m. in. 237 tys. m3 betonu, a więc więcej niż na budowę schronów w całej Rzeszy. Pisał też, że wydrążono 213 m3 podziemnych sztolni,  wybudowano 58 km dróg z sześcioma mostami, przeciągnięto 100 km. rurociągów. Oczywiście nasuwają się od razu wątpliwości, że miała to być li tylko kwatera Hitlera. Kto buduje niezupełnie potrzebną kwaterę za taką cenę?

W Biuletynie Informacyjnym Zarządu Parków Krajobrazowych w Wałbrzychu nr 17 z 1998 roku znajduję ciekawą informację o roli transportu szynowego w przedsięwzięciu budowlanym w masywie Włodarza. Trzeba było przecież te przeogromne ilości materiałów budowlanych czymś dostarczać na miejsce budowy. Robiła to kolej szerokotorowa w trzech głównych bazach przeładunkowych przy stacjach kolejowych w Głuszycy Górnej, Olszyńcu i Jugowicach.
Dostawy materiałów do kompleksu „Osówka” i „Soboń” rozładowywano na stacji kolejowej w Głuszycy, natomiast do kompleksów „Włodarz” i „Jugowice Górne” – w Olszyńcu, zaś „Rzeczka” otrzymywała dostawy ze stacji w Jugowicach. Stąd transportowano je „Kolejką Walimską” lub wagonikami kolejki wąskotorowej.
Oczywiście trzeba było najpierw taką kolejkę wybudować w szybkim tempie, przezwyciężając trudności w urozmaiconej rzeźbie terenu..  Podobnie jak przy pracach prowadzonych pod ziemią również i tu setki więźniów przepłaciło to życiem. W sumie kolejka okrążająca masyw Włodarza liczyła sobie ponad 15 kilometrów i pokonywała wzniesienia wysokości 250 m. Na małych ciekach wodnych budowano przepusty, a jary i wąwozy pokonywano budując mosty i wiadukty o długości od 25 do 100 m. Na całej trasie wybudowano 8 takich mostów o długości 365 m. Osobne torowiska budowano w prowizorycznych kamieniołomach i żwirowniach, a także w drążonych sztolniach. W kilku miejscach trzeba było ze względu na ukształtowanie terenu wybudować kolejki linowe, n.p. na Osówce, gdzie takie budowle jak „Kasyno Hitlera” lub „Siłownia” wznoszone były na wierzchołku góry.
Cały ten system transportowy pozostawiony został przez uciekających Niemców w pełnej sprawności. Liczyli oni na szybki powrót by kontynuować dalej budowę „Riese”. Po wojnie w miarę upływu lat pozostawiona sieć kolejki wąskotorowej uległa zniszczeniu. To co się dało wykorzystywała w różnym celu miejscowa ludność. Trasa kolejkowa zniknęła w gąszczu poszycia leśnego. Pracownicy Parków Krajobrazowych w Wałbrzychu pod przewodem Bolesława Fary dobrze się natrudzili by odtworzyć na mapach i opisać przebieg tej kolejki. To bardzo ważny szczegół dla dogłębnego poznania historii szaleńczej inwestycji militarnej III Rzeszy w Górach Sowich pod koniec II wojny światowej.

4 komentarze:

  1. W wielu miejscach w lesie pozostały jeszcze wgłębienia po podkładach, ale dostrzeże je głównie wprawione oko, wiedzące czego szukać.

    Oj, coś ostatnio kolejowo u Pana! Miło, bo temat sercu bliski.

    P z W !

    OdpowiedzUsuń
  2. Poruszył Pan temat który bardzo mnie interesuje.Posiadam dość duży księgozbiór dotyczący”Riese”,większy jest tylko dotyczący historii RzeczpospolitejON.Znam tereny”Riese”jeszcze z lat 50tych i 60tych ub.w.W tamtych latach można było wejść do wszystkich sztolni,nie było wszystko tak zarośnięte.Były całe odcinki kolejki wąskotorowej w stanie nienaruszonym,dziesiątki ton cementu.Będąc w rejonie Głuszycy trafiliśmy na jakieś prace przy którymś z głuszyckich stawów,wydobywali olbrzymie pociski artyleryjskie.Rejon”Kasyna”był zamaskowany lasem posadzonym w beczkach,później zostały tylko obręcze.Znałem też dobrze t.zw.”strażnika”tych obiektów,uważam że to bzdura.Najwięcej bałaganu narobili sowieci,grabili i wywozili wszystko co miało jakąś wartość,resztę grabiły uzbrojone bandy szabrowników.Ja uważam że kilku inżynierów z dziedziny górnictwa potrafiło by ocenić jaką długość chodników byli w stanie wydrążyć Niemcy przy takiej ilości zatrudnionych więźniów plus fachowcy z Czech,Włoch oraz Niemcy.Trzeba pamiętać że to była wojna na dwóch frontach,wszystkiego brakowało.Zastanawia mnie bardzo gdzie zniknęło ponad dwadzieścia tysięcy więźniów zatrudnionych przy pracach kompleksu”Riese”i oby to nie była ta tajemnica której tak obawiają się Niemcy.Bo największa część skarbów powędrowała do skarbców ówczesnych mocarstw oraz Argentyny i Watykanu.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem nie poruszać tematu”tajnych broni”,ale chociaż kilka zdań muszę bo to może być odpowiedzią na Pana pytania zadawane w powyższym poście.Częstymi gośćmi w kompleksie”Riese”byli Werner von Braun,twórca rakiet V2 oraz Albert Speer,odpowiedzialny za niemiecki projekt atomowy.W pobliżu Wałbrzycha mamy złoża uranu,Niemcy posiadali kilkaset ton uranu, a został on przejęty przez Amerykanów wraz 14tonami dokumentacji których miejsce ukrycia wskazał wspomniany Werner von Braun.Prawdopodobnie Niemcy w październiku 1944 dokonali w okolicach Lubeki próbnej eksplozji jądrowej.W pracach nad programem nuklearnym pracowała kilkuset osobowa grupa naukowców.Gdy zaczęły się bombardowania Niemiec wszystkie badania nad bronią nuklearną zaczęto przenosić w inne bezpieczniejsze rejony Niemiec.W rejonie Wałbrzycha powstały trzy obiekty Fursteinstein(Książ),Riese(Jedlinka,Walim,Głuszyca)Rudiger(Wałbrzych).Właśnie Rudiger miał stać się podziemnym lablatorium jądrowym.Być może to jest ta druga tajemnica za którą kryje się zniknięcie ponad 20tysięcy więźniów.Hitlerowcy mieli broń nuklearną w zasięgu ręki dlatego tak zaciekle się bronili.Pozdrawiam i proszę się nie gniewać jeśli zanudzałem zbyt długimi komentarzami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Komentarze są bardzo interesujące, myślę że zaciekawią Czytelników blogu. Warto sięgnąć do książek na ten temat, a jest ich coraz więcej. Do przeczytania książki "Podziemia III Rzeszy" Jerzego Rostkowskiego już nie raz zachęcałem. Dopiero teraz po latach odsłaniane są coraz to inne tajemnice. Myślę, że to jeszcze nie koniec. dziękuję za komentarze PzW i Henrykowi. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń