Udało mi się uchronić przed
unicestwieniem numer 15 „Polityki” z kwietnia 2006 roku. Intensywnie barwna
okładka z rudowłosą Marią Magdaleną, jak wiadomo jawnogrzesznicą, oblubienicą
Jezusa, ikoną feministek, była wystarczającym powodem, by ten egzemplarz znanego
periodyku odłożyć na zaś. Ale to nie ona wzbudziła moje największe zainteresowanie,
choć epitet - jawnogrzesznica - wydaje się bardzo frapujący.
W tym świątecznym numerze z
okazji Wielkanocy już na samym początku jest obszerny artykuł Adama Szostkiewicza pod tytułem - „Życie po życiu”. Otóż to,
czy jest prawdą, że po śmierci nasza
dusza ulatuje gdzieś daleko i albo czekają
na nią Aniołowie, by otworzyć jej wrota do rajskiej krainy ułudy, albo
musi odcierpieć w czyśćcu za swoje grzechy i czekać cierpliwie na łaskę boską,
albo też jest skazana na wieczne potępienie w czeluściach piekielnych? Czy są
na to racjonalne przesłanki? Co o tym mówią naukowcy? Czy odrzucają
kategorycznie przypowieści biblijne, uznając że nie ma na nie empirycznych
dowodów, czy też próbują odnaleźć przynajmniej logiczne uzasadnienie,
wskazujące na istnienie życia po śmierci. Faktem jest, że obecnie nauka
przestaje traktować to pytanie jako tabu, którym po prostu nie warto się
zajmować. Jest więc wielu ludzi nauki, którzy dokonują różnych badań i dociekań
filozoficznych i na tej podstawie formułują swoje opinie i wnioski. Łatwo się
domyślić, że ta egzystencjalna zagadka znajduje zdeklarowanych scjentystów,
odrzucających jakąkolwiek możliwość życia po śmierci, jak i uczonych konformistów, skłonnych do
kompromisu z prawdami głoszonymi przez
Kościół. Wybitny filozof, publicysta, Ojciec prof. Józef Maria Bocheński
przyznaje, że pragnienie nieśmiertelności i wynikająca stąd wiara w życie po
śmierci, nie jest zabobonem, tylko wytworem ludzkiej psychiki. Ale z tego, że
coś pragniemy, nie wynika że coś jest. Mimo wszystko ten zdroworozsądkowy
sceptycyzm wcale nie musi wykluczać chrześcijańskiej wiary w zmartwychwstanie.
Nie będę relacjonował szczegółowej
treści artykułu, bo nie da się streścić tego, co już w swej istocie jest
streszczeniem badań i opinii różnych uczonych, zresztą na ogół kontrowersyjnych.
Najważniejszą jest końcowa konkluzja zatytułowana: jak się nie dać zwariować?
Przytoczę tutaj zasłyszaną przeze
mnie anegdotę, oddającą dowcipnie brak jednoznacznej naukowej wykładni na temat istnienia życia po śmierci.
Pewnego starszego wiekiem
uczonego prezentującego aktualny stan badań naukowych w tej dziedzinie,
studenci na koniec wykładu zapytali wprost: No dobrze, ale co pan, profesorze o
tym sądzi, czy jest życie po śmierci,
czy też nie ? Oczywiście, że tak,
odpowiedział bez wahania profesor. I dodał. Przecież ja wkrótce umrę, ale wy
wszyscy będziecie żyli nadal na tej planecie.
Wracam jeszcze na moment do
końcowych wniosków artykułu. Otóż zdaniem autora, wiara w życie po życiu jest
ludzka, bo tak samo ludzki jest ruch obronny człowieka przed śmiercią. Tylko
życie ma sens, dlatego nie godzimy się z myślą, że kończy się ono z chwilą śmierci.
Inaczej mówiąc, gdyby nie było śmierci, a życie trwało bez końca, już dlatego
byłoby pozbawione sensu.
Nie jestem pewien, czy ta
filozoficzna hipoteza potrafi nas w pełni usatysfakcjonować. Na co dzień szukamy
sensu życia w tym jak żyjemy, co robimy, jak sobie radzimy z kłopotami i
nieszczęściami. Każdy człowiek tworzy sobie swój własny sens życia, często
bardzo przyziemny, materialny, wynikający z wychowania w rodzinie i środowisku.
Na ogół widzimy sens życia u
ludzi, którzy coś tworzą, budują, przekształcają, a z chwilą śmierci coś po
sobie zostawiają, jeśli już nie trwałego, to przynajmniej duchowego, czyli w
pamięci i sercach swoich bliskich. A może właśnie to jest tym objawionym przez Boga życiem po śmierci.
Moje dzisiejsze dość niecodzienne
rozważania mają swój związek z tym co się dzieje w przyrodzie w miesiącu
listopadzie. Niebo zasnute mgłą, ciemno, chłodno, ponuro. Jest więcej czasu na medytacje.
Myślę, że są one potrzebne w każdym domu, bo życie ma wtedy sens, gdy potrafimy
zdać sobie sprawę z tego, po co żyjemy.
A już wnet będą rodzinne święta
Bożego Narodzenia, kiedy znacznie łatwiej i przyjemniej jest uzmysłowić sobie
prawdziwy sens życia.
Fot.. rzeżba J. Marszała z Łomnicy.
Fot.. rzeżba J. Marszała z Łomnicy.
Myślenie o życiu po życiu nurtuje mnie od dawien dawna. Bardzo jestem tego ciekawa, co jest po drugiej stronie. Natomiast kościoły protestanckie odrzucają wiarę w czyściec, jako niezgodną z Pismem Świętym ( a przy tym modlitwy za zmarłych , odpusty, wypominki..)A jaka jest prawda?
OdpowiedzUsuńA propos aury. Nie przeszkadza mi ponurość i mgły. Wolę taka pogodę od tej upalnej, letniej z muchami i komarami. Tylko nie lubię prowadzić auta po zmroku, ale to kwestia przyzwyczajenia.
Pozdrawiam
W dwóch rzeczach jesteśmy zgodni, w powściągliwości co do prowadzenia samochodu po zmroku i nieakceptowaniu tego, o czym napisałaś w nawiasie jako praktyki odrzucone przez protestantów. Natomiast ja kocham słońce,ponura, słotna pogoda działa na mnie przygnębiająco, ale zdaję sobie sprawę z tego, ze jest ona potrzebna, by tym bardziej cieszyć się, jak zza chmur pokaże się słoneczko.Dziękuję za ciekawy i szybki komentarz! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńProblemu z prowadzeniem auta po zmroku nie mam bo nie mam prawa jazdy,a im więcej przybywa mi lat tym częściej zadaję sobie pytanie o sęs zycia i myslę czy dobrze zpożytkowalam życie które zostało mi dane przez mojch rodziców .Czy jest coś po tamtej stronie kiedyś napewno się przekonamy.Jedno jest pewne to jest jedyna sprawiedliwość czy biedny czy bogaty musi sie z tym pogodzić że odeidzie z tego świata i nie ma odwrotu .A taka pogoda nastraj mnie podobnie jak Pana i wolę jednak słoneczko.Pozdrawiam Teresa.N
OdpowiedzUsuńTo dobrze Tereso, że podchodzisz do tego tak tolerancyjnie, nie załamujesz rąk z tego powodu, że musimy kiedyś zejść z tego świata. Póki co cieszmy się życiem, nawet wtedy gdy spotykają nas kłopoty. Dziękuję za to, że jesteś dalej wiernym Czytelnikiem moich zapisków. Pozdrawiam !
UsuńLudzie zawsze zastanawiali się nad sensem życia.Uważam,że życie nie ma wyższego celu niż przedłużenie istnienia DNA,a my jesteśmy tworami,które mają mu to zapewnić.Jeżeli jest jakiś Stwórca który obdarzył nas życiem,to w co on gra?Czyżby był sadystą,którego bawi oglądanie krwawych zawodów na Ziemi?Rzeczywista funkcja życia w świecie to przetrwanie DNA.Jednak DNA nie unosi się swobodnie,jest uwięziony w naszych organizmach,i jego jedynym celem jest przetrwanie.Dopóki DNA jest przekazywany,nie ma znaczenia,kto lub co przy okazji cierpi.Geny nie dbają o cierpienie,bo nie dbają o nic.Samolubne DNA poświęca dla własnego dobra żywe organizmy,i to jest właśnie ŚMIERĆ.Z chwilą śmierci, człowieka opuszcza ENERGIA,a ENERGIA jest wieczna,i uważam że pod postacią ENERGII będziemy trwać wiecznie we Wszechświecie.Ale teraz należało by zadać pytanie.A czy Wszechświat ma sens?
OdpowiedzUsuń"żeby istniało życie trzeba"zmarnować"na słońcu ogromne ilości materii zmieniając ją w energię" jing ijang
"nasze myśli kreują naszą rzeczywistość,jesteśmy tym o czym myślimy,bo myśl to energia" ?
"Cicha Apokalipsa na Dolnym Śląsku YouTube"
"Daisy.Najpiękniejszy symbol minionego świata YouTube"
Pozdrawiam.
Muszę przyznać, że to o czym piszesz Henryku przekracza moją wyobraźnię. Brzmi to jak nowa religia. Dowodzi jak wciąż jeszcze mało wiemy o człowieku i sensie jego istnienia.Co jeszcze nowego odkryje nauka? Nie znamy dobrze świata, a co dopiero wszechświat.Chyba jednak przeniosę się w przeszłość do naszego zamku Książ.
OdpowiedzUsuńO księżniczce Daisy pisałem już dwa razy w moim blogu, ale wciąż pojawiają się nowe fakty.Dobrze, że powstała Fundacja jej imienia. Wreszcie coś ruszyło z jej promocją, na którą dobrze sobie zasłużyła. Pozdrawiam !
Chyba każdego człowieka "dopadają" czasem myśli o tym, co nieuniknione…
OdpowiedzUsuń"Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc". Halina Poświatowska
A oto rada Alberta Einsteina dotycząca życia:
„Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko”.
Mimo wszystko, żyjmy tak, jakby cudem było wszystko! Pozdrawiam, R.
Jak się ma takich komentatorów jak R, to wszystko jest cudem. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś, choć w gruncie rzeczy nie wierzyłem w cuda, teraz tym Einsteinem mnie przekonałaś. Dziękuje i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń