Uff, jak gorąco !
miejsce na ochłodę i medytację |
Przygnało wreszcie lato,
przypomniało że w ogóle istnieje. Już któryś dzień leje się z nieba żar słońca
na rozgrzane głowy. Uśmiechnięte, tryskające humorem Pogodynki z TV pocieszają,
że to jeszcze nie koniec, że liznął nas tropikalny, afrykański wyż i jeszcze
parę dni poflirtuje nad Bałtykiem, zanim dopadną go północne chłody. Wówczas
znów możemy się spodziewać burz, huraganów, trąb powietrznych.
W mediach mowa o przepełnionych
plażach nad Morzem Czarnym, w Rumunii, Bułgarii i nad Morzem Egejskim w Grecji
. Rosną ceny za wejście na plażę, nie mówiąc już o innych cenach „gastronomicznych”.(dosłownie
i przenośnie). Może i dobrze, że urlopy się skończyły, że siedzimy już w domu,
że czujemy mimo wszystko zapach nadchodzącej jesieni.
Nasze lokalne środki przekazu
zamilkły porażone słońcem i skwarem. Nic nie można się dowiedzieć, gdzie udać
się nad wodę, gdzie można wypocząć w weekend korzystając z kąpieli wodnych.
Wiadomo, takich miejsc w Wałbrzyskim jest jak na lekarstwo. A jedyny w tym
roku gorący, słoneczny weekend już za nami, kolejne mogą się okazać już mniej
atrakcyjne. Nie warto więc zapraszać gości nad jeziorka w Złotym Lesie, w Grzędach, czy w Dobromierzu.
Zupełnie inny świat tuż „za
miedzą” w Czechach. Tam co krok spotykamy zagospodarowane akweny wodne, baseny i plaże
nad rzekami i jeziorkami. Czechom się to opłaca
- urządzić kąpieliska i dobrze je
wypromować. Czesi mają to we krwi: gospodarność, porządek, nowoczesność.
Ja mam dobrze, nie muszę szukać
ratunku w upalne dnie gdzieś nad wodą. Nie muszę się opalać. Wyprawy nad
morze, nad jeziora, w kraju i za granicę
mam już za sobą. Wystarcza mi ogród, cień pod parasolami drzew, prysznic w umywalce.
Cieszę się na każdy błysk słońca na niebie. Siedzę sobie w pokoiku przy
otwartym oknie, dla relaksu sięgam po tomik wierszy mojego „idola” K. I.
Gałczyńskiego i czytam:
„Coraz bardziej wszystko mnie
boli,
już mi szkodzi nawet i ser;
siedmioma szpadami melancholii,
przebity jestem jak Apollinaire.
Głowa od rana puchnie jak bania,
cóż za pożytek z takich bań?
Kiedyś,.. wciąż panie. A dziś się
słaniam
na nogach nocą, proszę pań.
Bo spać nie mogę. Ha, ktoś stuka
kościstym palcem do mych drzwi,
już wiem. Poznaję, to Kostucha;
- W taniec - powiada, -
pójdź, K.I.
No cóż, przyjmuję jej ofertę,
choć tak w piżamie to faux-pas.
I już mnie ciągnie przez wertepy,
Gdzie deszcz i noc, i wiatr, i
mgła.
Gdzieś pod latarnią w wietrzną
zamieć
Kostucha nagle w płacz i krzyk:
- Skąd ma pan siedem dziur w
piżamie?
Wygląda pan jak siódemka pik.
Właśnie – powiadam- to mnie boli,
Moja kochana, czyli ma chere;
Siedmioma szpadami melancholii
Przebiłem się jak Apollinaire”.
Tak, tak Czuję się tak samo
przebity siedmioma szpadami melancholii. Ale to miłe uczucie, pozwala cieszyć
się każdą chwilą ciepłego, słonecznego lata. Chwilo trwaj, jak najdłużej !
Na pocieszenie zamieszczam najświeższą, idylliczną fotografię Roberta Janusza – zachód słońca w gorącej Sierpnicy. Prawda, że piękny !
Witam. Zauważyłam również, że Czechom opłaca się również mieć porządne drogi. Bardzo często, będąc w górach odwiedzam sąsiadów, choćby tylko dla piwka i czekolady, którą kupuję w przygranicznych sklepikach.
OdpowiedzUsuńPo dzisiejszej nieprzespanej, dusznej nocy czuję się zmęczona, zbyt gorące powietrze pogłębia ten stan, więc czekam na rześką, ale słoneczną jesień. Pozdrawiam
Tak, to prawda. We Wrocławiu, jak poinformowano w mediach, było w niedzielę 35 C. U nas przynajmniej nocą można ochłonąć, to rzecz pozytywna w górach. Do Czech nie chcę jeździć, bo ciągle im czegoś zazdroszczę. Mam bardzo miłe wspomnienia z kontaktów służbowych, często było mi wstyd, że jesteśmy w tyle zachodniej cywilizacji i postępu. Czesi byli i chyba nadal są przed nami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam chłodniej niż zwykle, by wyrównać bilans gorącości !
Upałów to ja nie lubię, nawet nienawidzę;(
OdpowiedzUsuńPaniom pogodynkom cieszącym się na 35 stopni w cieniu zabroniłabym występowania na wizji!a przynajmniej wyekspediowałabym je do Egiptu, niech tam zapowiadaja pogode;)
Zdjęcie piękne.
Jest mi Pani tak bliska, bo ja też nienawidzę... Buziaczki
UsuńTen komplement dotyczący fotografii ucieszy Roberta, bo miło coś takiego usłyszeć z ust koneserki-artystki. Wystarczy zajrzeć do blogu Ewy - ikropki. Gorąco do tego zachęcam !
OdpowiedzUsuńPewnie , że ucieszy :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na moją stronę , jest tam wiele innych myślę , że równie wartościowych fotografii .
OdpowiedzUsuńWidziałam, jest:)
UsuńZachód cudny. Pana też się miło czyta! Pozdrawiam i życzę cierpliwości w znoszeniu tej gorącej fali!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i zastanawiam się, dlaczego tak sympartczny bez nie jest biały, różowy, fioletowy, tylko czarny?
OdpowiedzUsuń