Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 11 sierpnia 2012


Rodzinne korzenie


panorama Jedliny-Zdroju





kościółek w Kamieńsku
 Mówi się często o rodzinnych korzeniach, o ich niepojętej mocy przyciągania, o żarliwej potrzebie powracania tam, skąd wywodzi się nasz ród. Dostrzegam tę „siłę fatalną” w duszach naszych głuszyckich piewców, Romany Więczaszek, Marka Juszczaka, którzy wracają jak bumerang do swoich stron ojczystych, by sławić ich piękno i opisywać nostalgię, podobnie jak Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”  -  „do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych szeroko na błękitnym Niemnem rozciągnionych”. Ale i Romana, i Marek tu się urodzili, tu spędzili swe dzieciństwo i młodość, stad wyfrunęli w świat szeroki już jako ukształtowani fizycznie i zawodowo dorośli emigranci „za chlebem”, z potrzeby nie tyle serca, co intelektu.
Dziś chcę napisać o wypadku szczególnym. O rzadziej spotykanym związku emocjonalnym ze stronami swych rodziców i dziadów, nawet wtedy, gdy nie wynika on z osobistych doświadczeń lat dzieciństwa. Zetknąłem się z nim czytając o nostalgii wielu Polaków do stron rodzinnych swych przodków na dalekich, utraconych przez Polskę, kresach wschodnich.


Bohater mojego dzisiejszego postu urodził się i wychował „na antypodach” regionu wałbrzyskiego, bo w Rzeszowie, na nie mniej uroczym Podkarpaciu. Z Kamieńska w Jedlinie-Zdroju wywodzi się jego matka, dziś pracownik naukowy wyższej uczelni w Rzeszowie, a także jej rodzice. To właśnie pamięć o  babci, Marii Rabizo, znanej w Jedlinie-Zdroju, inteligentnej, energicznej, przedsiębiorczej kobiety, zmarłej nagle w kwiecie wieku i jej „pieleszach” -  zabudowaniu gospodarskim na zboczach góry w Kamieńsku, a jak się okazuje  także ich malownicze otoczenie i wspaniały pies babci, stały się magnesem dla młodego, niezwykle utalentowanego artysty, który jak sam mówi, uczynił z tego skrawka ziemi przedmiot jego nieustającej inspiracji twórczej. Do Jedliny przyjeżdża przy każdej nadarzającej się okazji, tu jest jego Itaka, tu znajduje impulsy do działalności twórczej, a jest to sztuka na wskroś nowoczesna  -  film animowany, fotografia artystyczna, malarstwo, teledyski i animacje dla zespołów muzycznych.

Nazywa się  -  Mikołaj Borek, liczy sobie w tej chwili 25 lat. Ukończył Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Pięknych w Rzeszowie, studiował grafikę na Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie. Dyplom magistra uzyskał w pracowni fotografii multimediów prof. Haliny Cader. Jest twórcą filmów animowanych „Tory”, „Basen i dom” „Pies mojej babci”, nagradzanych w kategorii amatorskiej na różnego rodzaju festiwalach filmów animowanych. Specjalizuje się w fotografice, maluje obrazy, pracuje też jako grafik w firmie Witchcraft Studios .
Jego filmy i wystawę malarstwa i fotogramów mogliśmy już obejrzeć w pensjonacie „Zacisze Trzech Gór” w Jedlinie-Zdroju, a także w pałacu w Jedlince na imprezie zorganizowanej przez Centrum Kultury w Jedlinie-Zdroju.

Fot. Alicja Gisterek

1 komentarz:

  1. Stasiu, zachwyca nas Twoja piękna polszczyzna, która obecnie jest tak niezwykle rzadka... Ale mała uwaga. Pamiętaj o przecinku przed imiesłowami współczesnymi( na -ąc) i nie stosuj tak często cudzysłowu. Czasem jest zbędny. Pisz dalej, bo to superteksty.!!!

    OdpowiedzUsuń