Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 27 marca 2012


Na krawędzi życia. Podróże Kuby c.d.

Jakub w całej okazałości

Szanghaj, centrum miasta
 Chiny przytłaczają wielkością. W tej nieograniczonej mnogości ludzi i obszarów zamieszkałych i niezamieszkałych człowiek czuje się jak mrówka, a więc upodabnia się do pracowitych, zabieganych, będących w ustawicznym ruchu Chińczyków. Prawdziwą odskocznią od tej ruchliwości jest zaszyty w górach klasztor Szaolin, w którym zakonnicy dla chętnych młodych ludzi prowadzą  słynną na świecie szkołę życia. Każdy adept musi poddać się obowiązującym regułom, dotyczącym warunków zamieszkania, rozkładu dnia, diety, aktywności  w ćwiczeniach, udziału w wu-szu, czyli kursie walki. Oczywiście szkoła jest płatna, ale w zamian otrzymuje się w klasztorze kwaterę i możliwość sprawdzenia siebie. Nasz podróżnik, Kuba, wytrzymał w tej regule dwa tygodnie. Każdy dzień był tak wyczerpujący, że nie miały żadnego znaczenia koszarowe warunki zakwaterowania.
Ucieczka w góry stanowiła więc swego rodzaju wyzwolenie. Trudno sobie wyobrazić czym stało się w tym momencie poczucie wolności, możliwość swobodnego wędrowania szlakami górskimi, podziwiania piękna krajobrazów i decydowania samemu o tym co będzie się robić.  I byłoby całkiem pięknie, gdyby nie wspólny pomysł Kuby i Karoliny, by w czasie pieszej wędrówki szlakami górskimi spędzić  noc w namiocie na półce skalnej. Kto mógł przewidzieć, że właśnie w górach w nocy pojawi się kataklizm, który nie ma sobie równego. A była nim burza piaskowa. Pojawiła się nagle. Potężny huragan niosący ze sobą strumienie piasku i pyłu uderzył w ściany namiotu wkrótce po żaśnięciu. Namiot zaczął „tańczyć” we wszystkie strony. Były momenty, gdy wydawało się, że zostanie porwany w górę i poleci z półki skalnej jak drobinka piasku. Coraz bardziej nie było czym oddychać, w powietrzu unosił się dławiący nozdrza pył. Nie było żadnych szans by się gdzieś ruszyć. Była noc. Noc na półce skalnej.
To były prawdziwe godziny grozy. Kuba z Karoliną zdawali sobie sprawę z tego, że stali się zupełnie bezwolnymi przedmiotami w rękach sił natury. Być może to ich uratowało, że swym ciężarem przytrzymali namiot, którego nie porwał wiatr.
mur chiński
 Postanowiono więc wędrówkę w górach zamienić w zwiedzanie bezpieczniejszych miejsc, takich n.p jak słynny na całym świecie mur chiński. Trudno się dziwić, że była to decyzja w tej sytuacji uzasadniona.
Kuba nie relacjonował dłużej wrażeń ze zwiedzania muru chińskiego. Mówił, że napisano już na ten temat zbyt wiele i nie ma nic nowego do powiedzenia. Duże wrażenie (podobnie jak Pekin) zrobił na nim Szanghaj, głównie ze względu na monumentalizm. To gigantyczne portowe miasto pnie się w górę, wszelkimi sposobami upodabnia do Zachodu, uderza mnogością hoteli, restauracji, pubów i cenami za wszystko, znacznie większymi niż w każdym innym miejscu w Chinach. Dla takich podróżników jak Kuba i Karolin było to ważne. Tylko problemy z załatwieniem wizy do Tybetu, zatrzymały ich w Szanghaju dłużej, niż planowali. Z prawdziwą przyjemnością wyjechali w rejon Juhanu, znanego z plantacji herbacianych. Tu spędzili kolejne dwa tygodnie w sielskiej atmosferze spokoju i wypoczynku. Wymagał tego klimat tropikalny, a także chęć bliższego poznania życia chińskiej wsi. Kuba z dumą mówi o ich własnoręcznym udziale w zbiorze herbaty. Ostatnim miastem w Chinach była Czendra, blisko granicy z Tybetem. Ale by tam dotrzeć oprócz mnóstwa zezwoleń trzeba było odbyć podróż pociągiem najwyższą koleją na świecie, powyżej 5 tys. m. n.p.m. To nie byle co, bo dwa dni podróży pociągiem bez użycia maski tlenowej. Ale co się nie robi, by „zaliczyć” Tybet i zobaczyć własnymi oczami Mount Everest.
pod Mount Everestem
 
O tych i innych jeszcze wrażeniach w kolejnym odcinku.

Fot. z internetu i kolekcji Jakuba i Karoliny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz