Początek podróży Kuby
na Wschód – Ukraina, Rosja
Kijów - Miasto w parku i kwiatach |
Kijów - Sobór Św. Michała Archanioła |
Zapowiadałem wcześniej, że
postaram się zrelacjonować niezwykłą podróż naszego głuszyckiego podróżnika,
Jakuba Bortnika i towarzyszącej mu Karoliny. Celem podróży była daleka Azja, a trwała ona, bagatela, niespełna 8 miesięcy, od września 2010 do kwietnia 2011
roku. W jej programie znalazła się
większość krajów azjatyckich.. Oczywiście nie sposób było pominąć znajdujących
się po drodze Ukrainy i Rosji, zwłaszcza że podróż odbywała się pociągiem.
Jazda pociągiem znacznie lepiej oddaje wrażenie przestrzeni, pozwala na
bezpośredni kontakt z ziemią i ludźmi, pasażerami pociągu. Długie godziny
spędzone w pociągu zapadają w pamięci, są niczym niezastąpioną specyfiką
podróży. Można to było odczuć szczególnie wyraźnie w czasie podróży trwającej
cztery doby z Moskwy do Irkucka. Ale o tym za chwilę.
Moja relacja pomija szczegóły,
dotyczy głównie ogólnych wrażeń. Gdyby chcieć tę podróż opisać dokładnie,
trzeba by napisać całą książkę. Starałem się wychwycić najciekawsze momenty z
krótkiej w sumie rozmowy z Kubą, który jak zwykle śpieszył się bardzo, bo jego
czas tu w Głuszycy, był wypełniony załatwianiem spraw rodzinnych, by jak
najszybciej powrócić do pracy w Anglii.
Pierwszy odcinek podróży, to Warszawa – Kijów. Stolica naszego
wschodniego sąsiada, Ukrainy, zrobiła kolosalne wrażenie. Kuba widział już na
świecie duże miasta, poczynając od Londynu. Poznał przecież Amerykę Południową,
chociażby liczące sobie kilkanaście milionów ludności brazylijskie Sao Paulo.
Kijów położony na olbrzymim wzgórzu, utopiony w gęstwinie potężnych drzew i
krzewów, nazywany w literaturze miastem w parku, zaskakuje monumentalnością
budowli, gdy się człowiek znajdzie w jego centrum. Warszawa przy nim, to małe
prowincjonalne miasteczko. Dniepr, w dole Kijowa, to rzeka mieszcząca w sobie
co najmniej dwie Wisły. Główna arteria miasta, Chreszczaty, to ogromniasty
bulwar zabudowany po obu stronach wspaniałymi pod względem architektury
kamienicami. Duża ilość pałaców, z Placem Niepodległości (Majdanem) na czele, a także cerkwi, budynków publicznych, to wszystko w
otoczeniu zieleni parków i w klimacie tętniącego życiem miasta, czyni z Kijowa
miasto wyjątkowe, niepowtarzalne. Kijów można zwiedzać kolejami metra, ale nasi
podróżnicy ograniczyli się do trzydniowego pobytu, nie chcieli tracić czasu. Uzyskana
z trudem rosyjska, miesięczna wiza,
narzucała pośpiech. Na kolejny etap
podróży, Moskwę, przeznaczyli tylko
5 dni. Ale to nie jest tak mało, by przynajmniej z grubsza poznać wielką
stolicę Rosji.. Wiadomo było, że przed nimi otwierała się niezmierzona Rosja,
której gigantyczność przestrzenna zaczyna się na dobre dopiero po przekroczeniu Uralu, gór
granicznych pomiędzy Europą i Azją.
Moskwa - Plac Czerwony |
Moskwa - cntrum |
Moskwa, to osobny temat. Można
byłoby mu poświęcić wiele czasu, mimo że było się w Moskwie zaledwie kilka dni.
To co najbardziej zaskoczyło Kubę, to zachodnia nowoczesność Moskwy. Nie tylko
do ekskluzywnej dzielnicy w centrum miasta, Arabatu, ale i do dzielnic
peryferyjnych, wkroczyły zachodnie, znane już nam w Polsce supermarkety,
pawilony Mec Donald, butiki. Powstały nowoczesne dzielnice mieszkaniowe, a
także sięgające nieba wieżowce. Nie jest to jeszcze Hong Kong, ale już dosyć
blisko. W połączeniu z zabytkową architekturą dawnej Moskwy czyni to z miasta
wyjątkowy konglomerat urbanistyczny. Uderza ogromny kontrast stolicy Rosji,
kipiącej bogactwem i nowoczesnością w odniesieniu do tego, co można było
zobaczyć chociażby z okien pociągu z Kijowa do Moskwy. Kontrast ten uderza
szczególnie mocno, gdy wyruszy się dalej w głąb Rosji, za Ural.
Kuba napomknął o dużym wrażenie
jakie wywarł na nim Kreml i Plac Czerwony, a także o kolejce pod murami Kremla
do Mauzoleum Lenina. Z tej „przyjemności” nie skorzystał, nie tylko z powodu
braku czasu. A jest to element historii wielkiej Rosji, z którą ona nie może
sobie do końca poradzić.
Irkuck - sobór |
Jezioro Bajkał |
Irkuck, to największe miasto Syberii. Tu przyjeżdżają turyści dla Bajkału, jednego z największych jezior
na świecie. Prawdziwi turyści jadą do Irkucka pociągiem kolei transsyberyjskiej.
Ten pociąg pozostawił u naszych podróżników niezapomniane wrażenie. Tuż po
wyjeździe z Moskwy rozpoczęło się w nim swojskie, gościnne świętowanie. Co kto miał
dobrego ze sobą wyciągał z walizki. Dominowała „księżycówka” własnego chowu i
znakomita wędzona słonina na zagrychę. Kuba z Karolina stali się punktem
zainteresowania, wszyscy chcieli się z nimi zaprzyjaźnić. Zaproszenia szły z
różnych wagonów. Po czterech dobach podróżowania z Moskwy do Irkucka pociąg
stanowił jedna wielką rodzinę.
W Irkucku i nad Bajkałem Kuba z
Karoliną zabawili dwa dni. Popłynęli łodzią na wyspę Olchom, zobaczyli biedne rybackie wsie. Było
zimno, słotno, późna jesień. Plaże nad Bajkałem puste. Ważniejszym celem
podróży była dla nich położona ok. 200 km. od miasta, zaszyta w lasach, założona
przez zesłańców z Polski wieś Wierszyna,
o której słyszeli dużo. Tutaj spotkali się z dużą gościnnością i sympatią.
Zaopiekowała się nimi nauczycielka, opiekunka domu polskiego. Okazało się, że
plebania jest wolna, bo ksiądz wyjechał do Irkucka na parę dni. Tam znaleźli
schronienie na cały tydzień. Wieś jest w
całości drewniana. Ludzie żyją głównie z tego co urodzi ziemia. W domu mówią do
siebie po polsku, pielęgnują wszystkie tradycje, choć minęło już ponad sto lat,
bo eksperyment osiedlenia tu polskich zesłańców miał miejsce w 1910 roku.
Ludzie okazali się bardzo gościnni, zapraszali do domów na rozmowy o Polsce,
częstowali specjałem kulinarnym - pierogi z landrynami. Niestety, ich kraj
ojczysty niezbyt o nich pamięta. Na utrzymanie domu polskiego otrzymują 3 tys.
złotych rocznie z Ambasady, a z okazji jubileuszu 100-lecia zakupiono im
telewizor.
Kolejnym miejscem pobytu było
Ułan Ude nad Bajkałem, niewielkie miasteczko o niskiej zabudowie drewnianej w
pobliżu Mongolii.
Mongolia, to był kolejny etap
podróży. Ale o tym w kolejnym odcinku.
Fot. z internetu
Ciekawa historia, czekam na następną część. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń