Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 6 marca 2012


Nasz rodzimy Spitzberg(en)


  Z głuszyckiego osiedla mieszkaniowego „Słoneczne Wzgórze” w kierunku zachodnim rozpościera się widok ciągnącej się pomiędzy górami przełęczy, którą zamyka na końcu wierzchołek  wyraźnie odcinającej się od reszty zalesionej częściowo góry. Przy dobrej pogodzie  można dostrzec na szczycie metalową konstrukcję wieży. Dla Głuszycy ta góra jest czymś podobnym jak dla Wałbrzycha Chełmiec. W przełęczy prześwitują kolorowe dachy, pnących się wzwyż budynków, utopionych w zieleni drzew i krzewów. Wiele z nich uderza świeżością jasnych elewacji. Miejscowi wiedzą, że to odradzająca się z marazmu Łomnica, niegdyś znana jako jedna z najpiękniejszych wsi letniskowych w Górach Suchych. Zamykająca przełęcz łomnicką góra warta jest bliższego poznania.
Po niemiecku Spitzberg, po  czesku Ruprechticky Špičak, po polsku Szpiczak, to nic innego jak graniczny szczyt wysokości 880 m. npm., najwyższe wzniesienie czeskiej części Gór Suchych, zwanych Javoři hory. Wyrasta stromym stożkiem ponad grzbietami ciągu gór stanowiących granicę państwową pomiędzy Polską i Czechami. Dla nas jest też granicą administracyjną gminy Głuszyca. Sąsiaduje od wschodu z Płońcem, a od północnego-zachodu z  Granicznikiem i dalej  z najwyższym w Górach Kamiennych  -  Waligórą.
Otwarcie granic w ramach Unii Europejskiej ożywiło polsko-czeski ruch turystyczny. Po prostu idziemy na Szpiczaka jak na górę , która już nie dzieli tylko łączy. A wspinamy się tam często z powodu wieży widokowej, którą parę lat temu postawili Czesi, a korzystanie z niej nie podlega żadnym ograniczeniom.
Dla Głuszyczan widok z wieży Szpiczaka to rzecz niewiarygodna. Stąd właśnie możemy obserwować jak na dłoni panoramę swojego miasta. Doskonale jest widoczne kolorowe osiedle, ale także wijące się wzdłuż głównych ulic miasta, Grunwaldzkiej i Sienkiewicza, urozmaicone architektonicznie zabudowania. Cieszy oko urodą Łomnica, ale najbardziej zachwyca majestatyczna ściana Gór Sowich z Włodarzem i Wielką Sową.


Oczywiście z wieży na Szpiczaku możemy podziwiać nie tylko Głuszycę. Mamy tu po drugiej stronie równie ciekawą panoramę Mieroszowa oraz rozległą przestrzeń Obniżenia Ścinawki z czeskim Broumovem i rysujące się na horyzoncie Broumovske steny w Górach Stołowych. Przy sprzyjającej pogodzie jest co obserwować, jeśli do tego mamy ze sobą lornetkę, to możemy w pamięci utrwalić na dłużej obrazy, o których nam się nie śniło.
Osobiście wolę wybierać się na Szpiczaka latem. Podjeżdżając do Radosnej samochodem w trzy godziny można zrobić sobie wycieczkę tam i z powrotem, spędzając na wieży kilkadziesiąt minut. Na Szpiczaka można się wybrać spod „Andrzejowki” szlakiem turystycznym pod Waligórą. Nie jest to daleko, a widoki z wieży złagodzą wszelki trud podchodzenia pod górę.
Nie miałem odwagi wybrać się na Szpiczaka zimą. Tym bardziej podziwiam za odwagę naszych gości z Wrocławia, którzy nie tylko wybrali się tam w śnieg i mróz, ale jeszcze byli w stanie zrobić znakomite zdjęcia
Nie pozostaje mi nic innego, jak jeszcze raz zaprosić Państwa do obejrzenia blogu „Moje Klimaty”, p. Ewy, Koleżanki blogerki z Wrocławia. A dla zachęty podkradłem za Jej zgodą parę fotografii, z których bardzo jasno wynika, że na Szpiczaku choć  to nie Spitzbergen, „zaliczając” go zimą możemy poczuć się jak na Biegunie Północnym.



7 komentarzy:

  1. Widok jest rzeczywiście powalający!
    Niestety, nie udało mi się uchwycić na zdjęciach pełnej panoramy, słońce było za ostre, ale powetujemy sobie to latem, a gdyby ktoś chciał teraz więcej zobaczyć, to podpowiadam stronę, na której znalazłam bardzo interesujący wpis na temat:

    http://sudeckiedrogi.wordpress.com/2012/03/05/gory-suche/

    Panie Stanisławie, czy aby nie zmniejszył Pan naszego Szpiczaka?
    tak o jakieś 80 metrów?
    :)
    I proszę odebrać pocztę;)
    Pozdrawiam, E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za skorygowanie błędu, to przez pośpiech i nieuważną korektę. Poprawiłem błąd. Szpiczak znów ma 880 m..Opis tras wokół Waligóry myślę, ze się spotka z zainteresowaniem pieszych turystów. Dziękuję p. Ewo za tak uważne czytanie moich zapisków.Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. A dla nas głuszyczan Szpicak przez wiele lat praktycznie nie istniał. Był jednym z wielu szczytów zamykających panoramę Łomnicy. Właściwie bezimienny, bo bez polskiej nazwy. Zaistniał, gdy Czesi postawili na nim wierzę widokową. I cóż z tego, kiedy przepisy graniczne pozwalały legalnie wejść na Szpiczaka tylko po przekroczeniu granicy w Golińsku, lub w Głuszycy Górnej. Granica państwa tuż pod szczytem schodzi na stronę północną, pozostawiając Czechom w posiadaniu cały właściwy wierzchołek tej ciekawej góry. Na szczęście wejście do układu z Schengen otwarło i nasze granice. Nie musimy już się obawiać, że za wejście na szczyt od polskiej strony zapłacimy mandat, lub pokutę wymierzone przez czającego się strażnika granicy.
    Spacer od Andrzejówki czy Ustronia to podstawowe trasy na Szpiczaka. Polecam też długą i wymagająca trasę z Głuszycy Górnej, lub Janovicek. Trzeba na nią zarezerwować zależnie od kondycji, od kilku godzin, nawet do całego dnia. Na szczycie oprócz satysfakcji i widoków, wyjątkowa, wręcz niespotykana w polskich górach rzecz. Przy ławkach pod wierzą, w blaszanej skrzynce ukryta jest puszka szczytowa, książka zdobywców, tej najwyższej dla
    Broumovska góry. Kolejne zeszyty są zmieniane i archiwizowane prze Klub Czeskich Turystów.
    A dla tych co nie lubią chodzić, lub jeszcze nie zdecydowali się na tę wycieczkę panorama 360 stopni z wieży widokowej

    http://360globe.net/czech-republic/broumov/ruprechticky-spicak-watch-tower.html

    Pozdrawiam

    Janusz Pawłowski

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej księdze dowiedziałam się dopiero po powrocie, z jakiegoś innego bloga.
    To fajny zwyczaj, do takiej książki wpisaliśmy sie kilka lat temu na Kowadle, w G.Złotych.
    Nawiasem mówiąc bylismy przekonani, że to jeszcze Bialskie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W okolicach Spitzberg i na nim samym (znalazłem takie wieści w książce "Jednostki górskie armii niemieckiej" autor Tomasz Nowakowski) w 1942 i 1943 ćwiczył 111 pułk artylerii górskiej (Gebirgs-artillerie-regiment) i 82 batalion saperów górskich (Gebirgs-pionier-bataillon) ze składu 2-jej dywizji strzelców górskich (2 gebirgs-division) zatem i to cudne miejsce miało niestety swoją mroczną przeszłość.Nie mniej oglądając zdjęcia widać unikalność miejsca i tych widoków o których wspomina p.Stasio.Słowem jeszcze jeden z rozlicznych cudów natury tego regionu.Uważam że w zimie wygląda niebywale pięknie i tym bardziej podziwiam zdjęcia z tej pory roku.Pozdrawiam pięknie p.Stasiu.

    OdpowiedzUsuń
  6. To bardzo ciekawe komentarze, czytam je z ogromnym zainteresowaniem. Ja też nie wiedziałem o możliwości utrwalenia swego pobytu na Szpiczaku w czeskiej książeczce pamiątkowej. Janusz świetnie rozwinął wątek roli jaka spełnia wieża w dobrym punkcie widokowym. Czesi, niestety, potrafią to robić znacznie lepiej niż Polacy.
    P. Paweł odszukał znalazł ciekawą informację o niemieckich manewrach wojskowych w latach wojny na tym terenie. Miejsce znakomite, bo oddalone od siedzib ludzkich. Dobrze, że teraz służy zupełnie innym celom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobne książki są też w Górach Sowich, np. Na wieży na Kalenicy. Na Kowadle w zeszłym roku księgi nie stwierdziłem.

    OdpowiedzUsuń