Nasz rodzimy
Spitzberg(en)
Z głuszyckiego osiedla
mieszkaniowego „Słoneczne Wzgórze” w kierunku zachodnim rozpościera się widok
ciągnącej się pomiędzy górami przełęczy, którą zamyka na końcu wierzchołek wyraźnie odcinającej się od reszty zalesionej
częściowo góry. Przy dobrej pogodzie
można dostrzec na szczycie metalową konstrukcję wieży. Dla Głuszycy ta
góra jest czymś podobnym jak dla Wałbrzycha Chełmiec. W przełęczy prześwitują
kolorowe dachy, pnących się wzwyż budynków, utopionych w zieleni drzew i krzewów.
Wiele z nich uderza świeżością jasnych elewacji. Miejscowi wiedzą, że to
odradzająca się z marazmu Łomnica, niegdyś znana jako jedna z najpiękniejszych
wsi letniskowych w Górach Suchych. Zamykająca przełęcz łomnicką góra warta jest
bliższego poznania.
Po niemiecku Spitzberg, po czesku
Ruprechticky Špičak, po polsku Szpiczak, to nic innego jak graniczny szczyt
wysokości 880 m.
npm., najwyższe wzniesienie czeskiej części Gór Suchych, zwanych Javoři hory. Wyrasta stromym stożkiem
ponad grzbietami ciągu gór stanowiących granicę państwową pomiędzy Polską i
Czechami. Dla nas jest też granicą administracyjną gminy Głuszyca. Sąsiaduje od
wschodu z Płońcem, a od północnego-zachodu z Granicznikiem i dalej z najwyższym w Górach Kamiennych - Waligórą.
Otwarcie granic w ramach Unii
Europejskiej ożywiło polsko-czeski ruch turystyczny. Po prostu idziemy na
Szpiczaka jak na górę , która już nie dzieli tylko łączy. A wspinamy się tam
często z powodu wieży widokowej, którą parę lat temu postawili Czesi, a
korzystanie z niej nie podlega żadnym ograniczeniom.
Dla Głuszyczan widok z wieży
Szpiczaka to rzecz niewiarygodna. Stąd właśnie możemy obserwować jak na dłoni
panoramę swojego miasta. Doskonale jest widoczne kolorowe osiedle, ale także
wijące się wzdłuż głównych ulic miasta, Grunwaldzkiej i Sienkiewicza,
urozmaicone architektonicznie zabudowania. Cieszy oko urodą Łomnica, ale
najbardziej zachwyca majestatyczna ściana Gór Sowich z Włodarzem i Wielką Sową.
Oczywiście z wieży na Szpiczaku
możemy podziwiać nie tylko Głuszycę. Mamy tu po drugiej stronie równie ciekawą
panoramę Mieroszowa oraz rozległą przestrzeń Obniżenia Ścinawki z czeskim
Broumovem i rysujące się na horyzoncie Broumovske steny w Górach Stołowych. Przy
sprzyjającej pogodzie jest co obserwować, jeśli do tego mamy ze sobą lornetkę,
to możemy w pamięci utrwalić na dłużej obrazy, o których nam się nie śniło.
Osobiście wolę wybierać się na
Szpiczaka latem. Podjeżdżając do Radosnej samochodem w trzy godziny można
zrobić sobie wycieczkę tam i z powrotem, spędzając na wieży kilkadziesiąt
minut. Na Szpiczaka można się wybrać spod „Andrzejowki” szlakiem turystycznym
pod Waligórą. Nie jest to daleko, a widoki z wieży złagodzą wszelki trud
podchodzenia pod górę.
Nie miałem odwagi wybrać się na
Szpiczaka zimą. Tym bardziej podziwiam za odwagę naszych gości z Wrocławia,
którzy nie tylko wybrali się tam w śnieg i mróz, ale jeszcze byli w stanie
zrobić znakomite zdjęcia
Nie pozostaje mi nic innego, jak
jeszcze raz zaprosić Państwa do obejrzenia blogu „Moje Klimaty”, p. Ewy,
Koleżanki blogerki z Wrocławia. A dla zachęty podkradłem za Jej zgodą parę
fotografii, z których bardzo jasno wynika, że na Szpiczaku choć to nie Spitzbergen, „zaliczając” go zimą
możemy poczuć się jak na Biegunie Północnym.
Fot. www.ikroopka.blogspot.com
Widok jest rzeczywiście powalający!
OdpowiedzUsuńNiestety, nie udało mi się uchwycić na zdjęciach pełnej panoramy, słońce było za ostre, ale powetujemy sobie to latem, a gdyby ktoś chciał teraz więcej zobaczyć, to podpowiadam stronę, na której znalazłam bardzo interesujący wpis na temat:
http://sudeckiedrogi.wordpress.com/2012/03/05/gory-suche/
Panie Stanisławie, czy aby nie zmniejszył Pan naszego Szpiczaka?
tak o jakieś 80 metrów?
:)
I proszę odebrać pocztę;)
Pozdrawiam, E.
Dziękuję za skorygowanie błędu, to przez pośpiech i nieuważną korektę. Poprawiłem błąd. Szpiczak znów ma 880 m..Opis tras wokół Waligóry myślę, ze się spotka z zainteresowaniem pieszych turystów. Dziękuję p. Ewo za tak uważne czytanie moich zapisków.Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńA dla nas głuszyczan Szpicak przez wiele lat praktycznie nie istniał. Był jednym z wielu szczytów zamykających panoramę Łomnicy. Właściwie bezimienny, bo bez polskiej nazwy. Zaistniał, gdy Czesi postawili na nim wierzę widokową. I cóż z tego, kiedy przepisy graniczne pozwalały legalnie wejść na Szpiczaka tylko po przekroczeniu granicy w Golińsku, lub w Głuszycy Górnej. Granica państwa tuż pod szczytem schodzi na stronę północną, pozostawiając Czechom w posiadaniu cały właściwy wierzchołek tej ciekawej góry. Na szczęście wejście do układu z Schengen otwarło i nasze granice. Nie musimy już się obawiać, że za wejście na szczyt od polskiej strony zapłacimy mandat, lub pokutę wymierzone przez czającego się strażnika granicy.
OdpowiedzUsuńSpacer od Andrzejówki czy Ustronia to podstawowe trasy na Szpiczaka. Polecam też długą i wymagająca trasę z Głuszycy Górnej, lub Janovicek. Trzeba na nią zarezerwować zależnie od kondycji, od kilku godzin, nawet do całego dnia. Na szczycie oprócz satysfakcji i widoków, wyjątkowa, wręcz niespotykana w polskich górach rzecz. Przy ławkach pod wierzą, w blaszanej skrzynce ukryta jest puszka szczytowa, książka zdobywców, tej najwyższej dla
Broumovska góry. Kolejne zeszyty są zmieniane i archiwizowane prze Klub Czeskich Turystów.
A dla tych co nie lubią chodzić, lub jeszcze nie zdecydowali się na tę wycieczkę panorama 360 stopni z wieży widokowej
http://360globe.net/czech-republic/broumov/ruprechticky-spicak-watch-tower.html
Pozdrawiam
Janusz Pawłowski
O tej księdze dowiedziałam się dopiero po powrocie, z jakiegoś innego bloga.
OdpowiedzUsuńTo fajny zwyczaj, do takiej książki wpisaliśmy sie kilka lat temu na Kowadle, w G.Złotych.
Nawiasem mówiąc bylismy przekonani, że to jeszcze Bialskie;)
W okolicach Spitzberg i na nim samym (znalazłem takie wieści w książce "Jednostki górskie armii niemieckiej" autor Tomasz Nowakowski) w 1942 i 1943 ćwiczył 111 pułk artylerii górskiej (Gebirgs-artillerie-regiment) i 82 batalion saperów górskich (Gebirgs-pionier-bataillon) ze składu 2-jej dywizji strzelców górskich (2 gebirgs-division) zatem i to cudne miejsce miało niestety swoją mroczną przeszłość.Nie mniej oglądając zdjęcia widać unikalność miejsca i tych widoków o których wspomina p.Stasio.Słowem jeszcze jeden z rozlicznych cudów natury tego regionu.Uważam że w zimie wygląda niebywale pięknie i tym bardziej podziwiam zdjęcia z tej pory roku.Pozdrawiam pięknie p.Stasiu.
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawe komentarze, czytam je z ogromnym zainteresowaniem. Ja też nie wiedziałem o możliwości utrwalenia swego pobytu na Szpiczaku w czeskiej książeczce pamiątkowej. Janusz świetnie rozwinął wątek roli jaka spełnia wieża w dobrym punkcie widokowym. Czesi, niestety, potrafią to robić znacznie lepiej niż Polacy.
OdpowiedzUsuńP. Paweł odszukał znalazł ciekawą informację o niemieckich manewrach wojskowych w latach wojny na tym terenie. Miejsce znakomite, bo oddalone od siedzib ludzkich. Dobrze, że teraz służy zupełnie innym celom.
Podobne książki są też w Górach Sowich, np. Na wieży na Kalenicy. Na Kowadle w zeszłym roku księgi nie stwierdziłem.
OdpowiedzUsuń