Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 25 marca 2012


Inny świat


drzewo życia  -  Thailandia

jest nad czym się zadumać
 To jak świat jest szalenie zróżnicowany pod względem poziomu i warunków życia można było poznać już w Rosji, ale Mongolia odbiega od jakichkolwiek europejskich standardów. Kubie i Karolinie udało się załatwić miesięczną wizę, mieli więc czas by doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze. Było to zresztą zgodne z ich planami, by poznać życie prostych ludzi empirycznie, z autopsji, z bezpośredniego kontaktu. Stąd też ich pobyt w stolicy Mongolii, Ułan Bator, ograniczył się do dwóch dni. Miasto to, sprawiające wrażenie niezmierzonego placu budowy, nie budziło takiego zainteresowania, jak Kijów, czy Moskwa.
Około stu kilometrów od Ułan Bator udało się naszym podróżnikom zamieszkać w autentycznej jurcie. Ubogie szałasy przypominające domy, w nich dwie, trzy szerokie prycze, szafa, agregat prądotwórczy, to całe wyposażenie. Wokół nieograniczona przestrzeń. Tabuny wolno biegających koni, bydła, kóz, wielbłądów. Prymitywne palenisko pośrodku jurty. Tam gotuje się w garach tłuste, bezsmakowe zupy. Podstawę wyżywienia stanowią sery twarde i kwaśne, suszone mięso trudne do przełknięcia, znacznie smaczniejsza konina. No i herbata z tłuszczem i solą. Kuba mówi, że razem z Karoliną przeszli już „chrzest bojowy” jeśli chodzi o egzotyczne pożywienie w Ameryce Południowej. On osobiście jest w stanie próbować potraw na pierwszy rzut oka wywołujących odrazę. Z Karoliną było gorzej, stąd też po podróżniczej, kilkumiesięcznej przygodzie w Azji nie będzie musiała stosować przez dłuższy czas żadnych diet odchudzających. Kilkudniowy pobyt w jurcie stanowił wyjątkowo dokuczliwą szkołę życia.



Ułan Bator
  W dalszej podróży przez Mongolię trudno było jednak odszukać bardziej godziwych warunków do wypoczynku i żywienia. Trzeba było powrócić do Ułan Bator, m. in. z powodu konieczności wyrobienia wizy chińskiej, a trwało to dokładnie 6 dni. W mongolskiej stolicy można było w sklepach nabyć żywność europejską, choć kosztowało to drogo.
Podróż do Chin trzeszczącym autokarem dawała nadzieję, że w tym kraju warunki życia będą bardziej cywilizowane.

Pekin



 I rzeczywiście Pekin, to zupełnie inny świat. To świat prześcigający znacznie Europę. Oczywiście sam Pekin, miasto od dawna gigantyczne pod względem obszaru i liczby ludności, a obecnie po boomie inwestycyjnym związanym z organizacją olimpiady, metropolia zdumiewająca ilością i wielkością gmachów, obiektów sportowych, architekturą, komunikacją i rzeszą ludności poruszającą się arteriami miasta. W Pekinie trzeba było szukać kwatery w najuboższych dzielnicach, bo jest najtaniej. Można tam zwiedzać mniej znane świątynie, pagody, zabytki historii nie oblegane tak tłumnie przez turystów jak to ma miejsce w centrum miasta. Pekin przewrócił na głowę dotychczasowe wyobrażenie dużego miasta. Oglądany w nocy oszałamia iluminacjami świetlnymi i ogromem reklam. Ale Pekin to dopiero wstęp do egzotycznego świata, który wydawał się nie mieć końca.



jest się czym pobawić

O kolejnych etapach podróży i przygód w następnym odcinku.

Fot. z internetu i z albumu Jakuba i Karoliny.

1 komentarz: